piątek, 11 stycznia 2013

Marzenia braci (ItaxSasu)


Szedłem ulicą. Był już wieczór. Niebo było bezchmurne, pełne jasnych gwiazd. Zbliżałem się do domu. Pobiegłem szybciej. Przed drzwiami już czekał na mnie mój brat. Rzuciłem mu się w ramiona. On mnie delikatnie pogładził po włosach i wprowadził do środka. Z kuchni dobiegały bardzo przyjemne zapachy. Byłem strasznie głodny. Popędziłem do łazienki się umyć. Zapaliłem światło i spojrzałem w lustro i ujrzałem czternastoletniego chłopca o kruczoczarnych oczach i włosach. Za mną stanął mój brat położył mi ręce na ramionach.Powiedział z uśmiechem:

-Braciszku kolacja już czeka. Na pewno jesteś głodny i zmęczony.

-Tak. Bardzo.

Poszliśmy razem do kuchni. Tam już czekali nasi rodzice. Siedzieli przy stole i czekali na nas. Usiedliśmy i wszyscy zabraliśmy się do jedzenia. Cały czas, gdy patrzyłem na poszczególnych członków rodziny coś minie pasowało. Nie wiedziałem jednak co. Gdy skończyliśmy mama została w kuchni i sprzątała po posiłku. Ja, ojciec i brat wyszliśmy i udaliśmy się na górę. Tata poszedł do sypialni i zamknął za sobą drzwi. Spojrzeliśmy z bratem po sobie. On się uśmiechnął, ujął moją rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Posadził na łóżko i sam usiadł koło mnie.

-Co dzisiaj robiłeś?

Od zawsze uwielbiałem to pytanie. Wtedy wreszcie mogłem się wygadać nie obawiając się że Itachi będzie się śmiał lub mi dokuczał. On nigdy tego nie zrobił. Zawsze wysłuchał czasem sam coś o powiedział.

-Wiele rzeczy. Najpierw mieliśmy trening jak zawsze. Trochę kunai’ami i shiriken’ami porzucaliśmy, trochę techniki poćwiczyliśmy. A potem Kakashi-sensei zabrał nas nad jezioro. Koło południa zrobiliśmy sobie piknik. Kiedy byliśmy już najedzeni uczyliśmy się chodzić po wodzie. Mi od samego początku dobrze szło – dodał nie mogąc się powstrzymać. – A Naruto ciągle się topił. Potem sensei zarządził krótkie sprawdzenie naszych umiejętności w walkach jeden na jednego. Wygrałem ze wszystkimi tylko nie z Kakashim. Ale Naruto wygrał z Sakurą co był największą niespodzianką. Jutro mamy wolne bo mistrz stwierdził że dzisiaj się za bardzo zasiedzieliśmy i jutro będziemy zmęczeni. A ty jakie masz plany na jutro, braciszku?

-Jeszcze nie wiem ale chyba będziemy mogli spędzić trochę czasu razem.

-Dziękuję, oniisan.

-Teraz już znikaj spać bo jest naprawdę późno.

-Itachi? Pocałujesz mnie na dobranoc?

Zbliżył się do mnie i pocałował mnie delikatnie w czoło. Mi jednak nie o to chodziło. Wykorzystałem jego bliskość i musnąłem wargami o jego usta. On trochę się zdziwił ale odwzajemnił pocałunek.

-Itachi. Ja…Kocham cię. – zarumieniłem się.- Ale nie tak jak brata.

-Ja ciebie też Sasuke. Zawsze cię kochałem.

Uśmiechnąłem się tylko i udałem się do swojego pokoju. Położyłem się spać.

***

Obudziłem się. Rozejrzałem się po pokoju. Wtedy uświadomiłem sobie że to był tylko sen. Moich rodziców już nie ma. Brat zabił ich a potem odszedł. Teraz jestem u Orochimaru aby posiąść siłę dzięki której pomszczę rodzinę. Ale czy ja tego naprawdę chcę? W tym śnie było coś prawdziwego. Kochałem brata nawet teraz, po tym co zrobił. Był dla mnie najważniejszą na świecie osobą, a ja chciałem go zabić? Przecież nie mogę. Wtedy stracę ostatnią osobę bliską mojemu sercu. Muszę go znaleźć. Wtedy już na zawsze zostanę z nim….

***

Rozejrzałem się po pokoju. Podniosłem się z łóżka. Zdałem sobie sprawę że tylko śniłem. To było naprawdę wspaniałe. Czy naprawdę prowadziłbym takie życie gdybym nie zabił swojej rodziny? Prawdopodobnie tak. Bardzo pożałowałem choć to niebyło w moim stylu. Zawsze gdy się wahałem czy dobrze zrobiłem mówiłem sobie „było, minęło” a teraz było inaczej. Ten sen zmienił mój punkt widzenia. Może dlatego że nigdy nie zastanawiałem się jak to by było.W tym śnie było jednak coś prawdziwego. Kochałem Sasuke bez względu na wszystko. Wtedy zdecydowałem się na coś czego nigdy wcześniej bym nie zrobił. Skazałem się na śmierć. Napisałem do niego list.

***

Braciszku,

to prawdopodobnie mój ostatni list. Chciałbym się z tobą spotkać. Powiedzmy za tydzień w lesie Kraju Ognia w Twoim ulubionym miejscu. Wtedy będziesz mógł mnie zabić, bo wiem, że tego pragniesz. Ja mam tylko jedną prośbę. Zanim mnie zabijesz przestań mnie na chwilę nienawidzić i kochaj się ze mną. Tylko tego chcę przed śmiercią.

Sayonara,

Itachi.

***

Łzy mi pociekły z oczu. A więc może i on mnie kochał. Pójdę tam i sprowadzę go z powrotem do domu. Już na zawsze będziemy razem. Nie pozwolę mu drugi raz odejść. Będzie zupełnie tak jak w tym śnie, może nawet lepiej. Teraz wszystko zależy od nas. Musimy porozmawiać szczerze i otwarcie. I nie pozwolić odejść drugiemu…

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz