niedziela, 13 stycznia 2013

rozdział 24


Ten brewka jest świetny w walce wręcz” stwierdził w głowie wróg „Wygląda na to że będę mieć trochę zabawy” dodał po czym zaatakował Lee.
Twój atak musi mieć dogodne warunki, prawda? Nie byłbym w stanie tego normalnie uniknąć. Widziałem twoje ruchy już wcześniej. Ale nadal jestem w niekorzystnej sytuacji. Jeden na trzech. - stwierdził Rock. - Jednak muszę ryzykować.
   „Będę likwidował ich pojedynczo, wykorzystując wszystko co mam. Muszę dla Sakury! Dla niej! Mam nadzieję że to doceni... co ja mówię już to docenia! Tylko czy będzie mi za to wdzięczna? Chyba tak. Wie co dla niej robię.”

Aaaa! Nie możemy znaleźć żadnych słabeuszy! - żali się Ino kompanom.
Aktualnie tylko drużyna Naruto może być słabsza od nas – powiedział Nara ze swoim zwyczajowym znudzeniem na twarzy.
Idioto! Czy ty wiesz o czym ty mówisz?! - oburzyła się blondynka.
Co?
Naruto to narwany idiota i rzeczywiście on jest tylko kulą u nogi ale Sasuke jest bardzo sprawny i zna dużo technik on jak najbardziej jest dobry. A Sakura jest bardzo mądra i ma wiedzę której brakuje nie jednemu! No i jest świetną obserwatorką... - dziewczyna spuściła wzrok.
Dobra, dobra przepraszam że cię zdenerwowałem – powiedział Shikamaru zapomniał aby nie przypominać dziewczynie o Sakurze.
   Na Ino ta rozłąka była wręcz nie do zniesienia. Chciałaby ją znaleźć w tym lesie, schować się z nią w jakimś ustronnym miejscu (których tu jest od groma) i nie wypuszczać ją przez bardzo długi czas.
Shikamaru doskonale o tym wiedział co Yamanaka czuje do różowowłosej, przecież jest nieprzeciętnie mądry i inteligenty pomimo tego iż tego nie widać. „Jejku, jaka kłopotliwa dziewczyna” pomyślał „Zabiłaby mnie jak bym źle powiedział o Haruno”
Sasuke leży na ziemi, a Sakura walczy – oznajmił Choudzi ze swojej gałęzi na której siedział i jadł.
O czym ty mówisz? - zapytała niebieskooka, po czym wskoczyła razem z Narą na gałąź.

Spóźnia się ten Lee. - powiedziała Tenten do Nejiego.
   Czekali już z dziesięć minut na spóźnionego.
   „Coś się stało, on zawsze jest na czas” pomyślała.
Może natrafił na przeciwnika – pomyślała na głos. - Czy... on...?
To nie jest nie możliwe – powiedział Hyuuga z lekkim uśmiechem na ustach.
   „Boziu jaki on śliczny jak się uśmiecha” pomyślała rumieniąc się na jego widok po czym się skarciła w myślach „Opanuj się! Może być największym ciachem na świecie a i tak dla mnie nie powinno mieć to najmniejszego znaczenia!”
Chodźmy go poszukać, może potrzebuje pomocy.
Ok. - powiedziała i ruszyli w poszukiwaniu brewki.

   „Mistrzu Gai. Zamierzam użyć tego ruchu bez żadnych ograniczeń. Tak tego zakazanego. Ponieważ nadszedł czas...” mówił w myślach do swojego nauczyciela, rozwiązując swoje bandaże które nosił na rękach. „ … by ochronić ważną osobę!”
Na Lee ruszył przeciwnik. Brewka nagle zniknął.
   „Co gdzie on jest? Zniknął?”
   Nagle pod nim znalazł się czarnooki który przechylił się do tyłu, odepchnął się od ziemi ręką i swoją lewą nogą kopnął przeciwnika z całej siły. Ninja z dźwięku odrzuciło do tyłu. Podniósł się od razu i wybił się w powietrze.
Jeszcze nie skończyłem – powiedział brewka pojawiając się za plecami przeciwnika.
   Bandaże z jego rąk zaczęły oplatać się wokół ciała wroga. Chłopak przyciągnął go do siebie i obydwaj lecieli w dół.
Nie jest dobrze, połamie się jeśli tak spadnie – powiedział kolega z drużyny dźwięku.
Spróbuj tego! Drugorzędny lotos! - powiedział Lee i zaraz po tym zaczął się kręcić w powietrzu razem z przeciwnikiem, lecąc w dół.
   Wylądowali na ziemi rozbijając się. Lee od razu odskoczył darując sobie nie przyjemne spotkanie trzeciego stopnia z Ziemią.
Wygląda na to ze zdążyłem z tym na czas – powiedział kompan wroga.
   Rock opadł na ziemię.
Nie może być! - powiedział zdziwiony, po takim upadku, nic mu się nie stało.
Ten ruch jest przerażający. Mimo że spadłem na miękkie, boli jak diabli. - stwierdził przeciwnik. Teraz moja kolej – powiedział odsłaniając rękaw.
   „Nie jest dobrze. Moje ciało jest za słabe by to powtórzyć.”
Lee-san! - krzyknęła dziewczyna.
    Przeciwnik zaatakował go swoją najlepszą bronią. Dźwiękiem.
Twoje ruchy są naprawdę szybkie. - nie chętnie mu to przyznał. - Ale nawet one nie są szybsze od dźwięku.
   Zamroczony Rock upadł na ziemię. Kręciło mu się w głowie od dźwięku wydobywającego się z rur na rękach wroga.
Pokażę ci że istnieją przeszkody których nie można pokonać samą ciężką pracą.
   Lee opadał z sił. Nie wiedział ile uda mu się wytrzymać i czy w ogóle da radę. Z jego ucha wylała się stróżka krwi. Dotknął swojego krwawiącego ucha. „Auu... moje lewe ucho...”
To jest taki mały trik w moim ataku – powiedział wskazując na rękę. - nawet uchylenie się mu nic nie pomoże.
   „Co on zrobił?” zapytała się sama siebie Sakura.
To dźwięk – oznajmił – uniknąłeś mojej pięści ale dźwięk zdołał cię zaatakować.
Dźwięk? - zdziwił się brewka.
Wiesz czym jest dźwięk? - zapytał retorycznie, i tak miał w planach wytłumaczyć o co w tym chodziło.
Wibracje – powiedziała zielonooka.
Właśnie. Twoja błona bębenkowa potrafi wychwytać wibracje z powietrza. Ludzka błona bębenkowa pęka powyżej 140 decybeli. Po tym przeciwnik traci poczucie równowagi. Nie będziesz się w stanie dobrze poruszać przez jakiś czas – zwrócił się do Lee.
Twoja świetna walka wręcz na nic się nie zdała – powiedział kompan wroga. - twoja technika była przez chwilę efektowna, ale ja już ci pokazałem co potrafię. Więc nie pójdzie ci tak ławo jak myślałeś. Potrafię kontrolować fale ultradźwiękowe i ciśnienie powietrza i jestem w stanie zniszczyć nawet kamień bez dotykania go. Potrafię wysłać powietrze pod ziemią i stworzyć poduszkę powietrzną. I to jest lepsze od twoich głupich ruchów.
   „Cholera” pomyślał Lee.
Ok. - powiedział przeciwnik – jesteś następna – zwrócił się do Sakury.
   Oczy rocka rozszerzyły się. Nie zdoła jej obronić a ona nie zdoła z nim walczyć co teraz?
Wróg rzucił się w stronę dziewczyny.
Nadchodzi! - stwierdziła przestraszona.
   Wyjęła kunai i przygotowała się na odbieranie ataku.
   Lee podniósł się, choć nikt się tego po nim nie spodziewał i przebiegł przed nią starając się ją chronić za wszelką cenę. Nawet za cenę życia.
   Chłopak chciał wykonać kopnięcie ale ból w uszach mu na to nie pozwolił.
Wygląda na to że mój atak okazał się być efektowny! - powiedział zadowolony z siebie. - Zaskoczyłeś mnie trochę... Ale nie widzę tego błyskawicznego zestawu ciosów!
   Znowu zaatakował dźwiękiem. Lee nie wytrzymał tego ataku i upadł na ziemię.
Teraz w końcu cię wykończę – zwrócił się do różowowłosej.
Nie pozwolę ci – i rzuciła w niego jakimiś ostrzami które od razu odbił od siebie.
Jejku.
Chodź uciekamy stąd tu jest nie bezpiecznie – powiedział Shikamaru chowający się w krzakach razem ze swoją drużyną.
   Obserwowali to co się tu działo, już jakiś czas.
Ino tępym wzrokiem patrzyła na brewkę, który był w sanie oddać swoje życie dla dziewczyny którą kochała. Tak jej się zdawało ze kochała. Na dobrą sprawę nie znała odpowiedniego terminu miłości. Ale to co czuł Lee do Sakury... to musi być to.      Blondynka tylko patrzy jak jej ukochana jest w niebezpieczeństwie i widzi że potrzebuje pomocy... jakiejkolwiek. Ale jest za dużym tchórzem na to. Zwyczajnie jej na to nie stać.
Wygląda na to że Sasuke i Naruto są poza tym – stwierdził Choudzi.
Ale nawet Lee został pobity i została już tylko Sakura. - dodał Nara. - Co zamierzasz zrobić Ino? - zapytał.
Co? - zapytała zdziwiona.
No chyba nie zostawisz jej samej w takiej sytuacji, nie? Dobrze się z tym czujesz? Z tego co wiem to coś was łączy. (…) co zamierzasz zrobić?
Wiem ze powinniśmy pomóc ale nie możemy nic zrobić. - powiedziała. - Nie możemy tam tak po prostu skoczyć.
   „Nawet jeśli się teraz włączę, to zostanę tylko pobita.” stwierdziła niebieskooka w głowie.
Też, też mogę walczyć! - powiedziała walecznie zielonooka. I rzuciła w wroga iglicami. Które zostały odepchnięte w jej kierunku przez ciśnienie powietrza, kontrolowane przez drugiego ninja wioski dźwięku.
   Dziewczyna która nie brała w tym do tej pory udziału złapała różówowłosą za jej włosy.
Twoje włosy błyszczą się bardziej niż moje. - stwierdziła dziewczyna o ciemnych, długich włosach i równie czarnych oczach. - jeśli masz czas na dbanie o włosy to powinnaś więcej trenować! - pouczyła ją. - Starasz się być seksowna? - zapytała szarpiąc ją za różowe kosmyki. - Zaku! Zabij tego całego Sasuke na oczach tej świni! - poprosiła kolegę.
To brzmi dobrze. - przyznał.
   A Ino tylko na to patrzyła i nie kiwnęła nawet palcem by pomóc dziewczynie którą rzekomo kocha.
Hej, teraz...
   „Nie pozwolę wam” powiedziała w myślach zaciskając dłoń jeszcze mocniej na sowim kunaiu.
Nie ruszaj się! - szarpnęła ją za włosy dziewczyna.
Sakura-san... - powiedział cichutko, ledwo słyszalnie Lee.
   „Nie mogę się ruszyć.” pomyślała.
   Z jej oczu poleciała łza. Za nią kolejna i następna.
   „Ja jestem... tylko źródłem kłopotów! Byłam zawsze chroniona... To jest irytujące... Myślałam że tym razem nie będę... Myślałam że tym razem moja kolej by chronić ważne dla mnie osoby...”
Ściskała tak mocno ziemię pod swoimi palcami tak że miała teraz w dłoni garstkę piasku.
Więc pozwól, że to zrobię. - powiedział wyraźnie z siebie zadowolony Haku.
   Podchodził coraz bliżej. Z każdym krokiem, był coraz bliżej. Był za blisko.
Hej Naruto i Sasuke mają poważne kłopoty – powiedział Nara patrząc na ninja dźwięku który podchodził coraz bliżej chłopaków.
   „Co powinnam zrobić?” zapytała sama siebie Ino.
   Sakura podniosła ściskany przez siebie kunai do góry.
To nic nie da – powiedziała sztywno niczym robot dziewczyna ściskająca jej włosy. - to na mnie nie zadziała – uprzedziła.
Różowowłosa odwróciła głowę w jej stronę. Miała minę wojowniczą, całkiem pewną siebie.
O czym ty mówisz? - zapytała zielonooka.
Co?! - czarnooka została zbita z pantałyku.
   Wszyscy patrzyli wielkimi oczami na Haruno. Wszyscy. Ledwo przytomny Lee, schowani Choudzi, Shikamaru i Ino, oraz cała trujka z dźwięku.
   Sakura podniosła swój kunai jeszcze wyżej i przyłozyła do swoich różowych włosów. Jednym płynnym ruchem pociągnęła ostrzem po nich.
   Ino zrobiła wielkie oczy. Nie wierzyła w to co widzi.
   W dłoni czarnookiej zostały różowe włosy dziewczyny. Dziewczyna odleciała do tyłu gdyż podtrzymywała się na jej włosach.
   „Zawsze upodabniałam się do dorosłego ninja. I zawsze mówiłam że kocham Sasuke-kun. I zawsze poprawiałam Naruto i uważałam się za lepszą od niego. Ale to ja zawsze kryłam się za ich plecami. Nadal... Zawsze walczyli by mnie bronić. Lee-san mówiłeś że mnie lubisz. I walczyłeś z narażeniem życia broniąc mnie. Myślę że czegoś mnie nauczyłeś. Tym razem... proszę to wy patrzcie na moje plecy!”
   Ino patrzyła na zmieniającą się mimikę twarzy Sakury.
Kin zabij ją! - rozkazał jej Haku wskazując na zielonooką.
   Sakura stała za nią robiąc kilka pieczęci.
   Dziewczyna ruszyła na nią. Trafiła ją... albo nie. Bo zaraz po ataku pojawił się obłok a w nim kłoda, a nie różowowłosa.
Technika podmiany?
   „Jest po prawej. Co ona sobie myśli? Chce ze mną walczyć za pomocą takich podstawowych technik?”
Zielonooka ruszyła na niego z schyrikenami w rękach.
Kin cofnij się! - rozkazał po czym zaczął robić pieczecie na ciśnienie powietrza aby odepchnąć schurikeny Sakury.
   „Czy ona zna tylko ta technikę?” zapytał sam siebie patrząc na pieczęci robione przez dziewczynę.
Powietrzna fala! - powiedział po wykonaniu wszystkich pieczęci.
   I ostrza trafiły w kłodę.
„Jakie oczywiste, jest na górze.” spojrzał w niebo „O Sakura, ale zdziw”
To nie zadziała więcej niż dwa razy góra trzy razy. - powiedział znudzonym głosem. - to wystarczy na ciebie – powiedział i wyjął dwa kunaie po czym w nią rzucił, myślał że znowu to podmiana ciał i zaczął się rozglądać – a teraz gdzie jest? - poczuł coś ciepłego na swoim policzku, dotknął go. Krew. Spojrzał w górę. - Co?!
   Dziewczyna z kunaiami w sobie atakowała Haku.
  „Nie użyła podmiany ciał tym razem.”
   Wbiła się kunaiem w jego rękę. Poi czym ugryzła ją.
   Wszyscy patrzyli na nią w szoku. To nie była tak sama Sakura która poznali. Nie ona jest już zupełnie inną dziewczyną.
Puść mnie do cholery – kazał jej waląc ja po głowie.
   „Sakura...” pomyślała Ino.
   Widziała to wszystko i ani drgnęła. Sakura okazała się być dużo silniejsza od niej. Okazała się naprawdę silna. Teraz widzi jak krwawi i... w końcu coś w niej drgnęło.
Sakura. - powiedziała cicho, ledwo słyszalnie. - Ja... Ja muszę...
   Haku odrzucił w końcu dziewczynę od siebie a tak bezsilnie upadła.
Skończę z tobą. - oznajmił.
Jest źle – powiedział Choudzi. - Hej Ino!
Muszę wszystkich ochronić – powiedziała zielonooka.
Ty suko! - wrzasnął na nią.
   Nagle Ino, Nara i Choudzi stanęli przed nią, osłaniając ją.
Co? - zdziwiła się Sakura która nie wiedziała o ich obecności.
Jacyś nowi dziwacy tutaj – powiedział Haku na ich widok.
Ino... - zaczęła cicho zielonooka
Sakura jak byłyśmy jeszcze rywalkami, kiedyś obiecałam ci że nigdy z tobą nie przegram, pamiętasz? - zapytała nawet się nie odwracając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz