niedziela, 13 stycznia 2013

rozdział 27


 Sasuke wrócił po rozmowie z Nejiem do miejsca gdzie czekali na niego Naruto i Sakura. Kiedy podszedł do nich bliżej zauważył że Sakura jeszcze odsypia a Naruto jest jakoś smutny.
Co się stało? - zapytał z czułością szatyn.
Dałem Kibie kosza.
Był tutaj?
Tak, przyszedł do mnie, pewnie chciał pogadać o „naszym związku” czy coś w tym stylu.
No cóż. I tak byś musiał to zrobić. - powiedział siadając koło niego.
Tak wiem o tym. Ale nie chciałem go doprowadzić do płaczu.
Nie chciałeś tego zrobić.
A jednak to zrobiłem.
A więc to tak. - powiedziała słabo Sakura pokazując że się wreszcie obudziła. - Ty – spojrzała na blondyna – zerwałeś z zakochanym w tobie Kibą który się przez ciebie rozkleił. A ty – spojrzała na szatyna – znowu kręcisz z młotkiem.
W sumie to tak. - przyznał Uchiha.
Co za popaprana drużyna – stwierdziła.
Powiedziała lesbijka do której jeszcze nie dociera że jest w związku z dziewczyną.
Taa... może i masz w tym trochę racji. - powiedziała.
   Z jej związkiem z Ino w zasadzie nic nie było w porządku od samego początku. Nie lubiły się nigdy i nagle ona wychodzi z tekstem „Od dawna mi się podobasz” to chyba nie jest normalne.
   Poza tym pod czas tej całej akcji z drużyną z dźwięku, ona dziewczyna która ją kocha patrzyła się na to z boku. Nie zareagowała tylko wlepiała swoje niebieskie oczy. Widziała jak Sakura cierpi. Czy gdyby naprawdę ją kochała potrafiłaby na to patrzeć?
   Całą drużyną udali się w stronę wierzy. Zostały im dwa dni na dotarcie tam. Całkiem wykonalne nawet nie musieli się nie wiadomo jak śpieszyć. Naruto zachęcał do rozmowy Sasuke. Gadali o jakiś tam nie istotnych bzdurach. Jednak bez dziewczyny. Ona myślami była ciągle przy Ino. „Czy ten związek ma przyszłość?” zastanawiała się. Nie chciałaby się angażować w coś co nie miałoby sensu.


   „Dlaczego ja jej tak nie kocham jak Lee kocha ją? Dlaczego to ja z nią jestem a to on był w stanie oddać za nią zwoje życie? Dlaczego mogłam na to wszystko patrzeć z boku, na jej cierpienie? Czy ja ją kocham, czy po prostu się w niej zakochałam? A może to zwyczajne zauroczenie? Sama już nie wiem...”


   „I gdzie ten Kakashi? Spóźnia się. Znowu. Aaa co ja się z nim mam.”
Puk puk. Ktoś zakukał do drzwi. Podszedł by je otworzyć. No w końcu.
Spóźniłeś się! - Powiedział z wyrzutem.
Przepraszam. Czarny kot przebiegł mi drogę i...
Daruj sobie tą głupią historyjkę. - powiedział po czym wpuścił go do środka.
   Iruka podał jedzenie do stołu. Jedli w ciszy co jakiś czas patrząc na siebie i uśmiechając się.
Wiesz co Iruś chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. - powiedział tak poważnym tonem że nawet nie miał nic przeciwko zdrobnienia swojego imienia.
O czym? - zapytał.
Wiesz jesteśmy ze sobą już całkiem długo, co nie?
No tak. - uśmiechnął się do swoich pięknych wspomnień związanych z Kakashim.
Może moglibyśmy... razem zamieszkać? - nieśmiało zaproponował.
Świetny pomysł!
Tak?
Tak!... tylko gdzie?
No szczerze mówiąc chyba lepiej będzie u ciebie. Wiesz jednak to jest mieszkanie w centrum Konohy, koło rynku, nie daleko targu...
No tak ale ty masz dwupoziomowe mieszkanie, na przedmieściach i też wcale nie tak daleko centrum z dziesięć minut drogi, a za to daleko od tego miejskiego hałasu.
Nie wiedziałem że ci przeszkadza hałas. Przecież pracujesz w szkole a tam dzieci drą się w niebo głosy. - powiedział szarowłosy uśmiechając się.
No bo nie przeszkadza, ale właśnie ze względu na moją pracę chyba należy mi się jakiś odpoczynek od hałasu, co?
No tak. Ale moje mieszkanie jest wielkie, za wielkie jak na nas dwóch.
Mówi facet który mieszka tam sam. - powiedział rozbawiony.
No tak ale twoje jest przytulne, pełne ciepła, choć mało w nim światła i kuch przychodzi z ulicy... ale i tak jest o wiele lepsze od mojego wielkiego, zimnego, nawet nie pomalowanego, mieszkania.
No właśnie jak przy tym jesteśmy. Dlaczego go nie pomalowałeś? I dlaczego na górze tylko jedne drzwi nie mają na sobie folii ochronnej?
Jeśli chodzi o te pokoje na górze, to nigdy z nich nie korzystałem, może z dwa razy w nich byłem i stwierdziłem że nie ma potrzeby zdejmować z tych drzwi folii, co mi ona przeszkadza? A nie pomalowałem żadnego z pokoi bo nie miałem pomysłu na jakie kolory i w ogóle całkiem lubię biały kolor więc mi to nie przeszkadzało.
No tak, albo zwyczajnie czas który mogłeś poświęcić na remont poświęciłeś na czytanie tych swoich zboczonych książeczek.
Prawidłowo rozszyfrowałeś moje słowa, kochanie.
Czyli postanowione.
Co niby?
Robimy u ciebie remont, malujemy ściany zdejmujemy folie ochronne i sprzątamy.
Aha, a niby po co? - zapytał kiedy Iruka siadał mu na kolanach.
Bo chcemy razem zamieszkać, a ja chcę zamieszkać w dużym jasnym mieszkaniu swojego chłopaka, które razem wyremontujemy.
Ale...
Proszę. Po pierwsze to mieszkanie kojarzy mi się w dalszym ciągu z moimi rodzicami, co nie jest dla mnie przyjemne. A po drugie (…)
A po drugie to? - zapytał przytulając się do delfinka.
Wiem że to od strony biologicznej nie możliwe ale chciałbym mieć z tobą dzieci, albo dziecko, zaadoptowane. Jak pewnie wiesz moi rodzice zginęli w walce z lisem o dziewięciu ogonach, stąd wiem że dzieciństwo bez rodziców jest trudne i boli. Dlatego chciałbym podarować, choć jednemu takiemu dziecku normalny dom, a razem z nim normalne dzieciństwo, rozumiesz mnie prawda?
Tak rozumiem cię. To naprawdę szlachetne z twojej strony. Ale nie wiem czy ja jestem na to gotowy.
Ja na razie też nie jestem. Ale nikt nie powiedział że to musi być teraz zaraz. Obaj musimy dorosnąć do takiej decyzji.
Czyli masz w planach wypełnienie moich pustych pokoi kolorami i dziećmi najlepiej.
Właśnie tak.
To kiedy wybieramy kolory? - zapytał Kakashi.

Neji gdzie ty byłeś? - zapytała Tenten. - Martwiłam się już o ciebie! Lee zdążył wydobrzeć i wstać a ty jeszcze nie wróciłeś... To powiesz gdzie byłeś?
Nie twój interes.
Pewnie z Sasuke – powiedział Lee.
Już nie. Zbył mnie. To koniec.
Tak? - zapytała z nadzieją dziewczyna.
Tak, to już koniec z Uchihą. - powiedział całkiem spokojnie.
   „Nie wygląda na załamanego po rozstaniu. Nawet wygląda na szczęśliwego. Coś tu jest nie tak” stwierdziła w myślach.


   Drużyna Ino czekała już pod wierzą. Grubas poszedł się zdrzemnąć na ławce przy wejściu więc mieli od niego spokój. Usiedli na ławce obok.
Ino chyba powinniśmy porozmawiać.
Tak, a o czym?
O Sakurze.
Aha, a konkretnie.
Ino, jak na dziewczynę bardzo cię lubię wiesz? I szanuje co u mnie też jest to nie byle co.
Wiem o tym.
Powiem ci szczerze i prosto z mostu. Powinnaś z nią zerwać.
Dlaczego tak uważasz? - zapytała spokojnie.
Bo widzę po tobie że, ty jej nie kochasz. Jak byś ją kochała nie patrzyłabyś się jak obrywa tylko rzuciłabyś się w jej obronie, a ty co? Ty się gapiłaś jak szpak w namalowane wrota.
No ale...
Czy ty w ogóle pokazałaś, nie powiedziałaś, pokazałaś że ją kochasz?
No nie ale...
No właśnie. Słuchaj ona się waha, a ty jej nie kochasz tylko się w niej co najwyżej zakochałaś ale to i tak nie na zabój. Z tego i tak nic nie będzie, ewidentnie między wami nie ma chemii, tak szybko się ulotniła jak ujawniła. To jest związek bez przyszłości. Ja ci radzę z nią zerwać, dopóki się nie zaangażowała.
Tak myślisz?
Tak. Obydwie nie będziecie nad tym płakały a tego nie warto ciągnąć kiedy na nic. Cud się nie stanie. Im szybciej to zrobisz tym lepiej będzie dla was obu.
Dzięki Nara. Jak zawsze, mogę na ciebie liczyć.
Wiem, wiem. A teraz też daj mi pospać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz