niedziela, 13 stycznia 2013

rozdział 31



   Naruto zapukał do drzwi. Po chwili pojawił się w nich Sasuke.
I jak powiedziałeś o tym treningu? - zapytał wpuszczając go do środka, tak jak by to go coś obchodziło.
Tak.
Naruto, czemu kłamiesz?
Co?
Poszedłeś w zupełnie inną stronę niż do Sakury. Już nie mówiąc w jakim momencie „do niej” poszedłeś. Gdzie byłeś?
Ja musiałem coś przemyśleć.
„Przynajmniej już nie kłamiesz” Co musiałeś przemyśleć? - zapytał już łagodniej.
To czy... to za szybko. Nie jestem na to gotowy. - nie musiał się precyzować o co chodzi.
Nie mogłeś zwyczajnie mi tego powiedzieć?
No ja...
Naruto, serio myślałeś że... a właściwie co ty sobie pomyślałeś?
No ja... nic nie pomyślałem. Ja się zwyczajnie boje.
Aha, boisz się. A czego jak mógłbym wiedzieć?
No tego czy to nie... za szybko.
To już mówiłeś. Jest coś jeszcze? - drążył i nie miał zamiaru mu tego odpuścić.
Nie.
Znowu kłamiesz. - zmarszczył brwi Sasuke.
Ja... nie chcę mówić o co chodzi...
Ale ty wiesz o tym że i tak to z ciebie wyciągnę, tak?
Wiem ale na razie nie chcę o tym mówić. - A już na pewno nie chce mówić o tym że zanim ruszył się z tego dachu obiecał Iruce że się z nim nie prześpi, przynajmniej nie dzisiaj... Jaki on w ogóle miał w tym interes?


Zrobimy sobie przerwę? - zapytał Kakashi przytulając się do Iruki.
No możemy... W sumie to została nam tylko tamta ściana może ją skończymy i...
Nie. - Uciął krótko - Najpierw nasz związek – powiedział całując go.
   Całował go jak zawsze. Z tą zachłannością. Przyzwyczaił się już do niej. Kochał ją. I jego też. Dał się mu położyć na kuchennym stole a on sam zajął się jego koszulą a raczej jej guziczkami. Chwilę później ubrania leżały gdzieś na ziemi a Hatake rozciągał wnętrze Umino.
Już! - powiedział gdy szarowłosy po raz kolejny trafił w czuły punkt.
   Nie zwlekając dłużej, wyjął z jego wnętrza swoje palce i wszedł w niego jednym płynnym ruchem, starając się nie sprawić mu bólu.
Poruszali się szybko doprowadzając siebie do szaleństwa, nie pierwszy raz zresztą, jednak pierwszy raz w mieszkaniu Kakashiego. Można powiedzieć że udany początek ich wspólnego mieszkania.
Chwilę później Iruka doszedł a zaraz po nim jego ukochany.
Dobra, bierzemy się do roboty. - powiedział Umino podnosząc się ze stołu.
Kochanie, ty to masz talent do niszczenia miłych chwil.
Tak, tak, jak to skończymy i składanie nowych mebli też to ci tych miłych chwil psuć nie będę.
Czyli mam rozumieć że tą pracę mi wynagrodzisz? - zapytał z nadzieją.
Może, ale dopiero jak to skończymy.
   Jak to się mówi dobra motywacja potrafi zdziałać cuda. Bo już minutę dłużej Kakashi latał przy ścianie z wałkiem w ręku.


   Kiba od godziny wpatrywał się w sufit. Biała farba przypominała mu o tęczówkach Nejiego. Ciągle chodziła mu po głowie pewna scena:
„ - Czy było by źle, jak bym powiedział że tak?
  - Nie, wręcz przeciwnie. Ty też mi się podobasz.”
   Potem całowali się aż nie usłyszeli że wuj i ciotka Nejiego nie wrócili. Wtedy ten zrobił ewakuacje przez okno i tyle się widzieli.
   Neji był cudowny, nie bawił się nim, był konkretny ale... w dalszym ciągu nie może zapomnieć o Naruto. Za długo się w nim kochał jak widać. Nie potrafił o nim tak szybko zapomnieć. Jednak Hyuuga mu w tym pomagał, co było dziwne, gdyż wydaje się być osobą sztywną i twardą, zupełnym typem samotnika. Jednak nie przy Kibie, przy nim z kolei zachowuje się tak jak by obudził się w nim instynkt macierzyński.

   Lee otworzył oczy. Sakura w dalszym ciągu przy nim była. Opiekowała się nim w tym czasie.
Dlaczego tu jesteś? - zapytał patrząc w jej zielone oczy.
Po pierwsze dlatego że ktoś się tobą zajmować musi. A po drugie bo jestem ci coś winna po tym co dla mnie zrobiłeś pod czas egzaminu.
Za to drugie nie musisz mi dziękować, kocham cię Sakura, dla ciebie zrobiłbym wszystko, nawet bym się zabił jak by to było konieczne.
BAKA! Nawet tak nie mów! - rozkazała.
Ale kiedy to prawda. Nawet na egzaminie byłem w stanie za ciebie oddać życie. - fakt. Nikt nigdy nie zrobiłby czegoś takiego dla niej.
Ty mnie naprawdę kochasz. - powiedziała smutno dziewczyna. Nie chciała jego miłości. Ani jego poświęceń dla niej. Ani nawet niego samego.
   Cóż widać jemu życie piszę ten sam los co Tenten.

Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał.
Wiesz Shikamaru jesteś całkiem seksowny. - powiedziała Ino.
Wiesz co? Nie pij już więcej. - powiedział odsuwając od niej kieliszek z sake.
Oj no daj mi się napić! Nie codziennie jest okazja ku temu.
No tak nie codziennie twoi starzy zapraszają moich starych na sake...
i nie codziennie udaje mi się przemycić do pokoju butelkę.
Ale ty wiesz ze ty nie musisz wszystkiego dzisiaj wypić?
No co ty głuptasie?! Ty mi w tym pomożesz!
„Już się ciesze” Jezu jakie kobiety są problematyczne... - spojrzał się na Ino która właśnie rozpuszczała włosy. - Ej co ty robisz? - zapytał kiedy ta zbliżała się do jego ust na niebezpieczną odległość.
   Pierwszy pocałunek Nary. Z koleżanką z drużyny, pijaną w cztery dupy na dodatek. A jak by tego było mało ktoś na nich patrzył, a właściwie ktosie. Ich rodzice. No lepiej to już chyba być nie mogło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz