niedziela, 27 stycznia 2013

Oł jee :D Zjazd Liderowego Pana z kolczykami ;D Monarchia Absolutna Kakuzu ^^”


Dzień, zaczął się jak co dzień. Ptaszki szczekały, czerwona trawka szybciutko rosła, krowy bez wymion latały po polu….Ej! Ale czemu o Czarnobylu pisze?! oO
A no wpadka
Więc, Akatsuki wróciło z baru i zastali obraz nędzy i rozpaczy.
Lodówka pusta. Mieszkanie zdemolowane i w ogóle burdel niemiłosierny.
-Chryste Panie na Bananie!-wykrzyknął Deidara i pobiegł do kuchni.
A otóż tam, drodzy czytelnicy, najebani w  trzy dupy leżeli kolesie z mafii.
W okół nich walały się resztki jedzenia, i puste butelki. Co więcej, jakiś koleś leżał cały zarzygany w  stringach.
Kakuzu wpadł. Pobladł, ale zaraz! Jak mógł poblec! Przecież on i tak jest blady! xD A po zatym ma maskę xD
No więc Kakuzu, prawie zawału dostał! ^^
-Oni! Oni nam wpierdzieli całe żarło! Zabije! Zabije!
Nie dziwne, było, że nikt nie chciał Kakuzu powstrzymywać ;D
Wiec Kakuzu wywalił wszystkich Akatsuków z pomieszczenia.
I było dużo huku, puku, dymu, odgłosów walki, przeraźliwego krzyku, trochę maniakalnego śmiechu, i po 7 minutach Kakuzu uradowany jak dupa pawiana, otworzył drzwi.
-No już zrobiłem porządek z tymi chamami.
-I bardzo dobrze, bardzo dobrze. -Lider pochwalił Kazuśka ;D
-Nyaa! ^^
-A co zrobimy ze zwłokami, Liderze?
-A skąd mam wiedzieć Deidara. Może sprzedajmy.
-Sprzedajmy! *.*
-Nie Liderze! I znowu Kakuzu ma takie oczy! No teraz to on będzie cały czas tak odwalał. Jeszcze mi zabytkowe pornosiki sprzeda na allegro T.T-Hidan ledwo powstrzymywał łzy ;D
-Spokojnie, spokojnie.
-EJ, Liderze!
-Co, Itachi? >.<
-A co z tą Haru i z jej tym ojcem.
-A huj  z tym. A tak w ogóle ja i Konan jadę na zlot złych ludzi.
-A można jaśniej.-Sasori ziewnął jak Pan Lew Alex z Madagaskaru. ^^
-To jest taki zlot złoczyńców. I tam się knuje plany podbicia świata i  w ogóle.
-Aha!! -wszyscy taki zaciesz ;D
-No i siedziba zostaje pod opieką Kakuzu. Bo tylko on tego domu nie rozwali. I jest najbardziej odpowiedzialny.
-Jejku!! Liderze! Ale na mnie łaska spłynęła! *.*
-No, już już. Nie podniecaj się tak >.< Puść! puść moje stopy!
-Hai! ^^
-No, ja wyjeżdżam, za jakiś pół godziny. Idźcie do pokoju. A jak pojadę macie słuchać Kakuzu.
I posprzątajcie ten chlew, tak przy okazji.
-Eeee…tam.-Zetsu marudząc zgłosił się do jechania na szmacie ;D
Lider poszedł się pakować, a Kakuzu już obmyślał chytry plan. No więc Zetsu jechał na szmacie. Deidara położył się na brzuchu, na starej kanapie i się kulturalnie opierdzielał. Sasori w przypływie głupoty skoczył na jego plecy, złapał za pilota i położył się jak kot.
-Sasori!! >.<
-Co?! Nie widzisz, że ja brzydule oglądam?
-A może zejdziesz z moich pleców.
-Nie zejdę, bo mi tak wygodnie.
-Ale mi nie! >.<
-A to już nie moja sprawa. No Deiuś, no. Jesteśmy partnerami, nie? Powinniśmy sobie pomagać! ^^
-A ty mi nie pomagasz! I zawsze mi cukierki kradniesz! T.T
-Oj , wybacz. Kupię ci komóreczkę z ryneczku z cukierkami w środku. Tylko pod jednym warunkiem.
-Jakim? ^^ -Dei skusił się na komóreczkę z cuksami xD
-Będę mógł leżeć na twoich plecach.
-No dobraaa…
A Tobi czytał książkę!! O.O Znaczy udawał, że czyta  A był to słownik języka polskiego ;D
-Daruś!!!-głos Itachiego rozległ się po całym salonie.
-No czego! Brzydule z Sasorim oglądam!
-Weź te skarpetki z pod mojego łóżka, bo mi materac zjadają!!! >.<
-Co ty gadasz! Moje skarpetki są pachnące i wyprane. To nie moje!!
-Który plebs z burżuazji, mi skarpetki pod łóżkiem chowa!
-Spytaj Tobiego.-rzucił od niechcenia Sasori, nie odrywając wzroku od pudła zwanego telewizorem! *.*
-Tobi! Ty deklu zawszony! ty paszczurze! ruska hadziajko! Śmierdzący kmiocie z czarnobyla, wyłaź z szafy Hidana.
-Co?! Co on robi w mojej szafie!!! >.<
-No ukrył się? Nie widać!
-Zniszczy mi płyty i gazetki! T.T
-Nie panikuj! Bądź facetem!-wykrzyknął hasło bojowe Itachi x3
-Ale moje świerszczyki?-jęknął Hidan i uciekł do toalety.
-Rany, ale ofiary…Ej Tobi! Jak nie wyjdziesz to będziesz mieć parcha na ryju!
-Nie wyjdę!
-Bo ci nasram w pościel!
-To będzie ciepło!
-To zimnym stolcem!! >.<
-Tobi wyjść! Ale ty nie bić!
-Nie obiecuje, ale się będę powstrzymywać.-Itachi skłamał
Tobi wyszedł. Ale bez maski! I Itachi ujrzał pierwszy raz, twarz słodkiego chłopczyka z brązowymi oczami. A to, że jeszcze miał łzy w oczach, to w ogóle Itachi nie wytrzymał szoku i uciekł
A tymczasem Zetsu jadać tak na szmacie, posprzątał całą organizacje. Po chwili rozległ się gwizdek i wszyscy niechętnie ruszyli dupy na korytarz. Lider odwalony jak szczur na otwarcie kanału, stał w tej swojej koszuli hawajskiej i wygłosił.
-No to ja i Konan jedziemy na zlot. A wy się macie słuchać Kakuzu.
-Tak jest!
I Lider wyszedł z Konan i ukradli autobus.
-No to co moje robaczki… do roboty!!!!!!!!!!!!!!
-Co?! >.<
-Deidara nie cocuj mi tu! Zakładaj sukienkę i marsz pod latarnię!!
-Nigdzie nie pójdę! >.<
-A Pójdziesz! A Itachi z tobą! Będzie robił za sexy brunetkę, a ty za blondi! No już ruchy ruchy!!! Pieniądze się same nie zarobią!!
Wszyscy oprócz Kakuzu, spojrzeli po sobie i krzyknęli: LIDER!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz