sobota, 12 stycznia 2013
Noc (GaaKanku)
Była to ciemna i zimna noc. Ciemne sylwetki przemieszczały się szybko i zwinnie przez nieuprzejmy las.
- Gaara, nie tak szybko w tym tempie będziemy o 24h za wcześnie, zdajesz sobie z tego sprawę?
- Zamknij się, inaczej pożałujesz a tylko ja na tym zyskam…
- Eh… Dlaczego zawsze stwarzasz kłopot? - Starszy Sabaku wyraźnie pokazywał swoje niezadowolenie zachowaniem brata.
- Odpocznijmy tutaj rano z samego rana ruszymy. – Gaara zmienił zdanie tak szybko iż zdezorientowany Kankuro niemal wpadł na drzewo.
- Yawn…Ja z tobą nie wytrzymam tak szybko zmieniasz zdanie…
Położyli się obok siebie jeśli można nazwać 1 metr bliskością.
- Gaara ty mnie nienawidzisz prawda?
- Ta.
- Dlaczego?Dlaczego nie chcesz się otworzyć? – W tej samej chwili gdy Kankuro wymawiał ostatnie słowo rudzielec pojawił się nad nim w ręce trzymając coś na podobiznę ostrego Kunaia z piasku.
- Jeszcze słowo a przysięgam zabije cie – Chłopak patrzył z przerażeniem w lodowate oczy młodszego brata.
- Właśnie dlatego Kankuro, boisz się mnie, boisz się mnie tak jak wszyscy wokoło. – Młodszy Sabaku odsunoł się od umalowanego brata, pozostawiając go osłupiałego.
***
Poranek był zimny chodź wyraźnie popołudnie zapowiadało się ciepłe i słoneczne.
- Gaara przepraszam…
- Żałosne, nie trudź się przeprosinami i tak mnie to nie obchodzi – Rudzielec całą swoją postawą pokazywał że gardzi swoim bratem.
- Ruszajmy zmarnowałem dość czasu by być poirytowanym
Cisza.Cisza trwała niemalże cały dzień, jedynie co przerywało tą grobową atmosferę były dalekie świergoty ptaków
- Gaara, chcę by ta misja przebiegła bez zbędnych ofiar.
- Nie odbierzesz mi tej przyjemności, co Kankuro? – Zimny głos miał w sobie coś nieznoszącego sprzeciwu kukiełkarz ustąpił.
Kolejna noc minęła im bez większych spięć.
***
- Gaara wiesz że jutro dotrzemy do naszego celu?
- Ta.
- Keh! Mógłbyś czasem powiedzieć coś więcej poza ‘ta’ bądź ‘zamknij się’!
- Bo co?Nagle zachciało ci się ze mną przyjaźnić? Teraz kiedy już cię nie potrzebuje? – Głos Gaary brzmiał nie naturalnie Kankuro nie wiedział czy z poirytowania, nienawiści czy może…
Dziesięć minut poruszali się w stronę swojego celu.
- Tu się zatrzymamy.
- Ale jest jeszcze rano zmniejszymy dystans o kilkanaście metrów do naszego celu i…
- Zamknij się i rób co ci każe – Rudowłosy nie raczył spojżeć na swojego brata, w którym dosłownie się gotowało
- Słuchaj no ty mały gnojku!! – Kankuro chwycił młodego Sabaku za kołnierz tak ostro i zdecydowanie iż zaskoczenie pojawiło się na obojgu twarzach.
- Powinieneś czasem mnie posłuchać szczególnie teraz, gdy Temari musiała zostać w wiosce…
- Dobrze zatem gdy się tylko ściemni rozbijemy nocleg. – Młodszy Sabaku wyrwał się z silnego ucisku brata by po chwili skierować się w stronę swojego celu. Po raz kolejny Gaara zostawił osłupiałego Kankuro.
- Eeeee… Czekaj!
***
Kankuro nie mógł spać myśląc wciąż o wydarzeniu sprzed zaledwie półtorej godziny temu. Chcąc nie chcąc poszedł na spacer wiedział że Gaara nie może spać a i tak by na pewno nie przebywał w jego pobliżu jeśli ma inny wybór.
Była to ciepła noc w porównaniu z dwoma poprzednimi.
Kankuro szedł wzdłuż cichej i spokojnej rzeki ze swoimi myślami
”Heh Gaara nie jest jak ta rzeka, przynajmniej w połowie”
myśli chłopaka nagle powędrowały w stronę Gaary ale nie takie myśli jakie powinny.
”Gaara jest piękny szczególnie te jego lodowate oczy…Nie! O czym ja myślę?! To jest tylko mój brat…Bardzo piękny brat…Nie!Co by było gdybym go nagle teraz przed sobą zobaczył?”
Jak na zawołanie ujżał na przeciw ciemną sylwetkę w świetle księżyca. Ta ciemna tajemnicza postać jak mu się zdawało patrzy się na niego.
- Kankuro, o czym myślałeś?Nawet osłona nocy nie zakryje twoją czerwoną twarz. – Kankuro zarumienił się jeszcze bardziej.
Rudzielec podszedł do kukiełkarza tak blisko iż niemal dotykali się czołami.
- Pocałuj mnie Kankuro. – W tej prośbie słychać było wyraźną groźbę ‘jeśli tego nie zrobisz pożałujesz’ Kankuro to zamiast przestraszyć podnieciło wpił się w miękkie usta Gaary i zaczął pieścić jego podniebienie.
Usta Gaary tak bardzo go podnieciły chodź wiedział że na pocałunku się nie skończy…
- Co już ci staje? – Drwiący głos Gaary trochę ostudził Kankuro
- N.. Nie
- Przeczysz słownie lecz nic nie poradzisz na ciało…
Kankuro stracił panowanie nad sobą jeszcze nigdy tak nikogo nie pragnął jak swojego brata.
Zaczął całować jego szyję ściągając równocześnie z niego płaszcz koszule spodnie..
Chłopak słyszał szybki oddech Gaary,gdy pieścił jego sutki młodszy Sabaku wstrzymywał oddech.
Kankuro dopiero teraz zdał sobie sprawę jak dawno go pragnął.Zdjął brutalnie bokserki z bioder Gaary.
- Kankuro… Chcę byś się też rozebrał w ramach rewanżu…
- Właśnie miałem to zrobić… – Kankuro rozebrał się przez krótką chwilę przyglądali się sobie nawzajem po czym Kankuro zaczął od góry robić malinki na szyi Gaary zniżając się szybko zdecydowanie.
Wkącu zniżył się na wysokość skarbu Gaary, popieścił go trochę ręką po czym wziął do ust.
Chłopak zaczął obciągać Gaarę jak mu się zdawało profesjonalnie, nie mylił się po dłuższej chwili czuł że Gaara dojdzie, wyjął skarb Gaary z ust przy czym towarzyszyło niezadowolone westchnięcie Gaary.
- Kładź się
- Sam się kładź – Rudzielec odburknął lecz spełnił prośbę, chwilę później poczuł w sobie język Kankuro, westchnął nigdy wcześniej tego nie robił a ten pierwszy raz sprawiał mu tyle przyjemności…
- Więcej… – Wydyszał Kankuro spełnił jego prośbę i wsadził palce do jego dziurki.
- Nie… Wejdź we mnie..
- Heh jak trudno cię zadowolić Gaara…Ale w sumie… Mi też to nie wystarcza…
Wszedł w Gaarę szybko i zdecydowanie
- Ten ból…
- Spokojnie zaraz nie będzie boleć
Kankuri zaczął się poruszać w rudzielcu ciche jęknięcia nakręcały go zaczął się poruszać w chłopaku jeszcze szybciej pewny że Gaara już się do niego przyzwyczaił.
Nie trwało to dłużej niż pół minuty, po której obojga oblał ciepły przyjemny dreszcz.
Opadli na swoje ubrania i wpatrywali się w siebie
- Nienawidzę cię…
Kankuro westchnął, wiedział że tak to się skończy ale w swojej podświadomości miał nadzieje…
- Cóż jak…
- Ale sprawiłeś mi przyjemność, której nigdy dotąd nie doświadczyłem… Śpij, albo jutro ruszę bez ciebie
Umalowany chłopak uśmiechnął się do Gaary, który próbował odwzajemnić uśmiech lecz wyszedł mu krzywy grymas.
Kankuro zasnął z jedną myślą ” Czy Gaara jutro będzie taki sam zimny co dziś rano czy może się zmieni…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz