niedziela, 27 stycznia 2013
Wale Tynki
Deidara z nastrojem rasowego imoł boja kroczył poprzez korytarze zdemolowanej siedziby. Akatsuki urządziło ~Mega Bimber Party Night!~
Imprezka się udała, a jak. Jedna ściana poszła na „bonkers” do tego w suficie było kilka dziur xD. Jak przystało na epicki melanż było kilka ofiar. No, ale jak to mawiał Hitler, aferki się zdarzają.
Ale wróćmy do naszego blondaska ^^ Czemuż to cudne (nie)dziewczę było załamane? No odpowiedź jest prosta. Walentynki. Znienawidzone przez singli, kapitalistyczne święto. Dei Dei załamał się, gdyż fanki zawaliły jego pokój miłosnymi wyznaniami, czekoladkami, kwiatkami i chuj wie jeszcze czym
-A żeby, urwał, jasny, urwał, gwint, urwał! >.<”"- rozpacz oddała swoje miejsce wkurwieniu absolutnemu xD
-Deidara, a tobie o co chodzi? O_o- ni z dupy ni z pietruchy pojawił się Kakuzu.
-No bo, urwał, te fanki, urwał, pokój mi zasyfiły, sucze! >.<”
-Łohhh… ciesz się! Ja na przykład nie dostałem walentynki T_T Liderek też nie otrzymał, chociaż kto go tam wie. Ponoć Konan coś dla niego miała…
-Moge ci oddać swoje, chcesz? =_=
-Nie, dziękuje! Nie zamierzam patrzeć na twoje imię na moich wyznaniach, o!- zakręcił tyłkiem, zrobił focha z przytupem i polazł do kuchni.
-Ja się zabiję! T_T- wzdychał blondynek znowu zamieniając się w imoł boja.
Tymczasem jak nie jeb coś w frontowe drzwi!
-Co się dzieje do Matki Polki! Lakier mi się rozmazał! Pogotowie kosmetyczneeee! Łaaaa! Ratunku!
-Uchiha, zamknij mordę!- Sasori spojrzenie psychopaty.- Rusz dupę i otwórz!
-Nie ruszę dupy! Lakier mi się rozmazał! T_T
-Łohoho! To pewnie moja laska z hot linii! *q*
-Hidan! Co ci Lider mówił na temat tych kobiet lekkich obyczajów! >.<
-Emm… nie pamiętam, Zetsu ^^ Chyba coś, że zbankrutujemy… O_o
-Zbankrutujemy?! O_O- Kakuzu przybiegł z szynka w japie.
-Chryste panie na bananie! – wydarł się Sasori.- Nadal ktoś nam napieprza w drzwi! >.<”
-To może sam rusz dupę! >.<”
-Nie, nie ruszę! Tu mi wygodnie =_= I nie tym tonem Itachi! Bo ja sobie z tobą porozmawiam! >.<”
-Uuuuu.. ja znam takie rozmowy ^^- Hidan uśmiech zboka.
-Nie, nie o takie rozmowy mi chodzi! >.<”
-Taaaa… każdy tak mówi ^^
-O czym wy gadacie? O_o- brunet chwilowa dezorientacja.
-O niczym -.- Tylko Hidan jakieś swoje chore teo…
-Długo tam, do cholery?! Ja nie mam czasu tak stać pod tymi drzwiami! >.<”
-Morda! My tu konwersację prowadzimy! To kto idzie do drzwi?- Kakuzu mina w stylu ” jeszcze chwila, a będziecie zbierać zęby”
-No dobra, dobraaaa… To ja już pójdę =_=- Zetsu tempem emeryty dotoczył się do drzwi.
Gdy Pan Roślinka uchylił wrota do krainy syfu i ciemności, coś szybko wbiegło trzaskając drzwiami. Ich oczom ukazało coś O.o Coś miało rude, przetłuszczone włosy, brzuch jak od ciąży bliźniaczej, jakieś małe różowe skrzydełka i dziwną szatę, która ledwo zasłaniała tłuste pośladki i męski biust, przez który niejedna kobieta mogłaby wpaść w kompleksy xD
-Jooo wam chłopy. Kupidyn jestem. Szukam niejakiego Gejbarabary?
-Deidary? O_o
-No przecie tak mówiłem! Ino wy słuchać nie łumieta.- Kupidyn rozglądał się po wnętrzu.- Jaka chacjenda. Jak mojej starej stodoła ^^
-Eeee…dzięki za komplement O.o- odezwał się zszokowany Sasori.- A po co ci Deidara?
-A bo ino, jakaś młódka, ino tego waścia chciała moją strzałą miłości telepnąć w tyły.
-Że co? O_o
-Nu Panie Żywy Trup, nie rozumie Pan?
-Eee… nie do końca. .__.”
-Łoh tam! Dawać tego chłopoczka. Ja zamówienie mam. W gotówce płaciła i dorzuciła bimberku ^^
-To wołamy Deidare? I tak nam się dzisiaj nie przyda ^^- Itachi błyszczy swoją wrodzoną wredotą xD
-A jak mu się coś stanie? o_o
-Sasori nie przejmuj się, on i tak cie olał! Dał ci wale tynke?
-No nie… T_T Masz rację Hidan! Oddajmy go! >.<”
-Deidaraaaaaaa!- chórek Akatsuki xDD
-Łoh! Obiad! *-* – wykrzyknął blondynek i ruszył dupę do innych.
Tymczasem Kupidyn wyciągnął z tyłka ,jak to bywa w kreskówkach, strzały. Różowe, zardzewiałe serduszka.Połamane i pochlapane krwią. Po prostu cudo xD Łuk posklejany taśmą izolacyjną, a na ustach rudego paszteta zagościł uśmiech…Uśmiech uciekiniera z psychiatryka.
-On chyba nie zasługuje na taką śmierć co chłopaki? Nawet jak lubię sado-maso i te sprawy, to nie chciałbym tak skończyć X_x” – Hidan przejęcie blond kolegą.
-Jest już żarcie? ^^-pojawił się DeiDei z zacieszam na ryju.
Dla blondyna było za późno. Koniec! Zero ratunku!
-Uciekaj, Deidara! To twój koniec!-darł się Itachi, rzucając w chłopaka kapciem.
-Nie ma żarcia? O_o
-Wynoś się debilu! Kupidyn chcę cię załatwić!
-Że jak?! O_O
-Witoj chłopcze. Wielkiej loweeeee czaaaas! ^^- zaśmiał się wrednie i strzelił w tyłek niebieskookiego.
-Oj, urwał! Co za ból! T_T
-No to, Kachna! Ino szybko chodź! Bo czar nie zadziała!
-Lecem! *-*
Do salonu wbiegła dziewczyna. Jakieś 16-17 lat. Wysoka jak góra, mocna jak dąb, z zezem rozbieżnym , aparatem na zębach, poplątanymi, ciemnymi włosami.
-Ohhhh! Mój ukochany! Teraz będziesz ze mną! *q*-wykrzyknęła i rzuciła się na Deidare.
-O, moja cudowna dziewczyno! *.* Wyjdziesz za mnie? -klęknął przed Kachną, patrząc jej głęboko w oczy.
-Tak! Chociaż wiem, że to łamanie prawa, ale i tak sie zgadzam! ^^
-WTF?! O_o
-Nuuu… moje czary. Chłoptaś na dziewkę spojrzał, to łod razu miłością zapałał.- Kupidyn z dumą w głosie, oznajmił wszystkim bolesną prawdę.
-Da się to cofnąć? Bo jak się Lider dowie, to nas zabiję! T_T
-A no chłopie z gołą klatą, nie wiem. Zazwyczaj sobi idę po robocie. No to zdrowia życzę i do widzenia!
Kupidyn pomachał dzieciom specjalnej troski, zrobił „puuufff” i zniknął w chmurze różowego pyłu.
-No i co teraz?! >.<”- panikował Sasori- Nie można tak go zostawić!
-Dobrze jest. Byle się Lider nie dowiedział! X_x”
-O czym Liderek ma nie wiedzieć? Tobi nic nie powie ^-^
-Zjeżdżaj gnoju! >.<” Nie twoja sprawa!
-Chlip , chlip! T_T To ja idę do Sempai! ;___;
-Deidare strzelił kupidyn w tyłek. Teraz jest zakochany.-Itachi spojrzał z niechęcią na tą odrażającą dziewczynę.
-A może ją zjem? *-*-zaproponował Zetsu.
-Jeszcze cię nasz Artysta z rozpaczy wysadzi.
-No to dupa…
-Właśnie! Dupa! On tam jeszcze strzałę ma, nie? *-*-wykrzyknął Kakuzu.
-Łoooo! Wyjmijmy, mu! *-*
Aktasuki rzuciło się na Deia.
-Szybko! Wyciagaj Hidan! Bo nas wysadzi!
-Tak jest, szefie!
Chwila szarpania, ciągnięcia i tyłek Deia znów był normalny. Blondyn usiadł na podłodze i złapał się za głowę.
-Ale miałem koszmar… Taka paskudna dziewczyna mi się śniła…
-oooo! Kochanie! Zyjesz! *q*
-Łosz w dupe! Matko bosko! X_X” Sen się ziścił!
-Wywalcie ją stąd!
-Tak! *-*
Dziewczyna wyleciała na zbity pysk za drzwi. Przez kilka minut jeszcze waliła i szlochała, wzywała Deidare. Po dziesięciu minutach jednak sobie poszła, rzucając przekleństwa w stronę bandy idiotów.
-Działo się coś?-zapytał Lider.
-Nieee…Nic. Zupełnie nic ^^- odrzekli, śmiejąc się tajemniczo.
KONIEC! xDDD
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz