sobota, 12 stycznia 2013

Słońce (KimmimaroxGaara)


Czerwone niebo z zachodzącym krwistym słońcem powoli zanikało z pola widzenia Gaary.
Powoli słychać było świerszcze na błoniach Suny.
Kazekage zawsze lubił takie wieczory, kiedy był sam w ciemnościach egipskich.
Powoli przewracał się z boku na bok przysłuchując się ciszy wokoło. Podświadomie czuł iż dokładnie tego wieczoru coś się wydarzy.
Nie mylił się jego leniuchowaniu przerwał pisk dzieci i wrzaski wystraszonych matek.
- Gaara! Ktoś nas atakuje, jedna osoba! Wyobrażasz to sobie? Jedna osoba dała rady przebić się przez naszą ochronę! – Kankuro w piżamie wręcz wykrzykiwał informacje, które prawdopodobnie usłyszał po piskach niż po raportach.
- Idę…
- Idziesz? Tylko idziesz? Śmigaj a kysz. – Kankuro szybko zbliżył się do Gaary, który mimo to siedział na łóżku.
- Kysz!
Oczy czerwonowłosego rozszerzyły się maksymalnie, gdy poczył silny ucisk na plecach, a chwile puźniej zobaczył grunt pod sobą grunt.
W myślach dziękował stwórcy że posiada moc piasku dzięki, któremu może unosić się w powietrzu. Ta zdolność mu się przydawała zwłaszcza gdy ma się takiego ‘nietrzeźwego’ brata jak Kankuro.

Lecąc w stronę zagrożenia słyszał za sobą  mnustwo głosów, niektóre uwielbienia niektróre błagań.
Uśmiechnął się do siebie, podziękował Naruto w myślach.
- Gaara! – wściekły wrzask wroga sprawił że uśmiech znikł z jego twarzy.
- Gaara! Gdzie jesteś! Kso…!
To co zobaczył rudowłosy nachwilę odebrało mu mowę przez co prawie spadł.
- No jesteś….Khy…. 
- Kimimaro….Przecież ty nie żyjesz!
- Chodź za mną głupcze, nie będę walczył wśród tych wszystkich śmieci.
Młody Sabaku stłumił w sobie złość, lecąc za Kaguyą rozmyślał co sprowadza tego nieboszczyka do niego, jak on żyje, dlaczego żyje,co ode niego chce…

Odeszli wystarczająco daleko od wioski by czuć lodowaty wiatr tej surowej krainy.
- Czego odemnie ch….
Białowłosy żucił się na chłopaka trzymając katar z kości (wejdźcie na ten link bo nie zrozumiecie o co mi chodzi:http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f5/Ornamental_katar.jpg/468px-Ornamental_katar.jpg)  na obu rękach.
- Czekaj…
Broń Kaguyi przecieła policzek Gaary.
W takim tępie mnie zabije jeśli nic nie zrobie, jest jak zwierzęcie!
Czeronowłosy zaczął usilnie tworzyć zbroję z piasku.
- Nie pozwolę ci! Khy…. Za to co mi zrobiłeś, to upokarzające!
O co mu chodzi?!
- Atakuj mnie bo zginiesz, głu….głu…Khy-Khy…pcze!
- Czekaj czekaj, nie chcę się z tobą bić mieliśmy już walkę pamietasz? Poza tym wolę byśmy się zaprzyjaźnili!
- Khy Khy Khy ! Przyjaciele? – białowłosy znów trafił chłopaka rozdzierając mu jedną z  nogawek chłopaka zostawiając zadrapanie na nodze.
 - Przyjaciele?! Khy! Nawet nie wiesz co to znaczy! Jesteś taki jak ja…Khy
Gaara ledwie nadążał robić uniki a myślenie by sensownie odpowiedzieć też nie było najłatwiejszą rzeczą.
- Ale…Ale.. Ty też możesz się zmienić!
- Sonic Blow Jutsu!.
Co? Co on kombinuje nigdy nie słyszałem o takim jutsu, cholera..…Znikł!?! Gdzie…
Z góry posypały się setki szybkich cięć i pchnięć.
- Khy! Teraz patrz!..
Atak trwał może 15 sekund lecz Gaara poczuł na sobie setki piekących ran.
Opadł na kolana jego ubranie było rozszarpane.
Czemu on jest taki silny?! Przecież jak z nim przedtem walczyłem to był przynajmiej o 50% słabszy!….
- Khy Khy a teraz po prostu giń!
Cholera
-Kimmimaro…Sssstój…
Czerwonowłosy już nic nie słyszał poza jedną myślą.
Jestem słaby!!…

Otwierając oczy czuł piekący ból na całym ciele.
- Przepraszam…
Gaara zignorował to zaczął się rozglądać.
- Przepraszam!
Dopiero teraz do niego dotarło iż ktoś do niego coś mówi.
- Kim jesteś – próbował mówić chłodnym bez uczuciowym głosem.
- Kimmimaro. Przepraszam za wcześniej, ja…On…On dał mi jakieś leki przez co stałem się szalony na 16godzin…I pewnie teraz się dziwisz jak żyje? Też dał mi jakieś leki, które podtrzymują moje życie…
- Nie szkodzi.
Chodź było cimno czerwonowłosy poczuł miejsze napięcie w pokoju.
- Gdzie jestem?
- W kryjówce Orochimaru… Mam cię opatrzyć i odesłać spowrotem, troche to dziwne prawda? Orochimaru cię puszcza wolno…
Młody Sabaku poczuł zimną mokrą szmatę na swoich stopach.
- Co ty…
- Cicho…Mam się tobą zająć…
Z chwili na chwilę szmata przestawała być zimna, nawet była przyjemna.
Poczuł pocałunek na jednej ze swoich stóp.
- Co ty……
- Mówiłem mam się tobą zająć.
- A-Ale żeby tak?
- Nie podoba ci się?
Umilkł, to było miłe, w najgłębszych zakamarkach swojego umysłu nigdy nie wyobrażał sobie takiej przyjemności z zaledwie jednego pocałunku.
Kaguya zaczął całować łydki zbliżając się do ciała Sabaku.
- My chyba nie powinniśmy.
- Cicho
Kimmimaro ukradkiem usiadł na Gaarze robiąc mu piekące malinki na szyi.
Czeronowłosy odwzajemniał te czynności z lekkim zażenowaniem. 
Poczuł rękę chłopaka na swoim przyrodzeniu.
- Nie może nie..
- Nie spodziewałem się że możesz być taki wstydliwy…
Gaara znów zamilkł, lepiej żeby nic nie mówił, oddał się tej przyjemności.
Białowłosy dotykał wszystkie części ciałą  Sabaku sprawiając iż cały był gorący.
Chopak powalił ‘ofiarę’ na podłogę zdejmując bokserki jednocześnie na siłę całując Gaarę by nie protestował.
- To będzie szybkie…
- To nie może być szybkie…Czekaj ,przecież wyzioniesz ducha?…
Kimmimaro nie słuchał szybko zwilgotnił penisa Gaary po czym zmusił chłopaka by w niego wszedł.
Głośne westchnienie bólu. Chłopak opadł na Sabaku.
- Mówiłem za wcześnie głupcze…
- Dobrze jest.
Zaskoczony wytrzymałością partnera zaczął ruszać się w nim by przystosować go do ciekawszej gry.
Kimmimaro próbował całować chłopaka by nie jęczeć, lecz mu się nie udawało.
Szybkim i stanowczym ruchem czerwonowłosy bawił się przyrodzeniem chłopaka, sprawiając mu większą przyjemność.
Kaguya szybko doszedł spuszczając się na klatkę piersiową partnera.
- Mówiłem że szybko…
Chłopak nic nie odpowiedział, miast tego wziął trochę spermy na palec z swojej klatki po czym wsadził do ust chłopaka.
Nie sprzeciwił się zaczął ssać i zlizywać wszystko z jego palca.
Widok ten sprawił iż Gaara też doszedł chodź nie był pewny czy widzi to naprawdę czy tylko w swojej wyobraźni.
- Zajołem się tobą dobrze prawda?
- ….
- Przed chwilą byłeś odważny, Khy…
- Z-zamknij się…I złaź z mnie …
- Jaki niemiły…Prawda że księżyc jest piękny?
- Lepsze zachodzące słońce…
Nie wiedząc dlaczego zarechotali oboje, a w obojgu z nich narodziła się nadzieja by przeżyć tą noc jeszcze raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz