piątek, 11 stycznia 2013

Po jego śmierci (NaruxSasu)



Muszę też wyjaśnić parę fragmentów w opku, bo mogą one być uznane za błędy rzeczowe. Opowiadanie nie jest oparte na rzeczywistych zdarzeniach z mangi, pisane jeszcze przed ukazaniem się rozdziału ze śmiercią Itachi’ego. Nie ma tu uwzględnionego Hebi. Nie pytajcie także, o co chodzi z Madarą bo sama nie mam zielonego pojęcia. Ten fragment musiał zostać przerobiony, bo wcześniejsza wersja zawierała dość poważny błąd. A Madara był jedyną osobą w miarę pasującą do tego momentu. Możecie to zinterpretować jak chcecie.

*

To opko jest dla ciebie Aniu. Specjalnie dla ciebie tak się poświęcałam. Ale zasłużyłaś sobie. Mam nadzieję, że nie jest aż takie złe.

*

To tyle słowem wstępu. Zapraszam do czytania.

***



-Sasuke! Sasuke!

Naruto biegł przez las. Musiał powstrzymać przyjaciela.Dobrze wiedział, że tamten jest znakomitym ninja, ale to jeszcze nie jest ten poziom. Poziom Uchihy Itachi’ego, który był starszy i dużo zdolniejszy. Miał też lepszą okazję się rozwijać. Kiedyś go pokona, ale jeszcze nie teraz. Jeżeli Sasuke stanął do walki prawdopodobnie tego nie przeżyje. Wiatr zawiał mocniej. Kilkanaście ptaków poderwało się jednocześnie z drzew w głębi lasu. To coś oznaczało. Blondyn był tego pewien. Miał tylko nadzieję, że nie stało się to, czego najbardziej się obawiał. Wtedy on straciłby jedyny powód do życia. Jedyną bliską swojemu sercu osobę. Postanowił, że jeżeli tak się stało on wypełni marzenie Sasuke. Wiedział, że on tego chciał. Kilka lat temu dał mu to wyraźnie do zrozumienia. Wbiegł na małą polankę. To, co tam zobaczył przeraziło go. Leżały tam dwa ciała. Jedno na należało do jego ukochanego. Tego był pewien. Zbyt dobrze znał jego budowę, fryzurę, całego jego. Nie mógł się mylić. Podejrzewał, do kogo należy drugie ciało. Poczuł olbrzymi niepokój. Nie potrafił określić kto zwyciężył ten pojedynek. Pojawił się za późno. Nawet, jeśli Sasuke zwyciężył bardzo ucierpiał. Możliwe, że także zginął. Z niepewnością podszedł do pierwszego ciała. Jego podejrzenia sprawdziły się. Bliżej niego leżał Itachi. Nie ruszał się. Wtedy był już pewny. Ten silny członek Akatsuki, morderca całego klanu nie oddychał. Nie żył. Czyżby Sasuke dokonał tego sam? Zwyciężył z tak potężnym przeciwnikiem? Ciężko było mu w to uwierzyć. Wiedział że jego przyjaciel mógł wygrać z prawie każdym, ale nie z bratem. Przemógł ogromny lęk i podszedł do drugiego ciała. Już pewnej odległości zobaczył, że Sasuke się porusza. Przyklęknął na trawie obok niego. Tamten szepnął:

-Naruto? To ty?

-Nic nie mów trzeba sprowadzić medyka. Jesteś w bardzo ciężkim stanie.

-Ja nie chcę. Teraz mogę już umrzeć. Wypełniłem swoje marzenie, więc już nie mam, po co żyć.

-Jak to? A ja? Myślałem, że coś nas łączy.

-Bo tak jest. Ko…-w tym momencie stracił przytomność. Naruto wziął go na ręce. Łzy pociekły mu z oczu. Wiedział, że musi go zanieść jak najszybciej do szpitala. Jeżeli mu się to nie uda jego przyjaciel zginie. Nie wytłumaczy mu, dlaczego nie chce żyć, dlaczego nie chce być z nim. On nie może umrzeć. Nie teraz, kiedy spełnił swoje największe marzenie. Nie teraz gdy już nic nie stoi na przeszkodzie ich miłości.

-Do Tsunade – Sasuke na chwilę ocknął się, ale zaraz potem stracił przytomność. Naruto planował zabrać go do szpitala. Tam miałby najlepszą opiekę, ale postanowił uszanować prośbę przyjaciela. Nie rozumiał, z jakiego powodu Sasuke wybrał właśnie babcię Tsunade. Przecież w Konoha jest wielu wspaniałych medyków, a jedna z legendarnych Sannin’ów jest przecież Hokage więc może być zajęta. Nie wątpił, że pomogłaby Sasuke o ile uda się ją znaleźć co nie zawsze jest takie proste. Był już blisko. Wbiegł do budynku. Gdy odnalazł odpowiedni pokój ujrzał przy drzwiach członka ANBU. Posadził Sasuke na krześle stojącym naprzeciwko drzwi, a sam do nich podszedł.

-Hokage jest zajęta – usłyszał.- Nie wolno jej przeszkadzać.

-Spierdalaj! – Naruto otworzył drzwi siłą.

Wtedy zrozumiał, dlaczego ANBU pilnuje drzwi. Tsunade siedziała na biurku z do połowy rozpiętą bluzką. Koło niej stał Jiraya. Całowali się.

-Zostaw babcię Tsunade ty zboczony Pustelniku. Potrzebuję jej natychmiast.

-Słuchaj gnojku. Tsunade jest Hokage i nie musi słuchać kogoś takiego jak ty. A za wtargnięcie tu policzymy się na treningu.- Jiraya był wściekły, ale Naruto go nie słuchał tylko mówił dalej.

-Chodzi o Sasuke. Znalazłem go i sprowadziłem. Właściwie to przyniosłem. On zabił Itachi’ego, ale jest w okropnym stanie. Nie pozwolił się zanieść do szpitala. Kazał mi przyjść tutaj.

-Gdzie on jest?

-Na korytarzu.

Cała trójka wybiegła na korytarz. Tsunade uklęknęła koło nieprzytomnego Sasuke. Położyła mu ręce na brzuch i zaczęła go leczyć. Po chwili, która dla Naruto wydawała się wiecznością ciemnowłosy bardzo powoli otworzył oczy. Spojrzał na blondyna który teraz miał w oczach łzy szczęścia i uśmiechnął się słabo. Ten uśmiech wyrażał tak wiele: radość, miłość, czułość ale i smutek i obawę. Naruto odwzajemnił go. Te spojrzenia trwały tak krótko a tak wiele znaczyły. Dla nich obu.

-Nic więcej tutaj nie zrobię. Musisz dojść do siebie w szpitalu. Potrzebujesz wypoczynku.

-Nie mogę. Nie chcę, żeby ktoś się dowiedział, że wróciłem.Proszę pozwolić mi odpoczywać w domu. To bardzo ważne dla mnie.

-Dlaczego?

Odpowiedział tylko jednym słowem. Właściwie imieniem.

-Madara.

Cała trójka popatrzyła po sobie ze zdziwieniem. Nie mieli pojęcia o co mu chodzi.

-Dobrze jeżeli to dla ciebie takie ważne. Ale nie możesz zostać sam. Nie poradzisz sobie.

-Może na jakiś czas zamieszkać u mnie. Zawsze będzie trochę łatwiej – Naruto starał się by jego głos zabrzmiał naturalnie.

-No nie wiem. Ty musisz trenować, chodzić na misję, a on potrzebuje kogoś kto będzie stale przy nim.

-Mi to nie przeszkadza. I tak miałem poprosić Kakashi’ego o dłuższą przerwę. Potrzebuję odpoczynku, a więc chętnie zaopiekuję się chorym kolegą – mimowolnie zaczerwienił się. Miał nadzieję, że Sannini tego nie zauważyli. Nie chciał żeby to się wydało. Nie w taki sposób. Nie przed tak wysoko postawionymi osobami.

-No dobrze, ale jak nie będziesz sobie radzić to pamiętaj, że chętnie pomogę.

Naruto podziękował Hokage za pomoc. Wtedy ona poprosiła członka ANBU, by pomógł blondynowi zanieść Uchihe do mieszkania. Ten wziął go na ręce i razem wyszli z budynku. Kiedy zmierzali do domu Uzumakiego starali się, aby zbyt wiele osób nie zobaczyło twrzy ciemnowłosego. Naruto obawiał się, że Sasuke nie będzie zadowolony z tego pomysłu, że zażąda aby go przenieść. Ale przecież żaden z nich nie potrafi sobie sam poradzić. Tak było od zawsze. Obaj mieszkali sami. I najważniejsza rzecz przemawiająca za przeprowadzką. Łączyła ich szczególna więź. Już od długiego czasu kochali się. Gdy dotarli na miejsce ułożyli Sasuke na łóżku blondyna. Shinobi z ANBU wyszedł, a Naruto przygotował sobie pościel i położył ją na kanapie. Nie wiedział co ma teraz robić. Było południe, więc prawdopodobnie teraz byłby na treningu. Nigdy nie zastanawiał się co będzie robić gdy będzie musiał spędzić cały dzień w domu. Nagle usłyszał ciche łkanie. Okazało się, że Sasuke się ocknął i dostał histerii, bo nie potrafił stwierdzić gdzie jest. Blondyn uspokoił go i wytłumaczył, że jest u niego. Z niecierpliwością czekał na reakcję.

-To dobrze. Dziękuję.

-Za co?

-Za to, że mi tak bardzo pomogłeś i nadal pomagasz. Na pewno zepsułem ci wszystkie plany.

-Nie, wcale nie – zaczerwienił się lekko. Sasuke uśmiechnął się. – Dla ciebie chętnie zmienię wszystkie plany, cele, marzenia. Dla ciebie mogę zmienić całe swoje życie.

-Ty możesz, ale ja tego nie chcę. Nie chcę, abyś wszystko dopasowywał do mojej osoby.

-Ale ja tego chcę. To moje największe marzenie, jedyne aktualne. Być z tobą.

-Przecież chciałeś zostać Hokage? To już nieaktualne.

-Jeżeli nie będzie przeszkadzało w byciu z tobą to wciąż jest aktualne, ale tylko pod takim warunkiem.

-Naruto – westchnął smutno Uchiha – ja nie przejmowałem się tobą. Zemsta była dla mnie ważniejsza. Gomen nasai… – Naruto pocałował go delikatnie. Ten pocałunek mówił tak wiele. Przepraszam, kocham cię, pragnę cię całego dla siebie. Zrozumieli się doskonale. Obaj przestali się przejmować tym,że Sasuke powinien odpoczywać. Naruto położył się delikatnie na nim i zaczął całować go mocno i namiętnie. Powoli ściągał z niego ubranie. Z ich umysłów uleciały wszystkie emocje. Pozostała tylko miłość i rozkosz. Tylko to teraz czuli. Nic więcej nie chcieli. Pragnęli, aby ta chwila trwała wiecznie, żeby nie musieli się już nigdy od siebie oderwać.

***

Naruto obudził się. Spojrzał na miejsce gdzie zasnął Sasuke, ale jego tam nie było. Przeraził się, że przyjaciel mógł zrobić coś głupiego.Zaczął biegać po całym domu jak opętany. Musiał go znaleźć i to jak najszybciej. Serce łomotało mu jak oszalałe. Gdy wbiegł do łazienki ujrzał coś czego nie widział nawet w najgorszych koszmarach. Sasuke leżał na podłodze cały uwalany krwią. Wciąż trzymał w ręku kunai’a. Blondyn upadł na kolana. Zaczął płakać. Choć tego chyba nie można było nazwać płaczem. Wył jak zagubione dziecko, bo tak właśnie się czuł. Najpierw odzyskał Sasuke po to by go teraz stracić. Tym razem na zawsze. Uchiha odszedł wraz ze wszystkimi marzeniami Naruto. Ten nie potrafił tego zrozumieć. Pragnął także umrzeć. Przebić serce tym samym kunai’em. Zmieszać swoją krew z jego i odejść trzymając jego rękę. Ale nie zrobił tego. Jednak coś w nim umarło. Właściwie całe wnętrze. Zostało samo ciało. Uleciały wszystkie uczucia. Teraz już nic nie czuł. Już zawsze będzie wiódł takie życie. Nigdy już nie będzie w pełni człowiekiem. Teraz jest tylko ciałem ciałem chodzącym i mówiącym, ale bez  uczuć. Zapłakał ostani raz. W przyszłości nigdy więcej tego nie zrobił. Nie potrafił. Nie miał powodu.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz