piątek, 11 stycznia 2013

Choroba Kakashi’ego (KakashixIruka)


W mieszkaniu Umino zadzwonił telefon. Ten podniósł się z łóżka i powoli zmierzał w jego kierunku.

-Taa?

-Iruka? – w słuchawce usłyszał zachrypnięty głos wymawiający jego imię. – Obudziłem cię?

-Mniejsza z tym. Co się stało?

-Jestem chory.

-Już zdąrzyłem się domyślić. Grypa?

-No chyba.

-Mam przyjść do ciebie w czymś pomóc?

-Nie. Nie o to chodzi. Mam dzisaj trening z drużyną. Musisz go przeprowadzić za mnie.

-Ale jak? Co? Ja nie będę potrafił tego zrobić.

-Poćwicz z nimi podstawowe techniki, kumulację czakry i poproś aby pokazali jakie poczynili postępy. Naprawdę się zdziwisz. Bądź na 3 polu treningowym o 12. Powinni już być.

-No niech będzie. Potem wpadnę do ciebie.

-Dobrze. Do zobaczenie.

Umino odłożył słuchawkę. Nie wiedział co ma zrobić. Nie był kompletnie przygotowany na to. Zazwyczaj pracował z dużo młodszymi dziećmi. Poza tym nie miał pojęcia jakie zasady panują na treningach i przede wszystkim jakich postępów ma się spodziewać po swoich byłych podopiecznych. Spojrzał na zegarek. Do dwunastej miał jeszcze sporo czasu. Poszedł do kuchni gdzie zrobił sobie obowiązkową poranną herbatę.

***

Za piętnaście dwunasta wyszedł z domu. Uznał że tyle czasu mu wystarczy aby dojść powolnym spacerem na miejsce. Nie chciał się spóźnić. Nie lubił tego. Co prawda jeśli chodzi o Kakashi’ego to już się nauczył że zawsze na spotkanie trzeba stawiać się co najmniej godzinę później i tak właśnie robił. Ale dzisiaj chciał zrobić drużynie 7 niespodziankę i rozpocząć trening punktualnie. Gdy pojawił się na polu nikogo jeszcze nie było pomimo że już dochodziła dwunasta. Rozejrzał się po czym usiadł na trawę czekając.

***

Po jakiejś godzinie usłyszał śmiechy i głośne rozmowy z pewnej odległości. W tym samym czasie Naruto zastanawiał się głośno jak to możliwe że sensei jest przed nimi. Ostatecznie razem stwierdzili że to nie Kakashi siedzi na trawie. Podeszli do tajemniczej postaci i w pewnej chwili blondyn zawołał:

-Cześć Iruka-sensei. Cotutaj robisz?

-Czekam – odpowiedział trochę poirytowany tym wesołym tonem głosu Uzumakiego.

-Na Kakashi‘ego? To tak jak my.

-Nie.

-Nie?

-Na was do cholery.

-??

-Tak! Już od ponad godziny.

-Ups. A co z Kakashi’m?

-Jest chory więc poprosiłabym to ja poprowadził dzisiaj wasz trening. Nie uprzedził mnie niestety że już naczyliście się od niego spóźniać.

***

Iruka po skończonym treningu udał się do domu Hatake. Zapukał delikatnie w okno sypialni.

-Mogę wejść Kakashi?

Ten w odpowiedzi tylko pokiwał głową. Chyba był naprawdę w ciężkim stanie. Umino poszedł do drzwi wejściowych i odkleił z ramy okno zapasowy klucz, po czym wszedł do środka. Zamiast prosto do sypialni udał się najpierw do kuchni gdzie robił dwie herbaty. Gdy się zaparzyły zaniósł je do pokoju Kakashi’ego i postawił na stoliku nocnym.

-Dziękuję, kochanie.

-To nic takiego, ale widzę że naprawdę wielu rzeczy ich nauczyłeś. – Hatake starał się uśmiechnąć.

-Jak myślisz kto poczynił największe postępy?

-W braku punktualności? Wszyscy!

-Jak to?

-No co. Czekałem na nich ponad godzinę. Ty na pewno nawet nie zauważyłeś kiedy przestali przychodzić naczas bo zawsze jesteś jeszcze pózniej.

Obaj się zaśmiali. Iruka usiadł na skraju łóżka Kakashi’ego. Ściągnął maskę z jego twarzy. Zbliżył swoje wargi do jego ust. Pocałował go bardzo delikatnie.

-Uważaj skarbie bo cię zarażę.

-To dobrze. Wtedy ty będziesz musiał się mną opiekować i wyręczać z obowiązków. – uśmiechnął się i pocałował go jeszcze raz. Gdy oderwał się od niego od razu kichnął. Kakashi spojrzał na niego wzrokiem typu „A nie mówiłem?” ale nic nie powiedział. Zamiast tego obaj wybuchnęli glośnym śmiechem.

2 komentarze: