piątek, 11 stycznia 2013

Ja też potrafię kochać. (GaaraxKankuro)



Gaara siedział w kącie pokoju. Łzy ciekły mu z oczu. Jego brat zbliżył się do niego zastanawiając się, co wywołało tak nietypowe zachowanie chłopca.
-Co się stało? – zapytał zaniepokojony.
-Zjeżdżaj, bo cię zabiję – Gaara otarł łzy z twarzy.
-W połączeniu z twoimi zaczerwienionymi oczami nie brzmi to przekonująco.
-To ja skrzywdziłem Temari. Jeżeli ona umrze to będzie to moja wina.
-Tyle razy groziłeś, że nas zabijesz. Dzisiaj też usłyszałem te okrutne słowa, mimo, że chwilę wcześniej płakałeś z powodu obrażeń zadanych siostrze. Nie rozumiem cię zupełnie.
-Dobrze wiesz, że nigdy bym was nie skrzywdził. Jesteście jedynymi osobami, które tolerują moje towarzystwo a to wiele dla mnie znaczy.
-To za mało powiedziane. Ja ciebie kocham i to wcale nie braterską miłością. To uczucie to coś więcej.
-Skąd wiesz, że mnie kochasz? Czym w ogóle jest miłość?
- Miłość to poczucie potrzeby opieki nad kimś bliskim kimś, kto wiele dla ciebie znaczy*
-To ja też ciebie kocham. Ciebie i Temari, ale ciebie chyba bardziej.
Kankuro przysunął się do brata i zbliżył swoje wargi do jego ust. Całował go mocno, z namiętnością. Gaara obejmował go, przesuwał ręce po jego ciele zjeżdżając coraz niżej, aż dotarł do bioder. Wtedy lalkarz oderwał się od brata skrępowany, ale i podniecony.
-Jeszcze nie czas.
-A, kiedy ten czas nadejdzie?
-Nie martw się. Już wkrótce.
***
-Idę odwiedzić Temari. Chcesz iść ze mną?
-Taa.
-Coś ty taki przygnębiony? Czyż wczoraj nie wytłumaczyłem ci wielu rzeczy?
-Tak, ale nadal nie wszytko rozumiem. Dlaczego dziewczyny kochają chłopaków i odwrotnie, a ja, niedość, że kocham chłopaka to jeszcze własnego brata.
-Nie przejmuj się. My po prostu jesteśmy wyjątkowi – pocałował go delikatnie. Wyszli z mieszkanie zmierzając w kierunku szpitala. Gaara wydawał się być jakiś nieobecny. Była jeszcze jedna osoba, z którą powinien porozmawiać o uczuciu. Może mniejszym niż do rodzeństwa, ale równie ważnym.
***
-Temari, lubisz mnie? – zapytał dziecinnie rudowłosy.
-Oczywiście, że cię lubię braciszku.
-A kochasz mnie?
Dziewczyna się zawahała. Za plecami Gaary Kankuro siostrze, żeby powiedziała „tak”.
-Tak, tak trochę – wydusiła w końcu z siebie, choć nie była to do końca prawda. Nie po tym, że przez niego wylądowała w szpitalu. Ale chłopcu te słowa wystarczyły. Zawołał już zdecydowanie radośniej:
-Bo ja ciebie bardzo. Ciebie i Kankuro. Bo wczoraj braciszek wytłumaczył mi, czym jest miłość i teraz wiem, że do ciebie też ją czuję.
Temari spojrzała na Kankuro jakby domyślała się, co między nimi zaszło, ale ponieważ twarz lalkarza pozostała niewzruszona, postanowiła nic nie mówić. Po krótkim pożegnaniu i po rozmowie ze starszym bratem, która ograniczała się do tego, że Gaarze było naprawdę smutno i płakał całą noc, została sama ze swoimi szarymi myślami.
***
-Kankuro muszę na chwilę wyjść.
-Chcesz żebym poszedł z tobą?
-Nie muszę to załatwić sam.
-Jeżeli tego chcesz, nie będę ci przeszkadzał, ale wróć na kolację.
-Dobrze.
***
Naruto jadł obiad, kiedy rozległo się pukanie do drzwi.
-To na pewno, Kakashi – pomyślał chłopak.
Gdy otworzył drzwi okazało się, że stoi w nich, Gaara.
-Hej.
-Chcę z tobą porozmawiać. Masz czas?
-Jasne wejdź do środka.
-Naruto, powiedz mi, kim dla ciebie jestem?
Blondyn chwilę się zastanowił.
-Jesteś moim przyjacielem.
-Bo ja ciebie kocham. Teraz, gdy wiem, co to znaczy zdałem sobie z tego sprawę.
-…
-Wiem ty masz, Sasuke i niczego od ciebie nie oczekuję. Chciałem ci tylko to powiedzieć.
Blondyn pocałował go delikatnie w czoło.
-Jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Już wkrótce znajdziesz kogoś, kogo kochasz i z kim będziesz chciał się związać.
Gaara uśmiechnął się delikatnie.
-Już znalazłem.
I wyszedł wciąż uchylonymi drzwiami. Naruto jeszcze długo nie mógł otrząsnąć się ze zdumienia wywołanego całą tą rozmową.
***
-Wróciłem.
Kankuro nie odpowiedział. Leżał na łóżku do połowy rozebrany. Gaara wszedł do pokoju i zachęcony wzrokiem brata położył się obok niego. Zaczęli się całować. Kankuro robił malinki na szyi rudego. Ściągnął ubranie z brata. Dotknął męskości brata, która natychmiast się podniosła. Po chwili ściągnął resztę swojego ubrania, odwrócił go tyłem do siebie i powiedział:
-To może trochę boleć.
-Ból cielesny jest niczym w porównaniu bólem serca, który dzięki tobie powoli znika.
Kankuro wszedł w niego powoli, a Gaara jęknął cicho. No początku rzeczywiście odrobinę bolało, ale już po chwili rudowłosy sam poruszać szybko biodrami. Zastanawiał się czy brat już to kiedyś robił, ale nigdy o to nie zapytał. To nie było mu potrzebne. Wiedział, że Kankuro już nigdy go nie zostawi, zawsze będą razem. Rana serca zagoiła się do końca. Gaara doszedł pierwszy a brat chwilę po nim. Po tym padli na łóżko i zasnęli w swoich objęciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz