środa, 9 stycznia 2013

Wiosna Neji & Hinata


  Długowłosy chłopak wsparty o drzewo wpatrywał się w jezioro. Powierzchnia wody, była gładka jak lustro, na płaskich okrągłych liściach, bielały kwiaty. Brzegi tonęły w zieleni i kwieciu. Było ciepło. Trwała wiosna.

      Upał się wzmagał. Słońce paliło niemiłosiernie, rozmywając kontury wszystkiego, mimo to zauważyłem idące w moją stronę czarnowłose siostry. Ciekawe, czego znowu ode mnie chcą, byłem przekonany, że mają do mnie jakąś sprawę w innym wypadku nie pofatygowałyby się tu. Jednak teraz, gdy są jeszcze daleko mogę podziwiać ten nader przyjemny widok, jaki obie stanowią, bez żadnych konsekwencji. Trawa, jasnozielona i lśniąca sięga im do kolan. Łąka usiana jest drobnymi żółtymi, białymi i liliowymi kwiatkami. Wygląda bajkowo, trochę nierealnie, pod błękitnym niebem, na rozległej łące. Ich długie ciemne włosy rozwiewają się na lekkim wietrze. Osiadają na nic małe, białe płatki wirując w powietrzu. Ubrane są w zwiewne błękitne sukienki. Młodsza biega, skacze i tańczy. Starsza patrzy na to z pobłażaniem, w ręku trzyma bukiecik konwalii. Powoli zbliżają się do mnie, widać już napięcie na twarzy Hinaty.
-Ohayo Neji. Radośnie wykrzykuje Hanabi. Hinata zagryza tylko wargi, wygląda na zdenerwowaną.
-Neji, ojciec prosi byś był na zebraniu klanu. Prosi hmmm ciekawe, po co mam tam być, czy klan Hyuga musi koniecznie mieć, komu okazywać pogardę? Widząc grymas Hinaty, zdałem sobie sprawę, że powinienem bardziej się kontrolować, szybko przywołałem uśmiech na twarz. Dziewczyna zarumieniła się.
-N…Neji proszę bądź tam. Robiła się coraz bardziej nerwowa, całe życie podporządkowywała się woli ojca i wciąż panicznie bala się jego gniewu i oczywiście pragnęła zadowolić wszystkich, jak zwykle w takich przypadkach nie wychodziło jej to. Hanabi usiadła koło mnie i próbowała objąć, delikatnie odsunąłem się.

      Jak zwykle milczący, wyniosły. Czyżby żywił do nas tylko pogardę, opierał się o drzewo w ogóle nie zwracając uwagi na radosną paplaninę Hanabi, mógłby przynajmniej udawać….Myślałam, że po egzaminie na chunina coś się zmieni, myliłam się, chociaż może obojętność jest lepsza od otwartej wrogości. Gdy Hanabi skończyła zdawać mu chaotyczne sprawozdanie z misji, zapadła krępująca cisza. Chciałabym żeby się odezwał. Powiedział cokolwiek, byleby tylko przerwać tę cisze, jesteśmy rodziną jak możemy być dla siebie tak obcy? Jednak jak zwykle milczał.

      Ze spuszczoną głową, wpatrywała się w ziemię, po chwili usiadła koło Hanabi i zaczęła miąć konwalie, które zebrała. Dopiero w tym momencie zobaczyłem jak bardzo jest zmęczona. Jej szczupła twarz zdawała się jeszcze bledsza niż zwykle, oczy były podkrążone. Cicho westchnęła. Hanabi po kilku minutach wstała.
-Dojdziecie za jakieś półtora godziny dobrze? Zapytała nie czekając na odpowiedź, chciała odjeść jak najszybciej, najwyraźniej miała dość swojej milczącej rodziny. Uśmiechnąłem się do siebie. Hinata wciąż nie podnosiła głowy, systematycznie i chyba zupełnie nieświadomie niszczyła białe kwiatki, gdy nie nadawały się już do niczego wyrzuciła je za siebie. Po chwili zaczęła wbijać sobie paznokcie w dłonie, obserwowałem to zafascynowany. Jednak już po kilku minutach nie mogłem na to patrzeć.
-Przestań. Spojrzała na mnie rozkojarzona, dopiero, gdy chwyciłem jej ręce, skrzywiła się.
-Puść mnie. Wyszeptała i próbowała wyszarpnąć ręce. Chciałbym jej dotknąć, poznać smak, nie wiem skąd u mnie biorą się takie pragnienia. Zbliżam się do niej tylko trochę, kładę dłoń na jej policzku i całuję w kącik ust. Smakuje dokładnie tak jak myślałem. Jaśmin i bez tak odurzająco pachną. Zamykam na chwilę oczy, gdy je otwieram z bardzo bliska widzę jej srebrne rozszerzone oczy, w których nie odznaczają się źrenice, po kilku sekundach czuję ciepły oddech Hinaty na wargach po chwili zastąpiony miękkością jej ust., które niepewnie dotykają moich. Obejmuję ją w tali i pogłębiam pocałunek. Dziewczyna przyzwalająco rozchyla usta. Cały świat nagle zawirował. Szybko zdejmuje jej bluzkę i wodzą dłońmi jej odsłoniętej skórze. Hinata uśmiecha się delikatnie i przejeżdża językiem po wargach po moich wargach. Całuje jej obojczyk i stopniowo przesuwam się coraz niżej. Jej długie palce wplatają się w moje włosy, gdy moje usta muskają okolice jej pępka podbrzusza zostawiając wszędzie mokre ślady.
-Neji czy…Hinata odsuwa się trochę ode mnie, jedyną moją odpowiedzią był pocałunek, za daleko zabrnęliśmy, szkoda byłoby to przerwać prawda? Czując jej palce na rozporku nie protestuję, mgiełka pożądania zasnuwa mi wzrok, kiedy Hinata bierze mojego naprężonego penisa w usta. Staram się tłumić jęki, szybko dochodzę we wnętrzu jej ust. Czarnowłosa z niepewnym uśmiechem zlizuje resztki spermy z dolnej wargi. Wiem, że moje oczy błyszczą z pożądania, dziewczyna nabija się na mnie, wrzasnęła z bólu, gdy przebiłem jej błonę, po udach spływała jej krew. Poruszałem się w niej szybciej i szybciej nasze oddechy stały się nieregularne, chrapliwe. Po chwili oboje doszliśmy z głośnym jęknięciem. Gdy z niej wyszedłem Hinata szybko wstała i ubrała, odeszła zmierzając w stronę domu, jakby nic się nie stało i po raz kolejny spełniła czyjeś oczekiwania.

2 komentarze:

  1. troche bez sensu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to ma być do cholery ? Weź w banię się popukaj . Po 1 - nie potrafisz pisać. Po 2- jestes pewnie nie wyżytą seksualnie osobą o zacofanym trybie bycia. I po 3 zgiń , przepadnij WON . Zaśmiecasz takimi śmieciami neta .

    OdpowiedzUsuń