piątek, 30 listopada 2012
31. To już koniec…ost.
Przez narkotyczną mgłę, spowijającą jego umysł, przedarł się wrzask blondyna. Sasuke momentalnie otrzeźwiał, w każdym razie na tyle, aby mógł się poruszać i odepchnął od siebie na pół rozebraną dziewczynę.
- Co ty wyprawiasz? – syknął, mierząc ją morderczym spojrzeniem. Oszołomiona Ino nie usłyszała go, tylko wpatrywała się z przerażeniem na skulonego na ziemi Uzumaki’ego. Uchiha natychmiast przyskoczył do chłopaka.
- Sas…Sasuke..- wycharczał chłopak, ale reszta jego słów utonęła w krwi, którą zwymiotował.
- Dzwoń po pogotowie! – ryknął czarnowłosy do dziewczyny, która na szczęście miała śladowe ilości inteligencji, bo już stukała długimi paznokciami po klawiszach telefonu. Blondyn w tym czasie wrzasnął jeszcze raz i zwinął się w kłębek z bólu, a wszystkie jego mięśnie napięły się do granic możliwości. Z ust, nosa i uszu płynęły mu szkarłatne strużki krwi, wsiąkające w ziemie. Sasuke chwycił jego twarz w dłonie i mocno pocałował w usta. Po jego policzkach płynęły łzy, nawet nie próbował ich powstrzymać.
- Naruto…Naru, nie umieraj…- szlochał, nie zwracając uwagi na widownię, która zebrała się na dworze, zanipokojona wrzaskami blondyna. Przez ten mini tłumek przepchnął się Gaara, ciągnąc za rękę Neji’ego.
- Co tu się stało…? – wyszeptał wstrząśnięty i spojrzał na bruneta, a potem na Yamanakę, następnie znowu zwrócił wzrok na czarnookiego. Zobaczył na jego policzkach, ustach i szyi ślady brokatowej szminki, idealnie pasującej kolorystycznie do tej, którą malowała się Ino. Wystarczyło dodać jeszcze fakt, że sukienka dziewczyny jest pognieciona i podwinięta, a Sasuke ma połowe guzików u koszuli rozpiętych. Niemal było słychać kliknięcie, gdy trybiki w mózgu Sabaku zaskoczyły. Chłopak zbladł, a na jego twarzy odmalowała się wściekłość.
- Ty skurwielu…- wysyczał i mocno przyłożył brunetowi z pięści w policzek. Impet uderzenia pchnął chłopaka na ziemię. Hyuuga spróbował powstrzymać swojego rudego demona, ale zielonooki wyrwał się i wymierzył solidny kopniak w krocze Sasuke.
- Jak mogłeś!? – krzyknął. – On cię KOCHA!
- To moja wina! – powiedziała Ino, bezskutecznie usiłując stłumić szloch.
- Co?
- To moja wina! Ja zawsze chciałam się umówić z Sasuke-kunem, ale nigdy mi się nie udawało. Potem Sakura znalazła chłopaka, a mnie nadal nikt nie chciał! – chlipnęła. Po jej twarzy spływały gęste strugi rozmazanego tuszu. – Dodałam extasy do tamtego napoju i chciałam tylko wyciągnąć go na numerek! Skąd mogłam wiedzieć, że on pójdzie za nami?!
- Ty durna pizdo. – syknął Gaara, oszołomiony ogromem głupoty swojej koleżanki. W tym momencie usłyszeli wycie syren na ambulansie, a po chwili przez podjazd wtoczyła się karetka. Sanitariusze wyskoczyli z pojazdu i wyciągnęli nosze. Wszyscy posłusznie odsunęli się, poza Sasuke, który nadal ściskał dłoń niebieskookiego.
- Odejdź! – krzyknął do niego mężczyzna z maską tlenową.
- Nie…- wychrypiał Naruto i zemdlał. Położyli go na noszach i włożyli ostrożnie do karetki, a Uchiha bez pytania władował się za nim.
- Ty nie jedziesz! – warknął do niego ten sam facet.
- Owszem, jadę. – wysyczał brunet, patrząc na niego swoim firmowym, zabójczym spojrzeniem. Mężczyzna zbladł i spojrzał mu w oczy, w których błyszczała rozpacz, szaleństwo, a przede wszystkim ogromne źrenice.
- Ty jesteś naćpany! – stwierdził w końcu.
- Niestety nie z mojej winy. – odparł Sasuke, siadając na podłodze wozu. Ambulans ruszył w ciemną noc.
~~~
Znowu szpital. Znowu ten sam lekarz. Znowu te same, obrzydliwie seledynowe ściany.
Mam jakieś deja vu, pomyślał Uchiha, kuląc się na białym, cholernie niewygodnym krześle. Siedział tak już 4 godzinę, obejmując ramionami kolana i zastanawiał sie, kiedy pęknie mu kręgosłup. Wpatrywał się uparcie w drzwi sali operacyjnej, aż rozbolały go oczy. Po policzkach płynęły mu nieprzerwanie łzy, rozmazując szczątki jego czarnego makijażu.
Zabiję cię, Ino, pomyślał, zaciskając pięści.
- Sasuke, dobrze się czujesz? – zapytał Itachi, kładąc mu dłoń na ramieniu. Zrzucił ją, nadal wlepiając czarne ślepia w drzwi, za którymi Uzumaki walczył o życie. I coś podpowiadało mu, że przegrywał.
- Fantastycznie. – prychnął bezbarwnym tonem. Nawet nie miał ochoty na wyżywanie się na bracie. Ita westchnął i poszedł korytarzem w stronę schodów, mamrocząc coś o kawie.
Drzwi otworzyły się, a wszystkie mięśnie chłopaka napięły się jak u geparda gotowego do skoku. Spojrzał pytająco na mężczyznę w białym kitlu, który teraz był poznaczony czerwonymi plamami. Zdjął maskę, ukazując dosyć młodą, ale zmęczoną twarz o grobowym, lodowatym wyrazie, wypracowanym przez lata praktyki w zawodzie.
- Zgon nastąpił o godzinie 2:13. – powiedział. – Bardzo mi przykro…
Sasuke nie usłyszał, jak bardzo przykro jest chirurgowi, o osunął się w ciemność. Mężczyzna w ostatniej chwili złapał mdlejącego chłopca.
~~~
Od tego czasu minął rok. Cały rok, spędzony na nauce, treningach i bezmyślnym wpatrywaniu się w sufit, tudzież w zdjęcie blondwłosej istoty, której żadna siła na tym świecie już mu nie zwróci. Była piąta rano, a za oknem panował jeszcze mrok. Sasuke nie spał, wpatrując się w gwiazdy i wyobrażał sobie, że na którejś z nich jest Naruto i mruga teraz do niego. Po chwili z westchnieniem wstał i powlókł się do łazienki z naręczem ubrań, ściągnietym z fotela. Było jeszcze wcześnie, ale młody Uchiha cierpiał na bezsenność.
Wziął szybki prysznic i ubrał się, oglądając w lustrze swoje odbicie. Przez ten rok jeszcze bardziej zbladł, schudł i stracił jakąkolwiek chęć do życia. I jeśli to możliwe, stał się jeszcze bardziej ponury. Umył zęby i odłożył szczoteczkę, dopiero wtedy otworzył szafkę i wydobył z niej to, czego szukał. Światło sączące się z lampy nad sufitem błysnęło, odbijając się od idealnie gładkiej powierzchni żyletki.
Wrócił do pokoju i napisał list do rodziców, a razem z nim do koperty włożył pognieciony rysunek łabędzi, który wisiał nad jego łóżkiem. Schował list i żyletkę do kieszeni, wziął portfel, włożył buty i wyszedł. Chłodny podmuch wiatru zwichrzył mu włosy, gdy szedł w stronę stojącej spokojnie taksówki. Kierowca siedział, czytając jakąś gazetę z nagimi dziewczynami i uśmiechał się obleśnie.
- Co, dopiero teraz się z imprezy wraca? – zachichotał. – Dokąd cię zawieźć?
- Na cmentarz. – odparł cicho Uchiha, siadając z tyłu. Mężczyzna lekko zbladł i spojrzał w lusterko, w którym odbijała się poważna, beznamiętna, spokojna twarz chłopca. Martwa twarz. Przełknął ślinę i ruszył.
Nie było korków, więc dojechali na miejsce bardzo szybko. Sasuke wyciągnął cały plik banknotów z portfela i podał mu, po czym wysiadł z samochodu, cicho zamykając za sobą drzwi. Przekroczył bramę cmentarza i poszedł w dobrze znanym sobie kierunku. Było jeszcze ciemno, ale brunet był pewny, że trafiłby na miejsce z wyłupanymi oczami i podciętymi ścięgnami w nogach. Stanął przed białym nagrobkiem z eleganckim napisem UZUMAKI NARUTO. Pod spodem był wygrawerowany na prośbę młodego Uchihy cytat.
- Łabędzie łączą się w pary na całe życie. – przeczytał szeptem i odgarnął kwiaty, robiąc sobie miejsce na nagrobku. Usiadł i wyciągnął z kieszeni żyletkę, jeszcze raz spoglądając w gwiazdy. Metal zalśnił w blasku księżyca, a potem pokrył się krwią. Sasuke oparł się o pomnik, czując dziwny rodzaj ulgi.
Zaraz będę z tobą, pomyślał i uśmiechnął się lekko. Powoli zaczynała ogarniać go senność. Przymknął powieki, czując, jakby były z ołowiu.
Zasnął.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne. Jedno słowo opisujące całe to opowiadanie ... masz coś jeszcze jak nie to czekam na jakiś oneshot z udziałem Itachi i Sakury ^^
OdpowiedzUsuńCzekam!
Saruś123
To było zajebiste... :)
OdpowiedzUsuńPiękne, wspaniałe...aż się popłakałam na koniec. Masz ogromny talent do pisana. Pozdrawiam :) /Lulu
OdpowiedzUsuńO KURWA! O KURWA! O KURWA!
OdpowiedzUsuńJapierdole to opowiadanie bylo genialne i wykurwone w kosmos! Jednoczesnie tak zajebiscie smutne ze leze na łóżku rycze i z drżacymi palcami to pisze.
(przepraszam za slownictwo)
genialne! aż łezka się zakręciła w oku na koniec...zajebiiście napisane!
OdpowiedzUsuńFantastyczne opowiadanie! I atmosfera i charaktery postaci i sytuacje, opisówki miejsc, emocji wszystko fenomenalnie składa się w całość. Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego talentu.
OdpowiedzUsuń~Dan.
Zajebiste opowiadanie, przydało by się lepsze słowo ale końcówka mnie zmiażdżyła i głowa mi troche zamula... opisy, charakter postaci, całe to umiejętne przeniesienie narutowego świata shinobi w normalność było genialne, przed ostatnim rozdziałem liczyłem na coś w stylu ciąg dalszy: rok później w tej samej akademii i ich perypetie lub cokolwiek...
OdpowiedzUsuńŚmiałem się jeszcze z tej sceny jak Gaara zapraszał Młotka i Sasa na piwo do Kiby a tu bach... następny rozdział... masakra
Gratulacje, koniec mnie zaskoczył i zakręciła się łezka w oku. Masz talent i pisz więcej, podoba mi się Twoj styl pisania. Jak zacząłem to nie mogłem skończyć.
Powodzenia!
Zacząłem o 1 w nocy i skończyłem o 5
OdpowiedzUsuńZajebiste opowiadanie genialnie napisane i ogółem full wypas i trochę smutek
Najzajebistrze opowiadanie jakie czytałam! Aż się popłakałam na końcu :) Błagam więcej takich typu opowiadań <3 Postacie i ich charaktery były niesamowite ^^ Bardzo śmiałam się ze scen kiedy Gaara zapraszał na piwo i jak Gaara miał się wyeksmitować z pokoju XD W ogóle miałam napady śmiechu przy tych momentach :D Ale za to ta końcówka..... piękna :3 Pisz dalej!
OdpowiedzUsuńino ty jebana kurwo jak mogłaś
OdpowiedzUsuńJak mogłeś ich zabić?! D:
OdpowiedzUsuńAle kocham Cie za to opowiadanie...
Cudowne. Piekne. Ale czemu kończy się smiercią? I czemu wszyscy z Sakury i Ino robią dziwki? One były zakochane, a nie nienormalne. Z Hinaty też można zrobić dziwkę klejącą się do Naruto xD Przez ten spoiler od razu wiedziałem, że końcem będzie śmierć (ale po tym osadzie myślałem, że to trutka). I co Sas zrobił Ino? Mówił, że zabije...
OdpowiedzUsuń//KowalMaster
Super. Niesamowicie napisane.
OdpowiedzUsuń