piątek, 2 listopada 2012

Zabawka(Naruto, Sasuke)


Piękne delikatne rysy twarzy i uczucia ukryte pod maską obojętności. To nie było tak, że on nie kochał. Po prostu bał się tego uczucia. Jego oczy zawsze pełne nienawiści i serce, które dawno już zapomniało, co to szczęści. Ta aura tajemniczości zawsze mnie intrygowała i przyciągała do niego. Choć jego słowa były ostre jak brzytwa, a spojrzenie jak lodowaty prysznic, to i tak, kiedy patrzyłem na jego spokojną twarz, moje serca zaczynało mocniej bić. Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego go…kocham? Czy kocham to dobre słowo? Czy można kochać kogoś tak zimnego i nieczułego jak Sasuke? Czym tak właściwie jest miłość? Czy to tylko bezmyślne pożądanie drugiego człowieka? Jeśli tak, to Sasuke jest pełen miłości. A co jeśli miłość to zupełnie co innego? Czy to oznacza, że on mnie nie kocha? A jeśli mnie nie kocha, to w takim razie jestem jedynie….zabawką? 
Za każdym razem, kiedy czułem dotyk jego ciepłej dłoni na policzku. Dotyk jego miękkich ust na moich ustach. Bliskość jego nagiego ciała, zapominałem o wszystkim. Choć za każdym razem, kiedy przemierzałem zatłoczone uliczki Konohy zmierzając do domu, mówiłem sobie, że tym razem mu się nie oddam. Powiem nie. Szkoda tylko, że cała moja pewność pryskała jak mała bańka mydlana, kiedy tylko napotkałem na jego pełen pożądana wzrok. Przecież nie wymagałem od niego za wiele. Jedynie nieco czułości, dzięki której czułbym, że jestem dla niego kimś ważnym. Subtelnych pocałunków, które rozpalałyby całe moje ciało i sprawiały, że pragnąłbym go całym sercem i duszą. Miłego słowa, które byłoby mostem łączącym dwie tak różne osobowości jak my. On jednak zniszczył ten most. Jego milczenie było niczym tępy nóż, który powoli przecinał sznury, aż w końcu most runą, a między nami pojawiła się przepaść. Wiele razy szukałem jakiegoś przejścia, jednak nigdy nie znalazłem.
Słowa odeszły w zapomnienie, a zamiast nich każdej nocy, Sasuke kochał się ze mną bez choćby najmniejszej czułości czy delikatności. Czy „kochał się ze mną” to dobre określenie? Chyba nie. Jeśli się z kimś kocha, to obie strony powinny być szczęśliwe. Więc czy to gwałt? Ale ja mu na to pozwalałem. Więc jak to określić? 
Rzucał mnie brutalnie na łóżko i rozbierał. Łapczywie całował każdy centymetr mojego ciała. Wprawiał w drżenie całe moje ciało, które płonęło pożądając jego dotyku. Znał doskonale moje ciało. Wiedział dokładnie jak szybko mnie podniecić. Jego miękkie usta zawsze bezbłędnie trafiały od ust, do mojej męskości, którą zawsze najpierw pieścił rękoma. Lizał go powoli, drażniąc się za mną i wsłuchując się w moje jęki, by na koniec ssać go łapczywie, doprowadzając mnie do orgazmu. Choć moje ciało krzyczało z rozkoszy i podniecenia, serce krzyczało z bólu. Gdy już osiągnąłem orgazm i bezwładnie opadłem na łóżko, on odwracał mnie na plecy i wkładał we mnie swojego penisa. Robił to gwałtownie ignorując moje protesty i krzyki. Z każdym pchnięciem czułem rozrywający ból. On nie zważał na to. Nigdy nie zważał na moje uczucia. Może nie dostrzegał mojego cierpienia? A może po prostu nie chciał go dostrzec? Bawił się mną, a kiedy skończył kładł się i zasypiała. To była zabawa? Tak, chyba odpowiednie słowo. On się mną bawił, a kiedy kończył… porzucał i zapominał. Przynajmniej, aż do następnego razu. 
Ja jednak ciągle wmawiałem sobie, ze on mnie kocha, tylko nie potrafi tego okazać. Z czasem jednak zacząłem się zastanawiać. Zacząłem wątpić w to, że on mnie kiedykolwiek kochał. Nie opuszczała mnie myśl, że jestem jedynie zabawką, która ma jedynie za zadanie zaspokoić jego potrzeby. I wtedy nasunęło mi się pytanie: Czy ja go jeszcze kocham? Im częściej zadawałem sobie to pytanie, tym bardziej mnie bolało serce. Już nawet przestałem płakać. Nie miałem więcej już łez. Siedząc samotnie i czekając, aż Sasuke wróci do domu zastanawiałem się, czy nie byłoby lepiej, gdybym odszedł. Tylko, dokąd? Jeśli odejdę będę tęsknił. Ale za czym? Nic nas nie łączy. Jedynie seks. Jednak, nadal nie mogłem tego zrobić. Wciąż coś mnie przy nim trzymało. Czyżbym miał nadzieję, że on się zmieni? Czy w takiej sytuacji można w ogóle mieć nadzieję? Moje serce było pełne żalu i cierpienia. Mur, który nas dzielił, był coraz wyższy. Coraz grubszy. Tylko, dlaczego ja miałem coraz mniej miejsca? Czemu jego ściany kurczyły się ściskając mnie i nie pozwalając na jakikolwiek ruch? Już nie było czasu na dalsze oczekiwanie. Dałem mu ostatnią szansę. Na początku słowa nie chciały przejść mi przez gardło, jednak w końcu wyksztusiłem z siebie to jedno proste pytanie: kochasz mnie? Odpowiedziała mi cisza. Ta ostatnia próba. Ostatni promyk nadziei znikł, zgaszony przez…pustkę. Dlaczego? Przecież się starałem. Chciałem przeskoczyć przepaść. Chciałem zburzyć mur. Więc kto zawiódł? Ja? Czy on? 
Ostatnie krople łez spłynęły po policzku. Ostatni głośny krzyk ginący gdzieś w przestrzeni. Krótkie słowa: żegnaj Sasuke. I ciemność. Dałem się jej objąć. Nie walczyłem. Nie było, o co. Zamknąłem ciężkie powieki. W oddali usłyszałem czyjś krzyk. Czy to Sasuke? Tak to chyba on. Krzyczał. Tylko co? Chyba: przepraszam. Ale pewny nie jestem. Jego słowa stawały się jakby coraz dalsze, coraz mniej zrozumiałe. Nie pojmowałem ich znaczenia. Mój umysł stał się pusty i nic już do niego nie docierało. Tylko, dlaczego na te słowa moje serce drgnęło, a po policzku spłynęła łza? A może to nie była moja łza? Czyżby to była jego łza? Nic już nie słyszałem. Nic nie widziałem, ani nic nie rozumiałem. Nic nie powinienem też czuć, a mimo to na te słowa czułem żal i smutek, a zarazem radość? Dlaczego? Przecież już zasnąłem. Zasnąłem otulony przez ciemność. Na zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz