wtorek, 20 listopada 2012
4. Kakashi-sensei
/Sasuke/
TARABAŃ, TARABAŃ, TARABAŃ!!
Jak co rano budzik, narzędzie kaźni XXI wieku, zaczęło swym jazgotem drzaźnić delikatne uszy najmłodszego Uchihy. Zaraz też, w akcie jego zemsty, miało zakończyć swój żywot na przeciwległej ścianie. Sasuke jednak ponownie był na kacu i nieco przecenił swoje możliwości, toteż irytujący przedmiot roztrzaskał się centralnie na skroni Uzumakiego. W sumie, to nawet lepiej.
- Ałł, odwaliło ci draniu? – po pokoju 21 rozległ się bolesny jęk blondyna imieniem Naruto. – Nawet celować nie umiesz?!
Taka obelga nie mogła być puszczona płazem przez Sasuke, nawet jeśli była prawdą.
- Wręcz przeciwnie. Właśnie to zademonstrowałem. – prychnął i ruszył do łazienki.
- Teme…- mruknął i zaczął grzebać w szufladzie z gaciami. Oczywiście mógł jeszcze położyć się i pospać, ale naturalnie ta plugawa kreatura mogłaby nie obudzić go na czas. Wydobył niebieskie bokserki w rybki i szybko je na siebie nałożył, obawiając się, że to psychopatyczne EMO zaraz wypełźnie z kibla. Jeszcze go zgwałci czy co, z takimi nigdy nic nie wiadomo…
Jednak gdy wskazówki zegara zaczęły pokazywać za piętnaście siódma, pojął ogrom swego błędu. Książe Uchiha wcale nie miał zamiaru tak prędko opuścić tego przybytku cywilizacji, a zbiegiem okoliczności Uzumakiemu chciało się niedelikatnie mówiąc, szczać.
- Wyłaź! – załomotał wściekły w drzwi.
- Spierdalaj. – tym krótkim, dźwięcznym i jakże wymownym słowem Sasuke zbył blondyna, dobijającego się do łazienki.
- Ale ja chce siikuuu…- ostatnie słowo wyjęczał, skacząc na skrzyżowanych nogach.
- To na dwór. – odpowiedział chłodno czarnooki.
- Ja nie jestem psem! Dla twojej wiadomości JA TEŻ tutaj mieszkam i mam prawo…- niestety, wszyscy miłośnicy prawa (i sprawiedliwości^^-dop.aut.), nie dowiecie się do czego prawo ma Naruto, albowiem jego pełne pasji przemówienie zostało zagłuszone przez ryk suszarki dobiegający z łazienki.
Naru sapnął z bezsilnej złości i wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami, które boleśnie zajęczały i nieco się obluzowały. Pobiegł do Kiby i Shino.
- Naruto, co się stało?- spytał już ubrany , starannie uczesany i umyty Shino.
- Moge skorzystać z waszej łazienki, chłopaki? – spytał płaczliwym tonem, robiąc Michaela (skacząc i trzymając się za krocze).
- Jasne, właź.
Z siłą torpedy wpadł do ubikacji, zasiadł na tronie i zaczął wydawać westchnienia ulgi. Następnie pożyczył szczotkę któregoś z kumpli, rozczesał się i umył twarz, doprowadzając się do (WZGLĘDNEGO) stanu używalności. Wycisnął troche pasty na palec i prowizorycznie wyczyścił sobie ząbki. W końcu wrócił do swojego pokoju, ubrał buty, chwycił marynare, torbę i z powrotem wrócił do 15. Książe Uchiha tego nie zauważył, całkowicie pochłonięty układaniem swoich włosów.
- Chłopaki, ja z nim nie wytrzymam! Ta zakichana ciota nie chce mnie wpuścić do łazienki!I do tego rano na kacu walnął mnie budzikiem! - wyżalił się blondyn kolegom. Ci współczująco poklepali go po plecach.
- Może poproś o przeniesienie? Będziesz mieszkał gdzie indziej. Albo ostatecznie możesz spać u nas, na moim łóżku – oświadczył Kiba i uśmiechnął się.
- Eeee….a gdzie w takim wypadku TY będziesz spał? – spytał niebieskooki.
- Z Shino. Te łóżka są szerokie, zmieścimy się jak się przytulimy. – zaśmiał się psiarz. Uzumaki spojrzał na nich wzrokiem „Nie-Moja-Wina-Że-Jestem-Głupi”, a Robak westchnął.
- Nie mówiłeś mu? – zapytał z wyrzutem Kibę. Ten wzruszył ramionami.
- Nie wiedziałem jak zareaguje. A poza tym sam mu możesz powiedzieć. – prychnął szatyn.
- Ale o co chodzi w końcu? – Naruto był zdezorientowany.
- No bo widzisz, Naru…jakby ci to tak gładko wyjasnić….Ja i Shino…
-…jesteśmy parą. – dokończył za niego czarnowłosy miłośnik owadów.
- Serio? – niebieskie patrzałki prawie wyszły na wierzch.
- Brzydzisz się? – spytał Kiba.
-Skąd. Mi to nie przeszkadza. No i mogę z wami spać, pod warunkiem, że sie nie zaczniecie bzykać przy mnie w nocy. – powiedział, kładąc się na łóżku obok Kiby i biorąc od niego Akamaru.
Pogadali chwilę, aż w końcu Shino stwierdził, że już najwyższy czas iść na lekcje.
~~~
Jak to bywa we wszystkich szkołach tego świata, no może poza szkołą rodzenia, istnieje zasada „Lekcja prima- lekcji ni ma”. Obowiązuje ona również w Akademii Konoha, więc w myśl owego prawa nauczyciele załatwiali dziś jedynie sprawy organizacyjne.
Uzumaki zauważył bardzo ciekawą rzecz. Mianowicie znalazł się w szkole pełnej Rekordów Giunessa. Jest tutaj babka z prawdopodobnie największym biustem na świecie (wiadomo kto^^), facet z najdłuższym językiem na świecie, tak długim, że wokalista KISS może się schować, największy zboczony staruch jakiego ziemia wydała, równie zboczony facet z najbardziej sterczącą fryzurą na świecie (i to do tego siwą a ma dwadzieścia pare lat!). Jest również najstraszniejsza, najokrutniejsza i najdziwniejsza kobieta na świecie
- Baczność! Zamknąć mordy i słuchać! Jestem Mitarashi Ank i jestem wychowawcą waszej grupy.
- O Boże.- szepnął Kiba. – Ona jest naszym wychowawcą?
- Panie Inuzuka, proszę uprzejmie zamknąć ryj.. – upomniała go brunetka, krążąc po hobbicku („w te i z powrotem”^^) przed tablicą, powiewając połami skórzanego, brązowego płaszcza. Wyglądała jak wściekły ćpun-nietoperz na głodzie.
- Nasza szkoła, jako że jest elitarną jednostką, ma inny podział na grupy niż pozostałe. W każdej klasie zostaniecie podzieleni na grupy trzyosobowe, z senseiem opiekującym się daną drużyną. Wszelkie problemy i skargi będziecie zgłaszać do swojego senseia, jasne? Ze swoimi senseiami będziecie wykonywać również różne misje, mające na celu poprawić wasze zdolności, umiejętności oraz sprawność. To na tyle. teraz podam skład poszczególnych drużyn:
- Na pewno ja będę w drużynie z Sasuke-kunem. – piszczała Sakura, kłócąc się z Ino, kóra w tej kwestii miała takie samo zdanie na swój temat.
- Shikamaru Nara, Akimichi Chouji, Yamanaka Ino, jesteście w drużynie 10, waszym senseiem jest Sarutobi Asuma. Mozecie iść.
- Do sali wszedł brodaty, opalony mężczyzna i nieszczęsna Yamanaka wyszła razem z nim z sali, odprowadzona spojrzeniem Sakury.
- Sabaku no Gaara, dołączysz do drużyny swojej siostry i brata. Twoim wychowawcą jest Baki-sensei.
Rudy skinął głową i bez słowa wyszedł.
- Hyuunga Neji, Lee Rock, Ten Ten, waszym wychowawcą jest Maito Gai, współczuję wam.
Do sali wkroczył, a raczej wskoczył pogwizdując radośnie obcięty z garnka brunet o niesamowicie gęstych brwiach. Na domiar złego miał na sobie zielony kombinezon, identyczny jak Lee.
- Oto mój uczeń! – krzyknął. – Niechaj porwie was wiosenna młodość! – wrzasnął do pozostałych uczniów.
- Tak, tak, a teraz spadajcie – mruknęła Anko. – Następna drużyna, Aburame Shino, Inuzuka Kiba, Hyuunga Hinata, waszą wychowawczynią jest Kurenai-sensei.
- Baba? – mruknął Kiba.
- Nie marudź. – Shino chwycił swojego chłopaka za rękę i poprowadził do wyjścia.
- I ostatnia grupa, Uzumaki Naruto, Haruno Sakura, Sasuke Uchiha.Waszym nauczycielem jest Kakashi Hatake – wyczytała kobieta, a do sali wszedł siwowłosy wysoki mężczyzna z twarzą zasłoniętą maską. Sakura, gdy dowiedziała się, że jest w druzynie z Sasuke prawie posikała się ze szczęścia.
- Yo dzieciaki. Chodźcie. – powiedział Kakashi, wychodząc na zewnątrz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sakura posikała się ze szczęścia a ja ze śmiechu! Genialne! ^-^
OdpowiedzUsuń