środa, 7 listopada 2012

Splamiony mundurek ( Temari - Shikamaru )


Notka znaleziona na prośbę Karin35

Splamiony mundurek ( Temari - Shikamaru )

    Tę notatkę dedykuję tym wszystkim, którzy znów idą do szkoły.... Jak fajnie byc studentem XD


     Był koniec lutego. Za trzy tygodnie rozpoczną się egzaminy na studia. Chciała sobie zrobic przerwę w nauce i po raz ostatni jako licealistka wzięła udział w szkolnych zawodach gry w szachy. Nie zdziwiła się kiedy poszczególne etepy przechodziła z łatwością, z resztą nawet zaczęło ją już nudzić ciągłe wygrywanie. Doszła do etapu ogólnokrajowego. Znała już tą salę z poprzednich dwóch lat. Ta sama hala, ci sami jurorzy, ten sam zużyty sprzęt i nawet zawodnicy w większości ci sami. 
    Westchnęła ciężko. Jako dwukrotna mistrzyni kraju nie mogła od tak sobie odpuścić. Musiała honorowo oddać swój tytuł w ostatecznej walce o mistrzostwo. 
- Szach mat. 
Pokonując kolejnego przeciwnika, zastanawiała się co dalej będzie z jej pasją. Lubiła tą grę i pewnie na studiach będzie miała wiele czasu aby stoczyć nie jeden pojedynek, jednak czy znajdzie kogoś z kim szachy będą prawdziwa intelektualną batalią?
    Nie zauważyła kiedy przeszła do meczu finałowego. Przed pojedynkiem zorganizowano półgodzinna przerwę. Poszła odświeżyć się do toalety. Kiedy stanęła przed lustrem w łazience, zdjęła okulary i na chwilę rozpuściła włosy kiedy obmywała twarz ktoś otworzył drzwi do łazienki.
- Ależ ty upierdliwy, Choji...
- Ej Shikamaru! To nie ta  toaleta!
     Czarnowłosy chłopak w wysokim kitku  w ubraniu ze szkoły w Konoha zobaczył przed sobą dziewczynę w mundurku liceum z Suny.
- Boże. Nie dość, że babska toaleta to jeszcze musi w niej być dziewucha z Suny. Jakie to upierdliwe.
- Hej! - oburzyła się blondynka. - Masz coś do Suny?!
- Cholera, za dużo gadam - mruknął do siebie chłopak. - Oczywiście, że nie. Tylko denerwuje mnie to, że przez całe zawody musiałem grać tylko z dziewczynami. Kobiety są takie kłopotliwe.
- Phi... szowinista się znalazł.
- Dobra, dobra, do licha na feministke trafiłem  czy co? - mruknął zamykając za sobą drzwi od łazienki.
- Palant. - mruknęla dziewczyna odświeżając twarz. 
Po przerwie odświeżona, uczesana i w okularach  zajęła swoje miejsce przy finałowym stoliku.  Jednak jej przeciwnik jeszcze nie przybył. Czekanie się przeciągało. Temari uśmiechnęła się myśląc, iż jej przeciwnik  oddał walkę walkowerem.  Kiedy sędzia miał juz odgłosić zwycięstwo Temari, przez sale przetoczył się krzyk.
- Jestem! Zaspałem! Jakie to beznadziejne!
- Tak, Shikamaru. Zaspać na własny mecz finałowy. To w twoim typie. - powiedział głośno gruby  chłopak, który wbiegł za brunetem.
    Chłopak wbiegł na scenę, na której był wystawiony finałowy stolik. Padł na krzesło sapiąc.
- Przepraszam...za...spóźnienie.
    Temari w tym czasie z niedowierzaniem mrugała oczami. On jest jej ostatnim przeciwnikiem? On dostał się do finału? I jeszcze miał czelność zaspać na walkę z NIĄ!
- Chyba cię skądś kojarzę. - zmarszczył brwi próbując sobie przypomnieć gdzie widział tą dziewczynę.
- Masz krótką pamięć szowinisto. - mruknęła dziewczyna patrząc na niego złowieszczo, jakby chciała go zabić wzrokiem.
- Ups... beznadzieja...
- Co? Beznadzieja, że znów musisz grać z dziewczyną? - uśmiechnęła się złośliwie.
-  Nie. Beznadziejne jest to, że przerwano mi taki miły sen tylko po to aby ograć naburmuszoną feministkę.
- Że słucham!?
- Czy możecie zacząc grę? - przypomniał o swojej obecności jeden z sędziów.
- Z przyjemnością. -rzuciła złowrogo Temari. Chłopak tylko ciężko westchnął i kiwnął głową na tak.
    Sędzia rzucił monetą. Zaczynała Temari. Kolejne posunięcia wydawały się być wykonywane przez jej przeciwnika od niechcenia. Nie starał się całkiem. 
- Hej! Może byś tak obudził się i zaczął grać? - zdenerwowała się.
- Nie zależy miiii...-ziewnął chamsko.
- Może podniesiemy stawkę? - uśmiechnęła się złośliwie.
- To znaczy? - podniósł jedną brew.
- Prawdopodobnie będziemy wracać tym samym pociągiem. W sumie Suna jest po drodze w stronę Konohy, bo jeśli wygram to przez całą drogę powrotną będziesz słuchał moich poleceń.
- Czy ta reguła działa również w drugą stronę? 
- Tylko wtedy kiedy mnie ograsz. - uśmiechnęła się z wyższością.
- Hmm...może być ciekawie.- zamyślił się.
    Kolejne posunięcia stały się...coraz trudniejsze. Mimo tej samej znudzonej miny chłopak zaczął wygrywać. Temari zaczęła główkować jak tu ominąć jego królową i kiedy wykonała ruch...
- Szach mat. - chłopak przysunął gońca zbijając jej króla.
- Ale...ale jak? - nie mogła zrozumieć jak mogła nie przewidzieć tego ruchu.
- Mogłem wygrać w ten czy inny sposób, w końcu miałem jeszcze 100 ruchów w zanadrzu, ale byłem ciekaw twojej miny kiedy uświadomisz sobie, ze  przez całą drogę powrotną należysz do mnie. - uśmiechnął się chytrze.
    Skrzywiła sie delikatnie, gdyż nie lubiła przegrywać jednocześnie coś jej mówiło, że to może być ciekawe doświadczenie. Chłopak wstał ,a sędzia ogłosił nowego mistrza kraju w grę w szachy. Do chłopaka podszedł jego duży przyjaciel i pogratulował mu zwycięstwa.  Po wręczeniu nagród chłopak zniknął dziewczynie sprzed oczu. Może uda jej się wymknąć tak aby ją nie zauważył i mogła uciec od obietnicy? Cichaczem wmieszała się w tłum. Poszła do szatyni po swoje rzeczy. Bez ceregieli opuściła sale zawodów. Udała się szybko do akademika gdzie zostały jej rzeczy. Szybko spakowała swoje manatki w małą torbę na ramię i wymeldowała się z pokoju. Ruszyłą w stronę przystanku autobusowego. Wcisnęła się do pierwszego autobusu jadącego w stronę dworca. Nie mogła wcisnąć się w głąb pojazdu więc odwróciła się twarzą do drzwi i oglądała mijane prze nią domy.
    Kiedy była pochłonięta wpatrywaniem się w przestrzeń, nagle poczuła czyjeś dłonie na swoich  biodrach. Pomyślała, że to tylko przypadek. Nie zwróciła na to większej uwagi. Jednak po chwili te same dłnie przesunęły się wzdłuż talii i zatrzymały się na jej pośladkach. Przez ciało dziewczyny przebiegł nieprzyjemny dreszcz.  Chwyciła dłonie, które ją obmacywały już chciał krzyknąć, kiedy..
- Ładnie to tak nie wywiązywać się z obietnicy? - poznała ten głos.
- Nara!  Co ty wyprawiasz! - pisnęła cicho kiedy jego dłonie ścisnęły jej pośladki.
- Chce abyś dotrzymała obietnicy. - szepnął jej na ucho.
    Autobus wjechał w zakręt i Shikamaru przylgnął do ciała dziewczyny.  Poczuła coś twardego na swoich pośladkach.
- Nie pozwalaj sobie...-wraknęła kiedy poczuła, iż jego dłonie są już pod jej krótka spódniczką.
- Ciiii.... - jego prawa dłoń przejechała po udzie dziewczyny i wylądowała na jej bieliźnie. Chłopak drażnił przez materiał czuły punkcik dziewczyny. Temari zacisnęła wargi. W końu nie byli sami. Chłopak delikatnie polizał jej ucho.
- To dopiero początek...-szepnął i włożył dłoń pod materiał. Dziewczyna nie powstrzymywała już dłoni chłopaka. Oparła dłonie o szklane drzwi. Zacisnął zęby. Czuła jak miękną jej nogi. Jak ogarnia ją fala ciepła.  Jak jego delikatne palce powoli wsuwają się do wnętrza dziewczyny. Kiedy dziewczyna miałą już  pisnąć autobus zatrzymał się. Chłopak przeniósł swoją dłoń ponownie na biodro blondynki. Drzwi o które się opierała rozsunęły się. Chciała uciec chłopakowi, ale on uprzedził ją. 
- Proszę przejśc pod następne drzwi. Tutaj nie ma już miejsc. Wysiadamy na następnym przystanku, prawda  Temari?
- Jesteś potworem... - szepnęła ze złością.
- Jeszcze nie widziałaś prawdziwego potwora.
    Drzwi ponownie się przed nimi zamknęły,a Shikamaru cały ciałem przyległ do dziewczyny. Nagle poczuła coś ciepłego i twardego miedzy swoimi nogami. 
- Dotknij to...-szepnął chłopak. 
    Nie chciała tego zrobić. Uchycił jej dłoń i delikatnie ją naprowadził na jej krocze. Dotknęła czegoś twardego i jednocześnie miękkiego. Już wiedziałą co to.
- Oszalałeś idioto! - szepnęła wystraszona. - Ktoś to w końcu zauważy. 
- Wszyscy są obojętni na to co  się dzieje na około, więc można uznać, że jesteśmy sami. - chłopak delikatnie poruszył biodrami.
- Przestań! - pisnęła cicho. Jego członek drażnił przez materiał słaby punkcik dziewczyny.
- Przestane tylko wtedy kiedy obiecasz mi, że wynajmiemy tylko dla  siebie  przedział i zrobisz wszystko co ci karze.
- Nigdy w życiu !- oburzyła się, ale w tym momencie chłopak rozsunął materiał od jej majtek i zaczął wciskać swój członek w odbyt dziewczyny.
- Przestań! - chciała mu się wyrwać, ale był od niej silniejszy i przycinął jej dłonie do szyby.
- Ponoć to boli. -  Szepnł jej na ucho. Czuła jak jego żołędzi już prawie jest w jej wnętrzu. Strasznie bolało. Chciała krzyknąć na cały autobus, aby ktoś przerwał te jego tortury. Jednocześnie nie chciała aby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Byłoby to zbyt upokarzające. 
- Dobrze! Tylko przestań! - pisnęła cichutko. Łzy zaczęły zbierać w jej oczach. Miała nadzieje, że naprawde nikt tego nie zauważył. Czuła sie okropnie. Łzy spłynęły po jej policzkach. Kiedy myślała już, że została zmieszana z błotem, wtedy znów poczuła jego dłonie, ale tym razem delikatnie ją przytuliły.
- Nie chciałem doprowadzić cię do płaczu. - szepnął wtulając się w jej wlosy.
    Przeżyła dziwny szok.  Wydawało jej się że jest zwykłym zboczeńcem, gnojkiem, ale ten gnojek był delikatny, nikt jeszcze w życiu ją tak nie przytulał. Dziwne ciepło zapłonęło w jej sercu.
- To dlaczego chciałeś mnie skrzywdzić? - szepnęła.
- Spodobałaś mi się. Czytałem o tobie w gazetach, znalazłem informacje w internecie. 2 lata temu po raz pierwszy zobaczyłem cię kiedy odwiedzałaś naszą szkołę i promowałaś grę w szachy.  Zauroczyłem się w tobie. Nauczyłem się grać  szachy tylko po to aby kiedyś się z tobą spotkać i  powiedzieć ci, że zakochałem się w tobie od pierwszego wejrzenia.
    Kiedy wypowiedział ostatnie słowa przez jej ciało przebiegł dziwny dreszcz.  Zauważyła, że dojeżdżają do ich przystanku. Za chwile, będą musieli wysiąść. Drzwi się przed nimi rozsuwają. Dziewczyna robi pierwszy krok, drugi trzeci, czwarty...staje. Chłopak zatrzymuje się tuż za nią.  Są już za przystankiem. Mają 100 kroków do dworca kolejowego. Nikt wcześniej nie powiedział jej, że się w niej zakochał. Nikt dla niej niczego się nie nauczył. Nikt tak bardzo nie chciał aby ona go zauważyła i nikt nie był tak arogancki wobec niej...
    Nic nie mówiąc chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Nic nie powiedziała kiedy kupowała bilet powrotny dla nich oboje. Nic nie mówiła kiedy stali na dworcu, a ona ciągle trzymała go za rękę. Nic nie powiedziała kiedy wsiedli do pociągu i znaleźli swój osobny przedział. Zasłoniła zasłony.  Zamknęła przedział na klucz. Usiadła na kozetce na przeciwko chłopaka. 
- Mów.
- Słucham? - zdziwił się chłopak nie rozumiejąc jej intencji.
- Wygrałeś grę. Mów co mam zrobić. - powiedziała bez żadnego wyrazu na twarzy.
    Przez chwilę chłopak się nie ruszył. W końcu zdecydował się.
- Zamknij oczy. - poprosił.
   Jej zielone oczy zniknęły za powiekami.
   Zbliżył się do niej i delikatnie uchwycił oprawki jej okularów. Zdjął je i odłożył na szafce obok. Dłońmi objął jej twarz i delikatnie pocałował jej usta. Delikatnie smakował jej słonawe usta jakby się bał, że ona rozpadnie wraz z jego dotykiem.Oparł dłonie na jej ramionach pogłębiając pocałunek. Językiem penetrując wnętrze jej ust. Dłonie przesunął do guzików jej mundurka. Rozwiązał kokardę na jej szyi, rozpiął guziki. Przez materiał czuł skórę jej piersi. Pocałował jej policzek, delikatnie ugryzł ucho.
   Nie chciała aby przestawał. Czuła jak czerwienią się jej uszy. Jak coraz bardziej pragnie jego delikatnego dotyku. Jej dłonie same znalazł drogę do jego spodni. Rozluźniła pasek, rozpięła zamek, delikatnie dotykała jego członek przez materiał. A on robił się coraz twardszy, większy...
- Mogę? - szepnęła do niego. Chłopak lekko się speszył, tylko kiwnął głową. 
   Shikamaru oparł ręce o górna kozetkę, a Temari siedząc na dolnej wpierw całowała jego członek, następnie łożyła go do ust niczym smacznego loda. Chłopak zaczął drżeć  czując ciepło w ustach dziewczyny. Językiem otaczała żołędź, ssała go. delikatnie szczypała zębami. W końcu chłopak nie wytrzymał. Jego biały sok wystrzelił. Dziewczyna nie zdążyła się od niego odsunąć. Biały sok pobrudził jej twarz i ubranie.
- Pobrudziłeś mnie! - oburzyła się chcąc zetrzeć płyn z mundurka.
- Ja to zrobie. - szepnął chłopak. 
   Z jej twarzy zaczął zlizywać resztki spermy, jednocześnie ściągnął z niej marynarkę z koszulą oraz spódniczkę. Została w samej bieliźnie i podkolanówkach. Ściągnęła  mu koszulę, dotykała jego skórę, twardą, sprężystą...
- Ciasno tu. - uśmiechnął się i popchnął na kozetkę dziewczynę. - Tym lepiej dla mnie.
  Było tam ciasno. Chłopak położył się na dziewczynie. Coraz zachłanniej całował jej ciało. Podgryzał skórę zostawiając na niej malinki.  Jednocześnie  rozsunął materiał jej majteczek i powoli wsunął w nią swój skarb.
    Z początku zacisnęła zęby. Zabolało ją tylko przez chwilę. Potem poczuła ciepło, którego jeszcze nigdy w życiu nie czuła.
- W porządku? - zapytał odgarniając pasmo włosów z jej czoła. Kiwnęła tylko głową.Razem z tukotem kół na torach poruszali się w sobie. Całując się, pieszcząc się, nie potrafili przestać. Uderzał o jej pośladki mocno, prawie do bólu, czuła jakby chciał ją rozerwać od środka. Zmusiła go aby położył się na plecy. Wciąż będąc z nim złączona, podskakiwała w rytm kół.  Złapał jej podskakujące piersi i delikatnie ścisnął. Pędzili w szalonym tempie. Rozpływali się w sobie, nie wiedzieli która dłoń do kogo należy, byli jednym. Doszła ona. On jednak nie chciał przstać.  Ponownie się na nije położył, nie dośc,że tkwił w nije to jeszcze pieszcił jej słaby punkcik. Świat wirował. 
   Doszedł on. Przez chwilę leżeli zmęczeni. Udała jej się wyślizgnąc spod jego ciała. Uklękła na podłodze, dłońi opierając się o dolną kozetkę. Widząc wypięte jej pośladki podniósł się z posłania i stanął na nią. Wszedł w jej drugą dziurkę. Krzyknęła z podbniecenia i strachu. Pot spływał po ich ciałach. Czuli się tak jakby podkładali drewno do ich rozpalonych pieców. Szaleli.  Nagle pociąg powoli zaczął się zatrzymywać, a oni oboje dosięgnęli szczytu. Opadli na podłogę. Byli wykończenie i obolali.  
- Gdzie stoimy? - zapytała się dziewczyna i już chciała wstać aby zerknąć przez okno, kiedy chłopak przytulił ją mocniej do siebie i pocałował.
- To jeszcze nie Suna. - uśmiechnął się do niej. - Z resztą i tak jedziesz ze mną do Konohy.
- Słucham? - zdziwiłą się dziewczyna. 
- W spalmionym mundurku nie puszczę cię do domu.  - wskazał na porozrzucane jej ubranie po przedziale.
- Oj będziesz musiał tłumaczyć się moim bracią. - uśmiechnęła się przebiegle.
- Starsi? 
- Nie młodsi. Jeden ma 17 a drugi 15 lat, a co?
- Cholipa... Pocieszyłaś mnie jak nie wiem co.
- Hm?
- Oberwe od nich równo kiedy dowiedzą się,że jestem dopiero w pierwszej Liceum.
- Hihi...W kwietni też będę w pierwszej.. - usmiechnęła się. - Na pierwszym roku studiów... - w tym momencie uśmiech spełz jej z twarzy.
- Co się stało - zmartwił się chłopak.
- Uświadomiła sobie, że nie długo wyjade do Tokio na studia...i..i...nie zobaczę cię więcej...
- A kto powiedział, że to nasze ostatnie spotkanie? - zpaytal chłopak. - Będzie to trochę upierdliwe, ale chętnie zobaczę zobaczę Tokio. - uśmiechnął się  dając dziewczynie nadzieje, iż spotkała kogoś z kim jej pasja stanie się istną intelektualną batalia.....

Koniec.

3 komentarze:

  1. Dziękuje ci bardzo ,naprawdę mega słoodkie <3 . Bardzo mi się podoba. Jakbyś miał jeszcze coś to fajnie ^^.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaje fajne ^^ kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiste ;3
    Ero-senin ^^ (XD Musiałam XD)

    Zapraszam do mnie ;)
    http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń