piątek, 23 listopada 2012

11. Wypad na miasto cz. I

Od razu powiem wam że to opowiadanie jest komedia tragiczną.Przy ostatnim rozdziale można płakać i bynajmniej nie że szczęścia.... KONIEC SPOILERA


     Było niedzielne popołudnie, gdy pewien blondwłosy osobnik wpadł na iście szatananarchistorygenialkoholimpijski pomysł mianowicie „CHŁOPAKI, IDZIEMY NA MIASTO!”. Cała paczka radośnie przystała na daną propozycję, toteż umówili się na 18 przed wejściem do szkoły i tłumnie rozbiegli się na wszystkie strony świata, a konkretnie do pokoi, aby wyszykować się, jak to mawiają dziewczęta „na bóstwo”. Neji, gdy usłyszał, że Gaara wyraził chęć wyjścia z nimi, zabarykadował się w łazience z całą walizką ciuchów i oświadczył, że nie wyjdzie, dopóki nie doprowadzi się do porządku. Biedny Lee poszedł do Shino i Kiby, który coś tam zaczął burczeć o chorobach wenerycznych i prywatnych, publicznych toaletach (tak, kocham Kiepskich^^ – dop.aut.), ale dostał w łeb od swojego seme i wpuścił kolegę do ubikacji. Tymczasem pan Hyuunga siedział w wannie i histeryzował, wcierając w swoje włosy najróżniejsze preparaty i smarując ciało jakimiś dziwnymi substancjami NieWiadomoJakiego pochodzenia, uparcie twierdząc, że to odżywki i balsamy.

      Naruto zaś beztrosko wszedł do pokoju, pogwizdując i zdębiał. W pokoju stał, przeglądając rzeczy w swojej szafie, Sasuke. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że panicz Uchiha odziany był li i jedynie w krótki, czarny ręcznik ledwo co przewiązany na biodrach, zsuwający się w dół, tak że było widać część pośladów. O przednim fragmencie jego ciała Uzumaki wolał nie myśleć, a to z obawy o stan rozporka, który przy jakimś większym nacisku szlag mógł trafić.

      Sasuke wyglądał pięknie. Nie da się tego inaczej opisać. Po bladym, lekko umięśnionym, szczupłym ciele bruneta spływały mieniące się w słońcu kropelki wody. Mokre czarne kosmyki przyklejały się do przystojnej twarzy, a na widok jego nieco odsłoniętego tyłka Naruto momentalnie zrobił się czerwony i…podniecony?

- Ty..ty…weź ty się ubierz, zboczeńcu! – wrzasnął blondyn, starając się ukryć zmieszanie.

- Prędzej to ty jesteś zboczeńcem. Ja się nie gapię na twój goły tyłek. – odparł spokojnie czarnowłosy, uśmiechając się pod nosem. Co prawda, nie gapił się na nagie Plecy Dolne blondyna, ale gdyby miał taką okazje, zaczął by nawet fotki pstrykać. Już jako tako przełknął fakt, że jest gejem. Teraz trzeba jakoś przekonać do siebie tą złotowłosą istotę.

- Eh..ee..aa…ja…- zaczął Naruto, plącząc się. – Bo widzisz…idziemy o szóstej z chłopakami na miasto…praktycznie się nie znamy, a razem mieszkamy..może być poszedł z nami? – spytał mocno czerwony już błękitnooki, uparcie podziwiając drewniany wrór na panelach. Na szczęście dla Sasuke, bo nie zauważył jak jego porcelanowo białe policzki pokrywają się słodkim różem.

- W sumie, czemu nie. Nie mam nic innego do roboty. – odpowiedział na pozór obojętnie, starając się ukryć skaczące z radości wewnętrzne JA.

      Postanowił jeszcze poznęcać się nieco nad blondynkiem. Dobrze wiedział, że te wszystkie laski piszczące mu nad uchem wykazują w ten sposób zmysł smaku i dobry gust jeśli chodzi o facetów (ubrania nie koniecznie^^). Był bardzo przystojny, a ciało jego ciało było wręcz idealne. pochylił się, pozwalając, aby ręcznik jeszcze odrobinę się zsunął i sięgnął do szuflady, wyciągając fioletowe stringi oraz czarne skarpetki. Na łóżku już leżał strój składający się z fioletowej koszulki, czarnych, skórzanych i obcysłych jak cholera spodni, kilku drobiazgów, czarnej kurtki i wielkich glanów. Usiadł i zrzucił ręcznik, katem oka obserwując reakcje Naruto. jedynie siłą woli powstrzymał śmiech na widok jego oszołomionej, zawstydzonej i zażenowanej miny. Błękitne patrzałki niemal wyskoczyły z oczodołów i potoczyły się po podłodze (weżcie to sobie wyobraźcie…:))), gdy zobaczył, jak Sasuke wkłada stringi. Jego twarz osiągnęła kolor czystej, żywej purpury, gdy zauważył dokładnie wydepilowaną męskość bruneta. Uchiha odwrócił się i pochylił, sięgając po leżące na łóżku spodnie, jednocześnie wypinając się w strone Uzumakiego. Szczerze mówiąc, miał teraz ochotę go przelecieć. Oraz cichą nadzieję, że blondyn nie wytrzyma, patrząc na jego wyeksponowane pośladki, podejdzie i sam przeleci jego. Ale nadzieja matką głupich.

      Już bez zbędnych ekscesów nałożył pozostałe części garderoby i spojrzał na Naruto pytająco. Ten burknął coś niezrozumiałego, pogrzebał chwilę w szafie i zniknął w łazience z tobołkiem ciuchów w łapce. Po piętnastu minutach wyszedł ubrany w czarne bojówki do połowy łydek, pomaranczową obcisłą i troche poobdzieraną na dolę koszulkę z napisem „EAT ME” i rysunkiem uśmiechniętego ciastka (tego ze Shreka, ale to inna bajka..ee…inne anime ^^- dop.aut.), oraz dwie czarne rękawiczki bez palców i obrożę z małymi ćwiekami i srebrną kłódeczką na szyji. We włosy wtarł żel i zaprosił małe elfy, aby toczyły na jego głowię wojnę domową, no w każdym razie tak to wyglądało. Dosłownie każdy włos sterczał w inną stronę. Trzeba jednak dodać, że wyglądał bardzo ładnie i seksownie, co musiał przyznać nieco oszołomiony brunet. Naruto zauważył jego wzrok i zarumienił się lekko.

- To..to spotykamy się o szóstej przed wejściem co? – spytał, lekko się jąkając.

- Zgoda. – odpowiedział czarnowłosy i uśmiechnął się lekko. Blondyn zaróżowił się jeszcze bardziej i wyszedł, a praktycznie wybiegł z pokoju, wpadając na Itachiego.

- Gomen. – wyjąkał, pomagając wstać rozpłaszczonemu niczym „żaba na asfalcie” (cytat mojej nauczycielki od wf – dop.aut^^) chłopakowi.

- Nic się nie stało. Wiedziałem, że na mnie lecisz. – odpowiedział łasicowaty i obydwaj się roześmiali.

- Odpieprzyłeś się jak szczur na otwarcie kanału(to z kolei mój cytat^^-dop.aut). – skomplementował Ita, za co dostał kuksańca w żebra. – Idziesz na randkę?

- Skąd. Umówiliśmy się z kumplami na miasto. – opowiedział nieco speszony niebieskooki. – Może wpadniesz, Sasuke też idzie?- zaproponował.

O. Czyli jednak miałem rację, moje zombie leci na blondasa. Robi się ciekawie, pomyślał czarnooki.

- Sasuke z wami wychodzi?Jestem w szoku. On nigdy sie nie integrował z ludźmi…

- SŁYSZAŁEM! – z pokoju 21 wypadła wściekła mniejsza i ładniejsza kopia Itachiego.

- Tak, tak, już dobrze. – odparł Łasic, wpychając z powrotem brata do pokoju i zamykając drzwi, blokując je własnym ciałem. Uzumaki obserwował jego poczynania dusząc się ze śmiechu.

- Nie, wiesz, jednak chyba nie pójdę. Musiałbym wziąć ze sobą paczkę, a wy się jeszcze nie znacie, no może z wyjątkiem Sasoriego i Deidary, a poza tym, Tsunade kazała nam naprawiać korytarz na górze. – uśmiechnął się długowłosy. – Z resztą, jeśli mój prześliczny braciszek idzie to ja chyba nie będę mile widziany. – dodał.

- To szkoda. – blondyn zrobił minkę zbitego szczeniaka i zamrugał długaśnymi rzęsami, a starszy chłopak zachichotał. – Ale jak już skonczycie to pójdziecie gdzieś z nami? – spytał.

- Jasne. – obiecał Itachi. – Dobra, będę już leciał. Muszę kłaść z Sasorim kafelki.

     Pożegnali się i każdy z nich poszedł w swoją stronę. Itachi skierował się na trzecie piętro, a Uzumaki zaczął dobijać się do Kiby.

- TY TEŻ CHCESZ DO KIBLA?! MOŻE JA ZOSTANĘ BABCIĄ KLOZETOWĄ I BĘDĘ POBIERAĆ OPŁATY?! – ryknął od samego progu wściekły Iglak.

- Eee..co?

- TO CO SŁYSZAŁEŚ! WSZYSCY NAM SIĘ DO KIBLA PCHAJĄ, CO TO NIBY, U NAS ŁADNIEJ PACHNIE CZY CO?! – krzyknął Kiba. Shino podszedł i objął go w pasie, coś mrucząc do ucha, po czym posiadacz Akamaru się uspokoił.

- Chodzi o to, Naru, że coś ostatnio ludzie mają parcie na naszą łazienkę. Właśnie Lee się przebiera. – wyjasnił spokojnie Mr Roback, po czym drzwi się uchyliły i wyszło z nic UFO, eee…to znaczy, wyszedł Lee.

- Cześć Naruto. Ciebie też Sasuke wygonił z łazienki? – spytał uśmiechając się szeroko.

- Nie. Dzisiaj mi się udało skorzystać z własnej. A co, Neji się stroi dla swojego rudzielca? – spytał Naru, odpowiadając jeszcze szerszym uśmiechem.

- Ano tak…- westchnął Rock. – Jeśli to tak dalej będzie wyglądać, to będe zmuszony znaleźć nową łazienkę.

- Zaproponowałbym ci własną, ale niestety jestem w podobnej sytuacji. – zaśmiał się Uzumaki.

- Tak poza nawiasem, zajebiście wyglądasz, Naru – wyszczerzył się Kiba, a biały kundelek szczeknął. Shino popatrzył na niego z mordem w oczach. ( Z MORDEM ludzie a nie MORDĄ!!).

- No co, nie mogę nawet powiedzieć kumplowi, że dobrze wygląda?- zaczął się bronić Inuzuka. – Boże, jaki ty jesteś o mnie zazdrosny…ale podoba mi się to. – oświadczył miłosnik psów przytulając się do swojego chłopaka.

- A propos, Kiba, jesteś już gotowy? – spytał Naru, momentalnie czerwieniejąc na wspomnienie idealnych pośladów Uchihy.

- Tak, a co. – spytał pchlarz…tzn, przepraszam, psiarz, unosząc brwi.

- Możemy pogadać na osobności? – spytał Naruto, podkreślając ostatnie słowo. Kiba westchnął i poczłapał za Naru, który już wychodził na korytarz.

- O co chodzi? – spytał, gdy znaleźli się poza terenem pokoju.

- Nie tutaj. – syknął błękitnooki i przyspieszył. W koncu dotarł do składzika na miotły, który cudem był otwarty. Uchylił drzwi i zaprosił Kibę do środka gestem dłoni z miną mówiącą : „Zapraszamy-Na-Salony”

- Ale wiesz, że jak mnie zgwałcisz i zrobisz mi dziecko, to po pierwsze: Shino cię zabije, a po drugie: będziesz musiał płacić alimenty. – oświadczył z poważną miną Inuzuka, po czym wybuchli śmiechem.

- Ale zaraz, jak mogę płacić alimenty, skoro Shino mnie zabije? – zastanowił się chwilę Naruto, przybierając minę „Ała!-Myślę-Boliii!”, po czym stwierdził, że takie poważne tematy lepiej zostawić filozofom.

- Nie ważne, właź. – bez zbędnych ceregieli wepchał szatyna do składziku i samemu wlazł, przymykając drzwi.

- Łaaa, bawimy się w Harry’ego Pottera? Rita Skeeter też była blondynką. Zaraz wyciągniesz zielone piórko i będziesz mnie wypytywać? – ucieszył się Iglak.

- Blisko. Nie mam piórka. – westchnął Naruto i zarumienił się, ale było ciemno, więc na szczęście psiarz nie zauważył.

- Ehmm…Kiba, kiedy zdałeś sobie sprawę, że jesteś gejem? – wypalił blondynek.

- Chyba wtedy, jak mnie Shino po raz pierwszy pocałował. Jakies dwa lata temu…- odparł po chwili namysłu Inuzuka. – A co, ktoś ci się podoba?- spytał zaciekawiony.

- Niestety. – jęknął Uzumaki.

- Kto? – dopytywał Kiba. Jak ten się na coś uprze to nie odpuści.

- Sas…Sasuke…- odpowiedział cichutko błękitnooki, a jego twarz paliła żywym ogniem. Mógłby wziąć udział w reklamie maści na oparzenia. Kiba zagwizdał przeciągle.

- Nieźle. – podsumował. Uśmiechnął się figlarnie, odchylił do tyłu, załozył nogę na nogę i przyjął ton psychologa albo terapeuty. – Panie Uzumaki, kiedy to się zaczęło? Zechce pan o tym porozmawiać? Proszę się nie bać, wszystko, o czym rozmawiamy w tym gabinecie pozostanie tajemnica…- prychnął śmiechem. Troche to trudne do wyobrażenia, ale twarz Naru stała się jeszcze bardziej czerwona. Teraz mógłby bez charakteryzacji występowac w reklamie pomidorów.

- PRZESTAŃ SIĘ NABIJAĆ! TO NIE JEST ŚMIESZNE! – wrzasnął i już spokojniejszym tonem zrelacjonował „występ” Uchihy w ich pokoju. Gdy zakonczył, w zazwyczaj pustym umyśle Inuzuki zaczął kiełkować pewien plan.

- Oj, Naru, Naru, wydaje mi się, że będą z tego dzieci. – zachichotał w myślach, po czym wyszli ze składzika.

1 komentarz: