piątek, 23 listopada 2012
19. Niegodne zagranie panny Yamanaki. Zemsta
Ino stała w oknie, wbijając z wściekłością niebieskie spojrzenie w park. A konkretnie w dwie postacie, siedzące mimo chłodu na ławce w parku, rozmawiające o czymś z ożywieniem. Jedna z nich była ubrana na zielono, a druga miała piękne, długie różowe włosy. Yamanaka z wściekłością zgniotła papierek, który trzymała w ręce.
Była wściekła i cholernie zazdrosna. Nie, nie o Lee. Nie był jakoś specjalnie oszałamiający. Raczej chodziło o to, jak się zwraca do Sakury, w jaki sposób z tą dziwką rozmawia. Dobrze wiedział, że liczba chłopaków, których Haruno „zaliczyła”waha się w okolicach 50, ale mimo to rozmawiał z nią normalnie, bez wstretu, albo lubieżnego wzroku przesuwającego się po jej ciele. Co ta małpa w sobie miała, a ona nie, że ktokolwiek może być dla niej tak miły? Przecież są takie same.
Lee wziął Sakurę na ręce i kierowali się w stronę szkoły. Dziewczyna protestowała, twierdząc, że może chodzić o kulach, ale Rock się upierał. Różowołosa śmiała się, ściskając kurczowo szyję bruneta.
Śmiej się, śmie, póki możesz. Wieczorem nie będzie ci tak do śmiechu, myślała Ino, obracając w palcach nożyczki.
~~~
Shikamaru cały dzień był przybity i załamany, chociaż nie dawał tego po sobie poznać. Ale jego przyjaciele i tak wiedzieli, a fakt, że na matmie, jego ulubionym przedmiocie, nie potrafił rozwiązać prostega zadania, tylko potwierdzał domysły o jego stanie emocjonalnym. Na domiar złego Tsunade całą lekcje patrzyła na niego zatroskanym wzrokiem i nawet nie nawrzeszczała, gdy położył głowe na ławce z wyraźnym zamiarem zaśnięcia. Paczka chłopaków cały dzień wodziła za nim zdezorientowanym wzrokiem.
Gdy Hinata poczas przerwy podeszła do siedzącego samotnie szatyna, ten nawrzeszczał na nią tak, że miała łzy w oczach.
- Nie powinieneś tak traktować kobiet. – usłyszał przy uchu miły, delikatny głos. Odwrócił głowe i zobaczył wysokiego, czarnowłosego chłopaka, trochę podobnego do Sasuke, uśmiechającego się przyjaźnie.
- Czego chcesz? – warknął. Nie był w nastroju do rozmów.
- Pogadać…albo pomilczeć. – odpowiedział, patrząc się w niebo.
Dziwny typ, pomyślał Shika.
- Nazywam się Sai. – powiedział chłopak, wyciągając w jego kierunku bladą dłoń. Nara po chwili wahania uścisnął ją.
- Shikamaru. – odparł, kładąc się na ławce i kierując spojrzenie w niebo.
- A więc, Shikamaru, powiedz, co cię trapi? Widocznie masz jakiś problem, skoro tak brutalnie potraktowałeś tą damę. – Sai wpatrywał się w niego natarczywie swoimi smoliście czarnymi tęczówkami.
- A ty co, terapeuta? – prychnął brązowowłosy, wstając.
- Poniekad. – brunet uśmiechnął się przyjaźnie. – Często tutaj siedzę, wpadnij, gdybyś chciał pogadać. – dodał, widząc jak Shika zbiera się do odejścia. Szatyn nie odpowiedzia, tylko ruszył w kierunku szkoły.
Chciał wejść najbliższymi schodami, ale zobaczył schodzące rodzeństwo no Sabaku, więc uciekł, czując pod powiekami piekące łzy. Cholera! Dlaczego nie jakaś miła dziewczyna z równoległej klasy? Dlaczego musiał się zakochać akurat w nim?
Wbiegł do pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi. Oparł się plecami o ścianę i zjechał po niej, siadajac na podłodze i ukrywając twarz w kolanach. Nie mógł już nawet powstrzymać szlochu.
- Shika, co jest? – usłyszał przerażony głos. Z tego wszystkiego nawet zapomniał, że Chouji już wrócił z obiadu i siedzi w pokoju. – Pójde po kogoś.
- Czekaj. – krzyknął Nara. – Nic mi nie jest. Siedź. – dodał spokojniej, starając się opanować łzy.
- Bambi, co się stało? – spytał Akimichi, siadając obok przyjaciela i obejmując go ramieniem. – Wiesz, że mi możesz powiedzieć.
- Wiem, ale nie chcę o tym mówić. – uciął szatyn. – Nie wiesz przypadkiem kto to jest Sai? – spytał.
- Sai? ten brunet, który z tobą siedział na przerwie? – Shika skinął głową.
- Syn jakiegoś biznesmena, ponoc niezły podrywacz. Spał nawet podobno z jakąś aktorką czy piosenkarką… – wzruszył ramionami Chouji. – A co?
- Nic. A nie wiesz przypadkiem czy on..ehm…
- Tak, plotki głoszą, że jest bi. – grubasek wywrócił oczami. – A z resztą co cię to obchodzi, masz Kankuro.
Na wspomnienie o lalkarzu Shika skrzywił się mimowolnie. Chouji zauważył to, ale nie skomentował. Powiedział, że musi iść do Kiby i wyszedł, zostawiając geniusza samego, z rysujacym się w myślach planem zemsty.
~~~
Było już grubo po siódmej, gdy Lee wniósł Sakure do jej pokoju, rozsiadając się na łóżku dziewczyny i gawędząc z różowowłosą oraz Ino. po pół godzinie poszedł, a Sakura udała się do łazienki. Umyła się, przebrała w piżamę i wlazła do łóżka.
- Idziesz już spać? – spytała blondynka, malując paznokcie fioletowym lakierem.
- Nie, jeszcze troche poczytam. – stwierdziła różowowłosa, sięgając po książkę leżącą na stoliku.
- Aha. Chcesz herbaty? – spytała Ino, włączając czajnik.
- Poproszę. – odparła Haruno, zatapiając się w lekturze. Nie zauważyła wrednego uśmiechu na twarzy niebiesookiej.
- Ile ci posłodzić? – zapytała blondynka.
- Jedną. – mruknęła Sakura, przewracając kartkę.
Proszę bardzo, zaśmiała się w myślach Yamanaka, wrzucając do herbaty dwie tabletki nasenne. Rozmieszała i poczekała, aż prochy się rozpuszczą, wtedy podała miksturę koleżance, tłumiąc diabelski chichot.
- Dzięki. – uśmiechnęła się różowowłosa, upijając łyk napoju. Zaczęły rozmawiać o bzdetach, pięć minut później dwa puste kubki wylądowały na stoliku, a dziesięć minut później zielonooka stwierdziła, że jest śpiąca, więc zgasiły światło i położyły się spać.
Ino uważnie nasłuchiwała spokojnego oddechu nic nie podejrzewającej dziewczyny. Po pół godzinie była już pewna, że tabletki działają, więc cicho wstała, zapaliła lampkę nocną i wyciągnęła spod poduszki zaostrzone nożyczki. Uśmiechnęła się kpiąco i usiadła obok śpiącej Haruno na łóżku. Dziewczyna poruszyła się i mruknęła przez sen, Ino znieruchomiała, ale zaraz potem pochyliła się i chwyciła pasmo długich, różowych włosów i przecieła je na pół. To samo zrobiła z resztą kłaków Sakury, więc po chwili na podłodze leżała kupka włosów, a panna Haruno z fryzurą skróconą przed ramiona, nadal spała. Zadowolona z siebie Yamanaka położyła się do łóżka, śniąc o różowych włosach i skaczących żółwiach.
~~~
O godzinie 11 rano w pokoju nr 19 rozległ się mrożący krew w żyłach krzyk, a właściwie dwa krzyki. Pierwszy, gdy panna Haruno zdała sobie sprawę, że ostro zaspała, drugi, gdy zarejestrowała fakt, że połowa jej włosów stanowi smętną kupkę na podłodze.
- Inoo! – ryknęła i zaczęła płakać. Przeleżała tak prawie 4 godziny, kiedy w koncu zaczęła dochodzić trzecia, ubrała się i z trudem wyszła o kulach z pokoju. W sumie nie musiała ich brać, bo zaraz przyleciał przestraszony Lee i podbiegł do niej.
- Co się stało Sakura-chan? Dlaczego cię nie było na lekcjach? – spytał. Dziewczyna pokręciła tylko głową, miała na sobie naciągnięty niemal na oczy kaptur, więc Rock niczego nie zauważył.
- Muszę isć do Kakashiego. – wychrypiała. Chłopak zauważył jej zaczerwienione od płaczu oczy. Westchnęła i zdjęła kaptur, a po jej policzkach potoczyły się łzy.
- Ino dała mi wczoraj coś nasennego i obcięła włosy. – rozpłakała się. Lee ją przytulił.
- Nie płacz, Sakurcia, nie martw się blondyną. Wyglądasz teraz bardzo ładnie. Mi się podobasz. – powiedział i zarumienił się. Dziewczyna uśmiechnęła się i pocałowała go w usta.
- Ale do Kakashiego i tak muszę iść.
~~~
Tego ranka Shikamaru, z gotowym, genialnym planem zemsty na no Sabaku wstał wcześniej, wywołując zdziwienie na twarzy Choujiego. Poszedł pod szybki prysznic, dokładnie się uczesał, wyperfumował i starannie ubrał. Akimichi po raz pierwszy widział, jak krawat Nary jest porządnie zawiązany, chociaż, przeba przyznać, chłopak się namęczył.
Na przerwie znów usiadł na tej samej ławce co wczoraj i zaczął rozmawiać z Saiem, który do niego dołączych chwilę później. Czarnowłosy wydawał się zaskoczony nagłą zmianą nastroju szatyna, ale nic nie mówił. Shika upewnił się, że spotkają się na obiedzie i poszedł na lekcje, a po jego ustach błąkał się złośliwy uśmieszek.
Po skończonych lekcjach ekspresem pobiegł do pokoju, rozpuscił i rozczesał włosy, założył wisiorek z nietoperzem i przebrał się w przygotowane wcześniej ciuchy. Czarne jeansy, czarne trampki z czerwonymi sznorówkami, zielona koszulka ze znakiem wolności i ciemna bluza. Miodzio.
Równie szybko zbiegł na dół i zauważył stojącego pod ścianą Saia. Z satysfakcją zobaczył, jak rodzeństwo no Sabaku bierze obiad i podchodzi do swojego stolika.
Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Kankuro na widok Shikamaru aż zaświeciły się oczy, chłopak wyglądał pięknie. Następnie patrzałki lalkarza rozszerzyły się w szoku, gdy Shika rzucił się na szyję Saiowi i pocałował go namiętnie, a czarnowłosy wsadził mu ręce pod koszulkę. Rozległ się okropny łoskot spadającej tacy, sztućców i tłuczącego się talerza. Kanku stał przez chwilę jak słup, patrząc na całującą się parę, a potem odwrócił się i wybiegł, jakby go armia piekielna goniła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz