piątek, 23 listopada 2012

11. Wypad na miasto – cz.II

Nie chciało mi się tego dzisiaj wklejać ale  świadomość że ktokolwiek zagląda na tego bloga mnie zmotywowała.


    Było piętnaście po piątej, ale Neji „na wszelki wypadek”, żeby się nie spóźnić, od pięciu minut warował pod drzwiami no Sabaku, z iście szekspirowskim dylematem.

     ”Pukać, czy nie pukać, oto jest pytanie!”

      Gdy w końcu zebrał się w sobie i wyciągnął dłoń zaciśnietą w pięść, drzwi się uchyliły i stanął w nich wysoki szatyn z twarzą pomalowaną na fioletowo.

- Cześć, ty jesteś Neji, tak? Jestem Kankuro, starszy brat rudego. Gaara jest jeszcze w łazience i się pyta, czy długo będziesz tak tu stał? – uśmiechnął się przyjaźnie i gestem zaprosił chłopaka do środka.

- Gaara, to ja spadam! Spotykamy się oszóstej na dole, tylko nie zgubcie się gdzieś po drodze !- ryknął Kankuro i wyszedł.

      Chwilę później z łazienki wyszedł rudzielec, obdarowując promiennym uśmiechem jasnookiego.

- Widzę, że już poznałeś mojego szurniętego braciszka. – powiedział i podszedł do szafy w poszukiwaniu bordowej koszulki ze złotym smokiem. Uśmiechnął się w duchu na widok miny Nejiego, który gapił się na jego nagi tors, dostając ślinotoku. Widocznie prywatne lekcje z instruktorem sztuk walki i godziny spędzone w siłowni prezydenta nareszcie dały rezultaty.

- Kankuro też pójdzie, zgoda? Powiedział, że chce się z wami zapoznać, a jak mój brat się na coś uprze to nie ma zmiłuj i dobry boże nie pomoże…- westchnął, uśmiechając sie nieśmiało i zerkając na czarnowłosego.

      Widać było, że czas spędzony w łazience nie poszedł na marne. Czarne włosy, podtrzymywane czarno-srebrną opaską wręcz lśniły. Mozna by wystawić go na dach szkoły, przypiąć baterię słoneczną i energie zbierać. Miał na sobie szarą bluzę z rękawami podwiniętymi do łokci, czarne spodnie i czarne trampki.

Naji wstał i podszedł do regału z książkami.

- To twoje? – spytał. Potwierdziło mu skinięcie rudej głowy. – Hmm..lubisz fantastykę…

- Uwielbiam. Najbardziej Sapkowskiego* i Prattcheta. – odparł szybko.

- Czytałeś „Panią Jeziora”? – spytał Neji.

- Nie, jeszcze nie. – odpowiedział Gaara, rumieniąc sie pod spojrzeniem tych szarych oczu.

- To ci pożyczę. – uśmiechnął się Hyuunga. – Jesteś już gotowy? Może pójdziemy do parku poczekać na chłopaków? – spytał.

- Jasne, chodźmy. – odpowiedział z uśmiechem zielonooki i chwycił klamkę dokładnie w tym momencie, kiedy brunet postanowił kulturalnie otworzyć mu drzwi. Ich dłonie się zetknęły, a Gaara spłonął żywą czerwienią. Przez ich ciała przebiegły dreszcze. Niższy z chłopców (Gaara jakby co) odskoczył jak oparzony i szybko wyszedł na korytarz.

     Kuso, dlaczego tak na niego reaguję?, myślał rudy, idąc w stronę parku.

~~~

- Eeee…Kibuuuś…zapomniałem ci powiedzieć…Sasuke chyba też pójdzie. – wyjąkał Naruto, patrząc na reakcję Kiby. Psiarz podniósł brwi na maksymalną wysokość, z jego facjata wyrażała kompletne 0% inteligencji.

- Ale…że..co? – spytał się.

- Noo…zaprosiłem go i powiedział, że przyjdzie…- odpowiedział Naru, rumieniąc się lekko.

- Zaprosiłeś go i on się ZGODZIŁ? – Inuzuka był w totalnym szoku. – Człowieku, on się NIGDY jeszcze nie zgodził na wypad na miasto z NIKIM.

     Ojj Naru, Naru…mówiłem, że będą z tego dzieci, pomyślał szatyn, a jego wewnętrzne ja tańczyło makarenę, śpiewając : Czy ten pan..i pani..są w soooobie zaaakoochani?!”, a zaraz potem zaczęło pogować, machać kudłata głową i growlować** „SWATAMYY!!!SWATAMY!!SWATAMY!!”

- Chyba nie macie nic przeciwko, co? – spytał nieco zmieszany blondyn. Faktycznie, powinien się najpierw spytać kumpli.

- No coś ty, skąd. Może w końcu uda się poznać tego gbura. – wyszczerzył się Inuzuka. Stanęli pod ich TBG czyli Tymczasową Bazą Główną, jaką jest pokój nr 15. Iglak huknął drzwiami, wpadł do środka i wrzasnął :

- Alarm, ekipa, alarm, kupcie podpaski i papier toaletowy, laski będą sikać w majtki! Książe Uchiha z nami idzie !

      W pokoju oprócz Shino i Lee był już Chouji, Jelonek Bambi (Shika^^-dop.aut.) oraz Hinata i TenTen. Shino spojrzał na niego wzrokiem mówiącym „Pan_Pomylił_Gabinety_Psychiatra_Jest_Tam_My_Tu_Tylko_Lewatywy_Robimy”, Lee zrobił jeszcze większy wytrzeszcz, Hinata i Ten Ten były szczerze zdziwione, Chouji zakrztusił się Fantą a Shikamaru nawet się obudził !

- Ale że co ?! – spytał, waląc potylicą w kant łóżka.

- To co słyszałeś. Uchiha Sasuke też idzie z nami i nie ma ale! – ostrzegł Kiba. Niby jest uke, ale kiedy chce, potrafi być groźny.

- A jak to zrobicie? Woły kupiliście na targu? – spytał Shika, masując tył głowy.

- A skąd. Sam, z własnej, nieprzymuszonej woli chciał. – odparł Iglasty, prezentując garnitur zębów. Shino gwizdnął.

- Nieźle. A co go do tego skłoniło? – spytał. Kiba pokazał kciukiem na zarumienionego blondyna.

- Zamknij się. – wysyczał złowrogo Uzumaki.

- Nie chcę przerywac tej pasjonującej konwersacji, ale jest za dziesięć szósta, chodźmy już. – odezwała się Ten Ten, biorąc Hinatę za rękę i wychodząc. Chłopcy, chcąc nie chcąc zrobili to samo.

~~~

- Wszyscy są? – spytał Shika, który o dziwo dzisiaj wykazał tyle zaangazowania, by podjąć się przeliczenia paczki i obmyślenia strategii wieczoru.

- Tak. – odparł Naru, widząc nadchodzących Gaarę, Nejiego i jakiegoś wysokiego, ubranego na czarno szatyna, prawdopodobnie brata Gaary.

- Hej ludzie. To mój brat, Kankuro. – przedstawił wszystkim osobnika rudowłosy.

     Wszyscy zusammen do kupy rzucili się, aby uścisnąć dłoń i wymienić podstawowe dane personalne z chłopakiem, ale po chwili zainteresowanie z szatyna przeniosło się na drugiego brązowowłosego, o nieco dłuższych kudłach związanych w kitkę. Shikamaru bowiem stanowił dziwne zjawisko – patrząc na Kankuro pokrywał się różem i miał wyjątkowo głupi wyraz twarzy. Nieświadomy niczego Naruto zaczął machać mu ręką przed nosem, ale Ekspert ds Swatania Inuzuka Kiba wiedział już co się święci.

      W koncu Shika się ocknął, a cała uwaga blondwłosego młotka przerzuciła się na wyjątkowo urokliwego osobnika o czarnej sierści i wielce urodziwym zadzie. Owszem, idealny Uchiha Sasuke był na umówionym miejscu spotkania i to 15 minut przed czasem. Perfekcjonista w każdym calu. Ciekawe czy majtki też sobie prasuje?

      Stał teraz milcząc i obrzucając wynosłym spojrzeniem to całe towarzystwo. Wydawało się, że ich zwyczajnie olewał, ale prawda była taka, że kompletnie nie wiedział o czym miałby rozmawiać. Westchnął w duchu i zapalił papierosa, zaciągając się głęboko dymem.

- Długo palisz? – usłyszał miły głos ze swojej prawej strony. Odwrócił głowę i spojrzał prosto w błękit oczu Naruto.

- Od dwunastego roku życia. – odparł, o dziwo bez żadnych złośliwości.

- Dobra ludzie, gdzie idziemy? – spytał Shikamaru znudzonym tonem.

- Do zoo ! – krzyknął Naru i razem z Iglastym zaczeli skakać.

- Eee…jakieś inne pomysły? – westchnął Jeleń.

- Uhm..Shikamaru-kun…chodźmy może na pizze? – wyjąkała Hinata. Trzeba przyznać, że zebrała się na odwagę, wypowiadając takie długie i skomplikowane zdanie w obecności innych ludzi.

- I to jest świetny pomysł, Hinatko. – pochwalił ją szatyn, a dziewczyna spłonęła rumieńcem. – Wszyscy są za? To idziemy. – polecił i ruszył w stronę grupy, a za nim podążyła grupka. Kankuro natychmiast podbiegł do etatowego lenia i wciągnął go w jakąś rozmowę o szachach. Gaara uśmiechnął się lekko, równając się z Nejim.

- Ładnie wyglądasz, Neji. – powiedział, a jego blade policzki lekko poróżowiały.

- Ty też, Gaara. – odpowiedział szczerze brunet, niby przypadkiem muskając wierzchem dłoni jego dłoń. Odpowiedział mu mocniejszy rumieniec i szerszy uśmiech.

      Tymczasem atmosfera zaczęła się rozluźniać. Towarzystwo co chwila wybuchało śmiechem, a zanim doszli do pizzerii, wszyscy, nawet Sasuke byli w dobrych humorach. Ten ostatni, naturalnie, starannie ten fakt maskował, ale kiedy patrzył na roześmiane oblicze Uzumakiego, robiło mu się tak…lekko na sercu. I ciasno w spodniach.

       Weszli do pizzerii i usiedli przy największym stoliku w kącie, który na szczęście ostał się pusty. Kelnerki widząc ilość głodnej wiary skrzywiły się z niesmakiem, ale zaraz potem ich twarze przyozdobiły kuszące uśmiechy, a one same zaczęły toczyć bój o obsłużenie stolika. Jaki jest powód tej nagłej zmiany? Otóż powód siedział w kącie, obok Naruto miał idealnie czarne, lśniące włosy i piękną, bladą twarz. Kiedy zobaczyły jego czarne oczy, doszły do wniosku, że wolałyby obsłużyć coś więcej niż tylko stolik, pomimo, że chłopak ma nie więcej niż 16 lat.

       Bój o stolik wygrała zielonooka piękność o burzy gęstych blond włosów. Uśmiechnęła się ładnie i machnęła grzywą, z zazdrością zanotowując fakt, że ten mały, niebieskooki dzieciak ośmiela się mieć bardziej złote włosy od niej.

- Dzień dobry, nazywam się Tsayumi, czym mogę służyć?

       Paczka zaczęła składać zamówienia (oczywiście Chouji wziął 4 duże pizze, a potem narzekał, że jest głodny). Po pół godzinie spędzonej na rozmowach i żartach blond Tsayumi przyniosła zamówione dania, z tym, że teraz na twarzy miała delikatny makijaż i starannie wyszczotkowane włosy. Uchiha westchnął ciężko, przewracając oczami.

- Nieco szacunku, człowieku. Nie jeden chciałby mieć taki fun club. – stwierdził Kiba.

- A weźcie je wszystkie w cholerę. – prychnął Sasuke. – Są irytujące. Zwłaszcza ta Sakura.

- Nie mów tak, proszę o Sakurze-chan! To piękna kobieta o silnej osobowości! – wygłosił z pasją Lee. Neji parsknął śmiechem.

- Kurwa zwykła, a nie piękna kobieta.

- Kurwa też kobieta. – zauwazył Shino. – Tylko zamiast pochwy ma skarbonkę.

     Wszyscy wybuchli śmiechem, nawet Hinata stała się nieco bardziej otwarta. Kankuro wyciągnął paczkę L&M czerwonych i zapalił.

- Poczęstujesz „kobietę o silnej osobowości” papieroskiem? – spytała Ten Ten. Chłopak uprzejmie podsunął jej pod nos paczkę.

- Przepraszam państwa, ale tutaj nie wolno palić. – podbiegła natychmiast kelnerka. Sasuke wyciągnął własne papierosy i zapalił, patrząc na nią wyzywająco.

- Eee…podać popielniczkę? – spytała zmieszana.

- Tak, poproszę. – odparła chichocząc Ten Ten.

      Dokończyli pizze, zapłacili i wyszli, odprowadzani tęsknymi spojrzeniami kelnerek (i kelnerów) kierowanymi w stronę Sasuke i Nejiego. W drodze powrotniej zahaczyli o sklep monopolowy, a Kankuro, jako najstarszy i najbardziej przypominający pełnoletniego, zakupił każdemu po puszce piwa. O dziwo, nawet Hinatka nie odmówiła. Wracali już znacznie bardziej zintegrowani i w jeszcze lepszych humorach. Nawet Sasuke zaczął się śmiać, okazało się, że zna całkiem dużo świetnych kawałów.

      Doszli do szkoły i po cichutku, w niewielkich oddziałach zaczęli oddalać się w kierunku pokoi, tak, aby nikt nie zauważył ich stanu. Pod schodami Gaara stanął na palcach i cmoknął na pożegnanie lekko Nejiego w policzek, idąc za swoim bratem do ich pokoju. Neji po tym incydencie stracił kontakt z rzeczywistością i trzeba bylo mu pomóc wejść po schodach, aby się nie wywalił i nie pogubił zębów.

      Tymczasem w pokoju nr 21 zmęczony Sasuke leżał na łóżku, wpatrując się w sufit, a Naruto pakował książki do torby na jutro.

- Naru…ja…ja przepraszam za tego młotka, lisa i za to, że byłem taki wredny…- zaczął kulawo czarnooki. – Może…może zaczniemy od początku? – spytał z nadzieją w głosie.

       Blondyn skończył pakowanie i usiał na łóżku obok kolegi.

- Cześć, jestem Uzumaki Naruto i w przyszłości zostanę prezydentem, a ty? – powiedział radośnie. Sasuke uśmiechnął się lekko i odpowiedział.

- Jestem Uchiha Sasuke, w przyszłosci będe wokalistą i gitarzystą zespołu metalowego. Miło mi cię poznać, Naruto.

- Vice versa, Sasuke. – zaśmiał się błękitnooki.

- Arigato.- szepnął młody Uchiha i nagle podniósł się do siadu, patrząc z bardzo bliska w oczy Naruto. Uzumaki zauwazył, że tęczówki bruneta nie są, tak jak wczesniej uważał czarne, tylko bardzo ciemno granatowe, o kilka tonów jaśniejsze od czerni. Jedynie w niektórych miejscach widac było przebłyski błękitu, zupełnie jak w jego włosach. Naru zaniemówił ze zdumienia, te oczy były takie dziwne, niesmowite, głebokie, hipnotyzujące i…piękne.

     Nagle poczuł coś słodkiego, delikatnego i miękkiego na swoich ustach. Otworzył oczy, które nawet nie wiedział kiedy zamknął. Sasuke całował go delikatnie, ledwo dotykając swoimi kształtnymi wargami jego ust. – Arigato. – powtórzył i wstał, kierując się w stronę łazienki, zostawiając osłupiałego Uzumakiego z wielkimi wypiekami na twarzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz