wtorek, 20 listopada 2012
6. Śmierć i zmartwychwstanie lisa. Wampir ma sumienie!
– Gdzie byłeś? – rozległ się zimny głos.
Naruto, lekko zamroczony odwrócił się i natychmiast w niewielkim stopniu wytrzeźwiał, widząc swojego ukochanego, pomarańczowego Kyuu w szponach tego draniu.
- Teme, co robisz? Puść Kyuubiego! – krzyknął.
- A więc ten pluszak ma nawet imię? – prychnął Uchiha. – Żałosne.
- Oddaj mi go. – zażądał Uzumaki, wyciągając dłoń. Sasuke zaśmiał się pogardliwie i wyciągnął nożyczki zza pleców. Naruto zdjęła nagła groza. Tego pluszaka dostał od mamy na 9 urodziny. Dwa lata później umarła, a za Minato, jego ojca, wyszła ta blond jędza Matsuri. Obecnie to była jedna z niewielu pamiątek, jakie mu pozostały po mamie.
- Dlaczego tak ci zależy na tym lisie? – spytał czarnooki.
- Nie twój interes. – warknął Naruto. – Oddawaj.
- Nie.
- Jak chciałeś przyjść na imprezę, to trzeba było powiedzieć! Oddaj go! – w błękitnych oczach zalśniły łzy.
- Nie chodzi o imprezę, tylko o ciebie młocie. Mówiłem, żebyś ze mną nie zadzierał. And now…Kyuubi is DEAD. – krzyknął i przeciał maskotkę centralnie przez środek na pół, szarpiąc. Na podłodze powstała mała kupka pomarańczowego materiału i waty. Naruto stał i patrzył jak oniemiały, a łzy ciurkiem płynęły po jego twarzy, znacząc kocie blizny, których nabawił się w wypadku samochodowym, gdy szkło z przedniej szyby rozprysnęło mu się na twarzy.
- Mamo…- szepnął, czując narastającą złość, rozpacz i bezsilną.
- Ojej. Teraz polecisz z płaczem do mamy? – zakpił brunet.
- Nie. Moja mama nie żyje. Dostałem tego lisa od niej na dziewiąte urodziny, dlatego miał dziewięć ogonów. Od kiedy umarła na raka to była jedna z niewielu pamiątek, jakie udało mi się zachować. – nie wiedział po co mówi to wrogowi, ale mówił, bo przynosiło ulge. – Moja macocha, Matsuri, nienawidzi mnie i mojej matki, dlatego kazała wyrzucać wszystkie zdjęcia i pamiątki. Między innymi dlatego kazała mi tu przyjechać, żeby na mnie nie patrzeć. – dokończył i wyszedł, pozostawiając młodego Uchihę w trwałym uczuciu dogłebnego szoku oraz…wyrzutów sumienia? A cóż to? On i wyrzuty sumienia? Jesteśmy w „Mamy cię!”?
Jednak postanowił, że stanie na głowie, aby wynagrodzić to Uzumakiemu. Czuł się winny i nie wątpliwie BYŁ WINNY jego łez.
~~~
Och jak cudownie. Mniam, kociaku, jesteś boski…tak Kisame, niżej ahh, proooszę nie przestawaj….Nieee!!
Natarczywe pukanie wyrwało długowłosego bruneta z tego rozkosznego snu o niebieskowłosym wielbicielu ryb.
- Czego? – wychrypiał i rzucił okiem na zegarek. – Kurwaa jest 4 rano!! Spać! – ryknął i zanurzył twarz w pachnących odmętach miękkiej poduszki.
- Wstawaj, to ja Sasuke. – usłyszał.
No i mam to w dupie…Ja się muszę wyspać, może tu nawet przyjechać Barack Obama albo i sam Allah, ale …ee…zaraz…SASUKE?! UŁOŻONY SASUKE POZWALA SOBIE NA NOCNE WIZYTY U BRATA? APOKALIPSA JEST?!
- Już, już, chwila. – niemal spadł z łóżka, zaplątując się w prześcieradło. – Co się stało? – spytał, widząc uczesanego i kompletnie ubranego młodszego brata, trzymającego w ręku reklamówkę wypełnioną czymś bliżej nieokreślonym.
- Itaachii, co jeeess..?- mruknął Kisame, zakrywając oczy poduszką, gdy starszy Uchiha zapalił światło.
- Narada rodzinna. – burknął Łasic, biorąc Rekina na ręce i zanosząc go do łazienki. – Śpij w wannie, przecież lubisz.
- ITACHI, ZAPŁACISZ MI ZA TO! ZERO SEKSU PRZEZ TYDZIEŃ! – ryknął niebieskowłosy.
- Itachi, ty jesteś gejem?! – Sasuke był w szoku.
- Ee…no..można tak powiedzieć. – mruknął starszy, rumieniąc się. – To o czym chciałeś pogadać?
- Umiesz szyć?- wypalił Sasu.
- Co?
- Pytałem czy umiesz szyć? – powtórzył zirytowany czarnooki.
- No jasne, że umiem. A co?
- To mi pomóż. – powiedział Sas i wywalił zawartość torebki, ukazując trupa Kyuubiego. Nic, tylko polać ketchupem i dzieci straszyć.
- Coś ty z tym zrobił?
- Dokonałem niepotrzebnego aktu zemsty. – mruknął młody Uchiha, spuszczając oczy. – Pomożesz czy nie?
Następne dwie godziny Kisame spędził w łazience, a Itachi z bratem w pokoju, zdradzając mu tajniki dziergania. O szóstej nieżywy ze zmęczenia Sasuke wrócił do pokoju, gdzie zgodnie z przypuszczeniami nie zastał już blondyna.
~~~
Podczas lekcji męska część grupy była cicho, gdyż niemal wszyscy leczyli kaca po imprezie, a reszcie udzielała się apatia jesiennego dnia. Z ogólu wyłamywał się (jak zwykle-dop.aut.) Sasuke, gdyż jego myśli nie zaprzątał deszcz, woda po ogórkach, sen ani ból głowy, tylko złotowłosy pan i jego rudy nieszczęsny lis.
Po lekcjach piorunem udał się do pokoju i zamknął w łazience, reanimując lisa. Wypchał go watą i dokładnie, ostrożni zszywał każdy szew na nowo. Zajęło mu to do wieczora, a podczas pracy towarzyszyło palące poczucie winy. Przed oczami miał płaczącą, nieszczęśliwą twarz blondyna. Gotowe! Jeszcze tylko czerwona wstrążeczka…Uchiha to perfekcjonista.
Tymczasem Naruto wszedł do pokoju i pakował swoje ubrania do torby, rozglądając się za innymi klamotami potrzebnymi w codziennej egzystencji.
- Naruto. – usłyszał gdzieś od strony łazienki. Nie podniósł głowy.
- Naruto, posłuchaj mnie. Przepraszam, byłem zły, nawet nie wiem z jakiego powodu…Nie wiedziałem, że ten lis jest aż taki ważny. – Uchiha zaczął się jąkać i czerwienić. Jeszcze nigdy nikogo nie przepraszał.
- To, że byłeś zły nie upoważnia cię do niszczenia mojej własności. – mruknął niebieskooki odwracając się. Doznał szoku. Skruszony brunet stał pod ścianą, ściskając w rękach zmartwychwstałego lisa. Wyglądał całkiem dobrze, szwy nie były bardzo widoczne, widac, że się przyłożył.
- Jak to zrobiłeś? – spytał zdumiony. Zapomniał nawet o byciu obrazonym na Sasuke.
- Zszyłem go. Brat mi pokazał jak. Na początku chciałem ci kupić nowego, ale uznałem, że to nie będzie to samo…- mruknął i wręczył mu Kyuubiego. Naruto bez namysłu rzucił się na niego, ściskając, a Uchiha poczuł dziwne uczucie w sercu.
- Zostań tutaj. – szepnął.
- Dobrze. – ciepły oddech Uzumakiego owionął jego ucho, wywołując przyjemne dreszcze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No nie gadaj , że Naruto też jest gejem !
OdpowiedzUsuńAle opowiadanie całkiem spoko ;)
Karin35