wtorek, 5 lutego 2013

Sasuke&Naruto „Po prostu OneShot”


Kamakura City. 16 Października. 16.54.
Niebyło sensu by czymkolwiek się zająć, szary piątek wydawał się dłużyć wnieskończoność, a jednocześnie wyglądało to tak, jakby lada chwilamiała zapaść, całkowita ciemność.
Czarnowłosyleżał na podłodze w swoim pokoju, już dawno zaprzestał wpatrywania sięw krajobraz zza oknem. Był zmęczony, albo raczej przytłoczony smętnąjesienną aurą, która na złość, tego roku zapanowała, bardzo szybko.
Gdyusłyszał dzwonek do drzwi, przez myśl przemknęło mu, że jest już piąta.Podniósł się by, otworzyć blondynowi, z którym był umówiony.
-Siemasz!- Krzyknął wesoło Naruto, wpakowując się do mieszkania kolegi z wypchaną torbą na ramieniu.
-Też się cie…
-Wziąłem ze sobą jeszcze parę innych „przydatnych” rzeczy- Wskazał na swój bagaż, konspiracyjnie puszczając oko do bruneta.
Ten tylko westchnął, zamykając drzwi za przybyszem, buszującym teraz w jego pokoju.
Podszedłw tamtym kierunku, opierając się o framugę drzwi. Obserwowałwypakowującego się blondyna; na stół zawędrowały książki od biologii ihistorii, długopis, atlas historyczny, zeszyt, komórka chłopaka, którąto zaraz schował do kieszeni oraz sześć puszek jasnego Kirin…
Sasuke zmarszczył brwi, widząc właśnie te „przydatne” rzeczy.
-Chcesz się uczyć czy pić ?- Zapytał, podchodząc do stołu, chwytając jedną z puszek.
-Wiesz, ze wspomaganiem lepiej mi wchodzi…
-To nie jest matma, musisz mieć czystą głowę jeśli chcesz coś zapamiętać.
Usiadł na kanapie obok blondyna, otworzył zawleczkę i upił łyk chłodnego piwa.
-W takim razie, ty to wypijesz…-Naruto odrzucił, spoglądając na pijącego kolegę.
Czarnowłosy prychnął, stawiając puszkę na stolę, wziął za to podręcznik od biologii.
Przekartkował zawartość w poszukiwaniu ostatniej lekcji.
-No więc czego nie potrafisz ?- Spytał rzeczowo.
-Odrazu nie potrafię, nie potrafię… po prostu uciekło mi kilkainformacji- Blondyn żachnął się zmieniając swoją pozycję na siadturecki.
-Taaa… to cóż ci uciekło ?
-Noo w sumie to głównie wczorajsza lekcja, bo…
-Nie licz ciągle na moją pomoc, skoro sam zwiewasz z lekcji, których nie rozumiesz- Sasuke rzucił oschle, chcąc zamknąć książkę.
-Dobraweź już, nie nauczyłem się na kartkówkę, to dlatego… pomożesz prawda?- Uzumaki, jęknął teatralnym głosem, wkładając długopis w książkę, takby nie zgubić rozdziału.
-Chyba zaczniesz mi płacić.
-Powinieneś robić to bezinteresownie.
-Bo…?
-Bo jesteśmy przyjaciółmi.- Odparł, spoglądając w czarne tęczówki swojego korypetatora.
-Taa… w jakim okresie żyły meandrowce ?- Sasuke zadał mu pierwsze lepsze pytanie.
-Ej! Może tak od początku, co?
-Sprawdzam tylko co potrafisz… łacińska nazwa płazów bezogonowych ?
-… nie wiem.
-Naruto?
-Tak?
-Po cholerę wybrałeś klasę licealną o profilu biologiczno-chemicznym ?!
-…nie wiem…, chemia jest ścisła… na przykład… co nie ?- Zapytał zbity z tropu.
-Nie damy rady zrobić dzisiaj jeszcze historii…
-Spoko, pouczę się w domu.
-…?
-Co ?
-Biologii…nie mógłbyś pouczyć się w domu ?!- Sasuke spojrzał ze złością naswojego przyjaciela. Miał ochotę wreszcie zdzielić po głowię, tegowstrętnego lenia.
-Eee… bo ja, tak, ale biologii sam nie dam rady, więc proszę ciebie.
-Kłamiesz.
-Nie, przysięgam.
-Tak.
-Nie.
-…
Patrzyli chwilę na siebie, aż w końcu Naruto wybuchnął śmiechem.
Czarnowłosy wyglądał jakby zobaczył  idiotę, czekając na wyjaśnienie, był prawie pewien, że ten kretyn, pił już wcześniej.
-Co cię tak śmieszy ?- Zapytał widząc, że śmiech lisa nie słabnie.
-Bo.. kurde Sasuke… ja na prawdę tego nie rozumiem…- Wycharkał na wdechu.
-Nie ma z czego się śmiać.- Stwierdził chłodno.
Uzumaki mało się nie popłakał z tego śmiechu, brunet natomiast miał już powoli dość.
-Chcesz się uczyć czy nie ?!- Warknął zirytowany.
-Chcę.- Odpowiedział już w pełną powagą.
-Kostka słuchowa u płazów to inaczej…?
-Strzemiączko.- Rzucił pewnie.
-Co nazywamy homologami rybich łusek?
-Płytki kostne.
-…
-Hmm?
Uchiha wyglądał jakby połknął jakiś strasznie duży przedmiot, jednocześnie Naruto znowu zaczął go irytować.
-Dzisiejsza, największa średnia długość płazów ?
-… 40cm ?- Odparł jakby nie pewnie. Po chwili ponownie zaciągnął się śmiechem.
-Kurwa… O co ci do chuja chodzi ?!
-… ha, znacz o hah, o nic, no haha…
-Weź lepiej wypierdalaj…
-Ehh.. haha… no niech będzie.. nie mam problemów z biologią… hah.- Parsknął jeszcze ostatni raz i w końcu się uspokoił.
Wkurzony Uchiha zamachnął się i rzucił podręcznikiem w blondyna, siedzącego przodem do niego.
-Sasuke, posłuchaj…- Zaczął delikatnie się uśmiechając.
-Nie.
-No bo…
-Nie będę słuchał wyjaśnień takiego idioty jak ty.
-Obraziłeś się ?- Naruto zapytał przyglądając się bacznie czarnemu. Jeśli niechciano go słuchać, spróbuje z innej strony.
-Nie.
-Mogę wytłumaczyć ?
-Nie.
-Co robimy ?
-Nic.
-A jesteś zły ?
-Nie.
-To mogę, to zrobić ?
Czarnowłosy spojrzał nie pewnie na swojego przyjaciela, teraz był już pewien, że wcześniej coś wypił.
-Co ?- Zapytał w końcu.
Blondynnie odpowiedział, lecz niemal rzucił się na Sasuke i mimo jego oporówzdołał go pocałować. Przywarł do jego ust,  językiem wchodząc dośrodka. Głęboki oddech lisa, tylko potwierdzał jego podniecenie.
-Nie zaczynaj.- Warknął Uchiha, odpychając od siebie chłopaka, na tyle ile było to możliwe.
-Pfff, bo co ?
-Bo potem będziesz żałował.
-Uważasz, że jesteś taki kiepski ?
Sasuke uderzył blondyna  w klatkę piersiową, tak że się w końcu od niego uwolnił.
-Uważam, że nie będzie to dziś, dla ciebie przyjemnością…
-O, a jednak mam na co liczyć ?
-Będziesz cierpiał*- Odparł, po czym to on znalazł się nad Uzumakim.
Chłopak uśmiechnął się zwycięsko, ciesząc się iż kruczowłosy wreszcie „przyjął zaproszenie”.
Uniósł się na łokciach, by dotrzeć do ust Uchihy, ten jednak odsunął się od lisa.
Narutonie spasował, wyprężył się jeszcze bardziej i musnął wargami jasnąskórę na szyi przyjaciela. Korzystając z okazji iż jeszcze za to niezgarnął, przejechał po niej językiem.
-Nie lubię tego.- Sasuke warknął, dociskając blondyna z powrotem do kanapy.
-Nie prawda.
-…-Nie odpowiadając, włożył swoją prawą dłoń pod bluzę lisa. Przejechałdelikatnie po jego brzuchu, docierając do klatki piersiowej iwystających obojczyków. Teraz jego ruchy stały się intensywniejsze,przez żebra, powrócił  w dół do bioder chłopaka.
-Stanął ci już?- Zapytał rozbawiony blondyn, obserwując zapamiętanie Uchihy.
-A chcesz sprawdzić ?
-Hmpf… nie możesz się już doczekać ?- Ponownie spytał z nutką złośliwości.
Czarnowłosy spojrzał z góry na Naruto, prychnął cicho i przekręcił go mocnym ruchem na brzuch.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Szepnął mu do ucha, pochylając się.
Uzumakispróbował wrócić do poprzedniej pozycji, jednak nie udało mu się to.Sasuke siedział na jego kolanach, natomiast ręce rozstawione po bokachchłopaka blokowały jego ruchy.
-No dobra Sas, wyluzuj.- Niby to wesoło rzucił blondyn.
-To ja tobie radzę się rozluźnić…
Odparłbeznamiętnie, wkładając ręce pod brzuch chłopaka. Unosząc go lekkorozpiął rozporek od jego spodni i zsunął je, aż do kolan.
-Ej, no… Jak zwykle będziesz się rządził.- Jęknął chłopak.
Znowu podjął próbę oswobodzenia się, wsparł się na rękach i podniósł tułów ku górze.
-Leżeć !- Czarnowłosy jedną ręką na powrót sprowadził go do parteru.
Przesuwającsię odrobinę do przodu, częścią swojego ciężaru położył się na plecachblondyna. Swoją głowę oprał na jego ramieniu, drażniąc szyję i karklisa gorącym oddechem. Naruto spojrzał się w stronę swojegoprzyjaciela, chciał by ich usta się spotkały, jednak nie umożliwiono mutego. Prychnął, zirytowany brakiem czułości ze strony Uchihy. Tennatomiast wprowadził swoje dłonie w głąb bielizny swojej ofiary.Uchwycił to co go interesowało i wyswobodził z objęć materiału. Mimojego uszu nie uszło ciche jęknięcie lisa. Czując się zobowiązany,zaczął mu obciągać. Blondyn mimo sprzeciwów swojego rozsądku, nie mógłcałkowicie zniwelować pomruków i westchnień, wydobywających się z jegowłasnych ust. Nie chciał dawać temu draniowi żadnej satysfakcji.
-Przestań już.- Zaczął.
-…
-Sasuke.- Ponownie poprosił.
-Nie podoba ci się ?
-…- Teraz to on nie odpowiedział.
Jęknął głośniej, czując jak czarnowłosy zacisnął mocniej swoja dłoń.
-Nie… nie podoba mi się.- Skłamał, nie chcąc wcale dochodzić w takiej pozycji.
-Ok, w takim razie zajmę się sobą.- Rzucił chłodno, po czym opuścił swoje spodnie wraz z bielizną.
-Kurwa, Sasuke puść mnie!- Blondyn szarpnął się kilka razy, jednak na marne.
-Nie chciałeś ty, to skorzystam ja.- Odparł stoicko, a zaraz po tym wszedł w chłopaka.
Narutopomyślał, że zaraz zejdzie… W jednej chwili przez jego ciało przeszłafala tępego bólu i uczucie te utrzymywało się nadal. Powstrzymująckrzyk, wydał z siebie przeciągły, zduszony odgłos. Zacisnął zęby, wduchu przeklinając czarnowłosego.
-Boli ?- Zapytał ironicznie Uchiha.
Lis nie odpowiedział, zaciągnął się tylko głośniej powietrzem, oznajmiając o swoim zdenerwowaniu, ale i bezradności.
-Zato nie wiesz, jak ja się świetnie czuje.- Dodał trochę ciszej, mówiącto chłopakowi wprost do ucha. Przejechał po jego płatku językiem,przygryzając je delikatnie…
Trzymając blondyna mocno za biodra, wykonywał coraz to intensywniejsze sekwencje ruchów frykcyjnych.
-Już nigdy tego z tobą nie zrobię.- Sapnął Naruto, oczekując na koniec tej sytuacji.
-Ostatnim razem, też coś podobnego mówiłeś.
Przyśpieszył,a zaraz też doszedł, spuszczając się we wnętrzu chłopaka. Oczywiściezajściu temu towarzyszyły też, jęki zadowolenia, jednak pominęliśmy tenfragment, gdyż te na pewno miłe dla ucha odgłosy, Uzumakiemu kojarzyłysię głównie z bólem i cierpieniem…
Wykorzystującchwilową nie uwagę czarnowłosego, chłopak przewrócił się na plecy izamierzał również wstać, jednak ręka wyżej wymienionego go powstrzymała.
-Weź już spadaj gwałcicielu.
-Poczekaj…
Sasuke,zabrał się za dostarczenie przyjemności również lisowi. Dłońmisprawiając ponowne ożywienie jego męskości, wziął ją do ust. Kierowanywestchnieniami chłopaka, obrał odpowiedni rytm, mocniejsze ruchyrezerwując dla końcówki jego penisa. Blondyn czując, że jest blisko,zaczął się zastanawiać, czy może nie wybaczyć Sasowi tego postępku…
Wkońcu wśród ogólnej wrzawy i oklasków, znaczy się ciszy mieszkania iswoich własnych jęków, wybuchł w ustach Uchihy, który grzecznie towszystko połknął.
Zmęczony, opadł do tyłu, oddychając jeszcze gęstym powietrzem.
-Ale jakby co to wiesz, że to twoja wina.- Rzekł czarnowłosy, kończąc zapinać zamek  w swoich spodniach.
-To ty się na mnie rzuciłeś idioto !
-Bo się źle zachowywałeś.
-To kara była ?
-Była.
-Czemu zawsze karanie mnie sprawia tobie przyjemność…- Zaperzył się Naruto.
-Komuś musi…
Blondyn prychnął pod nosem poprawiając swoją bluzę, zaraz też sięgnął po puszkę Kirin ze stołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz