wtorek, 5 lutego 2013

ItaKuru – Rodzinne więzi


Za oknem lał siarczysty deszcz. Bębnił w szyby wygrywając znaną tylko sobie melodię. Cała rodzina Uchiha siedziała przy stole jedząc kolację. Miał to być ostatni wspólny posiłek przed wyjazdem rodziców.
Po posiłków trójka dzieci pożegnała się ze starszymi.
 - Itachi, uważaj na nich – matka uścisnęła najstarszego syna. Potem wpakowała się samochodu.
Czarne BMW zniknęło w mroku.
 - No, to mamy wolą chatę – Kuru, najmłodsza z całej trójki, klasnęła w dłonie.
 - Nie wiem jak wy, ale ja idę na imprezę – oznajmił Sasuke, olewając brata, który pod nieobecność rodziców miał władzę. Wszedł do domu i udał się do siebie. Po chwili wrócił na dół.
 - Nie wiem kiedy wrócę. Nie czekajcie na mnie – założył kurtkę i zanim Itachi zdążył się odezwać zniknął za drzwiami.
 - A my, jakie mamy plany? – czarnowłosa uniosła do góry jedną brew i skrzyżowała nogi.
Już od dawna czuła swoisty pociąg do starszego brata. Na początku odpychała od siebie tą myśl, ale kiedy chłopak zaczął „niby to przypadkiem” wchodzić jej do pokoju akurat wtedy, kiedy się przebierała postanowiła olać to, że są rodziną (ba!) i żyć. Teraz, po raz pierwszy od czasu ich chorego flirtu, zostali sami. Dziewczyna nie bała się ani trochę. W zasadzie miała w planach zaciągnąć starszego o 3 lata brata do łóżka (choć była pewna, że sam jej to zaproponuje).
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko powoli wstał i skierował się do swojego królestwa chaosu. Ona niewiele myśląc ruszyła za nim. Kiedy już znaleźli się w pokoju Itachiego ten postanowił się jednak odezwać:
 - Na co liczysz?
Uśmiechnęła się lubieżnie, podchodząc do niego.
 - Dobrze wiesz… – mruknęła wspinając się na palce i przejechała mu językiem po czyi. Odpowiedział jej cichy pomruk zadowolenia. Ale nic więcej,
 - Za wysokie progi na twoje nogi – spojrzał na nią z rozbawieniem. To prawda, fizycznie strasznie go pociągała, ale była jego młodszą siostrą. Miał się z nią tak po prostu przespać? No gdzież… Uchiha nigdy tak szybko się nikomu nie poddają.
Usiadł na łóżku, plecami do dziewczyny. Po chwili poczuł pod koszulką dwie zimne (jak na dziecko z klanu Uchiha przystało) dłonie. Po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz, a miejsce w bieliźnie zaczęło się powoli zmniejszać.
 - A więc? – wymruczała mu do ucha delikatnie je przygryzając.
 - Wiesz, że jestem egoistą – mruknął i obróciwszy się szybko chwycił ją za nadgarstki i powalił na łóżko. Wpił się w jej usta, a jedną ręką rozsunął jej nogi i ułożył się wygodnie między nimi.
Nie minęła chwila, a oboje byli nadzy.
 - Śpieszy ci się gdzieś? – jęknęła przeciągle odchylając głowę do tyłu.
 - Wolałbym skończyć przed powrotem Sasuke – odparł. Potem usiadł na nogach, a ją posadził sobie na kolanach…
 - Będzie bolało.
… i wdarł się do jej ciepłego wnętrza. Okropny krzyk wyleciał z jej gardła, a oczy zaszły łzami.
 - Mówiłem – mruknął z uśmiechem ocierając łzę lecącą po jej policzku.
 - Wybacz, że nie wlazłam ci pod prysznic, żeby sprawdzić, jak wielkie masz wyposażenie – odparła ironicznie, a potem powoli zaczęła poruszać biodrami. Z każdą chwilą ból stawał się coraz mniejszy, ustępując miejsca rozkoszy. Nerwowo zacisnęła dłonie na jego plecach, wbijając paznokcie w niemalże białą skórę. Była krok od bram nieba…
 - Wróc… – drzwi pokoju się otworzyły. W progu stał Sasuke.
Oboje obrócili głowy w jego stronę. Przerażenie, jakie malowało się na ich twarzach było porównywalne z reakcją Naruto, kiedy dowiedział się, że ma w sobie prawie najpotężniejszego demona świata, który na 99% za niedługo rozsadzi biedaka, aby znów móc plądrować wioski dookoła.
Kuru jęknęła, mimo tego, że z całych sił starała się przed tym powstrzymać.
 - Obrzydlistwo – mruknął Sasuke i czym prędzej zniknął.

Po tej akcji postanowił wyprowadzić się do miasta, jak tylko skończy liceum.
Rodzicom nigdy nie wspominał o niecodziennych stosunkach rodzeństwa względem siebie. A oni nadal prowadzili swoje codzienne gierki z resztą społeczeństwa, tylko czasami znajdując czas na szybki numerek w sypialni Itachiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz