wtorek, 5 lutego 2013

Sakura&Sasuke „Bądź przy mnie bezpieczna”


Dzisiejsza balanga była inna niż wszystkie, może dlatego, że odbywała się w domu Uzumakiego,
a może ze względu na to iż (? tak ja ?) na niej byłem, no i w końcu chyba też dlatego co stało się później…

Skąd się tu taj wziąłem? To pytanie zadawałem sobie ja, jak i ludzie dookoła. Głośna muzyka, alkohol mimo, tego że nie wielu z nas było pełnoletnich, migające światła i te twarze… tak roześmiane, co chwile coś wykrzykujące chcąc przedrzeć się przez wszechobecny hałas, twarze młodych ludzi chcących choć trochę poodczuwać dzisiejszego wieczoru.
A ja… ja byłem tu z powodu blondyna. Znał mnie, jak i moje wszystkie maski, a mimo to zaproponował mi przyjście.
Zgodziłem się. Lubiłem go. Nie chciałem, żeby miał mnie za ostatniego dupka.
Niemniej Naruto zdziwił się widząc mnie w drzwiach, w zamian przesłałem mu coś w rodzaju uśmiechu. Zaraz to zaczął się
śmiać i gestem zagarnął mnie do środka. Usiedliśmy w jednym z narożników, przy którym znajdywało się już kilka osób.
Kiba, Shika, Temari, Hinata i Sakura… Przez moment spojrzenie moje i różowo włosej spotkało się. Po raz pierwszy zwróciłem na nią swoją uwagę, może dlatego, że nie skakała w okół mnie jak zawsze. Patrzyła tak tylko z szeroko otwartymi oczami. Nie wiem czy robiła to tak intensywnie czy tylko mi się zdawało, pamiętam, że pierwszy odwróciłem wzrok.

Ci którzy nie byli jeszcze mocno wstawieni, rzucili mi krótkie cześć, w sumie usłyszałem je około 2 razy…
W tych 2 osobach nie było Haruno… pijana jednak też nie była. Stół założony był różnymi rodzajami chipsów, ciastek, napoi i browarów. Pod stołem stało kilka zamkniętych jeszcze półlitrówek. Odrazu przeszło mi przez myśl, że jeśli to wszystko zamierza wypić jeden stolik, to nikt z nich nie wyjdzie z tąd o własnych siłach.
-Częstuj się!- Krzyknął blondyn, usadawiając się na swoim miejscu. Sięgnął na środek stołu po otwartą butelkę sake, i rozlał każdemu po nowej kolejce. Opróżniłem zawartość swojego kieliszka, jednocześnie prosząc o to aby więcej mi nie polewał. Nie miałem ochoty narąbać się na tej imprezie.
Rozsiadłem się wygodniej obserwując ludzi bawiących się dookoła.
-Idziemy tańczyć!-Zaproponował Kiba.
-No!-Poparł go Uzumaki, łapiąc Hinatę za rękę. Biało oka natychmiast się zarumieniła, jednak chętnie poszła z chłopakiem. Reszta żwawo ruszyła za nimi. Oprócz mnie. Aż takiego glupka nie będę z siebie robił.Spojrzałem na zegarek, 10.40, minęło pół godziny od kąd się tu zjawiłem. Zostanę jeszcze ze 2 godzinki i zwinę się.
Z nudów sięgnąłem po piwo w puszce. Pociągnąłem za zawleczkę, a chwile później delektowałem się jego zimnem i goryczą. Po 15 minutach, do stolika wróciła Haruno, wraz z nią była Ino. Dziewczyny rozmawiały o czymś zawzięcie. Wyglądało to tak, jakby różowo włosa próbowała coś uświadomić koleżance. Ta natomiast była ostro wstawiona, nie chciała jej słuchać i w chwile później odeszła, zabierając ze stołu nieskończonego drinka.
Sakura wzdychnęła ze zrezygnowaniem i oparła się o kanapę. Obserwowałem ją, jej ruchy. Chwyciła za pusty kieliszek i  napełniła go, opróżniając tym samym butelkę. Odstawiła ją pod stół, a przy okazji wyciągneła kolejną. Spojrzała na mnie i gestem zaproponowała mi alkohol. Pokręciłem przecząco głową. Ona natomiast opróżniła szkło i również odeszła od stolika.

To dziwne, ale denerwowała mnie jej obojętność na mnie, może dlatego, że przez to ja zacząłem jej się przyglądać, dedukować jej zachowanie. Nie wiem ile tak przesiedziałem, wypiłem jeszcze jedno piwo, do stołu to raz wracali to zaraz odchodzili. W końcu powróciła cała początkowa ekipa. Naruto śmiał się i żywo gestykulował rozmawiając z Inuzuką, Hinata zabrała się za pałaszowanie chipsów, Shikamaru całował się z Temari, a Sakura z zamkniętymi oczami leżała na oparciu narożnika.
-Jak tam się bawisz Sasuke?- Zapytał gospodarz.
-Całkiem nieźle.- Odparłem, ostentacyjnie ziewając.
-Większość będzie spać u mnie a ty?
-Dam sobie radę, zaraz wracam o domu.
-W takim razie poczekaj jeszcze z pół godziny, impreza nie długo będzie się kończyć, poukładam ludzi i odprowadzę cię chociaż do drzwi.-Zaproponował, a ja nie protestowałem.
Spojrzałem na zegarek była 3.15, trochę nie dowierzałem, ale cóż… szybko zleciało.
Lisek wstał wraz z resztą gości kierując się na piętro. Po chwili zszedł z Temari, Shikamaru i Sakurą.
W drzwiach pożegnał wspierających się na sobie zakochanych, jak i jeszcze 2 inne osoby. Zauważyłem, że gorąco próbuje wytłumaczyć coś zielonookiej. W domu tańczyło jeszcze około 5 osób, jednka muzyka stała się widocznie coraz powolniejsza. Po 5 minutach do stołu wrócił Naruto.
-Mam do ciebie prośbę.- Zaczął niepewnie. – Sakura-chan upiera się, żeby iść jednak do domu, no a wiesz, ona ledwo chodzi i…
-Nie proś mnie o to.-Przerwałem mu. Chciałem już wracać, i tak wytrzymałem tu do samego końca.
-Byłbym spokojniejszy… zrób to dla mnie, chociaż kawałek…-Poprosił, opierając się  o brzeg stołu.
-Kawałek.-Rzuciłem i ruszyłem ku drzwiom.
Od razu się ucieszył i podbiegł nas pożegnać.
Westchnąłem cicho i ruszyłem bez słowa w mrok nocy. Różowa włosa szła obok mnie, dość wolnym i niepewnym krokiem.
-Co na to twoi starsi?- Zapytałem, w myślach karcąc się za zaczęcie rozmowy.
Odpowiedź dostałem dopiero po chwili.
-Nie ma ich w domu.-Rzekła po czym zachwiała się, tak że musiałem ją podtrzymać, aby nie upadła.
-Daleko jeszcze?-Ponownie spytałem, ruszając z nią do przodu.
-Nie bardzo.
Trzymałem ją za rękę, a raczej za łokieć. Musiało to dość śmiesznie wyglądać, jednak ja nie mogłem zdobyć się na nic więcej. Czułem jej głęboki oddech i zapach perfum, które nałożyła na siebie wychodząc dziś wieczorem. Jak dla mnie wyglądała bardziej na zmęczoną niż pijaną. Poczułem na twarzy chłodny powiew i musiałem stwierdzić, że ten całkiem przypadkowy „spacer” jest dość przyjemny. Często wychodziłem sam, nocą, nikt do mnie nie mówił, a i ja nie musiałem odpowiadać. Teraz było podobnie… Bo to nie tak, że Sakura była głupią dziewczyą, była raczej zbyt nadgorliwa i gadatliwa, ale może to właśnie tak jest, że gdy kogoś (? lubisz ?), szukasz z nim jak najwięcej kontaktu. I właśnie tego wieczora, gdy już to sobie uświadomiłem, to ja jej szukałem. Szukałem jej spojrzenia, czekałem na zainteresowanie. W końcu stanęliśmy.
-To tutaj ?- Spytałem trochę głupio.
Kiwnęła potakująco głową. Chciałem odejść, ale złapała mnie za rękaw.
-Wejdź na chwilę.- Poprosiła, jednak nie spojrzała na mnie. Może to i lepiej, bo gdyby tak chyba bym odmówił.
Razem weszliśmy przez drewniane drzwi, potem po schodach udaliśmy się na górę, do jej pokoju.

Nie wiedziałem czemu to robię, dlatego, że mnie prosiła ? nie miałem nic innego do roboty ? Każda wymówka była dobra, jednak ja w tej chwili nie chciałem szukać żadnej, nie chciałem się usprawiedliwiać, przecież nie musiałem.
Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie. Przesłała mi delikatny uśmiech, taki ciepły, zwykły.
-Zostaniesz ze mną ?- Spytała po chwili. Miała jakiś inny niż zawsze głos. Mimo iż była to prośba, dała mi wybór.
-Czemu?- Odpowiedziałem jej pytaniem. Wahałem się co do odpowiedzi. Zostać ? Pokazać jej jak bardzo mi zależy.
Odejść? Kolejny raz zranić ją i siebie.
-Bo przy tobie czuję się bezpieczna.- Odparła. Nie miała problemu z wyrażaniem swoich uczuć. Zupełnie odwrotnie niż czarno włosy.
Bezpieczna? Przy nim ? Przecież nigdy nie oferował jej pomocy, wsparcia, ani czegko kolwiek. Za to często ją ranił, odtrącał i poniżał. Czy to możliwe, aby miłość mogła tyle znieść i na przekór wszystkiemu upierać się przy jednym, przy tej osobie ? Czy to przypadkiem nie jest zwykła naiwność ?
Nie dała mi czasu na reakcje, wstała i musnęła moje usta swoimi, przejechała po nich językiem.
Rozwarłem wargi by mogła pogłębić pocałunek, zauważyłem jednak że się zawahała. Nie tracąc czasu objąłem ją w pasie i sam zająłem się penetrowaniem jej ust. Delikatnie oddawała pocałunki, czułem jak rękami wodzi po moich ramiona i torsie. Powoli posadziłem ją z powrotem na łóżku. Ustami zjechałem na jej szyje i odkryte ramiona. Czułem jak odchyla
głowę, dając mi więcej przestrzeni. Dłońmi odnalazłem zapięcie od jej sukienki, rozpiąłem ją i zsunąłem przez jej uda,łydki, kostki, aż do ziemi. Gdy została w same bieliźnie popchnąłem ją na plecy. Spojrzałem w jej zielone oczy. Zawsze zachwycała mnie ich głębia i otwartość. Zauważyłem, że szybciej oddycha, i wtedy mnie pocałowała.

Teraz jednak robiła to szybciej, zachłanniej. Naraz rozpinała moją koszule i spodnie.
-Spokojnie.- Szepnąłem, a ona się zarumieniła. Tak pięknie. I był to wspaniały obraz. Jej włosy rozsypane na białej pościeli i ramionach, duże zielone oczy, i te różowe policzki. Pomogłem jej zrzucić z siebie ubranie, zostałem już  w samej bieliźnie i zabrałem się za jej ciepłe ciałko. Rozpiołem biały stanik, zsunąłem z niej majtki tego samego koloru. Nachyliłem się by polizać jej sutki, pomagałem sobie dłońmi. Usłyszałem jak nabiera powietrza w płuca. Moje
usta na powrót powróciły do jej. Drażniła mnie gorącym oddechem i samą bliskością. Moję dłonie zjechały, teraz przez mostek i brzuch, aż dotarły do ud zielono okiej. Pieściłem je okrężnymi ruchami, jednak nie zbliżałem się do jej łona.

Po chwili poczułem ręce dziewczyny na swoich biodrach. O ile mi się nie śpieszyło, ona choć wystraszona parła do przodu.
 Przesunąłem jedną z jej dłoni na swoją męskość, pozwalałem jej robić to przez materiał. Polizała mnie po szyi, potem po uchu, przygryzła je, owiewała oddechem. Było mi dobrze, a podnieceni rosło z każdą chwilą.
W końcu zabrała swoje ręce i popchnęła mnie na plecy. Ściągnęła moją ostatnią, dolną część garderoby i zaczęła mi obciągać.
Jęknąłem czując jej wilgotne usta na swoim penisie. Prawdę mówiąc był już twardy więc nie miała dużo roboty, pozwoliłem jej jednak jeszcze przez chwilę kontynuować. Po chwili złapałem ją za ramiona i położyłem na plecach. Rozsunąłem jej kolana i szybkim ruchem znalazłem się w jej wnętrzu. Krzyk, który z siebie wydała zagłuszyła wpijając się w moją szyję.
 Poruszałem się w niej, trzymając ją za biodra. Jeszcze przez chwilę zaciskała nerwowo palce na moich ramionach, jednak zaraz uścisk ten zelżał. Przyśpieszyłem więc, obserwując jak cudownie rozchyla usta, a nabieranie przez nie powietrza niesie ze sobą co raz to głośniejsze jęki. W przeciwieństwie do mnie miała zamknięte oczy. Głowę odchyliła do tyłu. Moje ręcę ponownie odnalazły jej piersi i poczeły na zmianę je to ściskać to masować. Jej klatka piersiowa unosiła się nie równomiernie, rękami chwyciła się mojej szyji i pocałowała mnie.
Oderwała się na chwilę by zaczerpnąć powietrza i znów złączyła nasze usta. Poruszałem się w niej intensywnie, czując jak któreś z nas zaraz dojdzie. Pierwsza była Sakura, wygieła się jęcząc przy tym słodko, a zaraz potem poczułem skurcze jej pochwy na swoim penisie. Doszedłem zaraz po niej, zalewając jej wnętrze gorącą spermą.
Spojrzałem na nią, oddychała ciężko, jednak patrzyła na mnie, uśmiechnęła sie i pocałowała mnie.
Było to trochę tak jakby uśmiechała się do ściany, przecież ani razu tego nie odwzajemniłem, nie umiałem tak szczerze tego zrobić.
-Bez względu na to co mówisz, czy na to czego nie mówisz, wiem jak bardzo czujesz.-Wyszeptała, rozłączając nasze usta.
Byłem jej za to wdzięczny, że to rozumiała. Przykryłem nasze ciała kołdrą czekając aż zaśnie.

**********************************

Otworzyłam oczy, rozglądając się za Sasuke. Na dworze powoli jaśniało. Nigdzie go jednak nie było.
Spojrzałam w kierunku okna i on tam stał.
-Chciałbym, żebyś zawsze mogła być przy mnie bezpieczna.-Powiedział, po czym wyskoczył przez otwarte okno.
Różowo włosa nie zdążyła nic odpowiedzieć. Ponownie położyła się na łóżku i po chwili uśmiechnęła się, ciekawe czy była to obietnica.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz