tag:blogger.com,1999:blog-20133171397006809302024-03-05T21:20:52.508-08:00opowiadania yaoi narutoUwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi. Yaoi opowiada o miłości zarówno psychicznej, jak i fizycznej między dwoma mężczyznami. Lżejszą formą yaoi jest shounen-ai. Jeśli jesteś homofobem, albo taka tematyka ci nie pasuje to opuść tego bloga. Pozostałe osoby zapraszam do lektury i komentarzy.Poszukuję tłumacza do tego bloga i nowego projektu rosario to vampire.
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.comBlogger534125tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-83797695283335417232015-11-30T06:39:00.001-08:002015-11-30T06:39:39.704-08:00Nowy blog z recenzjami anime i mangiSerdecznie zapraszam na mój nowy blog zajmujący się tematyką anime i mangi.<br />
<br />
http://otaku-district.blogspot.com/Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-65982125517994188082013-02-05T20:02:00.000-08:002013-04-01T13:30:21.673-07:00ItaKuru – Rodzinne więzi<br />
Za oknem lał siarczysty deszcz. Bębnił w szyby wygrywając znaną tylko sobie melodię. Cała rodzina Uchiha siedziała przy stole jedząc kolację. Miał to być ostatni wspólny posiłek przed wyjazdem rodziców.<br />
Po posiłków trójka dzieci pożegnała się ze starszymi.<br />
- Itachi, uważaj na nich – matka uścisnęła najstarszego syna. Potem wpakowała się samochodu.<br />
Czarne BMW zniknęło w mroku.<br />
- No, to mamy wolą chatę – Kuru, najmłodsza z całej trójki, klasnęła w dłonie.<br />
- Nie wiem jak wy, ale ja idę na imprezę – oznajmił Sasuke, olewając brata, który pod nieobecność rodziców miał władzę. Wszedł do domu i udał się do siebie. Po chwili wrócił na dół.<br />
- Nie wiem kiedy wrócę. Nie czekajcie na mnie – założył kurtkę i zanim Itachi zdążył się odezwać zniknął za drzwiami.<br />
- A my, jakie mamy plany? – czarnowłosa uniosła do góry jedną brew i skrzyżowała nogi.<br />
Już od dawna czuła swoisty pociąg do starszego brata. Na początku odpychała od siebie tą myśl, ale kiedy chłopak zaczął „niby to przypadkiem” wchodzić jej do pokoju akurat wtedy, kiedy się przebierała postanowiła olać to, że są rodziną (ba!) i żyć. Teraz, po raz pierwszy od czasu ich chorego flirtu, zostali sami. Dziewczyna nie bała się ani trochę. W zasadzie miała w planach zaciągnąć starszego o 3 lata brata do łóżka (choć była pewna, że sam jej to zaproponuje).<br />
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko powoli wstał i skierował się do swojego królestwa chaosu. Ona niewiele myśląc ruszyła za nim. Kiedy już znaleźli się w pokoju Itachiego ten postanowił się jednak odezwać:<br />
- Na co liczysz?<br />
Uśmiechnęła się lubieżnie, podchodząc do niego.<br />
- Dobrze wiesz… – mruknęła wspinając się na palce i przejechała mu językiem po czyi. Odpowiedział jej cichy pomruk zadowolenia. Ale nic więcej,<br />
- Za wysokie progi na twoje nogi – spojrzał na nią z rozbawieniem. To prawda, fizycznie strasznie go pociągała, ale była jego młodszą siostrą. Miał się z nią tak po prostu przespać? No gdzież… Uchiha nigdy tak szybko się nikomu nie poddają.<br />
Usiadł na łóżku, plecami do dziewczyny. Po chwili poczuł pod koszulką dwie zimne (jak na dziecko z klanu Uchiha przystało) dłonie. Po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz, a miejsce w bieliźnie zaczęło się powoli zmniejszać.<br />
- A więc? – wymruczała mu do ucha delikatnie je przygryzając.<br />
- Wiesz, że jestem egoistą – mruknął i obróciwszy się szybko chwycił ją za nadgarstki i powalił na łóżko. Wpił się w jej usta, a jedną ręką rozsunął jej nogi i ułożył się wygodnie między nimi.<br />
Nie minęła chwila, a oboje byli nadzy.<br />
- Śpieszy ci się gdzieś? – jęknęła przeciągle odchylając głowę do tyłu.<br />
- Wolałbym skończyć przed powrotem Sasuke – odparł. Potem usiadł na nogach, a ją posadził sobie na kolanach…<br />
- Będzie bolało.<br />
… i wdarł się do jej ciepłego wnętrza. Okropny krzyk wyleciał z jej gardła, a oczy zaszły łzami.<br />
- Mówiłem – mruknął z uśmiechem ocierając łzę lecącą po jej policzku.<br />
- Wybacz, że nie wlazłam ci pod prysznic, żeby sprawdzić, jak wielkie masz wyposażenie – odparła ironicznie, a potem powoli zaczęła poruszać biodrami. Z każdą chwilą ból stawał się coraz mniejszy, ustępując miejsca rozkoszy. Nerwowo zacisnęła dłonie na jego plecach, wbijając paznokcie w niemalże białą skórę. Była krok od bram nieba…<br />
- Wróc… – drzwi pokoju się otworzyły. W progu stał Sasuke.<br />
Oboje obrócili głowy w jego stronę. Przerażenie, jakie malowało się na ich twarzach było porównywalne z reakcją Naruto, kiedy dowiedział się, że ma w sobie prawie najpotężniejszego demona świata, który na 99% za niedługo rozsadzi biedaka, aby znów móc plądrować wioski dookoła.<br />
Kuru jęknęła, mimo tego, że z całych sił starała się przed tym powstrzymać.<br />
- Obrzydlistwo – mruknął Sasuke i czym prędzej zniknął.<br />
<br />
Po tej akcji postanowił wyprowadzić się do miasta, jak tylko skończy liceum.<br />
Rodzicom nigdy nie wspominał o niecodziennych stosunkach rodzeństwa względem siebie. A oni nadal prowadzili swoje codzienne gierki z resztą społeczeństwa, tylko czasami znajdując czas na szybki numerek w sypialni Itachiego.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-69841881567504652662013-02-05T20:00:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.675-07:00Sasuke&Naruto „Po prostu OneShot”<br />
Kamakura City. 16 Października. 16.54.<br />
Niebyło sensu by czymkolwiek się zająć, szary piątek wydawał się dłużyć wnieskończoność, a jednocześnie wyglądało to tak, jakby lada chwilamiała zapaść, całkowita ciemność.<br />
Czarnowłosyleżał na podłodze w swoim pokoju, już dawno zaprzestał wpatrywania sięw krajobraz zza oknem. Był zmęczony, albo raczej przytłoczony smętnąjesienną aurą, która na złość, tego roku zapanowała, bardzo szybko.<br />
Gdyusłyszał dzwonek do drzwi, przez myśl przemknęło mu, że jest już piąta.Podniósł się by, otworzyć blondynowi, z którym był umówiony.<br />
-Siemasz!- Krzyknął wesoło Naruto, wpakowując się do mieszkania kolegi z wypchaną torbą na ramieniu.<br />
-Też się cie…<br />
-Wziąłem ze sobą jeszcze parę innych „przydatnych” rzeczy- Wskazał na swój bagaż, konspiracyjnie puszczając oko do bruneta.<br />
Ten tylko westchnął, zamykając drzwi za przybyszem, buszującym teraz w jego pokoju.<br />
Podszedłw tamtym kierunku, opierając się o framugę drzwi. Obserwowałwypakowującego się blondyna; na stół zawędrowały książki od biologii ihistorii, długopis, atlas historyczny, zeszyt, komórka chłopaka, którąto zaraz schował do kieszeni oraz sześć puszek jasnego Kirin…<br />
Sasuke zmarszczył brwi, widząc właśnie te „przydatne” rzeczy.<br />
-Chcesz się uczyć czy pić ?- Zapytał, podchodząc do stołu, chwytając jedną z puszek.<br />
-Wiesz, ze wspomaganiem lepiej mi wchodzi…<br />
-To nie jest matma, musisz mieć czystą głowę jeśli chcesz coś zapamiętać.<br />
Usiadł na kanapie obok blondyna, otworzył zawleczkę i upił łyk chłodnego piwa.<br />
-W takim razie, ty to wypijesz…-Naruto odrzucił, spoglądając na pijącego kolegę.<br />
Czarnowłosy prychnął, stawiając puszkę na stolę, wziął za to podręcznik od biologii.<br />
Przekartkował zawartość w poszukiwaniu ostatniej lekcji.<br />
-No więc czego nie potrafisz ?- Spytał rzeczowo.<br />
-Odrazu nie potrafię, nie potrafię… po prostu uciekło mi kilkainformacji- Blondyn żachnął się zmieniając swoją pozycję na siadturecki.<br />
-Taaa… to cóż ci uciekło ?<br />
-Noo w sumie to głównie wczorajsza lekcja, bo…<br />
-Nie licz ciągle na moją pomoc, skoro sam zwiewasz z lekcji, których nie rozumiesz- Sasuke rzucił oschle, chcąc zamknąć książkę.<br />
-Dobraweź już, nie nauczyłem się na kartkówkę, to dlatego… pomożesz prawda?- Uzumaki, jęknął teatralnym głosem, wkładając długopis w książkę, takby nie zgubić rozdziału.<br />
-Chyba zaczniesz mi płacić.<br />
-Powinieneś robić to bezinteresownie.<br />
-Bo…?<br />
-Bo jesteśmy przyjaciółmi.- Odparł, spoglądając w czarne tęczówki swojego korypetatora.<br />
-Taa… w jakim okresie żyły meandrowce ?- Sasuke zadał mu pierwsze lepsze pytanie.<br />
-Ej! Może tak od początku, co?<br />
-Sprawdzam tylko co potrafisz… łacińska nazwa płazów bezogonowych ?<br />
-… nie wiem.<br />
-Naruto?<br />
-Tak?<br />
-Po cholerę wybrałeś klasę licealną o profilu biologiczno-chemicznym ?!<br />
-…nie wiem…, chemia jest ścisła… na przykład… co nie ?- Zapytał zbity z tropu.<br />
-Nie damy rady zrobić dzisiaj jeszcze historii…<br />
-Spoko, pouczę się w domu.<br />
-…?<br />
-Co ?<br />
-Biologii…nie mógłbyś pouczyć się w domu ?!- Sasuke spojrzał ze złością naswojego przyjaciela. Miał ochotę wreszcie zdzielić po głowię, tegowstrętnego lenia.<br />
-Eee… bo ja, tak, ale biologii sam nie dam rady, więc proszę ciebie.<br />
-Kłamiesz.<br />
-Nie, przysięgam.<br />
-Tak.<br />
-Nie.<br />
-…<br />
Patrzyli chwilę na siebie, aż w końcu Naruto wybuchnął śmiechem.<br />
Czarnowłosy wyglądał jakby zobaczył idiotę, czekając na wyjaśnienie, był prawie pewien, że ten kretyn, pił już wcześniej.<br />
-Co cię tak śmieszy ?- Zapytał widząc, że śmiech lisa nie słabnie.<br />
-Bo.. kurde Sasuke… ja na prawdę tego nie rozumiem…- Wycharkał na wdechu.<br />
-Nie ma z czego się śmiać.- Stwierdził chłodno.<br />
Uzumaki mało się nie popłakał z tego śmiechu, brunet natomiast miał już powoli dość.<br />
-Chcesz się uczyć czy nie ?!- Warknął zirytowany.<br />
-Chcę.- Odpowiedział już w pełną powagą.<br />
-Kostka słuchowa u płazów to inaczej…?<br />
-Strzemiączko.- Rzucił pewnie.<br />
-Co nazywamy homologami rybich łusek?<br />
-Płytki kostne.<br />
-…<br />
-Hmm?<br />
Uchiha wyglądał jakby połknął jakiś strasznie duży przedmiot, jednocześnie Naruto znowu zaczął go irytować.<br />
-Dzisiejsza, największa średnia długość płazów ?<br />
-… 40cm ?- Odparł jakby nie pewnie. Po chwili ponownie zaciągnął się śmiechem.<br />
-Kurwa… O co ci do chuja chodzi ?!<br />
-… ha, znacz o hah, o nic, no haha…<br />
-Weź lepiej wypierdalaj…<br />
-Ehh.. haha… no niech będzie.. nie mam problemów z biologią… hah.- Parsknął jeszcze ostatni raz i w końcu się uspokoił.<br />
Wkurzony Uchiha zamachnął się i rzucił podręcznikiem w blondyna, siedzącego przodem do niego.<br />
-Sasuke, posłuchaj…- Zaczął delikatnie się uśmiechając.<br />
-Nie.<br />
-No bo…<br />
-Nie będę słuchał wyjaśnień takiego idioty jak ty.<br />
-Obraziłeś się ?- Naruto zapytał przyglądając się bacznie czarnemu. Jeśli niechciano go słuchać, spróbuje z innej strony.<br />
-Nie.<br />
-Mogę wytłumaczyć ?<br />
-Nie.<br />
-Co robimy ?<br />
-Nic.<br />
-A jesteś zły ?<br />
-Nie.<br />
-To mogę, to zrobić ?<br />
Czarnowłosy spojrzał nie pewnie na swojego przyjaciela, teraz był już pewien, że wcześniej coś wypił.<br />
-Co ?- Zapytał w końcu.<br />
Blondynnie odpowiedział, lecz niemal rzucił się na Sasuke i mimo jego oporówzdołał go pocałować. Przywarł do jego ust, językiem wchodząc dośrodka. Głęboki oddech lisa, tylko potwierdzał jego podniecenie.<br />
-Nie zaczynaj.- Warknął Uchiha, odpychając od siebie chłopaka, na tyle ile było to możliwe.<br />
-Pfff, bo co ?<br />
-Bo potem będziesz żałował.<br />
-Uważasz, że jesteś taki kiepski ?<br />
Sasuke uderzył blondyna w klatkę piersiową, tak że się w końcu od niego uwolnił.<br />
-Uważam, że nie będzie to dziś, dla ciebie przyjemnością…<br />
-O, a jednak mam na co liczyć ?<br />
-Będziesz cierpiał*- Odparł, po czym to on znalazł się nad Uzumakim.<br />
Chłopak uśmiechnął się zwycięsko, ciesząc się iż kruczowłosy wreszcie „przyjął zaproszenie”.<br />
Uniósł się na łokciach, by dotrzeć do ust Uchihy, ten jednak odsunął się od lisa.<br />
Narutonie spasował, wyprężył się jeszcze bardziej i musnął wargami jasnąskórę na szyi przyjaciela. Korzystając z okazji iż jeszcze za to niezgarnął, przejechał po niej językiem.<br />
-Nie lubię tego.- Sasuke warknął, dociskając blondyna z powrotem do kanapy.<br />
-Nie prawda.<br />
-…-Nie odpowiadając, włożył swoją prawą dłoń pod bluzę lisa. Przejechałdelikatnie po jego brzuchu, docierając do klatki piersiowej iwystających obojczyków. Teraz jego ruchy stały się intensywniejsze,przez żebra, powrócił w dół do bioder chłopaka.<br />
-Stanął ci już?- Zapytał rozbawiony blondyn, obserwując zapamiętanie Uchihy.<br />
-A chcesz sprawdzić ?<br />
-Hmpf… nie możesz się już doczekać ?- Ponownie spytał z nutką złośliwości.<br />
Czarnowłosy spojrzał z góry na Naruto, prychnął cicho i przekręcił go mocnym ruchem na brzuch.<br />
-Nawet nie wiesz jak bardzo.- Szepnął mu do ucha, pochylając się.<br />
Uzumakispróbował wrócić do poprzedniej pozycji, jednak nie udało mu się to.Sasuke siedział na jego kolanach, natomiast ręce rozstawione po bokachchłopaka blokowały jego ruchy.<br />
-No dobra Sas, wyluzuj.- Niby to wesoło rzucił blondyn.<br />
-To ja tobie radzę się rozluźnić…<br />
Odparłbeznamiętnie, wkładając ręce pod brzuch chłopaka. Unosząc go lekkorozpiął rozporek od jego spodni i zsunął je, aż do kolan.<br />
-Ej, no… Jak zwykle będziesz się rządził.- Jęknął chłopak.<br />
Znowu podjął próbę oswobodzenia się, wsparł się na rękach i podniósł tułów ku górze.<br />
-Leżeć !- Czarnowłosy jedną ręką na powrót sprowadził go do parteru.<br />
Przesuwającsię odrobinę do przodu, częścią swojego ciężaru położył się na plecachblondyna. Swoją głowę oprał na jego ramieniu, drażniąc szyję i karklisa gorącym oddechem. Naruto spojrzał się w stronę swojegoprzyjaciela, chciał by ich usta się spotkały, jednak nie umożliwiono mutego. Prychnął, zirytowany brakiem czułości ze strony Uchihy. Tennatomiast wprowadził swoje dłonie w głąb bielizny swojej ofiary.Uchwycił to co go interesowało i wyswobodził z objęć materiału. Mimojego uszu nie uszło ciche jęknięcie lisa. Czując się zobowiązany,zaczął mu obciągać. Blondyn mimo sprzeciwów swojego rozsądku, nie mógłcałkowicie zniwelować pomruków i westchnień, wydobywających się z jegowłasnych ust. Nie chciał dawać temu draniowi żadnej satysfakcji.<br />
-Przestań już.- Zaczął.<br />
-…<br />
-Sasuke.- Ponownie poprosił.<br />
-Nie podoba ci się ?<br />
-…- Teraz to on nie odpowiedział.<br />
Jęknął głośniej, czując jak czarnowłosy zacisnął mocniej swoja dłoń.<br />
-Nie… nie podoba mi się.- Skłamał, nie chcąc wcale dochodzić w takiej pozycji.<br />
-Ok, w takim razie zajmę się sobą.- Rzucił chłodno, po czym opuścił swoje spodnie wraz z bielizną.<br />
-Kurwa, Sasuke puść mnie!- Blondyn szarpnął się kilka razy, jednak na marne.<br />
-Nie chciałeś ty, to skorzystam ja.- Odparł stoicko, a zaraz po tym wszedł w chłopaka.<br />
Narutopomyślał, że zaraz zejdzie… W jednej chwili przez jego ciało przeszłafala tępego bólu i uczucie te utrzymywało się nadal. Powstrzymująckrzyk, wydał z siebie przeciągły, zduszony odgłos. Zacisnął zęby, wduchu przeklinając czarnowłosego.<br />
-Boli ?- Zapytał ironicznie Uchiha.<br />
Lis nie odpowiedział, zaciągnął się tylko głośniej powietrzem, oznajmiając o swoim zdenerwowaniu, ale i bezradności.<br />
-Zato nie wiesz, jak ja się świetnie czuje.- Dodał trochę ciszej, mówiącto chłopakowi wprost do ucha. Przejechał po jego płatku językiem,przygryzając je delikatnie…<br />
Trzymając blondyna mocno za biodra, wykonywał coraz to intensywniejsze sekwencje ruchów frykcyjnych.<br />
-Już nigdy tego z tobą nie zrobię.- Sapnął Naruto, oczekując na koniec tej sytuacji.<br />
-Ostatnim razem, też coś podobnego mówiłeś.<br />
Przyśpieszył,a zaraz też doszedł, spuszczając się we wnętrzu chłopaka. Oczywiściezajściu temu towarzyszyły też, jęki zadowolenia, jednak pominęliśmy tenfragment, gdyż te na pewno miłe dla ucha odgłosy, Uzumakiemu kojarzyłysię głównie z bólem i cierpieniem…<br />
Wykorzystującchwilową nie uwagę czarnowłosego, chłopak przewrócił się na plecy izamierzał również wstać, jednak ręka wyżej wymienionego go powstrzymała.<br />
-Weź już spadaj gwałcicielu.<br />
-Poczekaj…<br />
Sasuke,zabrał się za dostarczenie przyjemności również lisowi. Dłońmisprawiając ponowne ożywienie jego męskości, wziął ją do ust. Kierowanywestchnieniami chłopaka, obrał odpowiedni rytm, mocniejsze ruchyrezerwując dla końcówki jego penisa. Blondyn czując, że jest blisko,zaczął się zastanawiać, czy może nie wybaczyć Sasowi tego postępku…<br />
Wkońcu wśród ogólnej wrzawy i oklasków, znaczy się ciszy mieszkania iswoich własnych jęków, wybuchł w ustach Uchihy, który grzecznie towszystko połknął.<br />
Zmęczony, opadł do tyłu, oddychając jeszcze gęstym powietrzem.<br />
-Ale jakby co to wiesz, że to twoja wina.- Rzekł czarnowłosy, kończąc zapinać zamek w swoich spodniach.<br />
-To ty się na mnie rzuciłeś idioto !<br />
-Bo się źle zachowywałeś.<br />
-To kara była ?<br />
-Była.<br />
-Czemu zawsze karanie mnie sprawia tobie przyjemność…- Zaperzył się Naruto.<br />
-Komuś musi…<br />
Blondyn prychnął pod nosem poprawiając swoją bluzę, zaraz też sięgnął po puszkę Kirin ze stołu.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-21234594872816164002013-02-05T19:59:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.653-07:00Deidara&Sasori „Brak tytułu” xD<br />
Dni takzapierdalają, że nie wiem czy wczoraj było nie dawno czy może kiedyś.Myślę, że jeśli życie zleci mi w takim tempie to nie będę bać sięstarości, bo nawet jej nie poczuje, baa obawiam się nawet że nierozwinę się do końca umysłowo. Chociaż, ja nie chcę się rozwijać, bonauka uświadamia nas o naszych ograniczeniach o zasadach i regułachrzeczywistości o tym że wszystko jest zależne i przynależne. Ja nie..nie chcę być ani zależna, ani przynależna, chcę mieć na wszystko wyjebjednocześnie nie raniąc innych i chcę we wszystkim uczestniczyć mającszanse wycofać się, kiedy się wystraszę…<br />
Taksię czuję, dzisiaj i każdego dnia, za szybko wchodzę w kolejne daty iwschody słońca. Nie mam szans zdążyć zostawić tego całego pieprzenia zasobą. Nie śpię, a więc wlecze się to za mną, nie chcę spać, bo uciekająmi cenne godziny.<br />
<br />
Dialog dnia:<br />
<br />
Sag-No właśnie…<br />
Dziunia-Co?<br />
Sag-Potem wpychasz to na siłę i się rurka gnie.<br />
<br />
Wystąpili Sag <- Sagitari Dziunia <- Siostra<br />
<br />
Następnym opowiadaniem będzie ciąg dalszy „Mikroświatów…”, jak na razie<br />
serwuje wam Saso&Dei…<br />
Piszcie czy chcecie długie opowiadania mniej więcej jak to, czy po prostu krótkie<br />
konkretne one shoty.<br />
<br />
Pozdr. Sagitari<br />
<br />
**************************************************************************<br />
1<br />
<br />
Ilekroćcię widziałem, wciąż zadawałem sobie te głupie pytania… Czy życiemusiało umieścić nas w jednej rzeczywistości ? Każdy z nas miałprzecież inny świat, odmienne wartości i priorytety. Ty byłeś otwarty,spontaniczny i… piękny. Kochałeś swoje życie jakkolwiek ono cieraniło i rozczarowywało, a może po prostu miałeś na to totalny wyjeb ?Nie byłeś przecież tak idiotycznie poraniony jak ja. Ciąglę szukałemzemsty, która nawet w najmniejszym stopniu nie była sprecyzowana,wymierzałem nią w ludzi z mojego najbliższego otoczenia. Odtrącałemich, ignorowałem, poniżałem, zabijałem… Opcja była taka, albo ja ichuciszę, albo oni wejdą w moją głowę i ciało, zaczną krzyczeć aż w końcumnie zabiją. A ty? Mimo, że odtrącałem cię i poniżałem i zabićpróbowałem, ty wszedłeś we mnie i tak cholernie głośno krzyczałeś.Darłeś tego swojego ryja w skuteczny sposób, sprawiałeś że moje egokilka razy boleśnie zajebało o ziemię, a potem strasznie długo siępodnosiło… Ja nie chciałem, żebyś tego robił, bo to strasznie bolało.Sprawiało, że w środku stawałem się zupełnie zagubionym dzieciakiem, ana zewnątrz sprawiałem ci jeszcze większą krzywdę.<br />
<br />
2<br />
<br />
Blondynpolał ketchupem dwie zapiekanki, które przyrządził sobie nie całąminute temu. Nie mając w okół siebie innego narzędzia, użył swojegowskazującego palca do rozsmarowania pikantnego sosu. Gdy skończyłwłożył go sobie do ust, poddając go czyszczeniu, zaraz potem jegomiejsce zajęła jedna z dwóch przygotowanych kanapek. Dochodziła godzinadziewiąta wieczorem. Deidara nerwowo przeżuwał posiłek, raz po razspoglądając na zegarek. Dzisiaj z misji wrócić miał dana, jednak staćsię to miało rano. Odkąd Sasori posiadał ludzkie ciało, bał się o niegodwa raz bardziej. Zresztą nie rozumiał co to za głupi pomysł, bywyruszać z zadaniem w pojedynkę. Zabrał się za drugą kanapkę. Kiedy byłzły czy nie spokojny po prostu jadł. Jadł lub kręcił się w kółko. Ottaki głupi sposób na zajęcie się czymś, bo skoro brzuch boli już zestresu to niech chociaż zajmie się trawieniem. Po chwili przed artystąstał już pusty talerz. Podniósł się by odstawić go do zlew, a przyokazji napić się wody. Przeszedł parę kroków i zostawiając naczyniechwycił za butelkę mineralnej. Zaprzestał jednak jej odpieczętowywania,gdy do kuchni wszedł Hidan.<br />
-To ty tu, a nie ze swoją laleczką ?-Zapytał, widocznie się czemuś dziwiąc.<br />
-O co ci chodzi?<br />
-Cały dzień, wszystkich wkurwiasz tym czekaniem na skropiona, a gdy on wraca z misji ty…<br />
-WRÓCIŁ Z MISJI!?- Przerwał mu odstawiając butelkę na blat.<br />
-No taa…<br />
-Gdzie jest?!<br />
-Lepiej najpierw pogadaj z Uchihą, to on zdawał raport liderowi.<br />
-Co mnie obchodzi ta głupia łasica!<br />
-Tentwój dana leży teraz nie przytomny, dlatego sam się nie mógłzraportować, więc może z łaski swojej Itachi powie ci co jest granę.-Odparł poirytowany.<br />
-N-nie przytomny ?<br />
-Zdarza się.<br />
-Gdzie ten Uchiha ?<br />
-Ostatniraz widziałem go w zachodnim skrzydle…-Nie zdążył jednak sprecyzować,albowiem Deidara wypadł z kuchni jak strzała. Pędził teraz, ledwooświetlonymi korytarzami, kierując się wskazówką kosiarza. Powinienpoczekać na więcej, jednak nie mógł już wytrzymać, przecież znajdzie gojakoś.<br />
<br />
3<br />
<br />
Czarnowłosy nie wyglądał wcale na ździwionego, gdy dopadł go zziajany i rumiany na policzkach Deidara.<br />
-Co się stało?- Wysapał z przejęciem.<br />
-Żałosne.<br />
-Itachi noo…. mów co wiesz.-Zaskomlał głodny informacji.<br />
-Sasori zjebał misję.<br />
-Nie o tym.<br />
-Lider jest wkurzony…<br />
-Nie bądź wredny!<br />
-Nie jestem.<br />
-Co z daną?<br />
-Jest nie przytomny.<br />
Blondyn poczuł, że się w nim gotuje. Zawsze tak było z Itachim, nic się nie dało z niego wyciągnąć.<br />
-Gdzie jest?- Zapytał na wdechu.<br />
-Kto?<br />
-Gdzie jest Sasori!<br />
-No i po co się drzesz.<br />
-…<br />
-W pokoju Konan.<br />
-Nareszcie.<br />
Deidarapoprawił płaszcz i pośpiesznym krokiem udał się do pokojuniebieskowłosej. Po chwili dotarł na miejsce. Przyłożył ucho do drzwinasłuchując czyjejś obecności. Uznał, że nie ma tam nikogo wszedł dośrodka. Pod dużym oknem znajdywało się dwuosobowe łóżko, a w nim…Blondyn wstrzymał oddech i powolnym krokiem podszedł do poszkodowanego.Większość jego ciała powleczona była w bandaże i resztki porozrywanychubrań.Nie mógł ocenić w jak złym stanie jest czerwonowłosy, jednak takduża liczba opatrunków musiała o czymś świadczyć. Uklęknął przy łóżku.Poczuł jak w oczach zbierają mu się łzy, a mięśnie serca nie pewniedrżą. Zacisnął powieki i zakazał sobie płaczu, gdyby tylko Sasoriwiedział pewnie zdzieliłby go po łbie. Przygryzł dolną wargę, powoliotwierając oczy. Spojrzał na jeszcze bledszą niż zwykle twarz swojegopartnera. Zastanawiał kiedy wybudzi się z tego niebezpiecznego snu iotworzy swoje piękne oczy. Zamyśl się chwile przypominając sobie ichbarwę, tak intensywną i ciepłą, nie pasującą do jego charakteru.Artysta położył swoją dłoń na czole skorpiona. Było ciepłe, ba gorące.Po chwili do pokoju weszła Konan.<br />
-Modlisz się ?- Podeszła do klęczącego.<br />
-Daj spokój, nawet nie potrafię.<br />
-Żartuje, nie musisz się martwić.<br />
Artysta spojrzał na niebieskowłosą z radością i nadzieją.<br />
-To znaczy, jak z nim ?<br />
-W prawdzie mocno oberwał, ale jestem prawie pewna, że przez noc dojdzie do siebie.<br />
-Całe szczęście.<br />
-Chodź z tąd.- Zaproponowała, łapiąc Deidare za ramie.<br />
-Ale…<br />
-Niczego nie przyśpieszysz.-Ponagliła go.<br />
-W porządku.<br />
Wstał i razem z Konan opuścił pokój, nie mógł się doczekać wyzdrowienia jego dany. Chcąc mieć to nocne oczekiwanie<br />
za sobą, po prostu położył się spać. Długo mu to nie wychodziło, w końcu jednak zmęczony odpłynął.<br />
<br />
4<br />
<br />
Czymi się zdaje, czy ktoś tu był ? Nie wiem co mi jest, ale na pewno jestźle. Słysze swój głos, swoje myśli, czuję… chyba rzeczywistość, alenie mogę nic zobaczyć, bo jest cholernie ciemno. Staram się otworzyćoczy, ale moje powieki wcale się do tego nie garną, ba całe moje ciałodo niczego się nie przymierza. Praktycznie go nie czuję, więc nie mogęnad nim zapanować. Chyba jestem zły, chociaż nie wiem… wszystko jestjakieś rozlazłe… nie mogę się skupić. Chciałbym coś zrobić, ot choćbysię podnieść, niestety te próby, a raczej zamierzenia kończą się wzarodku. No więc nie będę próbować, w sumie to mi się nawet nie chcę.Zdaje mi się, że jestem zmęczony. Kurwa! Coś tu jest nie tak… Jak tojestem zmęczony, nie mam nawet ciała, znaczy mam ale nie czuję go. Tenstan jest jeszcze gorszy niż sen, niż utrata świadomości. Tak jakbymstał w ciemnym pokoju, a moje myśli odbijały się w nim jak echo.Nieno… co tu tak cholernie głośno. Zaraz… przed chwilą było cicho,właściwie to nic nie było. Pieprzony szum. Otacza mnie ciasno i wchodziw moje uszy, mózg, psychikę, moje ja. Pierdole, chcę zasnąć, no już razdwa. Śpię. Kurde to nie wyjdzie, jak mam zasnąć zawieszony w jakieśgęstej bezkształtnej materii. Sen to stan umysłu i ciała, a ja chybanie znajduje się w żadnym z tych stanów. No i boję się. Boje ? No niemogę, kto to powiedział, chociaż<br />
zaraz… tu naprawdę jest strasznie…<br />
<br />
5<br />
<br />
Słońcejuż dawno górowało na niebie i uporczywie przedzierało się przez szybę,w głąb pokoju artysty. Próby obudzenia go świetlistymi promieniamispełzały na niczym już od 3 godzin. Na szczęście, zaraz to też sięzmieniło… Blondyn chrząknął przekręcając się na bok. Poprawiłpoduszkę i ziewnął uchylają lekko powieki. Zaraz jednak zerwał się narówne nogi, wypadając z łóżka jak oparzony. Spojrzał zza okno, gdziesłońce było już strasznie wysoko. Skarcił się w myślach raz i drugi noi jeszcze trzeci, za to że zaspał. Poprzedniego wieczoru nie poszedłsię nawet umyć, tak więc nie czekając długo, poleciał do pokojuniebieskowłosej w pogniecionym płaszczu. Otworzył z impetem drzwi iprzystanął.<br />
-Sasori?<br />
Rozejrzał się po pokoju, gdzie nie było żywego ducha. Pomyślał, że albo się obudził, albo ktoś go przeniósł.<br />
Skierował się do sypialni skorpiona. Nie czekając dłużej wszedł do środka.<br />
-Sasori!<br />
Czerwonowłosy, obrócił głowę w jego kierunku. Leżał na łóżku, przykryty kołdrą aż po samą szyję.<br />
-Jak się czujesz?- Zapytał podniecony blondyn, siadając obok swojego mistrza.<br />
-Całkiem nieźle.<br />
Dei chciał położyć rękę na jego czole jednak została ona pochwycona już w powietrzu.<br />
-Chciałem tylko…<br />
-Wystarczy. Zobaczyłeś co ze mną, a teraz żegnam.<br />
-No nie, bo ja chciałem Cię, znaczy…<br />
-Źle mnie zrozumiałeś?<br />
-…<br />
-Wypad z tąd Deidara.- Warknął, okrywając się jeszcze szczelniej.<br />
-Jesteś pewien?<br />
-Nie potrzebuje cię tu.<br />
Blondyn spojrzał z żalem na skorpiona.<br />
-Chcę zostać.-Szepnął.<br />
-Spierdalajz…- Nie skończył, gdyż na ustach poczuł wargi blondyna. Artystazaczął go całować, językiem badając jego podniebienie. Sprawił, że nakilka sekund zapanowała cisza. W końcu przestał.<br />
-No i co ty wyprawiasz.<br />
Nieodpowiedział mu, musnął jego szyję, w miejscu gdzie nie byłoopatrunków. Przejechał po niej językiem, słysząc jak czerwonowłosyzamruczał. Sasori wplótł palce w długie włosy artysty, odchylił głowępozwalając mu na te pieszczoty. Po chwili znowu zaczęli się całować.Skorpion ze względu na stan w jakim się znajdywał, musiał pozostaćbierny. Mimo to przyjemne ciepło wywołane bliskością blondyna, powolirozlewało się po jego ciele.<br />
-Jestem zmęczony.-Rzekł odrywając się od słodkich ust Deidary.<br />
-Przepraszam.<br />
-Przyjdź wieczorem, może tym razem to ty będziesz seme.<br />
Ijakkolwiek mogło mu się to nie podobać, wiedział że to jedyna opcja byjeszcze dziś pokochać się z blondynem. Swoją drogą może być całkiemciekawie. Niebieskooki uśmiechnął się lekko, kiwnął głową i opuściłpokój. Skorpion natomiast, udał się w objęcia morfeusza, zbierając siłyna później.<br />
<br />
6<br />
<br />
Dana uke? To prawda, że Sasori jestnie cierpliwy, ale żeby aż tak? Blondyn z wypiekami na twarzy popijałswoje ukochane kakako. Spojrzał na zegarek, który wskazywał równo 18.Czy to już wieczór? Uspokój się Deidara, daj mu jeszcze i sobie czas.Skarcił się za swoje myśli. Jednak zaraz przypomniał sobie smak ustdany i poczuł, że robi mu się gorąco. Wypił napój do dna i poszedł doswojego pokoju.<br />
<br />
7<br />
<br />
W końcu nadszedł „wieczór”, aDei zjawił się w pokoju swojego mistrza. Skorpion nadal leżał w łóżku,pewnie nawet z niego nie wychodził, zauważył blondyna i przywołał gogestem.<br />
-Jak się czujesz?<br />
-A jaka ma być odpowiedź?<br />
-Nie no, jeśli źle to…<br />
-To co ? Starczy mi sił, żebyś mnie rozdziewiczył.<br />
Artystaw jednej chwili spłonął rumieńcem. A więc dana nigdy nie był uke? Zarazskarcił się za tę myśl, jak w ogóle mógł myśleć, że jego mistrz robiłto z kimś innym.<br />
Pocałowali się, gorąco, namiętnie, jak kochankowie.Teraz jednak to Sasori dominował. Siedząc na łóżku objął w pasieDeidare i wdarł się w głąb jego ust. Zjechał wargami niżej, na jegoszyje. Polizał ją, pocałował, przygryzł w kilku miejscach. Słuchał, jakjego partner cicho oddycha. Sam nie czuł się zbyt dobrze, bolała gogłowa i gdzie nie gdzie żebra. Mimo iż Konan uleczyła połamane kości,uraz dawał o sobie znać. Starał się jednak o tym nie myśleć, i tak góręwzięło już pożądanie. Nie widział się z blondynem prawie miesiąc, ichociaż zawalił misję cieszył się, że już wrócił. Rozpinał płaszczchłopaka, odsłaniając jego nagi tors. Polizał sutki, przejechał dłońmipo mostku, brzuchu, doszedł do spodni. Zdawało mu się, że pamięta,jednak nie… w rzeczywistości skóra Deia była jeszcze bardziej miękkai ciepła. Ściągnął z niego spodnie, a właściwie jedynie mu w tympomógł. Sam miał na sobie tylko bandaże i bieliznę. Artysta nie był mudłużny. Zmysłowo wodził rękami po ciele czerwonowłosego, musiał jednakzadowoli się tylko skrawkami jego ciała gdzie nie było opatrunków.Zastanawiał się czy Sasori naprawdę dobrze się czuję. Poczuł, jak danaściąga z niego, ostatnią częśc garderoby, a za chwilę wydał z siebieciche jęknięcie. Czuł jak ręka na jego penisie porusza się w dół igórę. Całę podniecenie znalazło swoje miejsce w jednym konkretnympunkcie. Odchylił się do tyłu, pozwalając by wziętą jego męskość doust. Zacisnął zęby, czując te przyjemnie wilgotne usta partnera.<br />
-Chyba jesteś gotowy, co?-Zapytał uśmiechając się.<br />
Ibył. Teraz to on znajdywał się na górze. Ściągnął bokserki skorpiona ijeszcze na moment powrócił do jego ust. Zniżył swoją rękę, chcącprzygotować partnera. Sasori zazwyczaj tego nie robił i blondyn znałten ból. Powstrzymał go jednak.<br />
-Przestań, dawaj już.- Ponaglił artystę.<br />
Jakchciał tak miał, chłopak wszedł w niego jednym ruchem. Nie czekał, odrazu poruszał się w jego wnętrzu.Czerwonowłosy, chciał krzyknąć, mimoto wydał z siebie jedynie zduszony odgłos. Wygiął się do tyłu i wziąłgłęboki wdech. Deidara poczuł coś ciepłego i zauważył krew na pościeli.Może jeszcze kilka minut temu coś by to znaczyło, teraz jednak był zbytpodniecony. Wolną ręką złapał za penisa swojego uke i zaczął muobciągać. Szybko i intensywnie, zgodnie z ruchem swoich bioder.Spojrzał w jego czekoladowe oczy i poczuł w środku coś dziwnegoprzyśpieszył. Kochał swojego mistrza i nie liczyło się to, że czasemzachowywał się jak drań. Ten drań właśnie teraz tak zmysłowo pod nimwzdychał. Sasori, wydawał z siebie miarowe jęki w mniej więcej takichsamych odstępach czasu. Cholernie bolały go żebra, i przy każdympchnięciu blondyna je odczuwał. Głowa jednak huczała od podniecenia,które niebawem spłynęło po rękach artysty. Doszedł i to głośno, nieprzejmował się tym, że ktoś może go usłyszeć. Zaraz po nim szczytowałjego seme. Zalał jego wnętrze gorącą spermą, która zmieszała się zkrwią.<br />
Wyszedł ze skorpiona i walnął się obok niego.<br />
-Zaraz umrę.<br />
-Nie gadaj nie było tak źle.-Fuknął blondyn.<br />
-No właśnie…<br />
Dei przykrył dane kołdrą, a sam poszedł się umyć. Teraz był pewien, że nic mu nie jest.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-48568105745309512482013-02-05T19:58:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.664-07:00Hinata&Kurenai „Pierwszy kontakt”<br />
1<br />
<br />
Dwie kunoichi szły raźnym krokiem przez ulice swojej rodzinnej wioski. Słońce chyliło się ku zachodowi, a mimo to było niesamowicie parno. Tegoroczny Sierpień był wręcz nieznośny. Pogoda co prawda była słoneczna, ale przez swój ukrop nie pozwalała, normalnie przeprowadzać treningów, wieczorem zaś przychodziły burze. Wyglądało na to iż dzisiaj nie wydarzy się nic nowego. Ze wschodu nadciągały ciemne chmury, ptaki stał się jakby bardziej aktywne.<br />
-Nie śpiesz się tak.- Odezwała się jouninka.<br />
-Zaraz zacznie padać Kurenai-sensei.-Odparła białooka.<br />
-To nic, burze przeczekasz u mnie. Jest bliżej.-Zaproponowała posyłając jej uśmiech.<br />
-No tak, ale… mój ojciec, będzie się nie poko…-Zaczęła tłumaczyć lecz nauczycielka je przerwała.<br />
-Jesteś już dorosła Hinata, zresztą wytłumaczę cię później.<br />
-Skoro tak, to zgadzam się.<br />
Kobieta uradowała się w myślach. Miała dzisiaj pewien plan co do swojej podopiecznej. Nie był może do końca moralny, jednak starała się nie myśleć o jakiś zbędnych ale.<br />
<br />
2<br />
<br />
Dom Kurenai rzeczywiście znajdywał się bliżej nich, aniżeli posiadłość Hyuuga. Czerwonooka odszukała w kieszeni klucze od domu, największym z nich przekręciła zamek. Nacisnęła klamke i pchnęła drzwi, przodem wpuszczając Hinate.<br />
Znalazły się w niewielkim przytulnym pomieszczeniu. Przypominało to salon połączony z sypialnią i kuchnią. Na dworze znacznie się ściemniło tak więc było trzeba, zapalić kilka lamp.<br />
-Siadaj.- Rzekła jouninka. Zaraz potem myśląc czy nie zabrzmiało to jak nakaz. Może było to i głupie, jednak rzadko przyjmowała gości, ponad to wiedziała, że dziewczyna jest bardzo, a tak naprawdę za bardzo wrażliwa.Obserwując, jak białooka rozsiada się na kanapie, sama udała się do kuchni przygotować kawę. W między czasie odpaliła papierosa. Paliła tylko w domu, inaczej gdyby Asuma się o tym dowiedział urządziłby awanturę, tak mimo iż sam jarał i to nałogowo, to zabrał się za opiekę nad zdrowiem czarnowłosej. Zaciągnęła się kilka razy. Nie śpieszyło się jej, cokolwiek miało się zaraz stać. Woda bulgotała już od pewnego czasu, tak więc wyrzuciła niedopałek do zlewu i wyłączyła gaz. Zalała dwa kubki kawy, jeden tylko do połowy, resztę zapełniła mlekiem i 3 łyżeczkami cukru.<br />
Pomyślała, że napój który przyrządziła dla dziewczyny przypomina bardziej kakao, cóż gdyby wiedziała, że ją odwiedzi kupiłaby jakąś zbożówkę. Chwyciła za uszka naczyń i skierowała się z nimi do salonu.Jedno podała Hinacie. Szybko opróżniła prawię połowę, widocznie smakował jej ten niedorozwój.<br />
ona sama swój odstawiła na ławę, w tym momencie zapragnęła czegoś innego niż picie kawy.<br />
-Smakuje ci ?-Zapytała posiadaczkę Byakugan’a.<br />
-Tak.- Odpowiedziała, czerwieniąc się. Zauważyła chyba to jak łapczywie przystąpiła do napoju.<br />
Yuuhi zaśmiała się lekko widząc jej reakcję. Podeszła bliżej dziewczyny i zabrała kubek z jej ręki. Odstawiła go, obok swojego. Pochyliła się nad czarnowłosą i musnęła jej usta, jej gra się zaczęła. Przejechała po nich językiem, łapiąc swoją kochankę za bluzę.<br />
-Sensei!- Krzyknęła. Odsunęła swoją głowę od nauczycielki wpatrując się ze wstydem w jej twarz.<br />
-Zawsześ taka nieśmiała.- zaśmiała się, liżąc Hyuugę po szyi. -Nie możesz być do końca życia cnotliwa. -Dokończyła, zachodząc na jej obojczyki. W zasadzie nie wie czemu to robiła. Może dlatego iż irytowała ją to zacofanie swojej uczennicy, może to, że Asuma długo nie wracał z misji. Mogło na to wpłynąć wiele rzeczy, jednak to był chyba zwykły impuls. Taki który w jednej chwili popycha nas do rzeczy co najmniej nie grzecznych.<br />
<br />
3<br />
<br />
W tej chwili żałowałam, że nie wróciłam do domu. Nie wiem czemu, ale spojrzałam zza okno, było ciemno, jednak o burzy nic nie zwiastowało. Bałam się tego co stanie się za moment, bałam się swojej nauczycielki, która to właśnie rozpinała mi bluzkę.<br />
-Proszę przestać!- Szarpnęłam się jednak na marne. Była ode mnie znacznie silniejsza. Poczułam, że robi mi się gorąco, strach zaczął rozlewać się po moim ciele. Nie chciałam tego, nie, na pewno nie i to z nią.Jej ręce szybko pozbyły się mojej bluzki, mimo iż próbowałam jej to w każdy sposób utrudnić. Podniosła głowę. Ponownie złączyła nasze usta, tym razem wchodząc w głąb moich swoim językiem. Poczułam jakbym zaraz miała się rozpłakać, jednak nic takiego się nie stało, jedynie w gardle czułam wielką gulę, a serce mało nie wyskoczyło mi z piersi. Osoba, którą uważałam za wzór właśnie ściągała mi stanik i po chwili już go na sobie nie miałam. Poczułam za to dwie dłonie na swoich piersiach. Ściskała je i masowała na zmianę, jednocześnie gorąco mnie całując.<br />
<br />
4<br />
<br />
Yuuhi pomyślała, że białooka ma miękką skórę, była po prostu tak przyjemna i delikatna. Pieściła piersi swojej kochanki, jednocześnie siedząc na jej kolanach by się jej nie wyrwała. Swoje usta umieściła teraz na sutkach Hyuugi, ssąc i liżąc je na zmianę. Po chwili takiej zabawy całkowicie stwardniały. Kurenai odebrała ten fakt jako przyzwolenie do dalszych posunięć. Obróciła ją w lewo i popchnęła na plecy, ułatwiając sobie sprawę. Językiem zjeżdżała niżej, przez mostek, pępek i podbrzusze dotarła do lini jej spodni. Rękami z łatwością rozpięła ich zapięcie i zsunęła je aż do kostek Hinaty. Dziewczyna pod nią wiła się i szarpała. Na pewno jeszcze coś krzyczała, jednak w tym momencie jouninka miała problem ze zrozumieniem jej słów. Z jedenj strony bała się swojego zachowania, bo przecież miała to być zwykła zabawa, zadanie które kiedyś sobie wymyśliła, tym czasem ona rozkoszowała się swoją uczennicą. Podziwiała jej ciało, ruchy i te wystraszone zachowanie. Podobało jej się to, że może dominować, nad tą słabą dziewczyną. Ściągnęła z jej ciała bieliznę, odsłaniając tym samym jej łono. Szarpnęła się, próbując skrzyżować nogi, jednak na próżno. Czerwonooka skutecznie trzymała jej kolana.<br />
<br />
5<br />
<br />
Zjechała głową niżej, ukrywając ją między moimi udami. Wyciągnęła język i poczęła nim wodzić po mojej muszelce, raz<br />
po raz zasysając się na niej. Jęknęłam cicho czując to ciepłą i wilgotną pieszczotę. Wiedziałam, że nie powinnam i starałam się ze wszystkich sił odepchnąć od siebie kobietę. Niestety z rangą chunina nie mogłam się nawet równać z jouninami. Ona nie przestawała, wręcz przeciwnie robiła to z coraz większą pasją, dając mi tym samym powód do rumieńców. Boże jak ja się w tym momencie, czułam. Wstydziłam się okropnie, tej swojej nagości i bezradności, byłam zła, że zostaje tak potraktowana, ale najgorsze było to, że z upływem czasu robiło mi się coraz lepiej. Nie mogłam<br />
już panować nad mięśniami, które same się rozluźniają i nie chcą mi już pomagać. Zawyłam w akcie bezradności, jednak zaraz potem znowu jęknęłam, czując jak wkłada język do środka. Poruszała nim szybko i intensywnie. Moje oddechy przestały być bez dźwięczne, a nabrały na barwie i słyszalności. Musiałam być cała czerwona, zamknęłam oczy karcąc<br />
się za tak nie przyzwoite odgłosy. Nie mogłam już wytrzymać, a ona wciąż nie przestawała. Przyśpieszyła.<br />
<br />
6<br />
<br />
I w końcu doszła. Przeszło przez myśl Kurenai. W pewnym sensie była z siebie zadowolona. Pokazała białookiej co to przyjemność, no i sprawiła, że miała już za sobą pierwszy intymny kontakt. Wstała oblizując wargi. Sięgnęła po kubek po pijając letnią już kawę.<br />
-Zostań jeśli chcesz.- Rzekła, kiedy dziewczyna zaczęła się szybko ubierać.<br />
Nie odpowiedziała, skuliła się tylko jeszcze bardziej o ile to było możliwe.<br />
Yuuhi, odchrząknęła. Zastanawiała się co zrobi dziewczyna.<br />
Długo jednak nie pogłówkowała albowiem Hinata chwyciła swoją bluzę i wybiegła z domu.<br />
Czerwnonooka miała tylko nadzieje, że nie będzie tego długo przeżywać. Odstawiła kubek na ławę.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-77968093882398075242013-02-05T19:57:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.691-07:00Sakura&Sasuke „Bądź przy mnie bezpieczna”<br />
Dzisiejsza balanga była inna niż wszystkie, może dlatego, że odbywała się w domu Uzumakiego,<br />
a może ze względu na to iż (? tak ja ?) na niej byłem, no i w końcu chyba też dlatego co stało się później…<br />
<br />
Skąd się tu taj wziąłem? To pytanie zadawałem sobie ja, jak i ludzie dookoła. Głośna muzyka, alkohol mimo, tego że nie wielu z nas było pełnoletnich, migające światła i te twarze… tak roześmiane, co chwile coś wykrzykujące chcąc przedrzeć się przez wszechobecny hałas, twarze młodych ludzi chcących choć trochę poodczuwać dzisiejszego wieczoru.<br />
A ja… ja byłem tu z powodu blondyna. Znał mnie, jak i moje wszystkie maski, a mimo to zaproponował mi przyjście.<br />
Zgodziłem się. Lubiłem go. Nie chciałem, żeby miał mnie za ostatniego dupka.<br />
Niemniej Naruto zdziwił się widząc mnie w drzwiach, w zamian przesłałem mu coś w rodzaju uśmiechu. Zaraz to zaczął się<br />
śmiać i gestem zagarnął mnie do środka. Usiedliśmy w jednym z narożników, przy którym znajdywało się już kilka osób.<br />
Kiba, Shika, Temari, Hinata i Sakura… Przez moment spojrzenie moje i różowo włosej spotkało się. Po raz pierwszy zwróciłem na nią swoją uwagę, może dlatego, że nie skakała w okół mnie jak zawsze. Patrzyła tak tylko z szeroko otwartymi oczami. Nie wiem czy robiła to tak intensywnie czy tylko mi się zdawało, pamiętam, że pierwszy odwróciłem wzrok.<br />
<br />
Ci którzy nie byli jeszcze mocno wstawieni, rzucili mi krótkie cześć, w sumie usłyszałem je około 2 razy…<br />
W tych 2 osobach nie było Haruno… pijana jednak też nie była. Stół założony był różnymi rodzajami chipsów, ciastek, napoi i browarów. Pod stołem stało kilka zamkniętych jeszcze półlitrówek. Odrazu przeszło mi przez myśl, że jeśli to wszystko zamierza wypić jeden stolik, to nikt z nich nie wyjdzie z tąd o własnych siłach.<br />
-Częstuj się!- Krzyknął blondyn, usadawiając się na swoim miejscu. Sięgnął na środek stołu po otwartą butelkę sake, i rozlał każdemu po nowej kolejce. Opróżniłem zawartość swojego kieliszka, jednocześnie prosząc o to aby więcej mi nie polewał. Nie miałem ochoty narąbać się na tej imprezie.<br />
Rozsiadłem się wygodniej obserwując ludzi bawiących się dookoła.<br />
-Idziemy tańczyć!-Zaproponował Kiba.<br />
-No!-Poparł go Uzumaki, łapiąc Hinatę za rękę. Biało oka natychmiast się zarumieniła, jednak chętnie poszła z chłopakiem. Reszta żwawo ruszyła za nimi. Oprócz mnie. Aż takiego glupka nie będę z siebie robił.Spojrzałem na zegarek, 10.40, minęło pół godziny od kąd się tu zjawiłem. Zostanę jeszcze ze 2 godzinki i zwinę się.<br />
Z nudów sięgnąłem po piwo w puszce. Pociągnąłem za zawleczkę, a chwile później delektowałem się jego zimnem i goryczą. Po 15 minutach, do stolika wróciła Haruno, wraz z nią była Ino. Dziewczyny rozmawiały o czymś zawzięcie. Wyglądało to tak, jakby różowo włosa próbowała coś uświadomić koleżance. Ta natomiast była ostro wstawiona, nie chciała jej słuchać i w chwile później odeszła, zabierając ze stołu nieskończonego drinka.<br />
Sakura wzdychnęła ze zrezygnowaniem i oparła się o kanapę. Obserwowałem ją, jej ruchy. Chwyciła za pusty kieliszek i napełniła go, opróżniając tym samym butelkę. Odstawiła ją pod stół, a przy okazji wyciągneła kolejną. Spojrzała na mnie i gestem zaproponowała mi alkohol. Pokręciłem przecząco głową. Ona natomiast opróżniła szkło i również odeszła od stolika.<br />
<br />
To dziwne, ale denerwowała mnie jej obojętność na mnie, może dlatego, że przez to ja zacząłem jej się przyglądać, dedukować jej zachowanie. Nie wiem ile tak przesiedziałem, wypiłem jeszcze jedno piwo, do stołu to raz wracali to zaraz odchodzili. W końcu powróciła cała początkowa ekipa. Naruto śmiał się i żywo gestykulował rozmawiając z Inuzuką, Hinata zabrała się za pałaszowanie chipsów, Shikamaru całował się z Temari, a Sakura z zamkniętymi oczami leżała na oparciu narożnika.<br />
-Jak tam się bawisz Sasuke?- Zapytał gospodarz.<br />
-Całkiem nieźle.- Odparłem, ostentacyjnie ziewając.<br />
-Większość będzie spać u mnie a ty?<br />
-Dam sobie radę, zaraz wracam o domu.<br />
-W takim razie poczekaj jeszcze z pół godziny, impreza nie długo będzie się kończyć, poukładam ludzi i odprowadzę cię chociaż do drzwi.-Zaproponował, a ja nie protestowałem.<br />
Spojrzałem na zegarek była 3.15, trochę nie dowierzałem, ale cóż… szybko zleciało.<br />
Lisek wstał wraz z resztą gości kierując się na piętro. Po chwili zszedł z Temari, Shikamaru i Sakurą.<br />
W drzwiach pożegnał wspierających się na sobie zakochanych, jak i jeszcze 2 inne osoby. Zauważyłem, że gorąco próbuje wytłumaczyć coś zielonookiej. W domu tańczyło jeszcze około 5 osób, jednka muzyka stała się widocznie coraz powolniejsza. Po 5 minutach do stołu wrócił Naruto.<br />
-Mam do ciebie prośbę.- Zaczął niepewnie. – Sakura-chan upiera się, żeby iść jednak do domu, no a wiesz, ona ledwo chodzi i…<br />
-Nie proś mnie o to.-Przerwałem mu. Chciałem już wracać, i tak wytrzymałem tu do samego końca.<br />
-Byłbym spokojniejszy… zrób to dla mnie, chociaż kawałek…-Poprosił, opierając się o brzeg stołu.<br />
-Kawałek.-Rzuciłem i ruszyłem ku drzwiom.<br />
Od razu się ucieszył i podbiegł nas pożegnać.<br />
Westchnąłem cicho i ruszyłem bez słowa w mrok nocy. Różowa włosa szła obok mnie, dość wolnym i niepewnym krokiem.<br />
-Co na to twoi starsi?- Zapytałem, w myślach karcąc się za zaczęcie rozmowy.<br />
Odpowiedź dostałem dopiero po chwili.<br />
-Nie ma ich w domu.-Rzekła po czym zachwiała się, tak że musiałem ją podtrzymać, aby nie upadła.<br />
-Daleko jeszcze?-Ponownie spytałem, ruszając z nią do przodu.<br />
-Nie bardzo.<br />
Trzymałem ją za rękę, a raczej za łokieć. Musiało to dość śmiesznie wyglądać, jednak ja nie mogłem zdobyć się na nic więcej. Czułem jej głęboki oddech i zapach perfum, które nałożyła na siebie wychodząc dziś wieczorem. Jak dla mnie wyglądała bardziej na zmęczoną niż pijaną. Poczułem na twarzy chłodny powiew i musiałem stwierdzić, że ten całkiem przypadkowy „spacer” jest dość przyjemny. Często wychodziłem sam, nocą, nikt do mnie nie mówił, a i ja nie musiałem odpowiadać. Teraz było podobnie… Bo to nie tak, że Sakura była głupią dziewczyą, była raczej zbyt nadgorliwa i gadatliwa, ale może to właśnie tak jest, że gdy kogoś (? lubisz ?), szukasz z nim jak najwięcej kontaktu. I właśnie tego wieczora, gdy już to sobie uświadomiłem, to ja jej szukałem. Szukałem jej spojrzenia, czekałem na zainteresowanie. W końcu stanęliśmy.<br />
-To tutaj ?- Spytałem trochę głupio.<br />
Kiwnęła potakująco głową. Chciałem odejść, ale złapała mnie za rękaw.<br />
-Wejdź na chwilę.- Poprosiła, jednak nie spojrzała na mnie. Może to i lepiej, bo gdyby tak chyba bym odmówił.<br />
Razem weszliśmy przez drewniane drzwi, potem po schodach udaliśmy się na górę, do jej pokoju.<br />
<br />
Nie wiedziałem czemu to robię, dlatego, że mnie prosiła ? nie miałem nic innego do roboty ? Każda wymówka była dobra, jednak ja w tej chwili nie chciałem szukać żadnej, nie chciałem się usprawiedliwiać, przecież nie musiałem.<br />
Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie. Przesłała mi delikatny uśmiech, taki ciepły, zwykły.<br />
-Zostaniesz ze mną ?- Spytała po chwili. Miała jakiś inny niż zawsze głos. Mimo iż była to prośba, dała mi wybór.<br />
-Czemu?- Odpowiedziałem jej pytaniem. Wahałem się co do odpowiedzi. Zostać ? Pokazać jej jak bardzo mi zależy.<br />
Odejść? Kolejny raz zranić ją i siebie.<br />
-Bo przy tobie czuję się bezpieczna.- Odparła. Nie miała problemu z wyrażaniem swoich uczuć. Zupełnie odwrotnie niż czarno włosy.<br />
Bezpieczna? Przy nim ? Przecież nigdy nie oferował jej pomocy, wsparcia, ani czegko kolwiek. Za to często ją ranił, odtrącał i poniżał. Czy to możliwe, aby miłość mogła tyle znieść i na przekór wszystkiemu upierać się przy jednym, przy tej osobie ? Czy to przypadkiem nie jest zwykła naiwność ?<br />
Nie dała mi czasu na reakcje, wstała i musnęła moje usta swoimi, przejechała po nich językiem.<br />
Rozwarłem wargi by mogła pogłębić pocałunek, zauważyłem jednak że się zawahała. Nie tracąc czasu objąłem ją w pasie i sam zająłem się penetrowaniem jej ust. Delikatnie oddawała pocałunki, czułem jak rękami wodzi po moich ramiona i torsie. Powoli posadziłem ją z powrotem na łóżku. Ustami zjechałem na jej szyje i odkryte ramiona. Czułem jak odchyla<br />
głowę, dając mi więcej przestrzeni. Dłońmi odnalazłem zapięcie od jej sukienki, rozpiąłem ją i zsunąłem przez jej uda,łydki, kostki, aż do ziemi. Gdy została w same bieliźnie popchnąłem ją na plecy. Spojrzałem w jej zielone oczy. Zawsze zachwycała mnie ich głębia i otwartość. Zauważyłem, że szybciej oddycha, i wtedy mnie pocałowała.<br />
<br />
Teraz jednak robiła to szybciej, zachłanniej. Naraz rozpinała moją koszule i spodnie.<br />
-Spokojnie.- Szepnąłem, a ona się zarumieniła. Tak pięknie. I był to wspaniały obraz. Jej włosy rozsypane na białej pościeli i ramionach, duże zielone oczy, i te różowe policzki. Pomogłem jej zrzucić z siebie ubranie, zostałem już w samej bieliźnie i zabrałem się za jej ciepłe ciałko. Rozpiołem biały stanik, zsunąłem z niej majtki tego samego koloru. Nachyliłem się by polizać jej sutki, pomagałem sobie dłońmi. Usłyszałem jak nabiera powietrza w płuca. Moje<br />
usta na powrót powróciły do jej. Drażniła mnie gorącym oddechem i samą bliskością. Moję dłonie zjechały, teraz przez mostek i brzuch, aż dotarły do ud zielono okiej. Pieściłem je okrężnymi ruchami, jednak nie zbliżałem się do jej łona.<br />
<br />
Po chwili poczułem ręce dziewczyny na swoich biodrach. O ile mi się nie śpieszyło, ona choć wystraszona parła do przodu.<br />
Przesunąłem jedną z jej dłoni na swoją męskość, pozwalałem jej robić to przez materiał. Polizała mnie po szyi, potem po uchu, przygryzła je, owiewała oddechem. Było mi dobrze, a podnieceni rosło z każdą chwilą.<br />
W końcu zabrała swoje ręce i popchnęła mnie na plecy. Ściągnęła moją ostatnią, dolną część garderoby i zaczęła mi obciągać.<br />
Jęknąłem czując jej wilgotne usta na swoim penisie. Prawdę mówiąc był już twardy więc nie miała dużo roboty, pozwoliłem jej jednak jeszcze przez chwilę kontynuować. Po chwili złapałem ją za ramiona i położyłem na plecach. Rozsunąłem jej kolana i szybkim ruchem znalazłem się w jej wnętrzu. Krzyk, który z siebie wydała zagłuszyła wpijając się w moją szyję.<br />
Poruszałem się w niej, trzymając ją za biodra. Jeszcze przez chwilę zaciskała nerwowo palce na moich ramionach, jednak zaraz uścisk ten zelżał. Przyśpieszyłem więc, obserwując jak cudownie rozchyla usta, a nabieranie przez nie powietrza niesie ze sobą co raz to głośniejsze jęki. W przeciwieństwie do mnie miała zamknięte oczy. Głowę odchyliła do tyłu. Moje ręcę ponownie odnalazły jej piersi i poczeły na zmianę je to ściskać to masować. Jej klatka piersiowa unosiła się nie równomiernie, rękami chwyciła się mojej szyji i pocałowała mnie.<br />
Oderwała się na chwilę by zaczerpnąć powietrza i znów złączyła nasze usta. Poruszałem się w niej intensywnie, czując jak któreś z nas zaraz dojdzie. Pierwsza była Sakura, wygieła się jęcząc przy tym słodko, a zaraz potem poczułem skurcze jej pochwy na swoim penisie. Doszedłem zaraz po niej, zalewając jej wnętrze gorącą spermą.<br />
Spojrzałem na nią, oddychała ciężko, jednak patrzyła na mnie, uśmiechnęła sie i pocałowała mnie.<br />
Było to trochę tak jakby uśmiechała się do ściany, przecież ani razu tego nie odwzajemniłem, nie umiałem tak szczerze tego zrobić.<br />
-Bez względu na to co mówisz, czy na to czego nie mówisz, wiem jak bardzo czujesz.-Wyszeptała, rozłączając nasze usta.<br />
Byłem jej za to wdzięczny, że to rozumiała. Przykryłem nasze ciała kołdrą czekając aż zaśnie.<br />
<br />
**********************************<br />
<br />
Otworzyłam oczy, rozglądając się za Sasuke. Na dworze powoli jaśniało. Nigdzie go jednak nie było.<br />
Spojrzałam w kierunku okna i on tam stał.<br />
-Chciałbym, żebyś zawsze mogła być przy mnie bezpieczna.-Powiedział, po czym wyskoczył przez otwarte okno.<br />
Różowo włosa nie zdążyła nic odpowiedzieć. Ponownie położyła się na łóżku i po chwili uśmiechnęła się, ciekawe czy była to obietnica. <br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-18171602962293899352013-02-05T19:56:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.648-07:00Ostatnie drzwi… ( Pein&Hinata )<br />
Młoda kunoichi z wioski liścia stała pod jedną ze ścian ciemnego pokoju. Dotykała jej rękami, sprawdzając jej strukturę, wytężała słuch by usłyszeć jakikolwiek odgłos dochodzący od zewnątrz. Wszystko na nic, jedyną rzeczą na której teraz mogła polegać był dziedziczny byakugan. Niestety i nim mogła widzieć jedynie przez drzwi. A jak obliczyła przez ponad 2 godziny nie zauważyła żadnego ruchu chakry. Od wczoraj znajdowała się w siedzibie Akatsuki, tylko ona z całej drużyny nie miała ochoty na misję zwiadowcze dotyczące brzasku i tylko ona z całej grupy została schwytana. Miała nadzieje, że shinobi z wioski liścia jej szukają. Rękami dotykała swojego ubrania przeszukując je w nadziei na znalezienie jakiejś broni. Niestety wszystko zabrali jej poprzedniego wieczoru, shurikeny, kunaie, wybuchowe notki,<br />
linki…<br />
<br />
Po 15 minutach, gdy była już na skraju wyczerpania z powodu ciągłego korzystania z limitu krwi, zauważyła duże skupienie chakry około 5 metrów przed drzwiami. Podbiegła szybko do nich i stając z boku zaczęła oczekiwać na napastnika. Miała tylko jedną szanse. Atakować nie było nawet sensu, ale zawsze mogła uciec. Po chwili drzwi otworzyły się, a do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Hinata wykorzystując moment, przemknęła tyłem i znajdując się na korytarzu poczęła z całych sił biec na przód. Nie oglądając się za siebie, otwierała kolejno wszystkie drzwi i rozpędzona wpadała do coraz to dziwniejszych pomieszczeń. Pchnęła kolejne i… nic, były zamknięte, następne znajdowały się<br />
po je lewej stronie. Ogarnęła się i wbiegła przez nie do….. „jadalni” ?! Nie zdążyła się zorientować, gdyż została pochwycona od tyłu przez członka akatsuki, Hidana.<br />
<br />
-Dokąd to się tak biegnie? Nikt cię nie uczył, że się puka ?- Zaśmiał się trzymając dziewczynę w stalowym uścisku. Serce Hinaty biło teraz w nie opanowanym tempie. Jedyne co mogła teraz z siebie wydać, to zduszone jęki i piski.Zaraz też<br />
drzwi do pomieszczenia ponownie się otworzyły. Wszedł przez nie Lider brzasku. Nie mogła w to uwierzyć, że znalazł się tu tak szybko. Myślała, że zostawiła go daleko w tyle.<br />
<br />
-Zostaw nas samych.- Rzucił do kosiarza.<br />
<br />
Ten nie zwlekają puścił o co tak mocno trzymał i wyszedł. Kunoichi zachwiała się lekko na nogach, jednak zdołała utrzymać równowage. Wyprostowała się i zrobiła kilka kroków w tył. Wiedziała, że teraz nici z ucieczki.<br />
<br />
-Nie powinnaś była uciekać.- Powiedział oschle podchodząc do dziewczyny.<br />
<br />
-Teraz jestem zły.- Szepnął nachyliwszy się ku niej.<br />
<br />
Hinata zrozumiała co to znaczy, jednak za nim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła zaciskające się palce na jej szyi. Rudowłosy, uniósł dziewczynę jakby była laką i rzucił na stół, znajdujący się za nią.Chciała się podnieść, jednak nie dała rady, gdyż Pein stanął nad nią i zaczął ściągacz niej ubrania.Lewą ręką trzymał jej gardło, natomiast prawą zrywał jej bluzkę, kawałek po kawałku, strzęp po strzępie.<br />
<br />
Hinata próbowała skupić choć trochę siły by się jeszcze uwolnić, lecz nic nie mogła poradzić. Jego silne ręce nie ulegały jej, pomimo tych wszystkich lat, przez które trenowała. Zauważyła, że nie ma co się równać z jego poziomem. Z tego samego powodu nie chciała też podejmować się tej misji, wiedziała, że gdy ich znajdą nie poradzą sobie. Kiedy cała górna część garderoby dziewczyny została zniszczona a światu zostały ukazane dwie duże piersi i mleczno biała skóra, mężczyzna począł robić to samo z jej dolnym ubraniem. Związku z tym, po minucie, czarnowłosa, leżała na stole zupełnie naga. Szybki oddech, unosił gwałtownie jej piersi, wywołując miłe podniecenie u jej oprawcy. Zupełnie się nie krępując, jedną ręką zaczął ściskać jej cycki. Robił to mocno i intensywnie. Schylił się na tyle, by mógł polizać jej różowe sutki. Które całkowicie zesztywniały. Po chwili tą samą ręką zjechał niżej.<br />
<br />
Przez brzuch dotarł do jej łona. Siłą rozłożył jej nogi i zaczął masować to co znajdowało się między nimi.<br />
Hinata zdając sobie sprawę w jakim położeniu się znajduje zaczęła płakać. Nic nie mogła na to poradzić, czuła że jest słaba i nie poradzi sobie. Pein, zabierając rękę z krocza dziewczyny, wykorzystał ją do opuszczenia swoich spodni. Chwycił się za przyrodzenie, a następnie zaczął je masować, pomagają sobie tym samym stwardnieć. Gdy osiągnął to co chiał, złapał ją za kolana i przyciągnął na skraj stołu, po czym wszedł w nią brutalnie. Czarnowłosa próbowała rękami odepchnąć<br />
go od siebie, przez łzy błagała by ją zostawił. On jednak nic sobie z tego sie robił, przytrzymał ją za nadgarstki i począł się w niej poruszać. Ciasna dziurka dziewczyny widocznie mu się spodobała, gdyż robił to z pasją i zaangażowaniem, oczywiście jeśli można tak opisać gwałt młodej kunoichi. Kiedy ta<br />
przestała się już szarpać, a siły starczyło jej już tylko na łzy, Pein złapał ją za biodra i przyśpieszył ruchy. Zaczął też wydawać z siebie ciche jęki. Po jeszcze kilku minutach, których biało oka już nie liczyła doszedł w jej wnętrzu. Po całym zajściu wyszedł z niej i ubrał się. Spojrzał na obolałą <br />
dziewczynę, przeciągnął ręką po jej brzuchu, obchodząc dookoła stół. W końcu zatrzymał się przy jej twarzy. Nachylił się by ją pocałować, polizał jej słone od łez usta. Nie opierała się już i nie szamotała.<br />
Jej oczy były mocno zaciśnięte, nie chcąc patrzeć na całe te wydarzenie.<br />
<br />
-Za tobą znajdują się drzwi… dalej korytarz…- Mówił między pocałunkami. -Na jego końcu, kolejne drzwi… już ostatnie, za nimi jest las. Zrobisz co zechcesz.<br />
Gdy skończył, wyprostował się i znowu spojrzał na ciało dziewczyny. Ściągnął swój płaszcz i położył go na jej biodrach.<br />
<br />
-Przecież nie muszę cię zabijać ? – Powiedział, a raczej spytał, po czym opuścił pomieszczenie.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-87149654842668881982013-02-05T19:55:00.003-08:002013-04-01T13:30:21.696-07:00Sasuke&Karin<br />
Czarnowłosa dziewczyna siedziała nad brzegiem jeziora, obserwując budzące się przy nim do życia<br />
nocne zwierzęta. Zwierzęta jeśli nazwać tak te wszystkie owady, których było naprawdę wiele, tak<br />
samo jak i ptaki. Na wodę wychodziły długonogie nartniki, w powietrzu pełno było ich kuzynów<br />
komarów, a pod drzewami fruwały nocne motyle. Co jakiś czas dało się także ujrzeć przelatującego<br />
nietoperza… Karin jak na wspaniałą tropicielkę wyczuwała wszystkie te drobne stworzonka, tak samo<br />
jak wyczuwała jego obecność. Wiedziała, że zbliża się do miejsca, w którym siedzi i tak samo on<br />
wiedział, że dziewczyna się go spodziewa. Kiedy jest się shinobi na tak zaawansowanym poziomie<br />
można odczytać czyjeś myśli i zamiary.<br />
<br />
Dowódca Hebi usiadł, koło kunoichi skupiając swój wzrok na przybrzeżnej trawie.<br />
<br />
-Miły wieczór, a w zasadzie noc, prawda Sasuke? – Zapytała spoglądając na bruneta.<br />
<br />
-Prawda, jest taki, przyjemnie chłodny…- Stwierdził, patrząc jej w oczy.<br />
Ciszę, w której się teraz znajdywali przerwał plusk, dochodzący ze środka jeziora. Jakaś ryba<br />
wyskoczyła, łapiąc z powietrza komara, który opuścił się zbyt nisko tafli. Czarnowłosa mimowolnie<br />
odwróciła wzrok ku temu zdarzeniu. Czuła już moment, w którym ryba szykowała się do wyskoku.<br />
<br />
Gdyby tak mogła ostrzec tego owada…<br />
W chwili, kiedy ona wpatrywała się w wodę, chłopak dotknął jej policzka, sprowadzając ją tym samym<br />
na ziemie. Ich spojrzenia na powrót się spotykały. Dziwnie się czuła kiedy tak na nią patrzył, miała<br />
wrażenie, że widzi ją na wskroś, a tym samym zna jej myśli i pragnienia. Tym bardziej nie mogła tu z<br />
nim dłużej siedzieć. Sasuke nie mógł się dowiedzieć co do niego czuje. Wyśmiał by ją za posiadanie takich uczuć, za posiadanie jakichkolwiek uczuć…<br />
Odwróciła głowę, ale teraz ręka chłopaka, powędrowała na jej szyję.<br />
<br />
-Sasuke, nie…- Powiedziała, ale sama uznała, że był to beznadziejny protest.<br />
Przełknęła ślinę i zdobyła się by znów na niego spojrzeć. Z drugiej strony jeśli już to się dzieje, to niech stanie się to do końca.<br />
Zbliżyła swoją twarz do jego, by móc go pocałować. Kilka prób smakowania jego ust, by zaraz po tym posunąć się dalej. Do tej przyjemnej zabawy dodała także język, który teraz śmiało błądził w jego ustach. Czuła, że daje jej przewagę, ale nie wiedziała dlaczego. Czemu pozwala jej dominować,<br />
panować nad pocałunkiem i sytuacją. Pochyliła się nad nim, także brunet leżał plecami na ziemi.<br />
Nie przerywając pocałunku, rękami poczęła rozchylać poły jego koszuli. On natomiast nie robił nic, oprócz delikatnego gładzenia jej włosów i karku.<br />
<br />
-Czemu mi na to pozwalasz?- Spytała, czując jak sama uznaje swoje posunięcie za błąd.<br />
<br />
-Bo uważam, że twoje uczucia są szczere i prawdziwe.- Odpowiedział podnosząc się.<br />
<br />
-Wiem też nie robisz niczego na siłę i za to Cię cenie… nie narzucasz się. – Dokończył, ponownie łącząc ich w pocałunku.<br />
Prawą ręką rozpinał guziki, jej bluzki, lewą zaś gładził jej dekolt, mostek, ramiona. Po chwili biały materiał zsunął się z jej ramion, opadając na trawę.<br />
<br />
-Ja też dziękuje Ci za szczerość- Odparła, siadając na czarnowłosym.<br />
Zdjęła okulary, odrzucając je w bok i pomogła Sasuke w zdjęciu swojej spódnicy. Tym samym została w samej bieliźnie. Uchiha rękami błądził po jej pośladkach i plecach, natomiast szyje „nawiedzał” swoim językiem. Pozwalał jej całować swój tors i bawić się sutkami. Czuł jak schodziła niżej, aż do linii spodni zostawiając po sobie wilgotne ślady, dające się wyczuć przy lekkich powiewach wiatru.<br />
Stanowczym ruchem, zdjęła z niego spodnie i bieliznę, tak by nic im nie przeszkadzało.<br />
Prawą dłonią ujęła jego przyrodzenie powodując większy i szybszy napływ krwi w tym miejscu.<br />
Czarnowłosy westchnął wiedząc na co się zanosi. Karin stanowczym ruchem mu obciągała, z czasem przyśpieszając. Zaraz też wzięła go do ust, mocno ssając. Chłopak jedną ręką trzymał ją za włosy nadając, temu własny rytm. Kiedy poczuła, że jest już wystarczająco twardy, wyprostowała się i lekko<br />
się uśmiechając, rozpięła stanik odrzucając go w bok. Zanim jeszcze Sasuke wstał, zdarzyła zdjąć, dolną część pozostałej garderoby. Usiadł za nią, i począł rękami ściska i masować jej piersi. Robił to powoli, raz po raz unosząc je w góre, co jakiś czas zachaczał także o sutki. Językiem zataczał kółeczka na jej uchu, drażniąc je przy tym gorącym oddechem. Gdy jego prawa ręka dalej zajmowała<br />
się piersiami Karin. Lewa zdążyła znaleźć się już między jej udami. Dwoma palcami zaczął masować czuły punkcik na jej muszelce, wywołując ciche mruczenie dziewczyny. Zataczał nimi okrąg, delikatnie uciskając wrażliwe miejsce. Kiedy zrobiła się wilgotna, te same dwa palce powędrowały w głąb jej szparki. Czarnowłosa wygięła się mimo woli, czując ciało obce w swoim wnętrzu. Mruczała teraz i wzdychała na zmianę, obdarowywana pieszczotami przez Sasuke. Kiedy ten uznał, że jego palce zrobiły już wystarczająco dużo, wyciągnął je i pochylił kunoichi do przodu. Łapiąc ją za biodra wszedł szybko w jej ciepłą i wilgotną szparkę. Będąc już w środku, ręce przesunął na biodra dziewczyny i<br />
zaczął się w niej poruszać. Szybko znalazł odpowiedni rytm, dzięki temu, że czarnowłosa całkowicie mu się poddała. Pośród tej ciemnej nocy dało się słyszeć, jedynie ich głębokie wdechy i jęki, które nasilały się z każdą minutą. Karin klęczała, opierając się na dłoniach, czuła, że zaraz dojdzie, i chciała<br />
jak najszybciej to osiągnąć, jednak miała tą świadomość, że Sasuke będzie chciał skończyć sprawę na zewnątrz. I tak też było, tyle że najpierw pozwolił szczytować czarnowłosej. Sam pozwolił by to ona dokończyła sprawę. Wzięła jego członka do buzi i mocno zabrała się do pracy. Chciała mu się tym<br />
samym odwdzięczyć. Nie musiała długo czekać by i czarnowłosy doszedł. Wytrysnął w jej ustach, oznajmując ten fakt przeciągłym jękiem. Karin połknęła wszystko, mimo nie przyjemnego smaku.<br />
Uśmiechnięta spojrzała na Uchihe, leżał głęboko oddychając. Położyła się obok niego, przykrywając ich oboje porozrzucanymi wcześniej ubraniami. Nie wiedziała czy przytulać się do czarnowłosego, czy może nawet odejść, jednak z chwili gdy objął ją w pasie postanowiła zostać.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-15201185674123322502013-02-05T19:55:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.644-07:00Sasuke&Naruto „Powrót”<br />
Nie głośny, ale stanowczy odgłos pukania do drzwi, rozniósł się po domu Naruto.<br />
Blondyn, nie zastanawiając się długo i jak zwykle radośnie podszedł do wejścia.<br />
-Już!- odkrzyknął zmierzając w jego stronę.<br />
Lekko przekręcił zamek i pociągnął za klamkę. W jednej chwili jego uśmiech, przekształcił się w<br />
<br />
grymas zaskoczenia i ździwienia.<br />
-Sasu…- Wybąkał, jednak zaraz mu przerwano.<br />
-Naruto posłuchaj.- Kruczowłosy, rzucił dość głośnym i nerwowym szeptem. Jednocześnie przeszedł<br />
próg, zamykając za sobą drzwi.<br />
-Sam nie wiem, dlaczego tu wróciłem, tak masz prawo być ździwiony czy zły, ale posłuchaj. Wiem, że nie mogę już dłużej bez Ciebie wytrzymać, to się stało chore, ja, ja nie mogę normalnie trenować, czy<br />
nawet spać, Naruto potrzebuje Cię.- Skończył, swoją przemowę, cały się trzęsąc, było jednak widać, że wie czego chcę.<br />
-Sasuke… Czy ja jestem zły? Ja jestem wściekły, nie rozumiem jak możesz zjawiać się tu po tylu latach i rzucać takimi tekstami. W twoich ustach, to nawet nie brzmi poważnie…- Blondyn, wymawiał te wszystkie słowa, spokojnie, przynajmniej starał się, wzrok miał tępo skierowany na podłoge. Bał sie spojrzeć w te czarne oczy, oczy swojego przyjaciela, którego nie widział tyle czasu.Uchiha podszedł kilka kroków w stronę lisa, z wyciągniętą ręką. Jednak blondyn automatycznie ją złapał i ściągnął na dół.<br />
-Wybacz, ale zdaje mi się, że za długo na Ciebie czekałem.<br />
-Bakaa, nie mów tak!- Czarnowłosy niemal krzyknął, łapiąc chłopaka za ramiona.<br />
-Mogę mówić jak mi się podoba!- Rzucił, ale po tych słowach został uciszony.<br />
Sasuke, przyciągnął go do siebie i złączył ich usta. Zaczął całować blondyna, delikatnie, ale tylko<br />
<br />
dlatego, że się hamował. Miał już dosyć tęsknoty, i chciał jak najszybciej mu to udowodnić.<br />
Naruto co prawda nie spodziewał się tego, ale od razu zareagował. Odepchnął od siebie Uchihe i sam też postąpił kilka kroków do tyłu, zwiekszając tym samym dystans między nimi.<br />
-Jesteś żałosny.- Warknął blondyn.<br />
-To przez Ciebie, przez to że Cię kocham.- Rzucił, próbując ponownie zmniejszyć odległość między nimi.<br />
-Co ty możesz wiedzieć o miłości! Przestań już rzucać słowa na wiatr!<br />
-Naruto! Czy kiedykolwiek to zrobiłem, czy kiedykolwiek Cię okłamałem?- Spytał.<br />
Blondyn zamilkł na chwile, wyraźnie szukając nowych argumentów. Spuścił wzrok i opierając się<br />
plecami o ścianę, zjechał poniżej na podłogę.<br />
-Sasuke…czemu ty, czemu dopiero teraz?- Rozpoczął ponownie, tym razem spokojnie.<br />
Czarno włosy podszedł w jego stronę i uklęknął obok lisa.<br />
-Bo, jestem głupi, a do tego próżny i cyniczny, wybacz mi.- Szepnął łapiąc chłopaka z podbródek. Ponownie zaczęli się całować, i tym razem Naruto oddał pocałunek. To, że tak naskoczył na Uchihe, było potrzebą sytuacji, nie kierował się wtedy sercem a rozumem. Serce ponownie mogłoby go zwieść i<br />
<br />
samo się okaleczyć. Ale teraz, kiedy czuł jego ciepło, kiedy oddychał jego powietrzem, a sprawny język gładził jego podniebienie, poddał się. Poddał się ich wspólnej miłości. Blondyn wstał ciągnąc, ze sobą Sasuke i nie przerywając pocałunku. Skierował ich oboje na łóżko, a kiedy tam dotarli pochylił się nad czarnowłosym. Oboje byli spragnieni dotyku i każdy z nich pragnął więcej.<br />
-Chcesz to zrobić? -Spytał lisek, przerywając pocałunek.<br />
-Jeszcze się pytasz?- Rzucił Uchiha, przewracając blondyna na plecy. Ponownie powrócił do jego ust, ale tym razem pocałunkami zjechał na jego szyje i obojczyki. Jedną rękę włożył pod koszule<br />
Uzumakiego, a drugą odpinał jej guziki. Naruto jęknął czując na sobie przyjemnie, chłodne dłonie kochanka, które to zaraz poczęły się bawić jego sutkami. Po jakże długiej chwili obaj byli już bez górnej<br />
części garderoby. Teraz czarnowłosy zjechał ustami na tors blondyna, zostawiając tam mokrę ślady, przyjemnie było czuć ciepło drugiej osoby. Sam nie wiedział czemu nie dopuszczał do siebie tej myśli, że mógł by kogoś pokochać, szczególnie Uzumakiego. A teraz? Teraz życie bez blondyna wydawało mu się puste i bez sensowne. Usta Sasuke były coraz niżej, a kiedy dotarł nimi do zapięcia od spodni lisa, szybko się ich pozbył. Naruto jęknął, kiedy to dłonie czarnowłosego, niechcący dotknęły jego<br />
męskości przez materiał bokserek. Sas uśmiechnął się tylko przez to i powrócił do ust blondyna. Wplutł swoje jasne dłonie w jego blond, niemal żółte włosy, nadal go całując. Uchiha zaczął poruszać swoimi<br />
<br />
biodrami, drażniąc tym samy, przyrodzenie swojego kochanka. Naruto jęknął, czując tą zadziorną pieszczotę. Nie chcąc dłużej czekać przewrócił czarnowłosego na łóżko, pozbywając się też jego bielizny. Układając się między nogami Saska, wziął do ręki jego męskość i zaczął mu obciągać. Poruszał dłonią w górę i w dół, a kiedy jego członek stał się naprawdę twardy, wziął do buzi jego główkę. Czarnowłosy jęknął cicho, czują jak jego penis raz po raz chowa się w gorących i wilgotnych<br />
<br />
ustach liska. Kiedy po czuł, że jest już blisko, pchnął na łóżko blondyna, jednocześnie obracając go do siebie tyłem. Ściągnął z niego bieliznę i nie przygotowując go, szybko w niego wszedł. Naruto, krzyknął z bólu, ale zaraz też zaczął przyjemnie mruczeć gdy poczuł na swoim penisie dłonie Sasuke. Poruszał nimi szybko, co jakiś czas odchylając napletek blondyna, jednocześnie nie przestawając się w nim poruszać. W całym pokoju było słychać i ciężkie oddechy i co jakiś czas głośne jęknięcia. Pierwszy doszedł Naruto, spuszczając się na ręcę czarnowłosego, który to zaraz też szczytował doprowadzając do orgazmu także Naruto. Wybuchnął w jego wnętrzu, zaraz potem wychodząc. Oboje opadli obok siebie, ciężko dysząc z ogromnego spełnienia, jak i zmęczenia.<br />
-Sasuke, obiecaj mi że już nie odejdziesz… chociaż dlatego, abyśmy mogli robić to codziennie.-<br />
Wydyszał lisek, patrzą w sufit.<br />
-Obiecuje.- Odpowiedział czarnowłosy, przykrywając ich kołdrą.<br />
Na prawde nie odejdę…. Naruto……<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-71421895923064953632013-02-05T19:54:00.003-08:002013-04-01T13:30:21.687-07:00„Sami” (Ino&Kakashi)<br />
Z pokoju Sakury słychać było głośny śmiech. Kakashi szybkim krokiem szedł chcąc porozmawiać z różowowłosą o treningu. Zapukał, drzwi odziwo otworzyła mu Ino zdziwiło go to ponieważ myślał ze dziewczyny się nie lubią.<br />
- Kakashi-sensei!! o co chodzi??? -krzyknęła sakura z końca pokoju.<br />
- yyymm chciałem pogadać o dzisiejszym treningu coś ostatnio osłabłaś co sie dzieje??<br />
Z oddali slychać krzyk wołającej mamy Sakury.<br />
-zaraz wracam zostań z Ino - krzyknęła biegnąc.<br />
-ehh no to zostaliśmy sami -odparł Szarowłosy. Słyszałem ze ci coraz lepiej idzie i znasz wiecej technik.- próbował porozmawiać z cichą cały czas Ino.<br />
-noo tak jakoś idzie…sama nie wiem czy lepiej- odpowiedziała byle co gdyż myślała jak mu coś powiedzieć.<br />
-Coś cie dręczy?? Dziwnie się zachowujesz jeszcze przed chwila się śmiałaś.<br />
-niee to nic:)-uśmiechnęła się sztucznie.Czuła że nie może tak cały czas milczeć i ze to będzie bezsensu jeżeli straci taką szanse.<br />
- Ok. Coś Sakura nie wraca. Ja nie mam tyle czasu a chce z nią pilnie pogadać możne sprawdzę co sie dzieje.<br />
-N-n-nie! -wyrzuciła w końcu z siebie jakieś słowo. Proszę nie idź. Chce coś powiedzieć Kakashi-sensei.<br />
-Dobrze mów.-usiadł spowrotem chcąc sie dowiedzieć o co chodzi blond włosej.<br />
Przeszył ją lekki dreszczyk i zrobiła się czerwona na twarzy, wreszcze odetchneła i wydusiła z siebie:<br />
-Jestes taaki męski- zbliżając się do niego powoli.<br />
-Ino! Nie przesadzasz trochę?? -odsunął ją od siebie.<br />
-Nie. Prosze przestań sie oszukiwać! Wiem że mnie pragniesz, tak samo jak ja Ciebie.- głaskała go po kolanie zmierzając w strone jego rozporka.<br />
-Prosze Ino przestań !! Głupoty wygadujesz!!-troche zakłopotany ale nie pokazuje tego po sobie szarowłosy wstał i podszedł do drzwi, lecz nie dało sie ich otworzyć. Nie zauważył kiedy Ino zamkneła je na klucz.<br />
- uhh dawaj klucz !! I juz sie nie wygłupiaj- odwrócił sie nagle i ujżał juz prawie nagą blond włosą dziewczyne. Przez chwile zamurowany czuł ze w jego spodniach robi się ciasno. Ale się ocknął i dalej krzyczał:<br />
-Ino ubierz sie ! To nie ma sensu zaraz tu będzie Sakura!<br />
-ojjj przestań!! ehh boisz sie wyznac prawdy.-dalej stoi przy swoim juz bardziej odważna i pewna siebie przestała się denerwować ,a zaczeła zmuszać kakashiego by przestał sie wydzierać i nie opierał sie wiecej. Wolnym krokiem dziewczyna w samej bieliźnie podchodziła do niego,ten z kolei sie uciszył jakby chciał tego od poczatku ale bał sie tego że ich ktoś przyłapie. To był sygnał dla Ino ,która „posuwała sie dalej” muskajac go swymi ciepłymi ustami w szyję,idąc coraz wyżej i wyżej dotarła do ust zaczeła go namietnie całować ulzyło jej gdy Kakashi to odwzajemnił i ich języki sie spotkały. chłopak juz nie myślał o tym co będzie był za bardzo podniecony delikatnymi ruchami dotykał jej ciała po chwili ściagając stanik. Zniżył się i przejeżdżał języczkiem po jej pięknych i jędrnych piersiach zostawiając mokre ślady.<br />
-może jednak nie powinniśmy??- tak dla zasady juz powiedział.był pewnien że do tego dojdzie. Ino tylko cicho szepneła zeby nie przestaławał. Ten dalej całował jej piersi co jakis czas podgryzając jej sutki co sprawiało jej duża przyjemność, w pewnej chwili przestał wracając do jej ust.Blond włosa uznała że teraz jej kolej, powoli zniżała sie w stronę napiętych spodni rozpieła rozporek i wziela jego juz napiętą męskość do buzi. rytmicznie i delikatnie sie posuwając usłyszała jego cichy jęk. Gdy ten juz powoli dochodził ta przestała i rzuciła go na łóżko. Ściągneła z siebie resztę bielizny i „dosiadła” szarowłosego, wyglądało to jak by ujezdzała konia szybkimi ruchami przesuwała sie w góre i w dół, czując że niebawem bedzie szczytować a takze on,przyspieszała. Po chwili Kakashi doznał ograzmu przejawiając to głośnym jękiem. w tle było słychac jak Sakura dobija sie do drzwi ale nie zwracali na to uwagi wręcz przeciwnie bardziej ich to podnieciło. Niespodziewanie szarowłosy zrzucił z siebie dochodząca prawie Ino co ją zdziwiło. Chciał dokończyć to liżąc jej mokrą juz dosyć myszkę. Szybkimi ruchami języka ja lizał wysysając soki i czasami podgryzał do chwili gdy dziewczyna doszła, słychac było j.ęk rozkoszy. Oboje się położyli i przykryci prześcieradłem zapomnieli o całym świecie i o najważniejszym SAKURA. zapomnieli ze sie dobija od jakiegoś czasu do drzwi az nagle wpadła wkurzona do pokoju po tym jak znalazła zapasowy klucz……<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-44445793253218861972013-02-05T19:54:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.660-07:00Neji&Hinata „Zrozumienie”<br />
1.<br />
<br />
Czarno włosa posiadaczka byakugan’a wracała własnie z łazienki, miała za sobą ciężki trening ze swoim kuzynem.<br />
Nie uznawała zasad wyznawanych przez jej klan, szczególnie jej ojca, jakiś bzdetów o głównej gałęzi i prawach do korzystania z więzów krwi. Mimo to, „delikatnie” irytowało ją to, że nie może dorównać Nejiemu, mimo iż ciężko trenowała z nim czy też sama na następnym treningu okazywało się, że cały wysiłek nie był wystarczający.<br />
<br />
2.<br />
<br />
Był ciepły majowy dzień, samo południe, jednak Hinata wolała schować się w chłodnym, kojącym cieniu domu, szczególnie, że oprócz niej dzisiaj nikogo miało nie być. Pchnęła drzwi od swojego pokoju, boso stąpając po palisandrowej podłodze. Tak klan Hyuuga, pławił się w sile, sławie i… bogactwie. Dziewczyna miała wrażenie, że już na zawsze pozostanie tylko małym, nic nie znaczącym trybikiem w swoim rodzie. Przestąpiła próg, i zdziwiona przystanęła, unosząc brwi.<br />
-Neji-kun? -Zapytała, widząc, że chłopak siedzi na jej łóżku.<br />
Podniósł wzrok na swoją kuzynke i powoli wstał.<br />
-Wejdź Hinata-san.- Powiedział zapraszająco.<br />
-Prosiłam Cię, żebyś się tak do mnie nie zwracał.- Rzuciła po raz któryś, zasówając drzwi i wchodząc w głąb pomieszczenia.<br />
Staneli na przeciwko siebie z tymi samymi wyrazami twarzy, mimo iż kiedy byli sami zachowywali się jak „normalni” nastolatkowie, to sam dom i ta cholerna atmosfera utrzymywała ich usta zaciśnięte w linijke, ciało nie naturalnie napięte i niczym nie wzruszony wzrok. Nie nawidzili się za to.<br />
-Zrobiłaś duże postępy Hinata.-Odezwał się w końcu, a w jego głosie jak nigdy dało się słyszeć wyraźny podziw i jakby troskę?<br />
-To nic Neji-kun, nadal jestem słaba, nie ważne jak będe sie starała, zawsze będę gorsza od was.-Zwiesiła głowe, otwarcie mówiąc o swoich słabościach, tych psychicznych jak ich fizycznych.<br />
-Nie powinnaś tak mówić, przez niecałe 2 miesące nauczyłaś się wielu trudnych technik, a i twoje taijutsu jest na zaawansowanym poziomie. Nawet twój ojciec jest pod wrażeniem.<br />
-Ojciec? Nie to na nic Neji-kun, jestem słabsza, o wiele słabsza niż ty.<br />
Chłopak zdziwił się słysząc to od białookiej, zauważył że ostatnio więcej trenowałam, ale nie spodziewał się takiego uzasadnienia.<br />
-Hinata.- Dotknął jej podbródka.<br />
Kiedy podniosła wzrok zauważył, że płacze. Wystraszył się, nigdy nie był w takiej sytuacji.<br />
-Przepraszam. Ja, ja będe zawsze przy tobie.<br />
Dziewczyna słysząc te słowa, jednym gwałtownym ruchem wczepiła się w chłopaka. Był ciepły, ciepły, silny i taki, że przy nim było bezpiecznie. On jeden ją rozumiał, dlatego chciała mu dorównać, żeby traktował ją poważnie.<br />
-Neji.-wyszeptała na zachłannym wdechu, mocniej zaciskając dłonie na jego bluzie.<br />
<br />
3.<br />
<br />
Wiedział, że nie powinnien, ale teraz go to nie obchodziło, teraz chciał dać ciepło tej delikatnej osóbce, która wciska się w jego tors. Przywarł do ust białokiej, delikatnie i powoli ją całując. Jego język wszedł delikatnie międzu usta dziewczyny łącząc się z jej. Hinata całowała go gwałtownie, zachłannie, wiedziała, że to co robią jest nie właściwe, ale tylko sami na wzajme się rozumieli i… kochali.<br />
Po chwili Neji oderwał się od słodkich ust dziewczyny, i starł ostatnie łzy z jej policzków. Wziął ją na ręce i delikatnie położył na łóżku.<br />
Teraz całował jej szyje powoli zchodząc na dekolt, rękami rozpinał jej ubrania. Zawiesiła ręce na jego szyji, gładząc jego miękkie włosy.<br />
Gdy Hinata została już w samej bieliźnie chłopak podniósł się na wysokość jej twarzy, ich usta znowu sie połączyły, a on swoimi rękami jeździł wzdłuż tali dziewczyny, wywołując u niej przyjemne dreszcze.<br />
-Powiedz mi jeśli tego nie chcesz.- Powiedział z troską w głosie, troską, która aż trzęsła sie od podniecenia. Ale ona wcale nia miała zamiaru przestawać, wiedziała, że Neji ją kocha i jej nie skrzywdzi.<br />
Uśmiechnęła się serdecznie i pocałowała go w nos. Uniosła się i popchneła chłopaka w dalszą część łóżka, tym samym układając go na plecach.<br />
Byli teraz sami a ich ciałami kierowało nie tylko pożądanie, ale też troska o tą drugą osobe. Kochali się i chcieli to sobie teraz udowodnić, te wszystkie żale jakie kiedyś do siebie mieli wydawały się w tej chwili śmieszne i nie poważne.<br />
Białooka pocałowała go delikatnie w usta i od razu zaczęła go rozbierać, najpierw bluzę, potem resztę ubrań. Całowała jego nagi tors, bawiła się sutkami, ale przede wszystkim omiatała jego skórę tym gorącym, przyjemnym oddechem.<br />
Po chwili zeszła niżej, do jego męskości, najpierw wzięła ją w rękę delikatnie stymulując. Neji jęknął cicho, czując przyjemne ciepło w podbrzuszu, które wraz z ruchami jego kuzynki rozchodziło się stopniowo po całym ciele. Hinata schyliła głowę i wzięła penisa chłopaka do ust, zasysając się na samej górze. Czuła jego ciepło i kiedy był już niemal maksymalnie napięty, uwolniła go ze swoich ust.<br />
Neji, który był już teraz mocno podniecony, obrócił ją tak, że teraz leżała pod nim. Zdarł z niej stanik, i dolną część bielizny, napawając się widokiem jej pięknego ciała. Rozchylił jej nogi i powoli, ale zdecydowanie w nią wszedł. Białooka zacisnęła z bólu ręce na prześcieradle, ale nic nie powiedziała. <br />
-Przepraszam.-Szepnął, wiedząc, że jej wcześniej nie przygotował, tym bardziej, że była dziewicą.<br />
-Nie szkodzi.-Znowu się uśmiechnęła.<br />
Ten uśmiech mógłby widywać przez cały czas, był pełen ciepła i szczerości, tak jakby ona sama go przepraszałam.<br />
Pocałwał ją i zaczął poruszać się w jej wnętrzu, wspierając się na łokciach.<br />
Na początku był to delikatne ruchy, ale kiedy zauważył, że Hinacie też się to podoba, przestał się spowalniać i przyśpieszył.<br />
Dziewczyna zaczęła szybciej oddychać, było jej dobrze i… co raz lepiej. Neji sprawiał jej nieziemską przyjemność, a jego ciepło i ten przyjemny ciężar doprowadzał do szału.<br />
W końcu nie myśleli już o niczym innym jak tylko o tym, żeby nie zapomnieć oddychać. Chłopak był już blisko, ale wstrzymał się jeszcze, by po chwili doprowadzić do orgazmu także Hinate. Wyszedł z niej i uwieńczył swoje szczytowanie na udach dziewczyny. Za raz potem wszystko dokładnie wyczyścił i pocałował jej rozgrzane usta.<br />
-Neji, dziękuje.- Wyszeptała, przytulając się do niego.<br />
-Zawsze będę przy tobie.-Powiedział i pocałował ją w czoło.<br />
Zakryli się prześcieradłem i zasnęli, nie interesując się niczym innym.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-57282629225222189932013-02-05T19:53:00.003-08:002013-04-01T13:30:21.669-07:00Wyznanie Itachi<br />
Idąc przez las rozmyślała o rożnych rzeczach i oo Sasuke ,zmęczona usiadła na kamieniu przy drodze i wyobrażając sobie siebie i Sasuke razem chociaż i tak nie miała nadziei że to kiedyś mogłoby być możliwe. Nagle usłyszała za sobą głos wołający ją:<br />
- Sakura! Sakura!<br />
Różowowłosa wyrwana z marzeń zerwała sie z kamienia i zobaczyła nadbiegającego Naruto.<br />
-oo cześć:)-uśmiechając sie sztuczno ponieważ nie miała dobrego humoru<br />
-gdzie byłaś?? szukam cie wszędzie.- powiedział zdyszany<br />
- aa spaceruje sobie i rozmyślam<br />
-coś sie stało ?? cos dziwna jestes.<br />
-nie nic. Tak poprostu smutno mi.<br />
-noo ale coś sie musiało do tego przyczynić-pytał Naruto chcąc sie czegoś dowiedzieć<br />
-nie no niic-skłamała ale nie chciała o Sasuke i to co do niego czuje.<br />
-ok nie bede juz cie cisnął nie chcesz to nie mów:) ja juz ide. Idzies ze mną??<br />
-nie nie ja jeszcze tu posiedze Idz juz-chciała zostac sama już<br />
-Dobra to narazie i nie martw sie -pobiegł zapominając o tym co miał powiedzieć Sakurze.<br />
Spacerując dalej poczuła jakby ktoś za nią szedł odwracała sie co chwile ale nikogo nie było:<br />
-cholera juz ze mna zle ehh wracam do domu<br />
Ale podejrzenie ze ją ktoś obserwuje nie dawało jej spokoju. Idąc z opuszczona głowa w dół nagle ujrzała przed sobą czyiś cień,uniosła głowę myśląc ze to Naruto przyszedł bo coś zapomniał. Nagle się przeraziła jej serce mocniej zabiło i stała jak wryta. Itachi? Nie to nie możliwe co on tu robi-myślała.<br />
-Sakura- zawołał<br />
-co chcesz odemnie?? -przygotowując sie juz do walki<br />
-Nie chce walczyć z tobą<br />
-Nie?? to co chcesz?? -zdziwiona<br />
Itachi zamilkł nie wiedząc jak jej to powiedzieć, podszedł do niej i delikatnie dotknął ręka jej twarzy. Sakura odruchowo sie odsuneła przestraszona ze to jakis podstęp.<br />
-nie bój sie prosze. Ja jaaa hmmm<br />
-Co ty??- zdenerwowana<br />
-ehh noo Sakura… ym-zakłopotany<br />
- no przestań juz wymawiac moje imie i powiedz o co ci chodzi !?<br />
-Kocham cie- wydusił to wkońcu z siebie<br />
- żartujesz sobie ze mnie tak?? uuhh lepiej zejdz mi z drogi ja wracam do domu juz- zaczeła juz isc kiedy on złapał ją za ręke i ją zaczoł namietnie całowac, różowowłosej spawiało to przyjemnosć ale sie ockneła i odepchneła go od siebie.<br />
-przestań. Ty cos knujesz napewno!<br />
-niiee! no prosze uwierz- zbliżając sie do niej ponownie ją całował Sakura juz sie nie opierała.<br />
-hmm moze on naprawde jest inny niz go postrzegałam? -mówiła w myślach. Całowała sie z nim dalej było jej tak miło az odpływała, nie chciała przestać,ten zdjął jej bluzke i całował jej nabrzmiałe juz piersi. Poczuła nagle jego ręke w swoim kroczu.<br />
-Co ty ro …?- ten przytknął palec do jej ust co wskazywało żeby nic nie mówiła. I robił dalej swoje. Masując delikatnie jej myszkę. Sakura zaczęła szybciej oddychać i jego masaż sprawiał jej dużą przyjemność. Czarnowłosy nagle ściągnął spodnie dziewczyny, podniósł ją i przyparł do drzewa, rozpiął rozporek i wyciągnął swoją męskość, był już bardzo podniecony. Ona nie myślała już oo niczym nawet o Sasuke, Po chwili poczuła jak chłopak w nią wchodzi najpierw powoli później przyśpieszył ruchy. Słychać było tylko szybki oddech ich jęczenie. Czarno włos jeszcze przyśpieszył co świadczyło o tym że zaraz będzie szczytował, jego penis jakby „wybuchł” rozlewając spermę po jej wnętrzu i oboje doznali orgazmu. Itachi zwolnił już i zaczął się ubierać. Oboje milczeli. Czarnowłosy tylko dał jej całusa w policzek i zniknął. Sakura cała goła stała jakby nie kontaktując co się stało.-ehh możne źle zrobiłam??-Dręczyła się myślami. Ubrała się i pobiegła do domu i nikomu o tym nie mówiąc.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-1383624127325275062013-02-05T19:53:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.639-07:00Sakura&Sasori „Cierpienie”<br />
Kolejne uderzenie o ścianę, musiało tym razem połamać jej kilka żeber, strzeliły jak zapałki przy zetknięciu z betonem raniąc tym samym płuca, uniemożliwiając normalne oddychanie. Mimo to podniosła się, nie podda się, nie tu i nie przed nim. Mimo iż ta przerażająca ciemność i cisza przytłaczała ją z każdej strony wyprostowała kolana, czekając na kolejny cios. Nie da rady atakować, jeśli ma ją zabić niech i tak będzie. Różowo włosa, stała na przeciwko swojego oprawcy, wytrzymując jego spojrzenie. Podszedł do nie, nie miała złudzeń, zginie.<br />
-Jakie to uczucie, być co raz bliżej śmierci?-Zapytał ze stoickim spokojem.<br />
-Nie gorsze od braku jakich kolwiek uczuć.-Odpowiedziała z nie ukrywaną pogardą.<br />
-Głupia suka.-Syknął skorpion, opltając w okół niej swoj metalowy ogon. Zacisnął go, sprawiając, że połamane żebra wykręcają się pod nienaturalnym dla siebie kątem rozcinają jej wewnętrzne organy.<br />
Kaszlnęła, plując krwią i mrużąc oczy z bólu, nie obyło się też bez głośnego krzyku przeszywającego pomieszczenie.<br />
Uśmiechnął się tylko widząc jak jego ofiara skręca się z bólu, a każde zaczerpnięcie życiodajnego powie<br />
trza wiąże się z nie opisanym cierpieniem. Dotknął jej twarzy po, której spływała krew. Roztarł ją po jej policzku, zostawiając nań szkarłatną smugę. Nie zwracała uwagi na jego dotyk. Praktycznie go nie czuła, pośród zewnętrznego chłodu, mieszającego się z piekielnym gorącem gdzieś w jej wnętrzu.<br />
<br />
-Chce, żebyś cierpiała jeszecz w jeden sposób.-Szepnął lalkarz w prost do jej ucha. Kunoichi miała wrażenia, że te słowa niemal wykrzyczał.<br />
Spojrzała na niego w pół przytomnym wzrokiem, próbójąc zrozumieć jego intencje.<br />
Czerwonowłosy, podszedł do niej na odpowiednią odległość, dotykając jej ramion. Dłońmi zjechał niżej, rozpinając strzępy jej bluzy.<br />
<br />
-Zostaw.-Warknęła. Nie miała zamiaru dawać możliwości Sasoriem zabawy jej ciałem w ten<br />
sposób.<br />
<br />
-Zamknij się.-Rzucił zimnym głosem, nie interesowało go to co mówi.<br />
Szybkim ruchem, zerwał z niej górną warstwę jej ubrania, ukazując jej nagie ciało, poranione w wielu miejscach. Położył jedną dłoń na jej mostku, z chodząc trochę w prawo. Jęknęła gdy dotknął jej boku, zauważył to i zacisnął dłoń, na jej połamanych kościach. Szarpnęła się, jednak po chwili i to przestała odczuwać, tym razem jego zimne ciało dawało je ukojenie. Widząc, że przyzwyczaiła się do jego dotyku, drugą rękę położył na jej udzie sprawiając, że zadrżała. Spodobało mu się to, przesunął ją wyżej do jej kobiecości.<br />
<br />
-Nie.-Szepnęła, a gdy uchyliła wargi, z kącika jej ust wypłynęła krew.<br />
<br />
Słyszał jej słowa, jej błagalny ton, jednak nie wzruszało go to.<br />
Przysunął do niej swoją twarz, by czuć jej coraz płytszy oddech, i pojedyncze jęki powstające na wskutek jego<br />
dotyku. Wolną ręką wyciągnął kunaia z kabury i rozciął jej spódnice wraz z bielizną.<br />
Różowo włosa była teraz całkiem naga i zdana na łaskę, a raczej nie łaskę skorpiona. Przeniósł obie dłonie na jej uda przed tym rozpinając swój płaszcz, a po nim spodnie. W ostatniej chwili kunoichi próbowała się jeszcze wyszarpać, jednak ten wysiłek niczym nie zaowocował. Sasori zacisnął mocniej dłonie na jej ciele i brutalnie w nią wszedł.<br />
Sakura krzyknęła ochrypłym głosem wymieszanym z krwią. Płuca, które podczas głębokiego wdechu zalały się czerwoną cieczą, sprawiły, że przez chwile się krztusiła, a kiedy na nowo zaczęła oddychać, spojrzała na czerwonowłosego. Jego twarz była tak blisko jej, wyglądał tak niewinnie, w zasadzie nie wiedziała czemu tak w ogóle myśli. Brązowe tęczówki chłopaka świdrowały ją niemal na wskroś.<br />
<br />
Zaczął się w niej poruszać, na nowo potęgując jej cierpienie. Patrzył na jej twarz z uchylonymi ustami, z których sączyła się krew. Taka sama jak ta, która spływała po jej udach. Dziwnie się w tym momencie czuł, dlaczego on jej to robi, zapewne to ona nienawidzi go bardziej, niż on, ile ona w ogóle może mieć lat, młoda jest. Mimo to czerpał z tej całej sytuacji przyjemność, nie tylko fizyczną. Przyśpieszył ruchy, niemal z poniewierając obolałą dziewczynę. Co raz bardziej się zadowalał, i gdyby nie to, że jest ranna, różowo włosa pewnie też czerpała by z tego przyjemność. Jej oddech stał się szybszy, co sprawiło, że coraz mnie korzystała z tlenu. Rozpychał się swoją męskości w ciasnej pochwie, Sakury. Była dziewicą poczuł to kiedy w nią wszedł, z resztą widział to po jej twarzy. Po chwili doszedł w jej wnętrzu, zalewając ją gorącym płynem. Kiedy doprowadził się do porządku, spojrzał na nią, była wyczerpana, baaa ona już ledwo żyła.<br />
*Silna jest* przemkneło mu przez myśl.<br />
<br />
-Chcesz już umierać?-Spytał sam sobie się dziwiąc.<br />
<br />
-Zabij mnie już.-Wyszeptała ostatkiem sił zwieszając głowę.<br />
<br />
Skorpion szybkim ruchem zacisnął ogon, którym była owinięta. Połamane i pokruszone kości szybko przebiły resztę organów dziewczyny, natychmiastowo ją uśmiercają. Zdążyła jeszcze tylko cicho jęknąć, by potem zamknąć już na zawsze powieki. Czerwonowłosy rozluźnił uścisk, tym samym uwalniając jej ciało. Podszedł do niej i okrył ją płaszczem, a potem odszedł.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-13501039090240345762013-02-05T19:52:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.611-07:00Hidan&Kakuzu „Złe pieniądze”<br />
-Daj już spokój z tymi pieniędzmi Kakuzu!- Krzyknął, platyno włosy do<br />
swojego partnera.<br />
<br />
-O co ci chodzi?-Spytał, chłodno po raz, któryś z kolei.<br />
<br />
-Podobno pieniądze szczęścia nie dają, na pewno jest coś czego nie<br />
<br />
możesz kupić.<br />
<br />
-Może.-Odburknął, jednak na tyle głośno, że Hidan to usłyszał.<br />
<br />
-Hymm?-Zaciekawił się.<br />
Kakuzu przystanął i spojrzał na swojego partnera.<br />
-Nie mógłbym kupić Ciebie Hidan.-Odpowiedział spokojnie, spoglądając mu<br />
<br />
w oczy.<br />
-O co ci chodzi?-Zapytał chłopak, wyraźnie nie rozumiejąc dwuznacznej<br />
<br />
wypowiedzi partnera, jednak zachowując dystans.<br />
-O to, że chce Ciebie, ale pieniądze mi w tym nie pomogą.-Kontynuował,<br />
<br />
zbliżając się do srebno włosego.<br />
-Wal się!-Krzyknął Hidan, łapiąc za swoją kosę.<br />
-Za późno.- Odpowiedział, wyrywając mu ją z rąk, wcześniej zaczepionym o<br />
<br />
nią pnączem.<br />
-Kiedy ty?- Spytał zdziwiony, że w tak krótkim czasie został pozbawiony<br />
<br />
swojej broni.<br />
-Nie uważny jesteś Hidan.-Powiedział lekko się śmiejąc.<br />
Podszedł do wystraszonego chłopaka, przy okazji ściągając z twarzy<br />
<br />
maskę.Srebno włosy, znowu się ździwił, bo nie podejrzewał, że jego<br />
<br />
partner jest, aż tak przystojny. Długie, ciemno brązowe włosy w<br />
<br />
połączeniu z jego szmaragdowymi oczami dodawały mu uroku. Stał tak<br />
<br />
chwile wpatrując się w twarz Kakuzu. Dopiero gdy ten złapał go za<br />
<br />
ramiona, oprzytomniał i zaczął się wyrywać.<br />
<br />
-Nie uciekaj.- Szepnął. W tym samym czasie oplatając kilka pnączy w<br />
<br />
okół brzucha Hidana.<br />
<br />
-Puszczaj mnie, idioto!- Krzyknął, dalej choć daremnie próbując uciec.<br />
-Chyba się nie boisz?-Spytał zadziornie zielonooki, muskając usta<br />
<br />
swojej ofiary. Widząc, że skutecznie go unieruchomił, przejechał po<br />
<br />
nich językiem, by zaraz potem, je rozchylić i przystąpić do głębokiego<br />
<br />
pocałunku. Chłopak zaczął szybciej oddycha, głównie ze strachu. Kakuzu,<br />
<br />
głęboko, ale ze stoickim spokojem penetrował wnętrze jego ust. Po<br />
<br />
chwili przestał, spoglądając na przestraszonego Hidana.<br />
-Boisz się bólu?-Znowu zapytał, jednocześnie przypierając go do<br />
<br />
pobliskiego drzewa.<br />
-Nie.-Szybko odpowiedział. Przybierając, zacięty wyraz twarzy.<br />
-To dobrze.-Uśmiechnął się nonszalancko, rozpinając płaszcz<br />
<br />
srebnowłosego.<br />
-Zostaw mnie.-Zaczął na nowo.<br />
Kakuzu już go nie słuchał, jego pnącza mocno trzymały jego uke, więc<br />
<br />
mógł spokojnie się z nim zabawiać. Po chwili płaszcz Hidan, zsuwając<br />
<br />
się po jego ramiona, spadł na ziemie. Zadrżał kiedy brązowo włosy,<br />
<br />
znowu go pocałował, po chwili pocałunkami, które stawały się coraz<br />
<br />
wilgotniejsze z chodził niżej. Po jego szyi, obojczykach, zatrzymując<br />
<br />
się na jego sutkach, które to zaczął ssać i przygryzać na przemian.<br />
Hidan stał tylko nie ruchomo, coraz szybciej oddychając.<br />
Po chwili Kakuzu się wyprostował i położył go na ziemi. Pochylając się<br />
<br />
nad chłopakiem znowu odszukał jego ust, jednak tym razem, jego<br />
<br />
pocałunki były bardziej brutalne. Jedną ręką odszukał krocza srebno<br />
<br />
włosego i zaczął je delikatnie masować. Hidan cicho jęknął, pod wpływem<br />
<br />
dotyku swojego partnera, jednak zaraz się zarumienił, zdając sobie<br />
<br />
sprawę ze swojego położenia.<br />
-Jakiś, ty słodki.- Szepnął mu zielonooki do ucha, delikatnie je<br />
<br />
podgryzając.<br />
-Przestań.- Wydyszał chłopak, mrużąc oczy z przyjemności.<br />
-To dopiero początek.-Odparł Kakuzu i lekko się uśmiechnął.<br />
szybko zsunął się niżej i ściągnął spodnie Hidana w raz z jego<br />
<br />
bokserkami. Widząc, że jego członek jest już znacznie pobudzony, wziął<br />
<br />
go do ust i pomagając sobie ręką, zaczął obciągać Hidanowi.<br />
Srebno włosy przeciągle jęknął, czując przyjemne ciepło w dolnych<br />
<br />
partiach swojego ciała. Miał teraz spory problem, żeby pozbawić się<br />
<br />
możliwości wydawania dźwięków. Zielonooki czując podniecenie chłopaka<br />
<br />
przyśpieszył z ruchami, zasysając się na główce jego penisa. Z każdym<br />
<br />
ruchem swojego partnera Hidan czuł, że jest bliżej spełnienia, jeszcze<br />
<br />
przez chwile czuł jak wszystko w nim buzuje, by zaraz potem wybuchnąć w<br />
<br />
ustach brązowo włosego. Rozluźnił się ciężko dysząc. Kakuzu, połknął<br />
<br />
spermę srebno włosego i znów pochylił się tuż nad jego twarzą.<br />
-I jak?-Spytał zadowolony.<br />
Ten jednak nie był w stanie mu odpowiedzieć.<br />
Kakuzu, rozłożył szerzej nogi chłopaka i rozpiął swój rozporek.<br />
-Co ty robisz?!-Zapytał przestraszony.<br />
-Myślałeś, że to koniec?- Uśmiechnął się zielonooki.<br />
-Może trochę zaboleć.-Rzucił krótko, a potem jednym ruchem wszedł w<br />
<br />
srebno włosego. Hidan głośno krzyknął z bólu, czując w sobie męskość<br />
<br />
Kakuzu. Zielonooki czują nieziemską przyjemność, przyśpieszył, wchodząc<br />
<br />
i wychodząc cały. Chłopak, jeszcze przez chwile pojękiwał z bólu,<br />
<br />
jednak za chwile zaczął odczuwać przyjemność i dziwne podniecenie.<br />
Kakuzu coraz słabiej był wstanie kontrolować swoje pnącza, to też<br />
<br />
z chował je z powrotem, uwalniający tym samym srebno włosego, ten jednak<br />
<br />
nie zamierzał przestawać. Oddychał i jęczał według rytmu Kakuzu.<br />
Jeszcze na chwile przed wspaniałą ekstazą ich ciała, napięły się do<br />
<br />
grani wytrzymałości, by potem wraz ze spaniałym jękiem rozkoszy<br />
<br />
rozluźnić wszystkie mięśnie. Zielonooki wytrysnął we wnętrzu chłopaka i wychodząc z niego, opadł ku jego boku. Chwile jeszcze ciężko dyszeli, ale zaraz Hidan wstał i się ubrał.<br />
-Następnym razem, to ty będziesz uke.-Powiedział, z normalnym już dla siebie głosem.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-70204217984073680602013-02-05T19:50:00.001-08:002013-04-01T13:30:21.681-07:00Sakura&Ino ”babski wieczór”<br />
Zadzwonił dzwonek szkolny. Ino podbiegła do Sakury która zamyślona stała na na korytarzu:<br />
<br />
- Hej co robiszdzisiaj po szkole???<br />
<br />
- zerwała się z myśli -a nie wiem jeszcze może potrenuje aco?<br />
<br />
-hmm.. pomyślałam że może urządzimy sobie taki Emm babski wieczorek przyszłabym do ciebie nanoc pooglądałybyśmy fajne filmy albocoś? Jutro nie idziemy do szkoły wiec możemy do późna siedzieć. Fajnie by było - spytała Ino z nadzieją na potwierdzenie.<br />
<br />
-w sumie to dobry pomysł. Dawno szczerze nie rozmawiałyśmy J<br />
<br />
- wiec co..bede u ciebie hmm o 20.00może być??- zadowolona<br />
<br />
-świetnie.<br />
<br />
Pukanie do drzwiotwiera różowowłosa:<br />
<br />
-heeejJ przyniosłam trochę jedzenia i jakieś filmy nie wiemczy fajne bo nie moje ale zobaczymy.<br />
<br />
-no cześć no super ja żadnych właśnie znaleźć nie mogłammiałam nadzieje ze ty będziesz miała .<br />
<br />
Usiadły razem szukając jakiegoś dobrego filmu:<br />
<br />
-Ino , co wolisz romantyczny czyy może horror?<br />
<br />
-może najpierw romantyczny aaa jak zrobi się później istraszniej to włączymy horror hehe..<br />
<br />
-ook tak będzie najlepiej<br />
<br />
Film trwał około 2 godzin. Sakura postanowiła się wykąpaćżeby już siedzieć w piżamie:<br />
<br />
-ja ide się wykąpać jak wrócę to obejrzymy drugi film J aa później cos sięporobi hah<br />
<br />
-ok. idź idź…<br />
<br />
Pół godziny później Sakura wychodzi z łazienki w samymszlafroku wycierając ręcznikiem włosy. Ino podeszła do niej..:<br />
<br />
-wiesz żee…mi się bardzo podobasz …- wypowiedziała tesłowa w strachu ponieważ nie wiedziałą jak zareaguje Sakura<br />
<br />
-yy ee c..co??<br />
<br />
-ohh no bardzo mnie pociągasz- uciszyła się nie wiedząc codalej powiedzieć<br />
<br />
-yymm…..-stała jak wryta nie wiedząc co zrobić<br />
<br />
Ino podeszła bliżej wkładając reke między nogi Sakurydelikatnie masując .. Różowowłosa wydałaodgłos wskazujący na to ze sprawia jej oprzyjemność i nie przerywała ale za chwile ocknęła się:<br />
<br />
-ejj no nie możemy tego robić …<br />
<br />
-oj czemu przeciesz to przyjemne zresztą i tak się nikt niedowie- próbując pocałować dziewczynę<br />
<br />
- nic się nie odezwała. Uznała że można raz w życiuspróbować i poddała się Ino, która namiętnie ją całowała. Po chwili rzuciła jąna łóżko ściągając z niej szlafrok. Całowała ją w usta powoli zjeżdżając w dół,gdy dotarła do piersi zaczeła je przyjemnie masować, całować i podgryzając co jakiśczas w sutki widziała że sprawia jej to przyjemność po tym jak Sakura wzdychała. Po chwili wróciła do ust całując, a ręką wędrowałana dół masując dalej…. zaczęła odwzajemniać masażyk. Było cicho aby resztadomowników ich nie usłyszała, Ino słyszała tylko szybki oddech ,który wskazywałże Sakura za chwile będzie szczytować, aż wkońcu usłyszała jęk rozkoszy. Nagleróżowowłosa położyła się na Ino aby ją zaspokoić. Blondwłosa rozpalona czekałaaż zacznie. Ta delikatnie przejeżdżając językiem po ciele wedrowała niżej iniżej. Rozłożyła nogi Ino i szybkimi ruchami języka lizała jej łechaczke orazwkładała jak najgłębiej do pochwy. Dziewczyna tylko powstrzymywała się od jękówby nikt nie usłyszał było jej strasznieprzyjemnie czuła ze zaraz dojdzie Sakura przyspieszyła. Ino czuła się jak bymiała zaraz ”wybuchnąć”. Nie wytrzymałai głośno jęczała sygnalizując tym że ma orgazm. Sakura przestała i dalą tylkojeszcze delikatnego całusa w usta.<br />
<br />
Leżały tylko tak później w ciszy….i zasneły.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-41986158859843206882013-01-30T16:49:00.001-08:002013-03-03T05:24:02.078-08:00KłódeczkaPostanowiłem zamknąć ten blog z uwagi na brak pomysłu na jego dalsze prowadzenie oraz spamem mej skrzynki pocztowej .Bloga kasować nie zamierzam gdyż zgromadziłem tu ponad 500 opowiadań i jego cel czyli kolekcjonowanie opowiadań uważam za wypełniony.Jak by ktoś chciał umieszczenia na blogu swoje ,opowiadania ,rysunki czy też coś innego z anime to proszę pisać na maila.Dziękuje osobom które czytały bloga od początku Karin35,Temi.Arigato.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Jak jest jakaś sprawa to na<span style="color: red;"> micha.kaczmarczyk81@gmail.com</span><br />
<span style="color: red;"><br /></span>
<span style="color: red;"><br /></span>
<span style="color: purple;">Rusza mój kanał na yt na którym będe umieszczał rzeczy związane z anime <a href="http://www.youtube.com/channel/UCDRl7hZBtVJ4b0_vPUeIcpQ" target="_blank">http://www.youtube.com/channel/UCDRl7hZBtVJ4b0_vPUeIcpQ</a></span><br />
<br />
<br />
Przy okazji zapraszam was na bardzo fajny fanpage związany z anime<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkyAaO6EINVou5ureM7oAvlmMYaEieFGb-aXDm4SPGLLE5dKiXG7Y3_QvES3zyvpPYGbpv894_ehb0i0nD7dmHsekudvLjZ9plgj2dZonJuszJtCW60aQLS95gD0cF4y2oc851R2AzLg/s1600/s.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="241" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkyAaO6EINVou5ureM7oAvlmMYaEieFGb-aXDm4SPGLLE5dKiXG7Y3_QvES3zyvpPYGbpv894_ehb0i0nD7dmHsekudvLjZ9plgj2dZonJuszJtCW60aQLS95gD0cF4y2oc851R2AzLg/s640/s.jpg" width="640" /></a></div>
<br /></div>
<div>
<span style="color: red;"><br /></span></div>
<div>
<span style="color: red;"><br /></span></div>
<div>
<img height="358" src="data:image/jpeg;base64,/9j/4AAQSkZJRgABAQAAAQABAAD/2wCEAAkGBhQSEBUUExQUFRUWFxcaGBcYFRcaGBgZGBcXGhcXGRcZGyYeFxojHRgYHy8gIycpLSwsFx4xNTAqNSYsLCkBCQoKDgwOGg8PGiwlHyQsLSwpLCksLCwsLCwqLCwsLCksLCwpLCwsLSwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwsLCwpKSwsLP/AABEIAKgBLAMBIgACEQEDEQH/xAAcAAABBQEBAQAAAAAAAAAAAAAGAAMEBQcCAQj/xABEEAACAQIEAwUFBQcCBAYDAAABAhEAAwQSITEFQVEGEyJhcQcygZGhQlKxwfAUIzNicoLRkuEkorLxFkNTc5PCFSVj/8QAGgEAAgMBAQAAAAAAAAAAAAAAAwQAAgUBBv/EADIRAAICAQQBAgMHAwUBAAAAAAECAAMRBBIhMUETUQUiYTJxgZGhsfAz4fEVI1LB0RT/2gAMAwEAAhEDEQA/ANvBpGolnEa5T6j0qTnrikMMiQ8HBnJammvV5cuVX371HVcwTNiS2xlNtjKgFqbe7FGFYgjYZMucQ1AG5+gG/wCIqNi+IMgkjMvUaH5HT6/Cq5bhNwnkIH5n8R8qlXrea2wPSvParXWJcwrPA4mnTQrVgt5jyY8MoYGQRINDfHO1htPlTLoJYmSB5QCNefxqu4ZxbI72idpZf/sPz+dAmI4q966IBgNLdNZ1J+ZprUaxm0yPXwWzn6Y7H4xCyo12FD4mudle1C4u3nAKkNlIPWAZHkZ/GidEBr564Z2ie3iF7o7NoY0PWfI1tPCONtdti4rKEgBvDLI/OSTBXbWNNzpterW/IfUHIGfvHv8A+yKvOJa4i6qtkZGIKkzlkEbEaak6jSOYqPw65NsAzKkrLAgnLoGIIBkiCfMmnLtksVm4/hMgAINfULPMjfnT1ef+I65dTgL0Oj5+sfpq2RUqVKsmMRUqVKpJFSpUqkkVcukgg8xHzrqlUkka1w5FjQtG2di5EdMxMH0pcRaLTQYJGUHoXOVT8yKk1A4s5ASBIzS3QKqscxPIBsvn0pmom25fUOeec+3mDYbVOI5cubKo15DkAOZ8hpTlq1E6yTuf1sKgcOstJLSTrM8ixnLA0EKEGn13qwAr0Ouuaywp4EDp0Cru8mCvbWxFpjEgVTez7ipbPbJ0WCvoZkekwfiaKO01rPZcHoazTslxHuMYM2ivKk9JIg/MD50r8OcVaj8f3jWpXfQRNkQ07+0GomHuyKcZq9YV5mGDxPL9813hsYRvTLVzMVbaCMSm4g5lo2OEUKcQ4p3t1hMqpIUeY0JPUzPw9TT/ABbi6WlLOwAHzPkBzNBfCeMBrgLc2LEdJJJE/GKwPjLbKwinvv7pqfD1LsWI66mj2AEsidNJoB7S9qiphTOuvpU/i/bewUyFjB3AUn6j41RY98I1sOVeNIIkkg/3frzrFVN4UkgD2/gmgrgEjsyrxPFzdQa+6adw+IzLJ3qma8net3YYIdAG32/zPwp6as1QHAhgczbONYzu8rAwQdP10p3h3Ge9HmPP6/roar+NXQwGxkfrSqjDObLZ11HMeX650xp9f6N2G+we/p9YlZp/UTI7hqdaZOHJqJw/jKONGAPQkA/7+tWaXJr0yWBhuQ5EySpBw0hnCmoWJWN6t7jVAcBmncDbzP8Agfj6Vy3UClCzSLVvOBOcPgYUTvufU6mqfjfF2sgyojqKv7eIB2O1D3bEeAecj6V5DUHI3e/c3KRyBM1x2OJul10P+0VVYjiEoymADvy25ab9Knsnig9agY/AZXg8/lRayuAp8dTur03q4bzI/BrNy5eCWUDuwOVZQEwJIGcgTAJ3nQ1q/Y+y9nCsLveWn7wNlIKmBlmOTyM2momKym3hntuty0xV0IZSNwQZBFbp2b7RjE4W3eIyM0q68lddGE9DuD0Iq9t5p/3FGex3g8zOGmOcNJ+Hs90DLkrIiQPDyIkfZ8o09IAlUziGBBUkSRpQpiu3mFw6sLuIWF0OQl2Q+iAxHMGscK9p4GT9BG8ACGNeOwAJOwoHxvtTwqKQrm6w52lkHyDmEJ/uqhxvtedtEw4K7y12G9CqqQPnR00N79L+fH7zhdR2Zqdi5mUHrXGLv5FnzA/z9Jqg4H2i729aw0DvEw6378NItNcC93Z21JDseUBF+9Qr219pzWcecNZtJcW2AHJYiLh1YCAZhYHrIqqaWx32Ac9yb17moTSrJ7Xtduq0nDI8iP47LEdP3bVYYP2q2mY94t22SPfhWVfIZTm/5aI3w/ULzt/acDqfM0Jr8tlXfmeg/wA09Vfwf+GH/wDUgrOnhIld+ZHi+McqsKSIwcS8VN3rAcZW205kbEEagzuKcpVwHHIkkccPtjZAPT8zzpjFYe2IHdo7tOUMJ23YkzCjmfMDcinOK8TTD2mu3DCr82PJV6knShbg3assxe4IZumoUTog8h9TJpmssfmcnEgrLdS+v8MVbZUARrOgEk7mBt+VZH2h4d3dxoGxNand7RrsYihriWDGIuE8uXpRjcqvuEZRSBgys7O9vsihLwYxoHGun8w5+o+XOim12xsMJ7wfEMPxFUuH7FqTtFWi9iLUazPrWrV8bcDAGfv/AMxOz4fUTnJH3R3/AMUo7BbZLE84MD5wSfpV9bwiMvilpGsk/gNPpVZw7szatGQuvUmrltBS9+vtuyWOB7Dqdr01dfC/mZn/AGt4EyAlCpXXygedBqcSS3bZFabh58oO4XmYow7fcft9y6iWKsJAOkc5PSYrNRwTFXVFxbT5d8xhQfixFB0yBly/Az5l77bAdijxI9/HFXOs6aeVOYbipAK5iQY8JmBFEvZv2Z3L4Fy+xVZPhUiTGmrf4+dW2O7DYW0rIluXiQxZic24Gpph9TQvy9/d1Fq9Nb2OIMKNB86l1CxedNlzEcvKoh46eoEbzE/WpsZuRG3vWo4aH/Ce1hvgByMyjTqfOjTAuL1rlI/DlWFYO7lYEGDyNab7OuMyWR2Gu08zSl1ArO4dQdWo3AKe5Ix5fDXJHu/SiThvFkuIGWPOND9KgcZcMDziQaDcLxE2bxSfCdvLp/ig1kqTsMaKhxzNO/aAeZPlJrrE39B0Onp0oWwPFwTqdaJLF8FaONQ1nDGC9MJ0I3gsOTcmYI3HWm+0OFz2SBuuo+FTGuqgDcp1rrEtJ02IqFRtxICd2Zlg4bmcjnuK9xnC+8tz9pdG/I0VcS4eLbhwNJ/QqLxFAoNxI21HUUp6jAx3fkQBNg22htqk4vtPewKBbTW1W6CxzLm8SwJTWAYbWQZ06VPvOl0xsf1865tey+7j7wfvVt2EAQmGLkglmCLGWIYDNOh5GK0KrE3Zt685il+QnECsb2vxl7NnxN1kXLKyFDKTEQgURvodKrMbis8ACFB09QB02Amj7t72ZtYI2LVq2FU27uY7s5VrZBdjqx8RidthA0rPbieBD1zfkPyrZpdGrDIMA/8AuJmsCDgxy5w50W295XVLizbYiVYfynYHy38qlYa5bUEAROhMNPzitv8AZ/wxLnDcMl1FdO4QlXUMpzCRIOh0Ne8U9kOAuyba3MMx52XIH+hpQDyAFIj4misVcYwe4Q1HxA3sHx79mw3E+Iu2dybSiRAa7DZVHRZuII5BaBOD2bt65ccJdvPqzsiM+rEszNlGhJ1+daJxb2UYk4drFrEIy27rXj3i5BcLW1VSSs5SiKwmIJY7Vd9nez/cYRLQkBAveZSVL3nRWdyRBMZwoHIL6QSu2rLWIck4/LGBLJUXO0zLyPgRuDuCNwRyNe2sP3jLb/8AUZU/1sF/OrrtpZCYhHJAN62CToMzL4S3xUIY86H8RcCqSZga6VoK25ciBZdpxNi4B2pGP4pcSyf+FwluAY/iXXOUOD90IHVeuYnmKue1HbLD4BUN5jLkAIozNE+Jyo1yLuT8BJ0rKewHaa3w7C4m8QHv3TbCJPvEC40k8lE8tyYFD+KuXcVeZ7zlr1wgsw0yjkqjZVEGB5HoTWN/p3qW4PCjAHuf4Zf1MCfQPCuO276h0ZWRtUZTKnynrVlWN8I4fiMBa/abZNy0QXu2IMm2IBvgxlDCR0MamR7p/wAO4qrIt62wKMshjpA5zPukcwdtZrP1mibTt7g9Q9bCwcS44nwaziFC3kDgTEyCpIglSDKmNJFUN7sIFM2bhA5LcEgejCCB6gnzoR7S+18qSmEi4RobrSLf9iiC/rIHTMKz/inaHE4n+PfuXAfslsqf6FhT8qd03wrUWLlztH15P5f4gm1IQ/KYedosDew7DvHt+KYK3FMxv4dGHrEedVlnibj3Wn0NAa2QNgPlXvdjoK0/9IXGN36f3kHxBvI/Wbb2b7QEjLcOvKrm/wBo7dsSTWB4fiV22ZS7cUj+YkfIyPpU9e1N4x3hFyOcBW+a6fSkX+C2q2UIx7Qo1tbfaGJtVztcnIfM0M9ou2rMCqmJ3igmz2gV9JKn7rfkdvzru9cEedKHSujYszHFZGGVlnwCwL+IRH1Vj4vMbkfGI+NaDx/h+a0PLYdB0ob9nOAXM11iJ91ROv8AM0fIT60d44qVgQaBbhmP0k3YIg32Wx8ZrR3Go/A/lVH2oxzW8ZmPuiIrni902MUGU9D/ALVb8YSzeto7allkAb/7UIHBBI4MIw8wYxnd3MzownePXfSqF7GuoB+FTMbhcjyvI153oPKnkG0cSp57grh7/WiPguMZCGQww1Hw2qoTBCfKvLmIykRp5jrTdgFnAmAYbYbtZcN2LkEHoI1p3jWAlc67bg0J4LGSwJMmjXA4rwlTqjD5Gs62v0iComrpXLL80h8PxwYAEww+tFvB+J8jQVxPh8GRpXnBuKsHCsdeR/KqMm4bljZHvDfi/GciOh+B/CneC8ZFy0knUSP8VRcacXbOYbrVJwfGkZlB2INDTJUnzOlBth/xi8DYnoR+dBx4tJZehpzH4l+5IObKdZgxPrtQimKK3JPOiJUXyTKAgcSRxEkXctsSzMAo6sxAVR6kgVr3ZMBLfcKwcWAqu4+1daWufUz5ZgOtY3jsa9u8Llv3iIUgEsCwyykbNBIB3101g1rfY7hxwuHtWTHeMWe7H3mB8M88oAWf5fOr6gAVD+fz+8DZyYMe25Ys2GA8RdkHqyE//UVkfEcMYt20EsRlUcyWIA+ZrTfavx5b2ITDrqMOczn/APoy6KP6VJnzeN1NAXArZvcUwyryvIfhaPeN/wBJrY0YNemBb6n8O4g3zPxPongeDFqwqjYAKPRQFH4VYVzaSFA6ACk7gCTpt9TA+teWJycxqQuMsBaIMeNkTXmHYKwHnlLVRobrGJRWcEsSpKymUEhQwMnMF32UHyqTxeb14ou1uIPR9Gza6GPBHnmHWusISznMCtxYLKPdMggOPIwRHVecAnY0ibK+fPMMi4GZT4nsdh8Xc7rEJnW1btqrSVYGGBgqdJhdKDO0XsoxGGJODuftKRm7loF4LoJGyuJnbKegNaNYx+TM6gM9wllE6RAVWPQZQNOZaPMR8C9xgzAktdbxXCBLBZCheQUanoM0a6x1Lrg5ZTx7Hr+0E9XqGYHduFSwClGBh7TAjXpBAg+RiijhfDFVVzEzMkzrE6jrH+BWi9qfZ/YxlvXw3gDF0CW6w0++s8ieZ1B1rOHS5hbws4oePXJcE5bo6j+bqN9fPXcotV/vil9LIM+JteDXMyhI1iOYiPqsfSsW47jM2IvYHA3CcG14lRGmwzqDOtgMCQBEwN5kzeMdt71jBvhrclriwHBhrdskBwD/ADTlB3GZo5UF4O89sqymGHTYeUdOVOIisRuHUUJIHEIu0PBbVq0hQEPIUASc/UkdY1kenShsGiDBY1sVfEwrZcsjZLf/AJhTWe8eQs8h6U52swVlFQqoW4dAF0GVRrI+Qnen3UMC69QIPiDlKurtlkbK6lW6EEGOR15VzQJaKlSpVJIiKkYfHMoynVfqPQ/l+FR6UUOytbBhhLKxXkGFvDnNiz3qXAxOzLy5FddfUEVYcM7X32ARlkmYY6HXbyoJweLyGGk2yfEo/wCoD7w+oEdIJ8esqi2ipESAOYj3gelea1elFTYYZz0YWu5kOQfwkji2LYkFiS3M1o3s97OI+FS7dXOzZoDe6FDFRpz2J161ll+2VAU6kmZ6dRW6dhh/wNj/ANsfiTVtHUrNgjM0LtR6iZXiOY/srYddbNr/AONP8Vl/FuApbvMoECdB08tda2u7tWS9qj/xLen5mn76kx1FUsYHgzHjxDeKbtksYqPbtmpuDt60IgL1F5OweFZXEiibAY/IfEdP1yqBh0lJBkj5x602xLctKz7D6ncf01iIOTNBwptX7cAzIoS43gDbaR8DVdhsc1s+E1P4jxfvkAjb60olLVvx1HhdW3y55j3DuKkoVPMVzwP+OQdj/mqe02UyKLOynCWxF2UWQACx5D9dKM1fYUdyzNheZpeM7W4ZAVNwaaQFZgPLwqRWHcUdXxV4pGQs5EbRJitc49cdbRUWdkiFRzyjktY3iVCLcDSHkqQZB1Mc/KflWrcWbCzIoOHz7SNg+1y4fEo9yx3mQZrfjjxaQ7CPsiTHWOk1oydtlTBftSur3bpZLYj3TsQV3ULBYzqZUTJFZFg3gNdiWuMQg5kDb0HX0qbh7AtqWaJOrH8hXbdFU5H0/X6S4vfBzO8fiyoLEkuxJk7ljqWPxkmr/wBjfCTcxzXo8NpMs/z3CIA9FViemYdaDraticQloFFLnKudgqj+pjtPzOgE19BdiezVvAYVVnMZJZogu7aM0dNAoHILQPiF4rq2+T1907UuTmEOKxgVkXmzR+P/AH+Bqm7T4/VV3W29p38271e7X1mGjqUqJjcdnv22ALAXBlA5sATvyAAInzbpViuBBBz+Ji2djyLDbToNAJ2gdKydPpyCGaOBMme4GwVTxasxLMerMST9Sa9x2bu3yDxlSF5anRdY0AJmeWtP0wtwlnjXKQoGwmJJn+4D+2tEQ56xGMPw/K2usASep5AdFHIfiZNTUQAAAAACAByA2ApuH6oPLKT9cw/CkEb7w/0/71AABiSO0Odp+B2sUhtXFkOMysN1YbOh5MJGnOeYJoiUHnHyj86qbGHdMS4IPcQbiHSFdtLiHmBoXG4/euOSirL7zjHwRxMJ4thbti++HvE50IMke+seBvQAnTqWO9QGxKgkTtv+Q8zW1Y7sWnGbpZwbQtgqt1ZzqAx0iYYkg77AmKzz2g8A/Yblu2+HNtSSLVwlGQ27YAWGXUuzs9xywBkqB4RJ1tNqRYgxMa6oKxwYP27hUhlJVgZBG4NXXB74xGLD3mGYAZFiAxXYD01aOZ+VU+Gw7XHS2gl3YKo6kmB6DmTyAJqPbSGYhs3iMMJEhTCkcwNJHrWgr4OIrjjM0HjuEtNaLXtAgkMPeE8h1kwI56UE3cA6rbYrpcEpGpO3Ia8wfiKl3eLtfFu1eaEDDM2skbeKOgnX48qv+FML+Je/9i3+7tD4SzRy0Onk3lTLbbW4lOoHzSo+4lwO1e1ZYb766N8eTfGaB8bhu7utbBzZWiY3+HXlQrKiksDmM0qR3IOhG4O49RypUOdnkVbcGuEqyrPeLDLr9jZlA5wSD/d5VVU9gcUbV1XHI6+YIgz8DPqBS2qq9Sojz4nRCENcZv3giPKt27EH/gbH/tisKbjIYZcssdNPXlWocF7R3LGFsWhYcuLYmTAHT4+Rg1h6RtjEsMcRhOVxD/E3wBWR9rMUP2k+g/OpXF+PY+4Dlt5F9fzoTu8MvMZY6nrm/wAUxdqEIxCKhEBrSxyqVY3pxLMGmsQvi00oRO6AlhZu5djtVhheJg8qoFvxoRTyMRtQHqB7nMS6fCA60rtgASIkDaoD48mo7Ywlo1k6RQxWxlRkHiTd6OewPGWtTbVMxulQDMeITA6c53FBdlPKtE7JcNtxZmc02bvvaTcN8EREwFtKRrMk8tKLUCXGJp2v/tDPmWnEO1d+3fSy9oKXI3mYJiRDEGsc7YY1b+Kui2ZUu4LDn4jmbpr7o8pO00d+0zifdX5BOcoVTUkjx6kSdIE/Eis6s2so1j8gOnpWpWDkk/hEAJxh8MF1MTHwUfdHQD61WcT4hO3ujbzPWlxPic6D3enXzPlVO9wsZNEAzLk4nSIXJ9CT8B+hWjcK9rV9WS1jUizoC1sEPAETBJDDaQIP4EE4VazNHUifQan8quce37sjQltAPM6VHoS0fOMyK5U5E+guF8Qs3UBsXEdcoPhYEgMJEgarI6xUyvnTC2O6dXss1q4uzoSp+PIg8wd60nsn7Uke2iYvMHEg3wo7t4aFYqplZG5jLoToKSs0rLyvMfr1Stw3E0C48AnpUThBPdmd892fjcYj6EV5icWr2lZGVleCGUgqRvII0Ipjh1/LcKnZ9Qf5gII+KgEf0nypT6RzxmWb3AokkAedN96ze6IH3mBHyXc/GPjTuUTMa9abOIkwviP0Hq35CT5VJwz2Qo1O/XcnoANz5CnW4XcvKVANtT9thrHPKm88vFG/PambVw2riOTO6k/1lY9BICj+oedE6PKgjnRq0U9xW+xl4EqExNrD3FwiZhduI1xSVJDeMLccsBGYFl0095QPKDx7sxax9h8JihMQ1u4BDLvldd4Yagj15Gp3FVVyBcB8JlWGjIYjMrcjBII2IJBBBIqfgWlVzEMwBGYCJHUjkdBNHGPHiKlWUZPRnz1a7FXuFrjXvqzXFU4fCMNA73wql0nUNkuCI6XBuugXgmlfQx5ach5bfWvp3t9wtruGLrm/cpduBUBLl+7ZVKD7TAM5UffyHlXy5hsRKZUBzQTHIQCzGegAJ16U9S3kxZxxgSYjyT5afHn+vWpmA4ncsmbbR1U6qfUfmNarcC2mmw+p3J+tSacUnsQBHiFY7ZIbZOVhcjRd1J/q6esVW9mMLmutec+G2CxJ5sZ1PpqfUiqanLeKZVyg+HMHy8iwiCeuw08qN6pJBbxK4mg4vh9u6P3iBuhI8Q9CNR8KCsHwc3rtxLZACFtW6BiF25mPoat7XbOUOe2Q8GCplSY0mdV19a87JXkRDLA3LlwLlkZoA0JG8e+aMxSxhj8ZwZEpsbwW9a1ZCV+8viX4xqB5kCoJrROKYnu7Nx+YUx6kQv1IoU7K8OS7cbOoZVTY7SSIPrANDeoBgq+Z0HiFPZHhiXFVwgBZVOwnUA1sXC+EKETQe6PwFZz2JsgKoUQoUR6ct/Ktawa+BfQfhXmKKgXYn3M0HPAjScPXLEdahX+z1omcg+GlXVNmnGpT2g9xnytavKT5edc4u8oE1WFtKZJpMV85gyY732tS7N0nQVBQTVrgFiu2YAnI5YwxZhJgUf8AAewqN4mJ1G2o/AihnguDF+8luSJPIEny0GprW8J2SIXS9c+JMj113odTpnDLmdCE8g4g/wAS7I4e2m7A/wBbfmaDrvEmsnOLjgLATxmfDmCKNeQLegJo17ScGdCoN12zTpmbl8fOsv4viw905PcXwprM9W+J28stMVlLXwq4x3CFXAyxzOcVjrl+6bl12dtpJmPIdAJ+p5k1U8XxsDKPj+QqdcfIhPQfX/vQxjLpLRvzPqabPJxJ0I2iNcaBqT+vgKnXOAsFkEE8xt8jz+lWHDMD3a6+8d/LyqbRQJSDNq9csnaPIjQ/ryqwscVV3Uv4Y26Sec8tPxq1ZARBAI6GoN7gtttpX02+RruMSSRirng03bRfU6T+fwpzRF6BR9BVKcNcsMCBnE8gemunL1qbaxgvFQNObA+Ww86kkvuA9pMRhwuV5SS3dN7kMZI6qdZzDn1Glajw/GriLCXFkK6qw1EqdCNRswP4VjWIYmFG53PReZ/L41cdm+Pfsd5dYtOQrqATI+8ANcy9eYkeiuooDjcvf7xrT3lDtbr9ptPD8XnUhozrAaNjOzAcgYOnIgjWJqWBQ5g+IqypftHMpE6bsp95YOobTYx4lA60RI4IBBBBEg8oPP0rLmnObOH7y8lsmEILnqcjJ4B0BzAk7wCOcgmRIECgv2e40YwXsRJ/d3WtWgNgmS28+ZbMN9goiNZNqbQYEzr2y5jN3DBtxXljDZdqfpu5fVYzMBOgkgSegner4gtxxid1l/bnsZhEOIxK2xadwReZZju5D4hgo0DtbR0kRPeHmZrUKyr2y8UycOK7d/dRCZ2UE3G+EJHxqDO4ASygYYn2mMC4WljoWJYjpmMx6CY+FdUb9jfZyuItpfxPeEP4rdi0yq2SNHuMxEZsylVBHvKZgmK3t52RTA3bXdXGezfQvbzjxrGWVbQT7w313B2rSS5C2wRRqmA3GDVKlSpiCipUqVSSP3OIXWTI1xmTTQmdttTr9amcE42MNnJQtmA1BgjLPI771WVy4kEV0OVOZzE2PsYuS2oJ1CIPkorU8FiFZRBnQVgmB7T90dmP+1XWA9oxRpAbXlXm6nes8gzQbafM2kXK8NZzg/anaJGZXG/IHTlzqxX2m4Y795/p/wB6cF2RyDB4nzYHpCua9UVIGWWBwpJFX1jhM7dKq8DjwABV3guILoZ0rNvZ/EhkjCWe7IZTDCjfBdvrgU58pJjWOYI5DTlQTibo1cag9KatXw21KZbsGVDMJd9q+1LPb0ME5lUc1zRJnnAmPOKz+w+a6QNkH12/yKseM4rxEDXu1PzOpHyy/WqzhC6MfMfr61t6RNlQz2eYZSWGTPOL3dAvxPw2/XlVdwfC53LnYHT1/wBv8V1xq/4j8B/n86seH2MltRziT6nWm0HOZGkmlSpUWUipUqVSScnceh/Ko2K4ar6+63JhvPn1qRdaBPTX4c/pNd1JJXWrzWie9Ez9saz0B6VKsWyTnYanQDoOnqaeZQRBEg1ccB4M/dd7o0EqoMyAPtHqeXwPUUC+4UpuaGqrNrbRL7sbjThrbLdzBWbMoGuTQZpEyJIGgB67kxa8e7XqmDazaMswZc4kBLZ5g6HNlOURtEnaCLPfuAwcvz/OvbuCZ0kPa5iM0EbdR5j5+RrDNzM25sczcFaKoUHqbL7PuzxweBRG/iOTdueTOBC/2qFXzyzzokrN+zXtSRgtvElUubTqbbHqGGtvbZtNdzRTju1GW0GtoLmcwpV1ykwTObaIB2nanw64mU1bljJHaTEslklCQRroYYgEeEHkTsPOKHbWGNu3c7xe+e5uzvngEAC2c5nKDJ03nYVzw+y11++u+IgnKeU6gkdFUaAdcx10NccbxYLrZzAZpnWCQBJA8yNPQseVCaw54jVdIA5j/AeJt3YCXCYnwuS0iTGp8SmIOsiNhQl7RcGcbisBg8jw1y5cuAR/DQLmIaQNRmAkjUjqJuuB2h+1XMokIFUncJoWCanSQ6nKPXmKjds+NHBOcYEFw2LGQKWyycReQb5TJAtE/PrXa2O+ctUBP3hfhuGBAzWldmKhArIywZbxMzgeESNuSiJgCsj9sPErbYuzhrZzDCWe7Zv52ykqfMBFJ82PSlxD23Y+/by2xZsBh7yKzXAD0ZmKg+eX0igQkkkkkkkkkmSSTJJJ1JJ1mtSigqdxmXZbu4imlXI3rqnIvFSpUq7JFXVhZdB/MvyDAn6TXNTeDWwbwJEhVZvplE/Fqo5wpnR3LjMv3hr9B0qbhUtT4mEbmOfkPw+dTeB8JDElo8MADTV3/GBRGezto6ZFiQsgcl1c+vKlq6mIzxOlh1K7hdnDsRma195szKPRRJ+YFWdngVi4M/hEkwAQBFef+FLWUeE5nbTU+Eb8vL8abbsmjklEAAJGrNrHOmAGxyolMj3MxdMMTXjWoNWhYAAipGHwqOfEKxDdjkxjEp0SpeHzLVl/+OX7J2phsOeVDNoaVndkNB1j41Z4dwLcnlVM6lPSpFvHZiBtJHLpr8dqGU3yBdzBfeWXcoygOAeWYdeYncGeXP6UKY+wbF1kBKiZGpAIgaj/AGorLSV00uCCPOJB9eX/AGqv45aV7drOJ8ZXz2bXTqUHzrQTvbPQaylTXuHY/aDFu33l1V3G5/E/h9aIKjYbhyIZUGYjc1JpxRgYmCTmKlSpVacipUqZN6SQkabnkD08z5foySe374XSCSdlG5/wPOoWDw95RGZQOQMkjykR+NTrVgL5k7k7n9dKcrk7GUdgfEBHUHT4g7fWi3s3j3FjKoXwuw1B+0FbkRzNDFX/AGHxSpiCj+62UqDtmQmR8Qf+Q0vqahZXg/fL1uUbIkztBbkg2wFHd5mnMQzAeLeANdo0gChzB4IvqEBE8t+vStC9pDW8lpgBnI11Ouo0OvrUHgvdWLwkIAVJhTpqAdJOlZuAvyiNCxuyYOYTCG2S3dHOAO7InQ/aPKdJq89nPArl27duksljNBUEgXbmhOg08MDxb6wDvRbxbHW1wSIQQX8Q0M7aEaelW/BuGLh8PbtL9hdTA1Y6uxjSSxJ+NcK7GJnak9R9xkxVAEAQBoANgOlU+M4RcuXmOZUQ92Qw8TnIWJXKRlUaxMtox0G9XNKqZmgRGsPhlRYUeZ6k8yTzNAvtiP8A+vu9S+HHwzXSPzo/rIPbxeh8MqsfErl1DGCFI7osu0y12CfOj0DNgi+o4rMBMOPAv9I/Cu2MCTXlsaD0FJrwWGOwIO07EcufpW/0Jh9me90VJVgQwJDA7hgSCD5g6fClXrY03nuXSZL3LjExElnLExy3rhmg1FPGZCOZ3SpClVpyKrTgFpibhUxAGvTc/kKqzV52bvkW7gyBwX5zyVenr9aBeSE4GZZRzLnC2roVGzIc0kAnX1PTrr1qwscVv2lHhYrECDI3kkA661ytlSJuWbqzoSPENOUzP0qTZuKGDJcOggBlMD6QKTW7b9pWH6wm32IMkWu2ni8SlSBCzyPMn6fKp9rjSMNLqqBoAZn1OUEfWoeHhh48jy0tEa9B5Cn1wVgf+VP9q/5oyapP+Y/HiUNZ9pj+FBJ061a5CNqrMDcymrfvRFZNpOYQTlMRCnzpq1iT1qvxVwzXtu9FT0+MystLpka1Dw2lxQNf+xHwpi7fJFe4L+Iu/PYTyPlV61xC0/1F+8S+W6Aw55B9YifTU/Kqzj+KCJYB3zlz1A15f3fSrCwgJAgkk6KNSx5T+pNRO13ZLEArd/iSuqrup3IH3vhr5RsdWVXAJm9qi3pHA/n8EZtXgwlTIruhXD4hrbSNDzB8uRFEGD4itwaaNzU/l1p8GedkquXcASTAHOm8TiltrLfAcz6VU20fEtLHKgOw/LqfOpJJX7U145bcqg95+Z8h0qfbtqiwICgUrVoKAFEAVpHYHshbWymNxSZ2Yg4a3Mg6StwjYk6sJkKoDb+7J2DHCOwmNxIDW7GVCJD3W7tTryBBc9QQsHrVyfZBjMuj4bN0z3I/1d1+VaCe9vsftAbjMUsr1UxrcMdQRp9iYpu1wxCYtthWf7qwrD+5cxHrFTM7iY/xvsxicH/HtFV2FxTmtk6fbHukkwA2UnpVS13LrsRqPWRFbwuLZc1u4C9uIuWrgzsEb7SnXvU30OadQCCuU5z2u7KLgsWj2tcPfU92ZnI48RtzzBGqnmJ+7Jo7YUyyAFsGCmPa9cALG6w5TmIjprUFsM2dSFbfXQ9RNHXClD23GhykMPMGdPjDfOqbjljuxA2cjKfLc/T8ayK7ybPTxNFtIoq9TMcwfaa4ty3buuGsh0JLAsUUMM2WPFtPh1HlR6PadhC0BmE7FrdwD4+HT41k1KtD/wCVT2Ykl7J9mbhhuNi4oe21t1PNTI+YNWOHvhxPzFYHhMW9p89p2Ruq8/UHRh5EEVp3ZXtpbfD3bt9ltmyB3uumvuMomfFqAOoI13KlumZORyI9VqVfg8GF+IvqilmICqJJJgD41gntR44uKvK6e4PCpjVuremwHp50Q9ovaEMQpj3JOXWEEGBPO406ztoI5kiT9mL9/AvilUrh7QORm968VIDlRyVRJnqI65WaKNnzHuK36jf8q9SDZaVB6gfhRz7HOFpf4k3eIrrbw9xhmUMAxe2gaDpMM31oBwT/ALtfl9YrS/YZeA4jeXm2GYj+27an/q+laTfZmev2oM9vMD3PEbq7ZlV45SJRo8pT61z2Y7KrjkxSmRct20a2wJGVmZhqOYJCqfXSKL/bhwUrcXEqNEPj/ouQJ+Dj/mqn9kfEVTiQtN7mJtPaPTNHeIf+RgPNh8KA5QiXIw0BsNeJkMCHUwwOhBHlyp+if2tdljhsR+02wAGbLcAGmfcP6Ov1E86E8PfDrI/7Gro2eJVlxHaL+xbqiZmUmS5UjXUFQNPLf5UIGjDsqP3FvoGuz86W1txpQOvv/wBGWqQOcGHFjH2iQobKBoCwyxPvGTpJ2qZiMGjwFVWAjUQQTGgkbgDU0LXeMWRoAXbov+dqsOzmKBueJTaUmAQ2xP3iI3pJfiwH9Rfy/vDnRN2ssbnAkGy6Lp5s1eDs9cAEP69B5CeVFNjhDaQ0xsCAakHh1z7qfUU6LaLRyP0i+x16nzElmKmW20pUqy25ncyLeFcdzXlKrZwJI6LPXSrTs1w0XsQqFivhYyI5DbX1+leUqozEKSIfTf1l+8TQ+HcFtWdVEtEZ21aOYHIDyAFTLtoMCCJBpUqx2dmOSZ68KOoI8e7NW7ki4up924IDeWvP0NZ/xns5dw/iPiTSHHL1G6n6edKlWrpL34B6MxtZp0wT5EiYWy15wCxMDUnWAKv0KrCKNhMdB1Pmf80qVbQmJJVjCl3tqwIW5dt28wMaO4WQdxoSZjlW7cSE3RbTwhRbtrH2c5GYgHTRckT08zSpUOtyw5hbFCtxPMWMzG0Mq2rQPvSUCoqszsJ8ZlgACeRbeuLlhTbLBjcRSM6vbysu0MJA0G+3IwZEHylRIOe9+WtOSCXw91EDE6slzuiddzo8a7taBNUnbe0Dwi8SAf2a8jLPIB0JA6Rbusg8tK9pVw8idHcFOChLl1hdl+8VtZ1zSGnTyzUNcWdTdIQeFZUdZnxfkP7aVKkdPzac+B+5jN64QH6yHSpUq0YnFUe/hReuWbJcW+9uouYzlUExmYDcCRSpVw9STZuznsSwuGZWuk4hgNWcQJnZEmEHmSza6FY1IO2/CVfAmyoCqVa2AoAChkZRA2EaUqVcxxCY4nzBh2ItN1U7ehBo29mnGf2fiVp+VxXtnzDAMPTVAPjSpUUcj8IE8Ga72mvWsXaKFWAZWRpjVWHUHccvWvn9bVzCXykxdw10FT5owa23oYB9K9pVRPtSzdTYONWRxHBMCc3fWlKsZ0MBrZ+Bj8Kwjh7lXKNI5QdwR5cudKlVV4M6epZ0S8Bw2fDjMTlzPAH9VKlSvxUkUjHv/wBGH0Azbz7S8weFEwoifr8aJ2wqLbC9Px50qVeMvYlgJvqIY9j8Wz24afDoG+8OXqRt8qJcteUq9XoOaFzMC/8AqHE//9k=" width="640" /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-85216089007641310172013-01-27T10:24:00.001-08:002013-02-02T13:38:52.889-08:00Galeria yaoistki JagodyHej oto rysunki Jagody jednej choć zboczonej to bardzo utalentowanej otaku.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgml_9fnbiwgEH_Cg5Eos65Wb86dp8naE_z3J0GROpluq_TSe3S8Spbk3NsYUvRIx1gtT0OMs8jQoGUqnwMzZum3s3w1T3rYN6IEdeZau_FdqC76oIfpLwr3GEhSh8v_gwuWNFt6pyjQg/s1600/601328_498622753521429_1850472006_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgml_9fnbiwgEH_Cg5Eos65Wb86dp8naE_z3J0GROpluq_TSe3S8Spbk3NsYUvRIx1gtT0OMs8jQoGUqnwMzZum3s3w1T3rYN6IEdeZau_FdqC76oIfpLwr3GEhSh8v_gwuWNFt6pyjQg/s320/601328_498622753521429_1850472006_n.jpg" width="240" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5EofrJ1YkoTA0MsBbYDR17Bv1NDd0Q9V2UXHLc6IUELzlV4woRB9I3SQEE0eCXgk2RSs-A48frsQ_C5RqitoHNjoniH1fpfMWRqbz8UHpbbY6S4_vqz8SiBuzbG-TQcXphotDC9vtUA/s1600/205935_335963003183679_353978937_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi5EofrJ1YkoTA0MsBbYDR17Bv1NDd0Q9V2UXHLc6IUELzlV4woRB9I3SQEE0eCXgk2RSs-A48frsQ_C5RqitoHNjoniH1fpfMWRqbz8UHpbbY6S4_vqz8SiBuzbG-TQcXphotDC9vtUA/s320/205935_335963003183679_353978937_n.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT24SVMDXroOLLOHtijZznnchzGkFh_YMkIJhTZb9TskJljZZK-EP8_nDg68nyBZmdN-le1_2NvGJ3ZxIJKmObakJ9YMYZQZ4tnSnMwxgN0vYN49BbYHaRfiG3MxD2chcuXBzN8Hy9Xg/s1600/198273_462773627106342_1602889693_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT24SVMDXroOLLOHtijZznnchzGkFh_YMkIJhTZb9TskJljZZK-EP8_nDg68nyBZmdN-le1_2NvGJ3ZxIJKmObakJ9YMYZQZ4tnSnMwxgN0vYN49BbYHaRfiG3MxD2chcuXBzN8Hy9Xg/s320/198273_462773627106342_1602889693_n.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXFtmuNQdHhVda_R4lv57yEOq87lH5He8nwxbjXhXileD5O4WnFusfaLrWZSqwYaLI7Mja2-rFtLfN83cbbauOGYYaNTZLlWiyGj8Lw5GPYV7gVvujqQxYKu-tFCUCDxR8-lGFqnnfQ/s1600/537770_488743714509333_1698693883_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiFXFtmuNQdHhVda_R4lv57yEOq87lH5He8nwxbjXhXileD5O4WnFusfaLrWZSqwYaLI7Mja2-rFtLfN83cbbauOGYYaNTZLlWiyGj8Lw5GPYV7gVvujqQxYKu-tFCUCDxR8-lGFqnnfQ/s320/537770_488743714509333_1698693883_n.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl_91wtXKrQ91labNNUGHMyWVvE8hz3VtccXfdzdR4gGqiE0QoCAAbSPaLzzx5YkgZT2_bEBX3zWTUjCjH9S7vMMLFcnJC854F7gicJS57Pilja4JQA-_xJrl-h9-Fu5fdxH47s8cjJA/s1600/2012-06-24+14.42.41.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjl_91wtXKrQ91labNNUGHMyWVvE8hz3VtccXfdzdR4gGqiE0QoCAAbSPaLzzx5YkgZT2_bEBX3zWTUjCjH9S7vMMLFcnJC854F7gicJS57Pilja4JQA-_xJrl-h9-Fu5fdxH47s8cjJA/s320/2012-06-24+14.42.41.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-xEXrB_AYDwrN-RxF8IimGolgsFUNBunXTRnHwk0QSJvhj41jbJ8jFzSox5e7GaXAJUHYVgPRZ0TjzZa3EN7kSJYZIPSHE900Tttw8aRhy_PxDnHwfjx8O5Q9-NAerpyNgxTn4SNmig/s1600/2013-01-15+02.49.30.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-xEXrB_AYDwrN-RxF8IimGolgsFUNBunXTRnHwk0QSJvhj41jbJ8jFzSox5e7GaXAJUHYVgPRZ0TjzZa3EN7kSJYZIPSHE900Tttw8aRhy_PxDnHwfjx8O5Q9-NAerpyNgxTn4SNmig/s320/2013-01-15+02.49.30.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOHg0N0j1pfQVciDkHofDxXelwe2EOvVd95r6evGeGJxcl3p2gf_EohRQPnBcIXd4lZz3D6002tAojtKxdRUWx3nCdkVba9q5vuvlb-AgdWfM698ED_oWM7uL08CKN4LEutESzzYNrqg/s1600/2013-01-15+13.53.31.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOHg0N0j1pfQVciDkHofDxXelwe2EOvVd95r6evGeGJxcl3p2gf_EohRQPnBcIXd4lZz3D6002tAojtKxdRUWx3nCdkVba9q5vuvlb-AgdWfM698ED_oWM7uL08CKN4LEutESzzYNrqg/s320/2013-01-15+13.53.31.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-uGxdrh73AuYhQ3D1IH4bxDsGmf8vy6BAeRtYsZjCRi0N2RmAIM_MXJLc7dQjHbxOcQWwp_rmZZSqn3w0-1JG_1or_EpYzZxp-u_HLD576D084sjgCD2IaX1757nrPfOnK4w7OHwH3g/s1600/2013-01-15+16.06.32.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-uGxdrh73AuYhQ3D1IH4bxDsGmf8vy6BAeRtYsZjCRi0N2RmAIM_MXJLc7dQjHbxOcQWwp_rmZZSqn3w0-1JG_1or_EpYzZxp-u_HLD576D084sjgCD2IaX1757nrPfOnK4w7OHwH3g/s320/2013-01-15+16.06.32.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhciO-BB43vFP3zK4dERuUXfNO59wFV5xEYc-LDCR8PbVqIvAKpN90-MtPyKRL6yBzjdXqlE1XK3mM_eiPfC7lmXhb0yGyFg_UhTvLmL1pMlRqhiXHW_leTlwFJ9WSGkHaqMuANrMVECw/s1600/2013-01-15+16.06.50.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhciO-BB43vFP3zK4dERuUXfNO59wFV5xEYc-LDCR8PbVqIvAKpN90-MtPyKRL6yBzjdXqlE1XK3mM_eiPfC7lmXhb0yGyFg_UhTvLmL1pMlRqhiXHW_leTlwFJ9WSGkHaqMuANrMVECw/s320/2013-01-15+16.06.50.jpg" width="320" /></a></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-78903793871371255752013-01-27T03:21:00.001-08:002013-01-27T03:21:40.539-08:00Shake it.<br />
Zbigniew Musztarda, znany na wiosce jako Majonez, rzucił swoje ubłocone gumofilce w kąt i zasiadł do kolacji. Dzisiaj było skromnie – tylko pół litra. Zapasy po ostatnim spotkaniu nieźle się skurczyły, a pod granice nie było komu skoczyć. Zbysiu wobec tak poważnego deficytu alkoholu, rozważał wyciągnięcie aparatury z piwniczki, by znakomity bimber upędzić, ale lato w polu pochłaniało jego cały wolny czas.<br />
Zbigniew Musztarda był samotnym kawalerem. Za młodu znany jako wiejski hulaka i naczelny menel, na starość spokorniał. Podczas wypadów pod granicę ukradł krowę, jedyną przyjaciółkę i pocieszycielkę, która dawała mu tłuste i śmierdzące mleko. Zbysiu niczym nie pogardzi, toteż codziennie wypijał wiaderko mleczka. Czasem robił z niego śmietanę, którą dodawał do kradzionych ziemniaczków. Majonez miał też mały ogródeczek z sadzonkami kradzionymi sąsiadom. Ileż on razy spodnie na sztachetach porwał, a ile razy przed psami uciekał… Przestał liczyć po dziesiątym razie. Majonez chyba był szczęśliwy, ale brakowało mu jednego – kobiety. Kompani do picia często go odwiedzali, zawsze mógł liczyć na ich wsparcie i pomoc, jednak czasem patrzył z zazdrością na nich podbite oczy i siniaki. Tak, biły ich własne żony. Czy to grabiami, widłami, wałkiem, dzbankiem, szklanką. Obojętnie.<br />
Kobiety miały dość wiecznie pijanych małżonków, więc gdy jeden z drugim napruty jak messerschmitt zaczął się przystawiać, dostawał tym co było pod ręką. Tak, Zbyszek chciał dostać od baby, własnej baby, która robiłaby pranie, gotowała, a po nocach dupy dawała.<br />
<br />
Zasiadł do kolacji. Stół zastawiony był suto. Kawałek kiełbasy (która suszyła się na węglowej kuchni przez jakiś tydzień), biały ser (własnej roboty), czerstwy chleb ( te mendy wiejskie świeży wykupiły!), masełko (lekko nadpsute, ale cóż…ciężkie czasy nastały) i oczywiście królowa wieczoru – ruska wódka. Majonez rozparł się wygodnie na starym krześle, zapewne pamiętającym czasy wojenne. Smród jego stóp uniósł się po izbie. To był znak. Znak, że można rozpoczynać wieczerzę. Ukroił sporawą pajdę chleba, ładnie masełkiem posmarował, a wtem jak nie jebło coś w drzwi! Rzucił nożem o stół i wyciągnął z szuflady umiejscowionej w owym meblu, znacznie praktyczniejszy nóż sprężynowy – pamiątkę po dziadku. Ponoć ładnie nim Szwabów siekał w 21. Napierdalanie w drzwi nie ustawało. Wręcz przeciwnie, wzmagało się z każdą sekundą. Majonez z rządzą mordu wymalowana na twarzy, otworzył wrota do swego imperium. Jego oczom ukazała się gromadka tych no… Pedałów! Takich poprzebieranych, wymalowanych pedałów co robią burdy w stolicy!<br />
-Czego kurwa?!- zapytał jakże uprzejmie pan Zbigniew.<br />
-Dobry wieczór, szanownemu panu!- rudy pedał uśmiechał się przyjaźnie. – My w pewnej sprawie. Czy możemy wejść do środka?<br />
-Pierdolona opieka społeczna…- mruknął Majonez. – Nie bedzieta mi się wtarabaniać, pedały miastowe!<br />
-Ależ proszę pana, bez nerwów…- pojawił się drugi pedał miastowy, brunecik w długich włosach.<br />
- A ty kitajcu, kurwa jego w dupę, co mnie po kątach zglądasz! Wypierdalać póki po widły żem nie poszedł!<br />
-Przepraszamy pana! Koledzy są zbyt nachalni! – pojawił się drugi rudy pedał. – Mamy poważną ofertę. Jesteśmy z browaru X, nie możemy zdradzić nazwy, rozumie pan, tajemnica zawodowa. Chcemy wykorzystać pana jako naszego degustatora. Nasz browar zamierza wprowadzić na rynek różne alkohole. Potrzebujemy takich ludzi jak pan! Oczywiście zapewnimy hojne wynagrodzenie. Więc jak? Możemy wejść?<br />
Starą twarz Majoneza rozjaśnił uśmiech. Będzie on sobie siedział w browarze, pił ile dusza zapragnie i jeszcze za to zapłacą! To się nazywa życie!<br />
-Ależ proszę w me skromne progi, mości panów! Przepraszam za brak kultury, ale wieta co… Ta jebana opieka społeczna. Ciągle się o coś przysrywają. Ilem ja do nich strzelał, ilem min powojennych na podwórku zakładał! To mnie policja poszczuli.<br />
-Rozumiem cię stary. Jakbym ci powiedział dziadu kto nas chciał kropnąć to byś nie uwierzył…<br />
-Hidan! Kultury idioto!<br />
Deidara kopnął chłopaka w kostkę. Jashinista mruknął coś niezadowolony i wszedł do środka. Izba była chędoga. Wszędzie leżały puste, szklane butelki i brudne ubrania, lub to co mianem ubrania określać się powinno. Smród był nie do zniesienia. Byłe Akatsuki miało styczność z różnymi nieprzyjemnymi zapachami, jak np. rozkładające się zwłoki lub krew, jednak to przechodziło ludzkie pojęcie. Kakuzu uniósł brew i utkwił wzrok w małej szafce pod oknem. Czy obok niej był kał?! Wolał się nie upewniać. Wybiegł i rozpoczął modlitwy do krzaczka malin.<br />
-Panowie, przepraszam za burdel, ale wieta. Kobity ni mo, to ni mo komu sprzątać. A mnie samemu się nie chce. No, to ja może kieliszeczkiem poczęstuje?<br />
-Nie, dziękujemy. W pracy nie możemy. - Lidero uśmiechnął się przepraszająco i rozejrzał po chałupce żula.<br />
„Mariot to może nie jest, ale jakby tak zburzyć i postawić nowe!”<br />
-Ależ mości państwo! Ja nalegam!<br />
Zbyszek dotoczył się do starego dębowego kredensu, który lata świetności miał dawno za sobą, i wyciągnął kieliszki. Nie wytrzeźwiał po wczorajszym melanżu, toteż trochę trunku mu skapło podczas nalewania.<br />
-Hidan, Kisame! Bierzcie go kurwa w worek!<br />
Do pokoju wbiegł Rybcia z workiem po węglu i zarzucił na łeb Zbyszka. Hidan obwiązał go dokładnie sznurkiem i wypchnął z domu. Worek się poruszał, wyzywał i chrząkał. Trochę jakby świniaczka ubijali…<br />
-Liderze, a jak on się udusi? – zapytał Zenek, opierając się o ramie Peina.<br />
-To go wpierdolisz ze smakiem, chłopczyku.<br />
-Nie jestem już ninja…<br />
-Cholera!<br />
Lider podrapał się po rudej głowie, potem po dupsku i nie wiedział co zrobić dalej. Byli na obcej ziemi, nikogo nie znali, świat nie był narysowany. Wpierdolili się jak rasta koncert, na zjazd Ku- Klux- Klanu.<br />
Nagle pojawił się siarkowy obłok, z którego wypadł diabeł Boruta w kontuszu, najebany jak stodoła, machając do połowy opróżnioną butelką.<br />
-Siema chłopaki! Taka imprezka w piekle! Zara będę mieć fotki. Pokaże wam jakie Lilith ma cycki! Żydowska, nie żydowska, ale balony to ona posiada!<br />
-Taaa… hejka… – mruknął Deidara siadając na schodach.<br />
-Hejże, psia mać! Mordy szczerzyć, czarcie pomioty! Polska nie jest taka zła! A nie, miny macie jakbyście zdychali. – Boruta walnął na raz pół butelki. Kaszlnął, splunął i spojrzał gniewnie po Akatsuki. – Stało się coś?<br />
-No tak jakby…- zaczął Itachi. – Chcemy kropnąć menela, zabrać jego dom, ale to taki syf! Ty pojęcia nie masz co tam się dzieje!<br />
-Spoko loko orinko! Lubie was, bo takie małe dziwki jesteście. Menela zabieram ze sobą. Za długo cholernik żyje! A chałupę wam mocą naprawie.<br />
Boruta pstryknął palcami i cały dom stanął w płomieniach. Ogień zniknął tak nagle jak się pojawił, ale zamiast pogorzeliska stało okazałe domostwo. Picuś glancuś. Jeszcze lepiej niż w starej organizacji.<br />
-Wy się nie martwcie! Ja wam zawsze pomogę! A teraz spierdalam, panowie! Następna kolejka leci! Tym razem Mefisto polewa!<br />
Boruta rozpłynął się śmierdzącym zgniłymi jajami obłoku. Osłupiałe Aka stało i gapiło jak dzieci z downem.<br />
-No to co… Imprezkę czas zacząć!- wykrzyknął Hidan rozbierając się i wbiegając do nowego domu.<br />
-Dla mnie martini! Wstrząśnięte, niemieszane. – Pein skinął palcem i zrobił minę mafiozo.<br />
-Lidero, ale z ciebie boss. – zaśmiał się blondyn.<br />
-Taaa… srali muchy będzie wiosna. – skwitował Sasori.<br />
-Widzę, moi drodzy koledzy, że wiejskie klimaty wam się udzielają. Jestem tym faktem zniesmaczony! – z krzaków wylazła postać odziana w garnitur. Była dziwnie znajoma… Tak jakby to był…<br />
-Tobi?!<br />
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-41148147440492334262013-01-27T03:20:00.001-08:002013-01-27T03:20:57.789-08:00Koniec i początek- czyli Welcome To The Jungle!<br />
Lider siedział na kiblu i czytał gazetę.<br />
„Wszystkie narody i wioski ninja połączyły siły, a Kage nawiązali współpracę. Nowym Hokage został Naruto Uzumaki. Co teraz czeka Kraj Ognia? Jak donoszą nasi reporterzy, wszyscy ninja pod wodzą swoich Kage, zamierzają zaatakować Akatsuki. Ich kryjówkę wydała Haru Yayakata- była członkini i córka mafioza porwana przez Deidarą- terroryste i uciekiniera z Iwa-Gakure. Dziewczyna była przetrzymywana przez dłuższy okres czasu. Oprócz tego, Orochimaru w ramach odkupienia win, postanowił pomóc w unicestwieniu Akatsuki…”<br />
Oczy Liderka rozszerzyły się. Kupa z głośnym pluśnięciem wpadła w kibel. Rudzielec z kolczykami przełknął głośno ślinę i zerwał sie z tronu!<br />
Przerażenie malowało się w jego oczach, a bokserki opuszczone do kolan, nie ułatwiały biegu. Wpadł do salonu!<br />
-Kurwa, chłopaki! Już po nas!<br />
-Ło kuwa! Liderze! Aaaaa! Zakryj swoją włochatą fujarę!- piszczał Deidara, a reszta Akatsuki z obrzydzeniem ukryła twarze w dłoniach.<br />
-Chuj z moim pytongiem! Czytajcie to!- rzucił w nich gazetą i zaczął doprowadzać się do porządku.<br />
-Nosz kurwa! Nie wierzę!- Itachi rzucił shurikenem w okno.<br />
-Co?! Tyle lat się napierdalali, a teraz wielka miłość bratnich narodów?!- Sasori walnął pięścią w stół.<br />
-Mówiłem, żeby zapierdolić Haru, kiedy była okazja, ale njeeee…- mruknął Lider.- Masz Deidara, swoją dziewczynę!<br />
-To nie była moja dziewczyna… To była publiczna…No publiczna kobieta, to była!- bronił się blondynek, ale i tak wszyscy patrzyli na niego, jak psychol na swoją ofiarę.<br />
-Noo…Jesteśmy w gównie!- oświadczył wesoło Hidan.- Ale takie są uroki posiadania, pojebanej rodziny!<br />
-Daruj sobie tą rodzinę…- prychnął Zetsu.- I tak nas zabiją. Miliony ninja, przeciw nam…<br />
-Spoko, chłopaki! Mam plan!<br />
Szczery uśmiech zagościł na twarzy Lidera. Akatsuki przeczuwało coś złego… Wielka rzeź? Bohaterska śmierć na polu bitwy, a może zbiorowe samobójstwo? Tego nie widział nikt, oprócz psychicznego Liderka, żyjącego psychotropami.<br />
***<br />
Naruto siedział za biurkiem i przerzucał tonę papierów. ” Ile byłoby srajtaśmy z tych raportów” pomyślał. Jako, że miał największe doświadczenie z Akatsuki, rada wybrała go na głównodowodzącego. Tak więc wszystko było na jego blond głowie. Spis ninja biorących udział w wojnie, spis broni, zaopatrzenie, przydzielanie medycznych ninja.<br />
-Ten biznes jest tak chujowy, jak sranie cekinami… – mruknął otwierając szufladkę.- Achh…Moje kochane sake! Osiemdziesiąt procent mocy!- cmoknął z uznaniem i duszkiem obalił pół butelki.<br />
-Ło kurwa, jakie mocne! – na jego twarzy zagościł wieeeeelki uśmiech. Przed oczami zaczęły biegać białe myszki, ptaszki szczekały, a Sakura patrzyła morderczym wzrokiem zaciskając pięść. Zaraz, zaraz…Sakura?<br />
Chyba miał poczuć ból, ale jedyne co czuł, to ciepło rozchodzące się po policzku.<br />
-Pieprzony idiota! Szykuje się bitwa tysiąclecia, a ten napierdala się w trzy dupy!- Sakura stojąc nad Naruto, kopnęła go w udo. Ten jednak się nie obudził, ani cudownie nie otrzeźwiał.<br />
-Nie ma żadnego pożytku z mężczyzn…- skwitowała wychodząc z gabinetu.<br />
***<br />
-Pamiętacie ten cygański autobus?- zapytał Liderek, a jego oczka błyszczały dziwnym blaskiem.<br />
-Nooo… A co?<br />
-Chodzi o to, że mógłbym otworzyć portal! I przenieść nas do zupełnie innego miejsca! W innym wymiarze!<br />
-Ej! To nie jest zły pomysł! Moglibyśmy cofnąć się w czasie, skłócić narody i czekać aż sie wykończą! – ucieszył się Kakuzu.<br />
-Chłopie, chłopie… To tak nie działa.<br />
-Cholercia…- mruknął Itachi. – To co robimy?<br />
-Cygańska energia nie przenosi w czasie, tylko między wymiarami! Trafimy gdzieś, na jakieś zadupie. Pojęcia nie mam gdzie… No i jest problem. Pozbawią nas wszelkich mocy.<br />
-Co?!<br />
-Będziemy zupełnie bezbronni?!<br />
-No nie do końca… Jedyne co nam pozostanie, to nasza walka wręcz. Rozumiecie, nie? Ciosy itp. Więc, Kakuzu i Hidan- nie będziecie nieśmiertelni. Itachi- raczej nie oślepniesz, Sasori- będziesz znowu człowiekiem, Deidara- pozbędziesz sie łapek i aparaciku z biedro na oku. Tobi- tutaj chyba nic sie nie zmieni.- westchnął.- Kisame- będzie paskudny jak zawsze, ale bez tej rybiej mordy… Zetsu i Zenek- podzielicie sie ciałem. Chyba jeden z was będzie blady, a drugi lekko opalony, ale głowy nie dam. No to jak?<br />
Akatsuki gapiło się na siebie, z otwartymi ustami. Wizja spierdolenia przez wściekłym tłumem była kusząca. Ale tak zupełnie nie używać własnych technik? I w ogóle… Koniec rozrób, kradzieży, gwałtów, wypadów na chlanie…<br />
-Liderze…- zaczął Kisame. – Nasze dotychczasowe życie było…<br />
-Zajebiste było!- przerwał mu Sasori.<br />
-No..No dokładnie!- zgodził sie Deidara.- Tak fajnie sie tych idiotów rozpufało…<br />
-Rozpufało?<br />
-Oj, Hidan… No robili takie ‘puuuff” jak ich wysadzałem.<br />
-Eee…<br />
-No to jak! Jesteśmy Akatsuki? Czy może bandą pedałków z makijażem?!<br />
-No mamy makijaż, a Dei to pe…- Itachi nie dokończył, ponieważ napotkał spojrzenie blondyna.<br />
-No to, kurwa, postanowione!<br />
Akatsuki otrzymało rozkaz spakowania najpotrzebniejszych rzeczy. Wszyscy uwijali się jak tańczące owsiki. Lider tymczasem szlajał się po krzakach, szukając autobusu.<br />
-Pieprzona cygańska technologia i funkcja niewidzialności!- zaklął i zaczął tłuc łomem wszystkie roślinki. Coś pierdyknęło, coś zgrzytnęło i zaczął unosić się dym.<br />
-Jak w trzydziestym dziewiątym!- ucieszył się Liderek.<br />
Po omacku odnalazł drzwi i wtarabanił się do środka. Wszystko było na swoim miejscu. Może oprócz tego obdartego faceta.<br />
-Kim dziadu jesteś!?<br />
-Akwizytorem.- koleś posłał mu uśmiech casanovy. – Może chcesz kupić…<br />
Lider pierdyknął go łomem i dziad, niczym zespół R!, błysnął.<br />
-Pierdolona hołota…<br />
***<br />
-Pamiętajcie! Z Akatsuki nie ma żartów! Są naprawdę silni… Na pewno nie poddadzą sie tak łatwo.<br />
Na wielkiej konoszańskiej wiosce, zebrali sie ninja. Większość w sumie nie obchodziło to, co sie dzieje. Jest wiele innych, ciekawszych rzeczy. Na przykład oglądanie rosnącej trawy.<br />
-A więc do boju!- wykrzyknął Uzumaki. Z wielkim uśmiechem na twarzy oczekiwał nagłego poruszenia. Jednak shinobi stali i gapili się na Hokage jak przysłowiowe cielę, na malowane wrota.<br />
-Eee…Do boju!- Naruto postanowił raz jeszcze zagrzać do walki.<br />
Cisza…Jedynie zapłakało małe dziecko i świerszczyk robił ciche „cyku-cyku”.<br />
-Do boju, kurwa! To jest wojna, wy bando imbecyli!<br />
I nagle Konoha i okolice, wypełniły się radosny okrzykami.<br />
-Na Akatsuki!- krzyczał Kakashi, a inni śpiewali „Szła dzieweczka do laseczka”<br />
***<br />
Lider podjechał pod zdezelowane drzwi. Z uśmiechem wielkim, jak dupa pawiana, wlazł do siedziby. Chłopaki biegali niczym koty z chorym pęcherzem. Upychali wszystko w walizki, chociaż nie mieli nic cennego. Trochę kasy, skarpetki na zmianę, fioletowy lakier do paznokci.<br />
-O! Liderze! To gdzie sie teleportujemy?- zapytał Sasori opierając się o drzwi.<br />
-Nie wiem, chłopie, nie wiem. Teleportery są kapryśne…<br />
-Czyli możemy trafić nawet tutaj?<br />
-Nie, no skąd! Chyba… Nie zawracaj mi dupy! Muszę się spakować!<br />
Lider odszedł zostawiając rudzielca, którego włosy powiewały na wietrze. W powietrzu wirowały płatki wiśni…<br />
-Co, kurwa? Skąd te płatki. Mamy zimę…<br />
***<br />
-Chłopaki siedzicie?!<br />
-Siedzimy!- odparło chórkiem Akatsuki!<br />
Lider zaczął machać ręką i śpiewać dziwne pieśni. Itachi, który znów został kierowcą, depnął w gaz. Autobus rzęził, charczał i rozpędzał sie bardzo powoli. Na horyzoncie pojawiła się banda mocno podkurwionych ninja.<br />
-Liderze! Wrogowie na dwunastej!<br />
-Morda w kibel! Jedź na nich!<br />
-Ale…!<br />
-Jedźże kurwa, tani pachole!<br />
Itachi wrzucił bieg, depnął w gaz i zaczął modlić sie do Jashina. Wroga armia zbliżała się w zastraszającym tempie, a portal nadal się otwierał!<br />
-Zginiemy!- pisnął blondynek.<br />
-Moje biedne jaja…- zaszlochał Hidan.<br />
-Zamknąć dupy i twarze!- wydarł sie Kakuzu i walnął jednego i drugiego w potylice. <br />
I stało się coś strasznego! Autobus stanął w miejscu!<br />
-Liderze!<br />
Itachi podjął się ostatniej próby uruchomienia pojazdu. Coś stuknęło, buchnęło i pojawił się ogień! Ninja zbierali się do otoczenia autobusu! Ktoś używał tajemnej techniki ognia, polegającej na zapaleniu pierda! To będzie rzeź…Pomyśleli Akatsukowie. I cud się zdarzył! Lider otworzył portal, który wessał autobus.<br />
W portalu między wymiarowym było ciemno. Nawet bardzo ciemno. A potem nastała taka ciemność, że nawet sam Lucyfer narobiłby w majty ze strachu!<br />
<br />
***<br />
<br />
-O moja głowa…- jęknał Zenek. Leżał na podłodze autobusu, ktoś wbijał mu kolano w tyłek. Na szczęście to był Zetsu. Obok reszta powoli wracała do siebie. Ale wszyscy wyglądali jakos inaczej. Kisame nie był tak szpetny jak zawsze, Tobi wyglądał jak zwyczajny chłopiec, Hidan miał roztrzepane włosy, Lider normalne oczy i kolczyki gdzieś wyparowały, Itachi wyglądał jakoś młodziej, Deidara miał drugie oko, Sasori był człowiekiem, a Kakuzu był nawet przystojny, chociaż jego skóra miała lekko ziemisty odcień.<br />
-No nie wierzę… Jestem człowiekiem!- wykrzyknął Sasori.<br />
-Co tam, że jesteś człowiekiem! Ale gdzie my jesteśmy!<br />
Lider z trudem powstał z podłogi. Zataczając się wyszedł przez wielką dziurę w pojeździe. W miejscu owej dziury powinny być drzwi… Ale cóż… Portale są kapryśne.<br />
-Łysekunie? Co to za miejscowość? Co to za kraj! I w jakim my języku mówimy?!<br />
-No, chłopaki! Witamy w Polsce!<br />
Z obłoku siarkowego wyłonił się Diabeł Boruta. Akatsuki opadły japy, a gdzieś w oddali zaryczała krowa.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-73444392505721812192013-01-27T03:16:00.001-08:002013-01-27T03:16:41.542-08:00 Demony przeszłości. Gościnnie występuje: wojsko, Święty Mikołaj, Podchorąży, Henri i tam ktoś jeszcze. :D<br />
-Jazda, jazda, jazdaaaa! Depnij kurwa w pedał!- darł się Lider bijąc kapciem Itachiego, który prowadził porwany autobus.<br />
-Ja ślepnę! Nic nie widzę!-krzyczał brunet, puszczając kierownicę.<br />
-Szmata na ryj!-Lider spoliczkował chłopaczka i sam złapał kierownicę.-Wypieprzaj mi z siedzenia. Ktoś tu, kurwa, musi się przebić przez blokadę policyjną.-oświadczył dumnie, a jego brewka podskoczyła.<br />
-Liderku, Itaś znowu się „Klanu” naoglądał.-szepnął Deidara, chowając się za plecami Sasorka.<br />
-Widać. Ryj ma tak samo nie ogarnięty jak Rysiu…<br />
-O kurwa, Liderze! Wojsko! Czołg nam postawili!-krzyczał Sasori szarpiąc Liderka za płaszcz.<br />
-Nie szarp mnie, bachorze z pękniętej gumy!<br />
-No, ale czołg!<br />
-O ty żesz w dupę jego piźnięta mać!<br />
Liderek jebnął po hamulcach i wszyscy, rozmaślili się na przedniej szybie. Hidan z perv zacieszem macał tyłek blondynka, Kakuziu szlochała, a Itachi turlał się po podłodze i krzyczał ” Ja oślepłem, ja oślepłem!” A reszta w ogóle była nieprzytomna, więc gówno ich obchodziło, co się dzieje.<br />
-Tak, kurwa, nie może być…No być nie może!<br />
Lider na ślinę włosy ułożył, spodnie przygładził, płaszczyk poprawił i z uśmiechem wielkim jak dupa pawiana, wyszedł z autobusu.<br />
-Hello, Poland!<br />
Policjanci, żołnierze, straż graniczna, komandosi, marynarka wojenna, GROM, TOPR, WOPR, pijane OSP z wioski, patrzyło na Lidera z niemym WTF?! Pan Podchorąży Zawsze Zdąży jako jedyny, otrząsnął się i rzucił na Lidera.<br />
-Jesteś zatrzymany pod zarzutem morderstwa!<br />
-Ale ja nic nie zrobiłem! Puść mnie kutasie zafajdany!- Liderek piszczał, krzyczał, gryzł i kopał, ale gówno mu to dało. Podchorąży Zawsze Zdążyć był niczym Pudzian! Pudzian z zacięciem Czaka Norrisa i zdolnościami King Bruce Lee Karate Mistrza!<br />
-Nie rycz, mała nie rycz. Ja znam te wasze numery!- wydarł się Podchorąży i deszcz śliny spadł na twarz Lidera.<br />
-Z mordy ci wali , fajfusie! Ja jestem niewinny! Niewinny, kurwa!<br />
-Każdy tak mówi! Ale ja was znam! Znam te wasze zagrywki! A teraz gadaj, kurwa, gdzie jest Mikołaj!<br />
-Jaki, do chuja, Mikołaj?!<br />
-Ty dobrze wiesz jaki!- Podchorąży pogroził palcem.<br />
-No Kopernik leży w grobie…<br />
Pan Podchorąży zrobił się czerwony na twarzy. Zaczął szarpać Lidera za płaszcz. Liderek uśmiechał się jak psychol i piszczał ” Łiiii! Karuzela”. Ten Co Zawsze Zdąży poddał się. Z miną emo, rozkazał obezwładnić Akatsuki i zawieść do miejsca X!<br />
<br />
Miejsce X! znajdowało się nie wiadomo gdzie. Miejsce X było chyba na wsi, ale nikt pewny nie był. Sądząc po oderwanych z płotu sztachetach, walających sie na trawie cegłówkach, pustych butelka po wódce i bimbrze, oraz uroczych, szklanych tulipankach, mógł to być środek, tudzież wschód Europy. Pośrodku polanki stał duży, szary budynek. Miejscowi gadali, że to bunkier rosyjski, ale kto ich tam wie. Ludzie dziwne rzeczy gadają, a po miejscowym siarkowym winku, to nawet bardzo dziwne. W owym budynku, była sala, magazyn, prowizoryczna kuchnia i parę pokoi. Podchorąży rozkazał zamknąć każdego członka Akatsuki w izolatce. Sam zaciągnął Tobiego do pokoju przesłuchań.<br />
<br />
Lampka raziła oczy Tobiasza. On pocił się jak dzika szwynia, szczekał zębami i możliwe, że popuścił.<br />
-Gadaj, sukinsynu! Co zrobiłeś Świętemu Mikołajowi?!- Podchorąży uderzył w biurko. Wszystkie papiery spadły na podłogę, a Tobiasz zaczął krzyczeć.<br />
-Ja nic nie wiem! Tobi is a good boy!<br />
-Morda, krowi pomiocie! Co nas obchodzi, że jesteś dobry! Pewnie dobry w zabijaniu!-Podchorąży ryczał, przypominał wkurwionego goryla, któremu ktoś zajebał bananki.<br />
-Ale…-pisnął zamaskowany chłopiec.-Ja nic nie wiem. Tobi nic nie wiedzieć!<br />
Nagle z mroku wyłoniła się postać, ubrana w szary płaszcz i kapelusz tego samego koloru. Podszedł do biurka, dotknął ramienia Podchorążego i krzyknął:<br />
-Jurek, kurwa jego mać! To ja miałem być tym złym! Tym złym gliną! Nie pamiętasz?! W pokera przegrałeś.<br />
-Oj zamknij twarz! Kaca mam.- mruknął coś i strzelił Tobiemu po łbie.<br />
-Uhmm…No więc.- koleś w kapeluszu musiał wczuć się w rolę- Nie bój sie chłopcze. Przyznaj sie, to złagodzi wyrok…Poza tym, twoja matka jest w szpitalu. Naprawdę chcesz ją tak denerwować?<br />
-Ale ja nie mam matki…<br />
-Fail…-zaśmiał się Podchorąży.<br />
-Jurek, morda!- syknął koleś.<br />
-Tobi się boi!<br />
-Wypuśćmy go, to idiota.- stwierdził z niesmakiem koleś.<br />
-Henri, odbiło ci?! To ty nie wiesz, że tacy to najwięksi psychopaci!<br />
-Przecież to idiota…<br />
-Pfff mniejsza o to. Dawać następnego.<br />
<br />
Do pokoju został brutalnie wepchnięty Deidara. Wykrzyczał słowa na „k”, „ch” pod adresem klawiszy. Ci poszczuli go prądem i Terrorysta się poddał.<br />
-Pewnie jesteś dziwką! Pojęcia nie mam, co możesz robić z tą bandą idiotów!- krzyknął Podchorąży, rzucając kubkiem w ścianę.- Przyznaj się, mała zdziro, ile bierzesz za zrobienie laski?<br />
-Spierrrdalaj!- wysyczał blondynek i jego rączka wypluła bombę.<br />
<br />
Pieprzło tak, że z pokoju przesłuchań nie zostało nic. Podchorąży i Henri gdzieś zniknęli. Możliwe że umarli, ale kogo to obchodzi. Deidara który cudem przeżył- wszak zaprawiony w boju chłopak- czołgając się uciekł z pokoju. Zakrwawiony i potargany wysłał wybuchowego motylka w strażników. Z korytarza zostało parę cegieł. W tym czasie, Itachi wyjebał z kopa drzwi. Hidan śmiejąc się jak psychopata, porąbał kosą, Kakuzu po prostu je otworzył, Tobi zemdlał, Kisame zrobił powódź, Zetsu wyszedł z podłogi przeżuwając nogę strażnika, Sasori biegał z lalkami.<br />
Lider z cygarem w japie i w garniturku, tak al’a bonzo madafaka, pojawił się na korytarzu, albo tym co z niego zostało. Uśmiechnął się i kopnął jakieś zwłoki.<br />
-Panowie, czas uwolnić Mikołaja! No i oczyścić nas z zarzutów! Deidara, dobra robota. Musiałeś im obciągać, żeby cię wypuścili?<br />
-Jeb się na ryj…-mruknął blondyn i zemdlał.<br />
<br />
Akatsuki odzyskało autobus. Deidara nadal leżał nieprzytomny, a reszta omawiała zbrodnię idealną!<br />
-Więc, gdzie może być Mikołaj?- zaczął Sasori, powoli rozkładając mapę na usyfionej podłodze.<br />
-Musi być…Na północy!- wykrzyknął Hidan.<br />
Nagle pojawił się Lider.<br />
-Mikołaja nie ma na północy! On jest tutaj!- szybkim ruchem dłoni, otworzył portal między wymiarowy i wyciągnął z niego Mikołaja. Przerażonego, brudnego, jakby chudszego.<br />
Deidara w tym momencie odzyskał przytomność. Popatrzył na Lidera swoim niebieskim oczkiem.<br />
-Liderze…Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?! Skoro Mikołaj jest tutaj, a ten bunkier! Ja…mogłem tam, kurwa, zginać!<br />
-Wiem. Każdy ponosi jakieś ofiary.- odparł filozoficznie.<br />
-Właśnie, na chuj to zrobiłeś! – krzyknął Itachi.<br />
-T-to…To moja sprawa! Moja zemsta! Moje zniszczone dzieciństwo! Wy nic nie rozumienie!- Lider zaczął płakać.- Jestem dzieckiem z biednej rodziny. Matka i ojciec… Wciągali mydło nosem i palili rzeżuchę… Wszystkie pieniądze, tracili na chlanie, mydło i zielsko… Mydła było pełno w domu, a ja chodziłem brudny. Rozumiecie? Nie, nie zrozumiecie… Nie lubiliście sie myć. A ja, lubiłem gdy pachnę! Tak wiem, to pedalskie! Ale naprawdę to lubiłem… Jednak nie mogłem sie umyć…Nie mogłem…<br />
-Zawsze marzyłem i zazdrościłem innym, że mają takie rodzinne święta. U mnie nigdy czegoś takiego nie było… I pewnego roku… Napisałem list. Taki zwykły, na poplamionej kartce, jakimś kawałkiem węgla. List do Mikołajka…Chciałem dostać lalkę Barbie i Kena. No i samochodzik do tego, żeby zrobić kochającą sie rodzinkę.<br />
Akatsuki już ryczało, jakby ktoś im puścił piosenki Justina B. <br />
-Liderze…-szepnął Sasori. – My nie wiedzieliśmy!<br />
-Milcz! Ja opowiadam…<br />
Autobus wypełnił szloch Liderka.<br />
-Nadeszły święta. Stałem przy brudnym oknie. Patrzyłem, czekałem! I… Mikołaj przyszedł… Ale rozjebał się na mojej huśtawce! Był najebany! Wybiegłem! Chciałem sprawdzić czy nic mu nie jest! A w saniach siedział z dziwkami! Chlał bimber! Uśmiechnął się wrednie i powiedział : „Sorry, mały chłopie, ale wymieniłem w lombardzie twoje prezenty na kasę! Zobacz jaką teraz mam imprezę!”<br />
Wiecie, jak to bolało? Wiecie?! Wtedy przysiągłem sobie, że się zemszczę! Że Mikołaj zapłaci za moje krzywdy!<br />
Lider potrząsnął Świętym. Zaczął coś krzyczeć. Zlepek niezrozumiałych słów. Czas jakby stanął. W autobusie było duszno. Zła energia- powiedziałaby Hanage.<br />
Akatsuki nie wiedziało, ile czasu zajęło to przedstawienie. W końcu Lider bezsilnie opadł na kolana. Ukrył twarzy w dłoniach i płakał.<br />
Członkowie podeszli do niego. Przytulili. Obiecali lalkę, domek, Kena! Nawet samochodziki i mini zestaw sado-maso.<br />
Mikołaj w tym czasie uciekł.<br />
-Ale, powiedz Liderze, po co było to wszystko? – zapytał Kisame.<br />
-Musiałem odsunąć od siebie podejrzenia. Chciałem zabić Mikołaja, potem powiedzieć, że w czasie akcji ratunkowej zginął, no ale nie wyszło.<br />
-A ten portal?<br />
-Deidara, ten portal powstał na skutek pozostałości po energii Cygańskiej. To był ich autobus.<br />
-Ach…<br />
-Wracajmy już. Jestem zmęczony. Chcę spać.- powiedział Lider i usiadł za kierownicą. Silnik z głośnym „jebut!” ożył i Akatsuki wróciło do siedziby!<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-84329772876217714562013-01-27T03:15:00.003-08:002013-01-27T03:15:49.755-08:00Jazdy u wójta.<br />
Zetsu z zielskiem w mordzie, gapił się na niebo.<br />
<br />
-Widzisz! Widzisz chmurę! O tą , tutaj! Wygląda jak soczysty móżdżek! *q*<br />
-Zenek! Ty się uspokój! Jak dla mnie, to to wygląda na słodziutką nereczkę x3<br />
-A ty tylko o nereczkach, fetyszysto.-oburzył się czarny Zetsu i strzelił brata po pysku.<br />
-Wąchaj moje gacie, szmato!-Zetsu oddał Zenkowi i zaczęli się drzeć.<br />
<br />
Kłóciliby się dalej, ale jednak ich południowy relaksik, czy tam spór, przerwał cichy, niepewny głosik listonosza.<br />
<br />
-P-przepraszam. Czy tutaj mieszka Pein zwany Liderem?-koleś się jąkał, nie wyglądał apetycznie i miał czerwony ryj.<br />
-Nie kurwa, nie mieszka, cepie! >.><br />
-Zenek morda! Nie utrudniaj panu pracy!-Zetsu zdzielił się po łbie.-Tak, Panie Listonoszu.-posłał mu uśmiech zarezerwowany dla kasjerek, kiedy obrabiają biedronkę. -Tutaj mieszka Liderek ^^ A przyszło coś?<br />
-Tak., Panie Listonoszu. Tutaj mieszka Liderek. =.= -przedrzeźniał Zenek.-Zetsu! Żałosny jesteś! Zjedzmy go! *-*<br />
-Uspokój swe niepohamowane żądzę , cwelu . =.= To bardzo miły Pan Listonosz. Co tak śmierdzi? >.> Zenek! Znowu walnąłeś pierda?!<br />
-O wal się na ryj! To nie ja! Ty zawsze mnie o takie rzeczy posądzasz! Co ja jedyny pierdzę?! To, że mi dupę po fasolce i chili rozrywa nic nie znaczy! Ja sie chcę od ciebie odłączyć! Dłużej nie wytrzymam, pierdolony eleganciku! =.=”<br />
-Przepraszam Pana ^^” Braciszek taki nerwowy. ^^<br />
<br />
Tymczasem Pan Listonosz był bliski omdlenia. Spodnie z przodu były mokre, a tył uwalony w brązowym…No każdy wie w czym Kolanka mu dygotały, już nie był czerwony, ale blady jak dupa Kakuzu.<br />
<br />
-Panie Listonoszu? Wszystko dobrze? O.o<br />
<br />
Facet zaczął krzyczeć, upuścił torbę i uciekł.<br />
<br />
-Widzisz, Zenek. Twój ryj go przestraszył =.=<br />
-Spieprzaj roślinko z bazarku! Mamusia zawsze wolała mnie! >.<<br />
-Oooo…Doigrałeś się glonie! To ja byłem ukochanym synkiem! Ty chlałeś po remizach , a sie grzecznie uczyłem w domu! >.><br />
-Zrób coś dla mnie. Weź patelnie i pierdyknij se przez łeb, zacofańcu! Mamy to samo ciało! Niby jak miałem się szlajać, geniuszu?!<br />
<br />
No i bójka się zaczęła. Odwalali jakieś jutsu ( pojęcia nie mam jakie xD nigdy się nie zastanawiałam nad ich technikami O.o) Rozwalili drzewka, ściana poszła w siedzibie. Pojawił się Lider! Jego mroczną aurę,można było podziwiać z odległości wielu kilometrów.<br />
<br />
-Zetsu!!!!!-krzyknął, waląc kolorowego chłopaczka szpadlem po ryju.<br />
-A masz ty, ciulu! Liderze mocniej, mocniej go!<br />
-WTF?! O_O” K-kim ty jesteś?!<br />
-Ma boska istota jest Zenkiem. Czarnym „Zetsu”. Dziękuje ci panie liderze, żeś mnie oswobodził. Czułem żem się, jako nadobna dziewica, zamknięta w wieży i strzeżona przez smoka, w postaci tego idioty i zboczeńca. =.=<br />
<br />
W tym momencie, biały Zetsu powstał i złapał się za krwawiący nos.<br />
<br />
-Zenek! Jak ty sie odczepiłeś?!<br />
-Normalnie, lamusie.-prychnął czarny i polazł do siedziby.<br />
<br />
Lider i Zetsu stali z miną niezbyt inteligentną, gapiąc się na odchodzącego Zenka.<br />
<br />
-Co to było? O.o- zapytał Lider.<br />
-A daj mi kurfa spokój! I tam masz listy. -Zetsu wskoczył w ziemię i już go nie było.<br />
<br />
***<br />
<br />
-Rachunki, rachunki, list miłosny do Wojciecha Zbieracza. Kim jest ten koleś?! Nieważne…-Liderek grzebał w torbie Pana Listonosza, rozrzucając po całym gabinecie koperty.-O! Co to? Do Peina? O.o<br />
<br />
Informujemy iż Pańska firma „Akatsuki” nie została zarejestrowana. W związku z działalnością w/w organizacji,oraz brakiem odprowadzenia podatku, funkcjonowanie firmy zostało potraktowane jako wykroczenie prawne. Jeśli nie chcesz ,idioto, łazić po sądach, to chodź na kielona, a wszystko załatwimy. Z poważaniem<br />
<br />
Wójt Zbych Moczymorda.<br />
<br />
-O kruca bomba….Konan!!<br />
<br />
-Nie ma jej, Liderku.-Sasori wpełznął do gabinetu, przyglądając się przerażonej twarzy Lidera.<br />
<br />
-A gdzie jest?! Gdzie ona jest?! Gadaj, kurwa, albo tak ci nakopie w dupę, że z twojego cielska zostaną marne kawałeczki i fabryka puzzli, przerobi cię na puzzle z hana montana!<br />
<br />
-Eeeeee… O.e No nie wiem! I nie krzycz na mnie! Zamknę się w sobie! ;<<br />
<br />
-Milcz idioto! Wezwij wszystkich do salonu. Mamy misje!-wykrzyknął Lider i wyskoczył przez okno, niczym Rambo! : D<br />
<br />
Akatsuki posadziło dupy i oczekiwało Liderka. Zenek siedział na kanapie i obgryzał paznokcie. Wszyscy zaczęli się na niego gapić, bo, cholera jasna, on zawsze był z Zetsu! Wtem podbił do niego Itachi. Odjebany jak stróż w boże ciało. Spodnie w stylu chłopaczka z Agrabahu*, złote zęby, łańcuchy, sygneciki i czapka menela. Stanął przed Zenkiem w pozycji „uwaga! zaraz się odleję!”.<br />
-Joł, koleś. Zapamiętaj sobie, ta dzielnica jest moja! Kumasz? Wszystkie laseczki, prochy, fury są moje, nie? Bo jak coś nie pasuje, to dajesz, kurwa, na ring?! Jasne? Nie fikaj kolo, ja tu…<br />
Hidan strzelił go w łeb, ciągnąc za koszulkę, która wyglądała jak wór pokutny.<br />
-A temu, co?-spytał Zenek, patrząc na bruneta.<br />
-Zabraliśmy go z Saso do kina -.- Akurat leciał film gangsterski i się ciutek wczuł. ^^”"-oświadczył Deidara.<br />
-Wczuł?! Deidara! Tylko wczuł?! =.= Chciał pobić babcię na przystanku, wybił zęby cyganom i sobie wstawił! Napadł na jubilera, rozjebał automat z zabawkami. Posrało go po całości!<br />
-Saso…Nie denerwuj się chłopie ^^ Nie potrzeba nam kolejnego szaleńca- blondyn poklepał towarzysza po plecach. Tymczasem Itachi gadał do odbicia w lustrze.<br />
-…joł madafaka, zafajdany czarnuchu! Obraziłeś moją mamusie. Dostaniesz po tej swojej czarne japie, kumasz? Zrobię ci z dupy Wietnam…<br />
-Powinien się leczyć.<br />
-Zdecydowanie.<br />
-…joł, stary! Sex, drugs and rock’n'roll!.<br />
-Oł yeah! I te jazdy w namiocie!-z mroku wyłonił się Lider w gajerku. Zdjął kolczyki, włoski przygładził, ogolił się, a krawat luźno zwisał pod szyją.<br />
-Lider?! O_O<br />
-No, a kto, ciemne masy…-westchnął.- To były czasy! Tak dzieci! Sex, drugs and rock’n'roll!<br />
-Lderku! Ale cóż ty opowiadasz!-Hidan wniósł ręce ku sufitowi.<br />
-To ja już nie mogę o młodości opowiadać!<br />
-To było dawno! Jesteś tylko troszkę młodszy od węglaaaa =.=<br />
-Deidara, piździelcu! Masz rezerwacje na nekeroblasfemistyczną desakrację mordy!<br />
-No dobra, dobraaa…Już się zamykam.-westchnął blondynek i dla pewności ukrył się za Sasorim.<br />
-Zebrałem was tutaj-zaczął Lider.-Bo sprawa jest poważna! W chuj poważna! Zginiemy! To koniec! Nie ma ratunku!-zaczął histerycznie krzyczeć i machać rękami.<br />
Kakuzu z rezygnacją, strzelił mu po japie.<br />
-Dzięki, już mi lepiej. Ehmmm…Więc mam to!-pomachał im przed oczami listem z gminy.-Widzicie?! Musimy iść!<br />
-Uhuhu…Liderku co ty narobiłeś.. ;><br />
-Deidara…Jesteś chyba masochistą…<br />
-Pseplasam… T.T<br />
-No więc tak, Kakuzu robi mi za księgowego, Sasori za współwłaściciela, Deidara za Konan…Bez komentarza, bo wpierdolę w ziemię. =.= Hidan za ochronę…<br />
-A Uchiha?-zapytał Zenek.<br />
-No nie wiem…Popilnujesz go? Ta ciota sie nie nadaje -.-”<br />
-Jasne ;3 Tobiemu też w dupsko nakopię. ^^<br />
***<br />
<br />
Wszyscy odjebani jak szczury na otwarcie kanału, wyruszyli maluchem ( tak, tym maluchem sprzed czterdziestu, albo pięćdziesięciu odcinków.). Zajechali pod gminę. Budynek wyglądał przebogato. Wytoczyli się z auta i dostojnym krokiem weszli przez drzwi.<br />
-Dzień dobry. My do wójta.-Lider dorwał się do pani za biurkiem, hipnotyzując ją swoim romantico spojrzeniem. No bądźmy szczery. W gajerku to niezła z niego dupa jest ;D<br />
-Achh…do wójta…^^ Już proszę…proszę…Proszę iść korytarzem, potem schodami w górę, następnie skręcić po lewo i na końcu korytarza jest gabinet ^^- kobieta się zarumieniła, machała rzęsami jakby jej coś w oko wpadło i próbowała zrobić sexy głosik. Coś nie wyszło O.o<br />
-Taa…To dziękuję, do widzenia.-rzekł Lider i ruszył na spotkanie z wójtem.<br />
<br />
***<br />
<br />
-Słuchaj stary! Dasz mi ta blond laseczkę na noc, i sprawa załatwiona! Nie ma problemu, nic się nie działo! ; ><br />
-Ja ci dam, kurwa, blond….-Deidara poczerwieniał na twarzy, i chciał zajebać w ryj, panu wójtowi. Jednak Lider w ostatniej chwili wykręcił mu rękę i zasłonił usta.<br />
-Zrobisz coś głupiego, a nie żyjesz… =.=-syknął, puszczając chłopaka.<br />
-No więc jak? ;3-dopytywał się wójt.<br />
-Zbychu, trudno powiedzieć… ^^”" Rozumiesz…Ona taka mało chętna jest.- Lider próbował uratować Deia od gwałtu.<br />
-Słuchaj, kurwa! Jak mi nie dasz tej panienki, to będzie wpierdol! Jasne?! >.< Zgnijecie w więzieniu! Jak się schylicie po mydło, to wam zrobią z dupy jesień średniowiecza!- z satysfakcją obserwował reakcje innych.<br />
-Hmm…No cóż, „stary”. To ty masz wpierdol! =.= Wiesz kim jesteśmy?! Wiesz, do wuja wafla?!<br />
-A co mnie to! =.=<br />
-Co cię to?! Co cię to?! Chłopaki, robimy z nim porządek =.=<br />
Wszyscy niczym superman, czy spiderman, zdarli z siebie ubrania, a tam oczywiście były płaszcze. Rozpieprzyli wójta, okradli budynek, Liderek nakopał w dupę, babie co sie na niego napalała. I tak w wyborowym humorze-wyborowym bo po wyborowej- wrócili do domu.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-73356624253338849012013-01-27T03:15:00.001-08:002013-01-27T03:15:11.027-08:00Miks.<br />
Lider siedział, już na dupie od jakiś 3 dni. Plany podbicia świata zostały zawieszone, a sam Lider nie chce nic mówić o zjeździe. Jak donosiły plotkarskie serwisy i tanie szmatławce, zjazd był totalną klapą. Pełno tam było emerytów, i 60-letnich prostytutek, które nie wiadomo z jakiej przyczyny się tam pojawiły. Więc Lider (żeby się nie ośmieszać) milczał, a nasza kochana organizacja po prostu umierała z nadmiaru wolnego czasu.<br />
-Danna, pało!<br />
-Czego klocu?<br />
-Jak ty się do mnie zwracasz!-oburzył się nasz kochany blondynek :D<br />
-Bo mi dupę zawracasz pierdołami.<br />
-Ale ty i tak nic nie robisz!<br />
-Bo jakbyś mi nie przeszkadzał , to bym coś robił, nie? Proste i logiczne, Dei-chan.<br />
-O.O Nie próbuj być dla mnie miły >.<<br />
-Nie jestem! A tak w ogóle to po kiego dupę ty przywiozłeś?<br />
-Bo chce pograć w kółko i krzyżyk ^^<br />
- I tak zawsze przegrywasz, a teraz nie mam czasu.<br />
-Przecież nic ,na boga kochanego, nie robisz.<br />
-A robię, robię.<br />
-Chyba loda.<br />
- =.= Czy ty się czasem nie zapominasz? Jestem starszy od Ciebie!<br />
-No kurde, racja. Już masz takie zmarchy jak Itachi.<br />
-To nie jest śmieszne! T.T<br />
Odgłosy z oddali: nie śmiejmy się już LOL- kawałek pochodzi z wersji alternatywnej Decade of therion Behemotha xD<br />
-No właśnie Deidara, słyszysz te głosy?<br />
-Wybacz Sasori, ale chyba pada ci coś na mózg. Ja nic nie słyszę. A teraz idę się spytać czy Itaś zagra ze mną w kółko i krzyżyk ^^<br />
-Ignorant!-Sasori strzelił focha, emując w kącie.<br />
<br />
Tymczasem, w pokoju Itachiego rozgrywały się makabryczne sceny. Itachi oglądając powtórki H2O dostał napadu histerii, bo właśnie ktoś rzucał kogoś i wracał do eks<br />
-Nie!!! T.T Jak on mógł to zrobić! Przecież ona go kocha!!-rozpaczał Itachi płacząc jak bóbr xD A tak na marginesie to bobry płaczą? oO<br />
-Itachi!!! Co się stało?<br />
-Bo.. bo on ją rzucił, a ona go kocha ;__;- padł ryjem na podłoge.<br />
<br />
_________________<br />
<br />
-Nooo!- Lider uważnie spojrzał na towarzystwo siedzące w kącie.-Który….! nie spuścił wody w klozecie?! >.<”"- Pan Zuo i Mhrok wymierzył ambitną gazetką (czyt. fakt) w przerażonych debili.<br />
-Deidara!!!- wykrzyknęli wypychając blondynka przed siebie.<br />
-Co?! O.O dlaczego ja? >.<”"<br />
-Bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o Deidare!-Itachi uśmiechnął sie wrednie i dla bezpieczeństwa schował sie za Kisame.<br />
-Uchiha! Ty zawszony pedale! >.<<br />
-Zamknij mordę! >.>”<br />
-Oooo… Deidara! To żeś sobie nagrabił…<br />
-Ale… Liderze! T_T to nie jaaa! naprawdę to nie jaaa! ;__;<br />
-Nie tacy jak ty próbowali, mi udowodnić, że się mylę… I wiesz jak skończyli? ^^<br />
-No nieee? – blondyn pokręcił głową.<br />
-Na cmentarzu! *o* – demoniczny śmiech, w tle cmentarz.<br />
-Liderze! To mój partner! Nie pozwolę ci go zabić! *.*<br />
-Sasori! T^T Jakie to miłeeee…<br />
-Milczeć, dupoklepcy! >.<”"<br />
-Tk jest! *.*<br />
-No więc- zaczął Lider- Mamy misje! Zajedwabiście wielkiej wagi! *-* Chodzi o to, żeby ją wypełnić, i żeby nikt sie o niej nie dowiedział…<br />
-No, aleee… Jak Hanage to pisze, to chyba wszyscy będa wiedzieć? O.o<br />
-Zetsu! Ja cie prosze, jebnij Zenka! Takie farmazony pierdzielić, to tylko on umie!<br />
-Zenek, morda! Co PAN LIDER powiedział?! >.<”<br />
-Nie będzie mi rozkazywał! >.>” Ja mogę robić co zechcę!<br />
-Nie, nie możesz! >.<”<br />
-Mogę!<br />
-Nie możesz!<br />
-Mogę!!!!!!<br />
-Nie możesz!!!!!<br />
Przywódca groźnej organizacji, użył zrolowanej gazety i nastał porządek xD Następnie poprawił włosy, podłubał w zębach i kontynuował.<br />
- Na czym to…<br />
-Na misji, Liderze.- wtrącił inteligentnie brunet łapiąc sie za pośladek.- Kisame, zaraz ci pierdolnę! Odwal sie od mojej dupy! >.<”<br />
-Ojj… Uchiha…przesadzasz! ^^<br />
- No w dupe szkopa, sąsiada Hanage! >.<” Znowu mam użyć gazety?! Matki was w domu nie kochały, a stary tylko w nocy?! >.<” Ja tu chce coś ogłosić! Świat zbawić! A wy co?! Tylko te drzecie te parszywe mordy i pewnie dupy dajecie na każdym zakręcie! A żeby was TIR, mercedes przejechał!!!!<br />
Rudy sucz, spektakularnie trzasnął drzwiami, rzucił faktem, i jeszcze przez długą drogę do swojej ” kancelarii” kurwował na podwładnych.<br />
-Czyżby miał ” te dni” ? O.e<br />
-To dosyć prawdopodobne. Ale… jak mi zabierze moje karty kredytowe i finanse to umre! ;<<br />
-Ty już nie żyjesz, Kakuzu. >.><br />
-Zamknij się, Hidan! Bo cie przelecę na 100 sposobów bez wazeliny!<br />
-100 sposób! bez wazeliny lepsze tarcie… znaczy sie hardo będzie! *-* ja się zgadzam! rżnij mnie! rżnij mnie bejbe!! *q*<br />
-Zapomniałem, ze z takimi tekstami to nie do niego!- westchnął truposz i pobiegł szukać kryjówki xDD<br />
-Itachi-san? ^^<br />
-Nie! >.<” Odpierdol sie, pedale! >.>”<br />
-Itachi-san! Nieczuły z ciebie dupek! T^T Ranisz mnie! Mnie i moje rybie serce! ;__;<br />
- Z tymi żalami to do ” rozmów w toku”! >.<”<br />
- A zadzwonię! Powiem Pani Ewie! Powiem wszystko! T_T<br />
-Daj mi spokój brzydalu! Chcesz to nawet do Greenpeace dzwoń! >.<”<br />
- A ja bym coś obejrzał! *-*- Sasori błysnął inteligencją xD<br />
- Ja się obrażam! T_T Odchodzę! Rozumiecie?! Odchodzę! Z powodu niespełnionej miłości!<br />
-Jaki to artystyczne! *-* o ja cieeee!<br />
-Deidara! Idioto!<br />
<br />
_____________<br />
<br />
Tak więc, Akatsuki żyło sie spokojnie waląc pierdy. Piątkowy wieczór. Nasza kochana organizacja siedziała w salonie i własnie oglądała BrzydUle.<br />
-ahhh.. Pshemko jest taki artystyczny! *.*- podniecał sie blondas.<br />
-Deidara, Deidara, Pshemko to wołowa dupa! >.<” Ja bym ich wszystkich Jashinowi złożył! *o*<br />
-Morda, Hidan! My oglądamy!- Lider z wkurfem na ryju walnał naszego zboczeńca papuciem.<br />
-Ała! Mózg mi wyleci!<br />
-Haja! Mocniej Liderze, mocniej! ^^<br />
-Zapłacisz mi za to Itachi! >.<”<br />
-Sranie w banie! Ty gejowski przyśpiewku!<br />
- O ty psisynu! >.<”<br />
-Morda, wy połamane kredki! >.<”"- Sasori ziirytowany podgłosił telewizor.<br />
-No! My ogladamy! Prawda, mój artysto? ^^<br />
-Deidara, masz 3 sekundy, zeby sie ode mnie odsunąć… =_=<br />
-Sasori! Czemu ty taki nie miły?! ;(<br />
-Wiesz, Dei… on ma „te dni”.- Itachi z wrednym wyrazem twrazy zaczął rzucać podpaska<br />
15:11:34<br />
Nieeeeeeeeeee!!!- w samo południe rozległ sie rozpaczliwy krzyk, budząc wszystkich w organizacji.<br />
-co…co sie kurfa dzieje!- Wykrzyknął poirytowany blondynek scierajac sline z policzka xD<br />
-Moje pieniądze! Moje miliony! Stracoooooooone!!!- krzyk Kakuzu coraz bradziej irytował innych xD<br />
- Co sie tam dzieje!- Lider wtoczył sie do kuchni. Zaspany, potargany z jedniodniowym zarostem.<br />
-Ja… ja…zbankrutowałem!- wykrzyknął Zombiak i rzucił sie Liderowi w ramiona.<br />
-Jak to! Przejebałes całe pieniadze?! O.O”<br />
-Tak!! Zainwestowałem w nieruchomosci, w celu zwiekszenia kapitału! Ale mi nie wyszło… T.T<br />
-Ty debili! Ty chamie!! Juz nie wiem od czego cie wyzywać! I za co my będziemy żyć! Kiedys nawet ta pleśń na ścianach kiedys sie skonczy!<br />
-Liderze.. co sie dzieje?- Itachi w piżamce w misie i roztrzepanym herem szukał kubka na kawe.<br />
-Kakuzu wszystkie nasze osczednosci przejebał!<br />
-No nie! Jak mógł! A za co mamy życ! Ty ćwoku!<br />
<br />
____________<br />
<br />
Akatsuki, jak to zwykle nic nie było na swoim miejscu. Groźni ninja płakali na odcinku brzyduli. Kiedy to Marek pocałował Ule , wszyscy panika i histeria.<br />
-Jezusiczku!! I co teraz będzie!!- Lider przeżywał.<br />
-Przecież jak Paulina się dowie, to będzie afera!! - krzyczał Itaś.<br />
-Ja nie wiem!<br />
-Ale ja kurwa, wiem.-czyjś dziwny głos z nie wiadomo kąd.<br />
-Kto to powiedział!? Kto wiem, co będzie w następnym odcinku!?- Lider poważny wnerw.<br />
-Ja… kurcze!…. wiem. Kurcze siedź w tym koszyku!<br />
-Niemożliwe! Króliczek Wielkanocny!!<br />
-Co?! Tadzik jestem! A króliczek wielkanocny to tylko chwilowe zajęcie. 15 dzieci samo się nie wykarmi.<br />
-A masz dla nas jajeczka?<br />
-Oczywiście.<br />
-A dasz? ^^ -Dei zaciesz.<br />
-Dałbym, ale rozumiesz 15 bachorów samo się nie wykarmi :D<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-19363472766818825922013-01-27T03:14:00.001-08:002013-01-27T03:14:36.439-08:00 Wycieczka do piekła.<br />
Akatsuki siedziało w salonie i zamulało po mocno zakrapianej imprezie. Salon był cały zarzygany, wszędzie walały się butelki, kieliszki i inne śmiecie.<br />
-Ale mnie łeb napierdyka…- żalił sie Lider, potykając o wszystkie meble.<br />
<br />
-A obiecałem sobie, że się nie najebe – marudził Kisame, wlokąc swoje cielsko do kuchni.<br />
Reszta leżała na podłodze głośno jęcząc i wzdychając. Nagle do pokoju wbiegł Hidan, który (ku zdumieniu innych) czuł sie dobrze xD<br />
<br />
-No, chłopaki! Nie ma co tak leżeć! Jedziemy do piekła!- stał, zacieszając jak przedszkolak.<br />
<br />
-Nigdzie nie jedziemy! Łeb mnie napie….Głowa mnie boli.- Lider spojrzał morderczo na zboczeńca i rzucił sie na łóżko.<br />
<br />
-No, ale! Dzisiaj dzień otwarty w piekle jest! A ja bym chciał sie z Lucusiem spotkać, dawno sie nie widzieliśmy!<br />
<br />
-Jak do piekła to można by sie wybrać, ponoć fajnie tam jest. ^^ -Itachi zaciesz na mordzie.<br />
<br />
-No właśnie! Słyszałem, że tam nagie panienki chodzą! *q*- darł sie Deidara xD<br />
<br />
-No dobra, skoro dzień otwarty i za darmo to jedziemy.-Lider trzymając się za głowę, udzielił pozwolenia.-Tylko! Ma być spokój! Bo jak nie, to zabije, zabije!<br />
<br />
-Tak jest! *-*- Akasie krzycząc uciekli z salonu.<br />
<br />
Akatsuki pobiegło do pokoi. Każdy pcha w kieszenie płaszcza najpotrzebniejsze rzeczy, humory im dopisują, jednak zapomnieli o czymś bardzo ważnym. Jak dostać się do piekła? O_o Spokojna głowa. Hidan na pewno ma jakiś świetny plan.<br />
<br />
***<br />
<br />
Chłopcy w za dużych płaszczykach, z miną dzieci oglądających po raz pierwszy pornola, wpatrywali się w oblicze Hidana. Jashinista uśmiechnął się zagadkowo, i zaczął drapać swoją brodę. Itachi nie wytrzymując napięcia wrzasnął :<br />
<br />
-Hidan, ty wiesz co robisz!? =.=<br />
<br />
-No oczywiście! Za kogo ty mnie masz!-oburzył się srebrnowłosy.<br />
<br />
-Za psychola i dewianta…-mruknął Sasori, poprawiając swoje rude włosy.<br />
<br />
-Milczcie, plebsy! Jeszcze słowo, a się obrażę!- zboczeniec morderczo spojrzał na kolegów z roboty.<br />
<br />
-Hidan, ty sobie nie pozwalaj. Tylko ja mogę się na was drzeć, i to bez konkretnego powodu! =,=”"-Lider zabrał głos, wprowadzając chwilowy spokój.<br />
<br />
-Tak jest, tak jest…To co? Możemy ruszać?<br />
<br />
-No przecież idioto, czekamy od 15 minut, aż otworzył wrota piekieł!- Kakuzu zdzielił Hidana w łeb xD<br />
<br />
-Ała, ty trupie! >.>” Więc na to czekaliście ! ^^ Myślałem, ze podziwiacie mój kaloryferek, i te włosy. Piróg nigdy takich sobie nie zrobi. Moja stylówa jest bezbłędna! A ten uśmiech, niejedna nadobna dziewica, dałaby się za niego za….<br />
<br />
-Hidan!!- Akatsuki nie wytrzymało monologu Jashinisty xD<br />
<br />
-No już. I po co te nerwy…-prychnął wyciągając małe kuleczki z kieszeni płaszcza.-Leczcie się ludzie…-dodał po chwili, zdecydowanie ciszej.<br />
<br />
Chłopak zrzucił kuleczki na ziemie, wypowiadając dziwne słowa.<br />
<br />
-Krowa, kurczak, świnia, żaba! Chce do piekła na kebaba! Lucjan widzieć dziś mnie chce, biorę ziomków no i hej! Usiabaka no! Usiabaka nooooo!- wykrzykiwał machając rękami jak wariat.-A teraz! Krzyczcie ze mną! Do Nieba nie chodzę! Bo jest mi nie po drodze! Teraz chlać będę!<br />
<br />
Reszta popatrzyła z rezygnacją na siebie, wzruszyła ramionami i wypowiadała inkantację. Do tego kiwali się jak na koncercie Edyty Górniak. Brakowało tylko zapalniczek w górze. W pewnej chwili ściana rozleciała się. Zamiast niej pojawiły się wielkie, drewniane wrota. Hidan opuścił ramiona,dysząc ciężko, jak po udanym stosunku.<br />
<br />
-No, chłopaki! Udało się! ^^<br />
<br />
-Łoooh…szał ciał.- mruknął Zetsu, łapiąc za klamkę.<br />
<br />
-Ty! Panie Zetsu! Nie pozwalaj sobie! To trzeba umieć robić! I najpierw się puka!- Hidan odsunął kolegę od drzwi.- Haluuuu…Jest tam ktooo?<br />
<br />
-Czego, kurwa?!-odpowiedział jakiś straszny głos.<br />
<br />
-Tu, Hidan. My na dzień otwarty ^^<br />
<br />
-Lucjan! No mówiłem ci, jakie będą dzisiaj kolejki! Byli już sataniści, pseudo wampiry, nekrofile, a teraz jakieś pojeby w płaszczach!- denerwowała się tajemnicza postać.<br />
<br />
-Eee… to możemy wejść?-zapytał z nadzieją Hidan.<br />
<br />
-Ehhh…Wchodźcie! Ale to ostatni ludzie! Słyszysz Lucjan?!<br />
<br />
-To wchodzimy!- Hidan popchnął drzwi, przepuszczając resztę.<br />
<br />
Piekło wcale nie było takie okropne i straszne, jak się opowiada. Wręcz przeciwnie. Ciepła kraina z alkoholowymi drzewami, pełno zadowolonych ludzi. Skaczący hippisi,metale chlający tanie winiacze na potęgę, stadko satanistów. Ogólnie było bardzo miło. Przy głównych drogach były drogowskazy. Lucyfer zadbał o wszystko. Przecież nie można pozwolić by ktoś się zgubił, w tej krainie, rozpustą i wódką płynącą<br />
<br />
- Fajnie będzie tu trafić po śmierci ^^ A jakie krajobrazy boskie! – zachwycał się Deidara.<br />
<br />
-No, Panowie! Ja was opuszczę. Widzicie ten drogowskaz ” Do Krainy Rozkoszy” ? ;3<br />
<br />
-No właśnie widzę.- odpowiedział ponuro Lider.- Dobra! Idź zboczeńcu! Sami sobie poradzimy! Ale jak cię zawołam masz się natychmiast pojawić. =.=<br />
<br />
-Spoko Liderku ;3 To narazie. – Hidan im pomachał i pobiegł hen daleko.<br />
<br />
-Te, ludzie! Oprowadzić was?- wyłonił się cień zza krzaka.<br />
<br />
-Eee…no możesz. A kim jesteś?<br />
<br />
-Belzebub. To co idziemy? =.= Też ten Lucjan ma pomysły. Dzień otwarty w piekle.-prychnął. -Teraz to nikt nie pójdzie do nieba, tylko wszyscy do nas! Takie będzie przeludnienie, że reinkarnacje Lucjan chyba uruchomi. No dobra. Ruszamy na spotkanie z Lucjanem.<br />
<br />
Akatsuki nic nie odpowiedziało, tylko ruszyło grzecznie, za Belzebubem. Chodzili po piekle. Nikt nie ośmielił się odezwać. Nawet Lider zamilkł.<br />
<br />
-Jesteśmy. Lucjaaaaaaaaan! Gości masz!<br />
<br />
-Dawaj ich tu!<br />
<br />
-Ale co właściwie będziemy robić u Lucjana?-zapytał Deidara.<br />
<br />
-A skąd mogę widzieć.- wzruszył ramionami Belzebub.- Ja muszę iść po następnych ludzi. Kolejna hołota przylazła. Zacznę chyba opłaty pobierać, czy coś. Trzymajcie sie.<br />
<br />
Belzebub pomachał im ogonem i znikł w chmurze siarkowych oparów. Lider nie czekając na zaproszenie wlazł do sali Lucjana.<br />
<br />
-Witam cię Liderze Akatsuki.- z ciemności wyłonił się przystojny koleś. Długie blond włosy ,kręcone na końcówkach , czarne oczy i anielskie skrzydła.<br />
<br />
-Ty jesteś Lucjan?! O.O- wykrzyknął zdumiony Itachi.<br />
<br />
-Eee… no tak. O.o<br />
<br />
-Ale … wyglądasz tak cywilizowanie O.o Nie powinieneś być czerwony, mieć rogi i ogon?<br />
<br />
-No niby taaak. Ale wiecie skoro jestem upadłym aniołem to muszę jakoś wyglądać, nie? Poza tym laski na mnie lecą. ^^ No, ale siadajcie napijemy się, porozmawiamy.-zachęcał Pan Piekieł.<br />
<br />
-Spoczko. Bimber masz?-zapytał Kakuzu siadając na krześle.<br />
<br />
-Mam basen bimbru. Polacy z Rosjanami ścigają się w pędzeniu. -.- Normalnie szerzy się tu alkoholizm.- westchnął Lucjan rozkładając szklanki i stawiając butelki z bimbrem.<br />
<br />
-Uhuhu…ja na alkohol bym nie narzekał ^^- rozmarzył się Kisame, nalewając sobie pełną szklaneczkę samogonu.<br />
<br />
Reszta zrobiła to samo. Lucjan gdzieś zadzwonił i pojawiły się seksowne demonice, które miały robić za służbę.<br />
<br />
-No to chłopaki, zdrowie! -Lucuś podniósł szklankę, wypijając na raz cała zawartość.<br />
<br />
-Na zdrowie!<br />
<br />
-Lucjan! Ty to, cholera, piekielnie dobry bimber masz! *.*<br />
<br />
-Sie wie! Opłaca się mieć tyle ludzi.<br />
<br />
-Przepis daj!-prosił Sasori.<br />
<br />
-No co ty! Musiałbym wam Polaków oddać, albo Rosjan. Ale oni mają karę, no rozumiecie. Wywaliliby mnie z roboty.<br />
-No spoko stary!-poklepał go po plecach Lider.- Obejdziemy się bez bimbru. Zawsze można ukraść.<br />
<br />
-Ale ja mam basen. Mogę wam przesłać trochę. Dla przyjaciół, wszystko!<br />
<br />
-Lucjan! Mordo ty moja!- Kisame uściskał Lucyfera.<br />
<br />
Reszta czasu minęła im na chlaniu i gadaniu, klapaniu się po plecach . Akatsuki dowiedziało się gdzie będą mieszkać po śmierci.<br />
<br />
-Tak coś mi się wydaje, że o czymś zapomnieliśmy…-mruknął Itachi.<br />
<br />
-Sempaaai!! Ratunku! Organizacja się pali! Ale nie bić! Tobi być głodny i chcieć gotować!<br />
<br />
KONIEC<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-49115317301030350062013-01-27T03:09:00.001-08:002013-01-27T03:09:35.606-08:00 Wale Tynki<br />
Deidara z nastrojem rasowego imoł boja kroczył poprzez korytarze zdemolowanej siedziby. Akatsuki urządziło ~Mega Bimber Party Night!~<br />
Imprezka się udała, a jak. Jedna ściana poszła na „bonkers” do tego w suficie było kilka dziur xD. Jak przystało na epicki melanż było kilka ofiar. No, ale jak to mawiał Hitler, aferki się zdarzają.<br />
Ale wróćmy do naszego blondaska ^^ Czemuż to cudne (nie)dziewczę było załamane? No odpowiedź jest prosta. Walentynki. Znienawidzone przez singli, kapitalistyczne święto. Dei Dei załamał się, gdyż fanki zawaliły jego pokój miłosnymi wyznaniami, czekoladkami, kwiatkami i chuj wie jeszcze czym<br />
<br />
-A żeby, urwał, jasny, urwał, gwint, urwał! >.<”"- rozpacz oddała swoje miejsce wkurwieniu absolutnemu xD<br />
<br />
-Deidara, a tobie o co chodzi? O_o- ni z dupy ni z pietruchy pojawił się Kakuzu.<br />
<br />
-No bo, urwał, te fanki, urwał, pokój mi zasyfiły, sucze! >.<”<br />
<br />
-Łohhh… ciesz się! Ja na przykład nie dostałem walentynki T_T Liderek też nie otrzymał, chociaż kto go tam wie. Ponoć Konan coś dla niego miała…<br />
<br />
-Moge ci oddać swoje, chcesz? =_=<br />
<br />
-Nie, dziękuje! Nie zamierzam patrzeć na twoje imię na moich wyznaniach, o!- zakręcił tyłkiem, zrobił focha z przytupem i polazł do kuchni.<br />
<br />
-Ja się zabiję! T_T- wzdychał blondynek znowu zamieniając się w imoł boja.<br />
<br />
Tymczasem jak nie jeb coś w frontowe drzwi!<br />
<br />
-Co się dzieje do Matki Polki! Lakier mi się rozmazał! Pogotowie kosmetyczneeee! Łaaaa! Ratunku!<br />
<br />
-Uchiha, zamknij mordę!- Sasori spojrzenie psychopaty.- Rusz dupę i otwórz!<br />
<br />
-Nie ruszę dupy! Lakier mi się rozmazał! T_T<br />
<br />
-Łohoho! To pewnie moja laska z hot linii! *q*<br />
<br />
-Hidan! Co ci Lider mówił na temat tych kobiet lekkich obyczajów! >.<<br />
<br />
-Emm… nie pamiętam, Zetsu ^^ Chyba coś, że zbankrutujemy… O_o<br />
<br />
-Zbankrutujemy?! O_O- Kakuzu przybiegł z szynka w japie.<br />
<br />
-Chryste panie na bananie! – wydarł się Sasori.- Nadal ktoś nam napieprza w drzwi! >.<”<br />
<br />
-To może sam rusz dupę! >.<”<br />
<br />
-Nie, nie ruszę! Tu mi wygodnie =_= I nie tym tonem Itachi! Bo ja sobie z tobą porozmawiam! >.<”<br />
<br />
-Uuuuu.. ja znam takie rozmowy ^^- Hidan uśmiech zboka.<br />
<br />
-Nie, nie o takie rozmowy mi chodzi! >.<”<br />
<br />
-Taaaa… każdy tak mówi ^^<br />
<br />
-O czym wy gadacie? O_o- brunet chwilowa dezorientacja.<br />
<br />
-O niczym -.- Tylko Hidan jakieś swoje chore teo…<br />
<br />
-Długo tam, do cholery?! Ja nie mam czasu tak stać pod tymi drzwiami! >.<”<br />
<br />
-Morda! My tu konwersację prowadzimy! To kto idzie do drzwi?- Kakuzu mina w stylu ” jeszcze chwila, a będziecie zbierać zęby”<br />
<br />
-No dobra, dobraaaa… To ja już pójdę =_=- Zetsu tempem emeryty dotoczył się do drzwi.<br />
<br />
Gdy Pan Roślinka uchylił wrota do krainy syfu i ciemności, coś szybko wbiegło trzaskając drzwiami. Ich oczom ukazało coś O.o Coś miało rude, przetłuszczone włosy, brzuch jak od ciąży bliźniaczej, jakieś małe różowe skrzydełka i dziwną szatę, która ledwo zasłaniała tłuste pośladki i męski biust, przez który niejedna kobieta mogłaby wpaść w kompleksy xD<br />
<br />
-Jooo wam chłopy. Kupidyn jestem. Szukam niejakiego Gejbarabary?<br />
<br />
-Deidary? O_o<br />
<br />
-No przecie tak mówiłem! Ino wy słuchać nie łumieta.- Kupidyn rozglądał się po wnętrzu.- Jaka chacjenda. Jak mojej starej stodoła ^^<br />
<br />
-Eeee…dzięki za komplement O.o- odezwał się zszokowany Sasori.- A po co ci Deidara?<br />
<br />
-A bo ino, jakaś młódka, ino tego waścia chciała moją strzałą miłości telepnąć w tyły.<br />
<br />
-Że co? O_o<br />
<br />
-Nu Panie Żywy Trup, nie rozumie Pan?<br />
<br />
-Eee… nie do końca. .__.”<br />
<br />
-Łoh tam! Dawać tego chłopoczka. Ja zamówienie mam. W gotówce płaciła i dorzuciła bimberku ^^<br />
<br />
-To wołamy Deidare? I tak nam się dzisiaj nie przyda ^^- Itachi błyszczy swoją wrodzoną wredotą xD<br />
<br />
-A jak mu się coś stanie? o_o<br />
<br />
-Sasori nie przejmuj się, on i tak cie olał! Dał ci wale tynke?<br />
<br />
-No nie… T_T Masz rację Hidan! Oddajmy go! >.<”<br />
<br />
-Deidaraaaaaaa!- chórek Akatsuki xDD<br />
<br />
-Łoh! Obiad! *-* – wykrzyknął blondynek i ruszył dupę do innych.<br />
<br />
Tymczasem Kupidyn wyciągnął z tyłka ,jak to bywa w kreskówkach, strzały. Różowe, zardzewiałe serduszka.Połamane i pochlapane krwią. Po prostu cudo xD Łuk posklejany taśmą izolacyjną, a na ustach rudego paszteta zagościł uśmiech…Uśmiech uciekiniera z psychiatryka.<br />
<br />
-On chyba nie zasługuje na taką śmierć co chłopaki? Nawet jak lubię sado-maso i te sprawy, to nie chciałbym tak skończyć X_x” – Hidan przejęcie blond kolegą.<br />
<br />
-Jest już żarcie? ^^-pojawił się DeiDei z zacieszam na ryju.<br />
<br />
Dla blondyna było za późno. Koniec! Zero ratunku!<br />
<br />
-Uciekaj, Deidara! To twój koniec!-darł się Itachi, rzucając w chłopaka kapciem.<br />
<br />
-Nie ma żarcia? O_o<br />
<br />
-Wynoś się debilu! Kupidyn chcę cię załatwić!<br />
<br />
-Że jak?! O_O<br />
<br />
-Witoj chłopcze. Wielkiej loweeeee czaaaas! ^^- zaśmiał się wrednie i strzelił w tyłek niebieskookiego.<br />
<br />
-Oj, urwał! Co za ból! T_T<br />
<br />
-No to, Kachna! Ino szybko chodź! Bo czar nie zadziała!<br />
<br />
-Lecem! *-*<br />
<br />
Do salonu wbiegła dziewczyna. Jakieś 16-17 lat. Wysoka jak góra, mocna jak dąb, z zezem rozbieżnym , aparatem na zębach, poplątanymi, ciemnymi włosami.<br />
<br />
-Ohhhh! Mój ukochany! Teraz będziesz ze mną! *q*-wykrzyknęła i rzuciła się na Deidare.<br />
<br />
-O, moja cudowna dziewczyno! *.* Wyjdziesz za mnie? -klęknął przed Kachną, patrząc jej głęboko w oczy.<br />
<br />
-Tak! Chociaż wiem, że to łamanie prawa, ale i tak sie zgadzam! ^^<br />
<br />
-WTF?! O_o<br />
<br />
-Nuuu… moje czary. Chłoptaś na dziewkę spojrzał, to łod razu miłością zapałał.- Kupidyn z dumą w głosie, oznajmił wszystkim bolesną prawdę.<br />
<br />
-Da się to cofnąć? Bo jak się Lider dowie, to nas zabiję! T_T<br />
<br />
-A no chłopie z gołą klatą, nie wiem. Zazwyczaj sobi idę po robocie. No to zdrowia życzę i do widzenia!<br />
<br />
Kupidyn pomachał dzieciom specjalnej troski, zrobił „puuufff” i zniknął w chmurze różowego pyłu.<br />
<br />
-No i co teraz?! >.<”- panikował Sasori- Nie można tak go zostawić!<br />
<br />
-Dobrze jest. Byle się Lider nie dowiedział! X_x”<br />
<br />
-O czym Liderek ma nie wiedzieć? Tobi nic nie powie ^-^<br />
<br />
-Zjeżdżaj gnoju! >.<” Nie twoja sprawa!<br />
<br />
-Chlip , chlip! T_T To ja idę do Sempai! ;___;<br />
<br />
-Deidare strzelił kupidyn w tyłek. Teraz jest zakochany.-Itachi spojrzał z niechęcią na tą odrażającą dziewczynę.<br />
<br />
-A może ją zjem? *-*-zaproponował Zetsu.<br />
<br />
-Jeszcze cię nasz Artysta z rozpaczy wysadzi.<br />
<br />
-No to dupa…<br />
<br />
-Właśnie! Dupa! On tam jeszcze strzałę ma, nie? *-*-wykrzyknął Kakuzu.<br />
<br />
-Łoooo! Wyjmijmy, mu! *-*<br />
<br />
Aktasuki rzuciło się na Deia.<br />
<br />
-Szybko! Wyciagaj Hidan! Bo nas wysadzi!<br />
<br />
-Tak jest, szefie!<br />
<br />
Chwila szarpania, ciągnięcia i tyłek Deia znów był normalny. Blondyn usiadł na podłodze i złapał się za głowę.<br />
<br />
-Ale miałem koszmar… Taka paskudna dziewczyna mi się śniła…<br />
<br />
-oooo! Kochanie! Zyjesz! *q*<br />
<br />
-Łosz w dupe! Matko bosko! X_X” Sen się ziścił!<br />
<br />
-Wywalcie ją stąd!<br />
<br />
-Tak! *-*<br />
<br />
Dziewczyna wyleciała na zbity pysk za drzwi. Przez kilka minut jeszcze waliła i szlochała, wzywała Deidare. Po dziesięciu minutach jednak sobie poszła, rzucając przekleństwa w stronę bandy idiotów.<br />
<br />
-Działo się coś?-zapytał Lider.<br />
<br />
-Nieee…Nic. Zupełnie nic ^^- odrzekli, śmiejąc się tajemniczo.<br />
<br />
KONIEC! xDDD<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2013317139700680930.post-4816651747231456422013-01-27T03:08:00.001-08:002013-01-27T03:08:37.551-08:00Wolna chata xD<br />
Lider dumnie wkroczył do kuchni, usiadł przy stole, popatrzył na wszystkich morderczym wzrokiem i oznajmił:<br />
<br />
-Idziemy, kurwa mać, na misje, moi drodzy parafianie! Będziemy kraść, gwałcić i zabijać!<br />
<br />
-ooooo! *o*<br />
<br />
-Więc, plebsy, zebrałem was tutaj, bo to jest misja! Wielkiej wagi! O tak.. bardzo wielkiej wagi…-zamyślił się-A no tak! Więc ze mną idzie: Kakuzu, Konan, Kisame, Zetsu i Hidan. Jakieś pytania , na które i tak nie odpowiem? -.-”<br />
<br />
-A czemu my nie idziemy? O.o- zainteresował się blondyn.<br />
<br />
-Powód jest taki, że… Będę szczery, jesteście zaraz po Tobim najbardziej pojebanymi członkami… =_=” wystarczy?<br />
<br />
-Liderze, ranisz naaaas!- Sasori darł ryja rzucając sie na podłoge.<br />
<br />
-Yeeeee! Tobi wygrać! Tobi jest zajedwabisty! ^^<br />
<br />
-I z czego tu sie cieszyć idioto, nawet nasz Szef nas nie docenia.- rozczulił sie Uchiha, rzucając sie w akcie rozpaczy na stół-Dalej zabijcie mnieee! *_*<br />
<br />
-Kisame, przywołaj do porządku partnera! >.<”"<br />
<br />
-Tak, jest! *-*<br />
<br />
Rybcia ostrożnie podszedł do załamanego bruneta i zaczął go perfidnie źgać palcem w tyłek.<br />
<br />
-Itasiuuu… wstajesz klocu?<br />
<br />
-Njeee! Ja będę umierać! Zostaw mnie! Ej, kurfa! Ty mnie molestujesz! >.<” Pozwę cie do sądu! Zobaczysz! Nie wypłacisz się do końca życia!<br />
<br />
-Zadanie wykonane, Liderze! *.*<br />
<br />
- Dobra jest!- Lider sie ucieszył- No to za 15 minut przed siedzibą. A wy, tępe widelce, macie być grzeczni, bo jak nie… jak niee…to będzie wpierdul >.<”"<br />
<br />
-Tak! X_x”- wykrzyknęli niedocenieni shinobi biegnąc do salonu.<br />
<br />
Minęło pół godziny. Tobi zdążył w tym czasie zjeść wiewiórkę i pobić psa sąsiada. Deidara odwalił zapas figurek na rok, Sasori naoliwił wszystkie zawiasy, a Itachi nadal umierał, ale tym razem na podłodze przed telewizorem.<br />
<br />
-Chłopaaaaki! Co będziemy robić? O.e<br />
<br />
-No w sumiee…chata wolna! *-*- Itachi uśmiechnął się zagadkowo, puszczając oczko blondynowi.<br />
<br />
-Uchiha, o co ci chodzi? >.<”<br />
<br />
-No wiesz, Deidara….ja to bym sobie tak chętnie, to… w monopoly pograł ^^<br />
<br />
-ooooo! Dobra myśl! *o*-ucieszył sie Sasori- monopoly jest boooooskie! *-*<br />
<br />
-No dobra ^^ No to ktoś musi skoczyć po nie go gabinetu Lidera! X_x”<br />
<br />
-Jaaa! Jaaaa pójdę!!<br />
<br />
-Nie Tobi, jesteś za głupi!<br />
<br />
-T_T Wy ranić Tobiego.<br />
<br />
-Ja pójdę. *_*- odezwał sie Itaś xD<br />
<br />
-Itachi! A jak coś ci się stanie?! O_O wiesz, ze tam sa takie pułapki, że po prostu… po prostu…<br />
<br />
-…Zginiesz mój ukochany! T_T<br />
<br />
-Deidara! >.<” Czy ja o czymś nie wiem? =,=”<br />
<br />
-Daj spokój, rudzielcu. Ja chciałem taki dramatyzm wprowadzić! ^^<br />
<br />
-aaa… ^^ to spoko ;3<br />
<br />
-No to… ja idę! X_x” Powiedzcie Sasuke…ze fajnie sie go jebało po nocach!<br />
<br />
I Itachi zniknął za drzwiami, skradając sie do gabinetu Lidera! *-*<br />
<br />
Tymczasem, reszta zueeeej organizacji bawiła sie w najlepsze w knajpie u Oćka. Bimber lał sie strumieniami, ruskiej żółtej wódki już w cysternie niewiele zostało, a skrzynki z winiaczem prawie puste.<br />
<br />
-Oro! Weź ty skombinuj coś do popitki! Suszy mnie!- Lider wydzielał sie na cała spelunę xD<br />
<br />
-Zara! Mam innych klientów! >.<”- odkrzykiwał wężowaty.<br />
<br />
-Ociek! Weź ty daj jakieś ogórasy kiszone! Przegryzać nie ma czym!- z drugiego końca knajpy krzyczał jakiś menel z biedronki.<br />
<br />
-Sorry ludzie! – krzyczał Orochimaru- Mam problem z dostawcą! Koniec imprezy! T_T<br />
<br />
-Njeeeeeeeeeeeeeeee!- tłum zaczął krzyczeć!<br />
<br />
-Ja! Jako Lider Akatsuki! Biorę swoich debili i idziemy okraść sklepy, w imię imprezy u Oćka! Kto idzie ze mną?! *o*<br />
<br />
-Myyyyyyyyyy!<br />
<br />
I tłum dzikich, najebanych ludzi ruszył na biedronkę, tesco, kaufland, żabkę , polo market itp.<br />
<br />
Lidla ominęli bo każdy wie, że lidl jest dla frajerów.<br />
<br />
A nasza wesoła gromadka dałnów grała w monopoly. Deidara został bankierem bo wygrał w kamień papier i sekator. Tobi został przywiązany sraj taśmą do nogi stołu, cicho jęcząc xD<br />
<br />
- Deidara, chuju! >.<” Zajebałeś z banku kilka tysięcy! >.<”- Sasori zirytowany rzucał w blondyna spleśniałymi pomidorami.<br />
<br />
-A ty posrany menelu z lidla, zajebałeś mi dworzec! >.<”"<br />
<br />
- A wy kurwa, to wykupiliście mi ulice! >.>” Nienawidzę was! To jest wojna!- wykrzyczał brunet rozpierdalając cała plansze xD<br />
<br />
-Wojna!!- wydarło mordę tamtych dwóch i rozbiegli sie po kątach.<br />
<br />
Biegali jak oszołomy z ryniacza i chińskiego centrum, odwalając różne jutsu. Tobi nadal siedział przywiązany do stołu, tym razem śpiewając szamańskie pieśni.<br />
<br />
-…a wszystko te czarne oczy, gdybym ja je miaaaaaaał! za teeee czarne cuuuudne oczętaaaa serce, duszeee bym daaaaał! oooo… Itachi-san ma czarne ocka! Tobi go kochać! ^q^<br />
<br />
Tobi obślinił papier, który zaraz sie rozleciał. Z zacieszem na ryju pobiegł szukać Pana U! xD<br />
<br />
-Itaaaaachi-saaaaaan! Gdzie jesteś! T_T<br />
<br />
-Morda w kaloryfer Tobi!- wydarł sie brunet, podstawiając nogę chłopaczkowi w masce! *-*<br />
<br />
-Ałlłllłł!<br />
<br />
-Aha! Mam was! To Itachi, zapłacisz mi za zniszczenie włosów!<br />
<br />
Deidara kutafonie! Itachi jest mój! Spalił mi rękę!<br />
<br />
-Chłopcy!- Tobi zaczął przemawiać-My… jak braciaa! T_T Nie wolno sie bić!<br />
<br />
-Pierdolisz chłopcze.- Deidara uśmiechnął sie i rzucił bombą w Tobiasza.- Zmiana planów chłopaki! Polujemy na Tobiego! xD<br />
<br />
-Oł kej! *-*<br />
<br />
I biedny Tobi uciekał przez resztę dnia, drąc mordę na 5 wiosek, 3 miasta, i cała Europę, a następnie cały świat! xD<br />
<br />
KONIEC xD<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/10841127388944490858noreply@blogger.com0